Stanął w progu pokoju Ariel, rozglądając się
nieprzytomnym wzrokiem po pustym, cichym pomieszczeniu. Kubek z herbatą wciąż
stał na stoliku, pół nadgryzionego czekoladowego batonika leżało na parapecie,
a na krześle wisiała skórzana kurtka, którą tak bardzo lubiła nosić. Tak
niewiele się zmieniło. Prawie wszystko wydawało mu się takie, jak kilka dni
temu.
Prawie.
Brakowało jedynie dźwięcznego głosu dziewczyny, jej
cichego śmiechu, który próbowała przed nim ukrywać, czy irytujących docinek, kierowanych
pod jego adresem. I choć mogło wydawać się to jedną wielką abstrakcją, to
tęsknił za każdym nienawidzę. Pogłębiająca
się złowroga cisza sprawiała, że wyraźne słyszał potężne uderzenia swojego
serca, a pulsujący ból w skroniach przybierał na sile.
Na biurku dostrzegł lekko zmiętą, niedbale
zabazgraną kartkę. Niepewnie sięgnął po nią i w tej samej chwili wszystkie
tłumione do tej pory emocje musiały się uzewnętrznić. Bezgłośnie osunął się na
ziemię, a potężna fala cierpienia zawładnęła jego ciałem. Nie umiał zapanować
nad uporczywym drżeniem, a ból rozsadzał mu głowę. Cały ten czas walczył ze
sobą, byle tylko nie stracić kontroli, ale w końcu i on musiał ulec. Zrobił mu
się niedobrze, więc lekko pochylił głowę, jednak na niewiele się to zdało.
Nudności ciągle powracały. Wziął kilka głębszych wdechów, próbując się skupić
wyłącznie na miarowym oddechu.
Ból jednak zdawał się być coraz silniejszy. Ścisnął
mocniej papier w dłoni, z całej siły zaciskając zęby. Nigdy wcześniej nie czuł
czegoś takiego. Dotąd jego życie, mimo iż czasami ciężkie, było niczym piękny
sen. Miał wszystko, o czym marzył. Kiedy tylko poznał Ariel, wszystko to co wydawało
się takie istotne, przestało mieć znaczenie. I choć bardzo długo nie chciał się
do tego przyznać, to dzień po dniu ona stawała się jego nową rzeczywistością,
wypełniając swoją obecnością każdą chwilę. A teraz, kiedy odeszła, uzmysłowił
sobie, że tak naprawdę został z niczym. Bezpowrotnie zabrała ze sobą jakąś
cząstkę jego duszy. W najśmielszych snach nie mógł przypuszczać, że ktoś tak
niepozorny potrafił wedrzeć się do jego życia i zrobić w nim takie
spustoszenie.
Tęsknił za nią.
Szybko otarł jedną, maleńką łzę, która nieopatrznie
spływała po jego zaczerwienionym policzku. Nie mógł się przecież załamywać, bo
Ariel z pewnością by go wyśmiała. Rozprostował kawałek kartki i zaczął czytać.
‘czego w
tobie nienawidzę’
1/
nienawidzę cię, tak bardzo mocno, tak z całego serca, tak z całych sił, tak że
czasami aż brak mi tchu
2/ nienawidzę
tego twojego bezczelnego uśmieszku, kiedy nade mną triumfujesz, na samą myśl o
nim robi mi się niedobrze, bo wcale nie jesteś ode mnie lepszy, wręcz
przeciwnie
3/ nienawidzę,
gdy jesteś zbyt blisko, bo wtedy dzieje się ze mną coś takiego, czego wyjaśnić
nie potrafię
4/
nienawidzę cię za to, że nie odszedłeś, że nie dałeś mi spokoju, mimo że tak
wiele razy cię o to prosiłam, że zostałeś i każdego kolejnego dnia wdzierałeś
się w to moje beznadziejne życie i pozwoliłeś mi uwierzyć
5/
nienawidzę, kiedy trzymasz moją dłoń, kiedy traktujesz mnie, jak małą
dziewczynkę, którą trzeba prowadzić przez świat, bo chyba się zgubiła i nie
potrafi znaleźć drogi do domu
6/
nienawidzę, gdy mnie przytulasz, bo czuję się wtedy bezpiecznie, a kiedy
czujesz się bezpiecznie, to przestajesz być czujny, a kiedy człowiek przestaje
być czujny, to różne złe rzeczy mogą się przydarzyć
7/
nienawidzę, gdy mnie całujesz, jesteś w tym beznadziejny, bo czuję wtedy w
środku to dziwne, ujmujące łaskotanie, kiedy mam wrażenie, że lada moment i
zacznę się unosić w powietrzu, a przecież wiadomo, że ludzie nie unoszą się w
powietrzu!
Wyobraził sobie jej wykrzywione usta, kiedy to
pisała i momentalnie na samo wspomnienie dziewczyny uśmiechnął się smutno. Zamknął
oczy i oparł ze zmęczenia głowę o zimną ścianę. Tak wiele by dał, by choć jeszcze
raz usłyszeć jej irytujący śmiech, denerwujące aluzje, czy ciągłe narzekanie.
#
Nie wiedział,
jak powinien się z nią pożegnać. Czy użyć jakichś wyszukanych słów, czy może
mówić prosto, a może nie mówić nic. Może, jakby się nie pożegnał, to ona nigdy
by nie odeszła? Nie był przygotowany na taką chwilę, dlatego kiedy zobaczył
tylko jej bezwładnie leżące na szpitalnym łóżku ciało, zrobiło mu się
niedobrze. Bo jak pożegnać kogoś, kto w końcu nadał twojemu życiu jakiś sens?
Jak powiedzieć: możesz już odejść, do kogoś kto samą obecnością sprawiał, że
wszystko stawało się jakieś łatwiejsze? On tego nie potrafił.
Usiadł obok i
pochwycił jej zimną dłoń. Nawet nie drgnęła.
- Obiecałaś,
że jutro się spotkamy, obiecałaś – szepnął z drżeniem w głosie, nie mogąc
zapanować nad emocjami. Wpatrywał się w nią zawzięcie, gdzieś głęboko w
podświadomości licząc na cud. Ale przecież cuda się nie zdarzają. Tak wiele
razy mu to powtarzała.
#
Musiał się pozbierać, bo nie mógł pozwolić sobie na
kolejne chwile słabości. Musiał być przecież silny. Musiał sobie z tym jakoś
poradzić. Pociągnął nosem i postanowił wrócić do czytania, a każdy kolejny wers
sprawiał, że jakaś cząstka jego duszy ginęła bezpowrotnie.
8/nienawidzę
sposobu, w jaki na mnie patrzysz, bo czuję się wtedy jak najpiękniejsza
dziewczyna na calutkim świecie, a przecież taka nie jestem
9/
nienawidzę, gdy masz rację, boże hemmings, to jedno z najgorszych uczuć na
świecie, bo wiem, że ją masz, ale nie mogę tego przyznać, bo cały mój autorytet
zimnej, bezuczuciowej suki runął by w gruzach, nie mogę sobie na to pozwolić
10/ nienawidzę,
kiedy doprowadzasz mnie do szału, tracę przez ciebie zmysły, nie wiem, co dalej
robić ze swoim życiem, nawet teraz, nawet kiedy cię tutaj obok nie ma,
wystarczy sama świadomość, że istniejesz
11/ nienawidzę,
że dałeś mi tę cholerną nadzieję, bo mimo iż próbowałam się tyle razy jej
wyprzeć, ona wciąż wraca i na nowo wszystko niszczy, ale nie zrozumiesz tego
nigdy, w twoim idealnym światku takie szczegóły nie mają znaczenia
12/
nienawidzę, że przez ciebie zaczęło mi znowu zależeć, to jest kolejne najgorsze
uczucie (zaraz po tym, kiedy masz rację!), jakie człowiekowi zostało dane, bo
mimo iż nie chcesz, to mimowolnie uzależniasz się od tej drugiej osoby i już
nie chcesz odchodzić, a przecież wszyscy wiemy, że odejść trzeba, że nie mamy
na to wpływu, nieważne jak bardzo byśmy tego chcieli
13/ nienawidzę
cię, hemmings, ale chyba już się powtarzam
#
Agonia trwała
kilka dni, w czasie których próbowali pogodzić się z faktem, że nie było już
ratunku. Musieli zaakceptować smutną prawdę. Bo choć nikt nie chciał tego
otwarcie przyznać, to wszyscy byli świadomi tego, że oddalanie tej chwili nie
miało żadnego sensu, bo jej już tam nie było. Zostało jedynie osłabione ciało,
utrzymywane przy życiu dzięki nieustannie szumiącej aparaturze. Każda kolejna
chwila sprawiała, że pożegnanie stawało się coraz bardziej bolesne. I nieważne
jak bardzo chcieli temu zaprzeczyć, jej już nikt nie mógł pomóc.
- Mogę zostać
z nią sam? – zapytał niespodziewanie Luke, a Calum i Frank spojrzeli na niego
nieufnie, jakby zaskoczeni tą nieoczekiwaną prośbą. Od początku ustawili grafik
dyżurów, w czasie których mieli czuwać przy niej, ale bardzo często zdarzały
się momenty, że trafiali na siebie wszyscy, bo nikt z nich nie chciał stracić
nawet jednej chwili spędzonej z Ariel. Ani Hood, ani jej brat jednak wtedy się nie
odezwali i mimo wielkiej niechęci, obaj niespiesznie opuścili salę, zostawiając
ich samych.
Luke
przysiadł się na brzegu łóżka i z nikłym uśmiechem błąkającym się na zsiniałych
ustach spojrzał na jej spokojną, jasną twarz. Delikatnie przesunął opuszkami
palców po chłodnym policzku.
- To już
czas, prawda? – westchnął ciężko, wpatrując się w nią nieustannie, jakby wciąż
miał nadzieję, że może da mu jakiś znak, że coś się zmieni. Nic jednak nie
uległo zmianie. Od kilku dni nie nastąpiła żadna zmiana, a ona nie wykazywała
żadnej chęci podjęcia próby, by ten ostatni raz zawalczyć. – Musisz już iść,
wiem to, tylko jakoś nie bardzo umiem ci na to pozwolić – mówił dalej, choć
doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ona już go nie słyszała. Wiedział
tylko, że musiał się tym z kimś podzielić, bo to bolesne uczucie zabijało go od
środka. – Pamiętasz, jak mówiłaś, że
cuda się nie zdarzają? Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że chyba jednak nie
miałaś zupełnie racji. Cuda się zdarzają. A my byliśmy idealnym przykładem na
słuszność tego stwierdzenia. Byliśmy cudem. Ty byłaś cudem. Cudem, który
odmienił mój świat. I wiesz, wydaje mi się, że po prostu wykonałaś swoje zadanie
i teraz możesz już sobie iść – głos mu się załamał.
Wziął głębszy
oddech i zgarnął z jej twarzy kosmyk włosów. Pochylił się lekko, dotykając
ustami jej warg. Spojrzał na nią ponownie, uważnie śledząc każdy najmniejszy
fragment twarzy.
I pozwolił
jej odejść.
#
Nie istniały słowa, które były w stanie wyrazić
jego tęsknotę. Z każdym kolejnym dniem wydawało mu się, że tęskni coraz
bardziej. Często przyłapywał się na tym, że bezwiednie wyciągał telefon, chcąc
napisać do niej wiadomość. Ale jej już nie było.
Spojrzał ponownie na trzymaną w dłoni kartkę,
uzmysławiając sobie, że prawie dotarł już do samego końca. Został mu ostatni
punkt na tej pełnej nienawiści liście. Był lekko niewyraźny, jakby pisany
drżącą dłonią, niektórych słów praktycznie nie potrafił odczytać. Kolor
atramentu był wyraźnie inni niż wszystkich poprzednich, a to wskazywało na
fakt, że musiał być dopisany dużo później. Może nawet całkiem niedawno.
14/ a
najbardziej na calutkim świecie nienawidzę tego, że pojawiłeś się w chwili, gdy
mimo iż nie zdawałam sobie z tego sprawy, to naprawdę kogoś potrzebowałam,
trafiłeś w najmniej odpowiednim momencie i poprzewracałeś cały mój idealnie
poukładany świat, zrobiłeś z niego totalny chaos, ciągle się zastanawiam,
dlaczego nie odpuściłeś, po co to wszystko było, nie potrafię tego zrozumieć,
ale przez tę twoją arogancję, bezczelność, upór, perfidny uśmiech sprawiłeś, że
znienawidziłam cię jeszcze bardziej, a oprócz tego, że nienawidziłam cię,
znienawidziłam też samą siebie, bo tak łatwo ci się poddałam, tak łatwo udało
ci się wszystko zniszczyć, tak łatwo sprawiłeś, że cię poko…
Słowa się w pewnym momencie się urwały. Luke
nieświadomie wstrzymał oddech. Zamiast kolejnych literek, po zmiętej kartce
ciągnęła się szarpana linia, zupełnie jakby długopis wypadł jej z dłoni. Poczuł
przeraźliwy ucisk w żołądku, a całym jego ciałem wstrząsnął potężny dreszcz. Bez
przekonania odwrócił kartkę na drugą stronę, ale tam nic nie było. Pustka. Nieobecnym
wzrokiem wpatrywał się w ostatni wers, nie mogąc uwierzyć w to co właśnie
przeczytał. W jednej chwili przestał nad sobą panować, pozwalając aby smutek i
rozpacz przejęły nad nim kontrolę. Nie chciał wstydzić się już łez, bólu,
tęsknoty.
- Ja ciebie też. Ja ciebie też Ariel.
Złożył kartkę na pół i podniósł się z podłogi,
ostatni raz rozglądając się po pustym pokoju. Ruszył w stronę wyjścia i z
ogromną niepewnością bezpowrotnie zamknął za sobą drzwi.
I znowu pozwolił jej odejść. Ostatecznie. Bez
pożegnania. Z nadzieją, że cuda naprawdę się zdarzają.
#KONIEC
O mój Boże. . Nie bardzo wiem od czego zacząć. . Cały wihay od początku do końca był wspaniały. Już nawet nie chodzi mi o styl pisania, który jest przegenialny ale o samą historię, bohaterów, relacje między nimi. Tak często na zmianę śmiałam się lub płakałam. Dziś zresztą też. Rozryczalam się już po pierwszym zdaniu. A kiedy doszłam do tego momentu o cudzie, to co Hemmings powiedział Ariel, totalnie się rozkleilam i szczerze nie wiem jak dotarłam do końca. Lista Ariel natomiast sprawiła, że śmiałam się przez łzy. To było takie w jej stylu.
OdpowiedzUsuńBędzie mi totalnie brakować tego opowiadania. I mam przeogromna nadzieję, że jednak coś jeszcze dla nas napiszesz bo jesteś cudowna w tym co robisz!
-martyna :)
Cholera! Nie mogę w to uwierzyć. Ariel nie żyje. Powinna teraz napisać, że namierzę cię i osobiście zabije, a potem zakopie w lesie, ale w sumie jakaś okrutna część mnie jest zadowolona. Wesołe zakończenia są przereklamowane no chyba, że pojawiają się w nich jednorożce. Ale mimo to przyznaję, że jest mu smutno i rozpłakałam się jak mała beksa. Pamiętam jak zaczęłam czytać to opowiadanie. Twój styl pisania i sam pomysł ze słowem 'nienawidzę'' był oryginalny. Historia była, a przynajmniej wydawała się być prawdziwa, bo przecież każdy z naszego otoczenia może spotkać taką osobę jaką przedstawiała dziewczyna. Nawet nie wiesz ile razy podczas czytania twojego opowiadania na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Mam nadzieję, że kiedyś wydasz książkę, bo zdecydowanie masz do tego talent. Wiem, że już to kiedyś pisałam, ale zdecydowanie muszę jeszcze przeczytać twoje poprzednie opowiadanie. Słyszałam, że jest genialne, a po tym co przeczytałam na tym blogu nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Co mogę jeszcze dodać? Chciałabym życzyć ci powodzenia w pisaniu, spełnianiu marzeń i rozwijaniu się. :)
OdpowiedzUsuńChciałabym ci także podziękować za wspaniałe chwile, uśmiechy, łzy oraz niezapomnianą przygodę.
Dziękuje za wszystko!!! <3
Ps. Nienawidzę cię za to co robisz z moim sercem.
Jesteś niesamowita! Boże umiesz sprawić, że czytelnik czuje się jakby dam uczestniczył w tych wydarzeniach, jakby był poszczególnym bohaterem. Nie będę się rozpisywać nad tym, jak to mi smutno i przykro i źle z powodu śmierci Ariel. Oczywiście, że tak jest ;), ale cieszę się, że mogłam rozkoszować się każdym słowem w tym opowiadaniu. Wszystkie zdarzenia opisywane przez Ciebie były dla mnie tak wyraźne i tak oczywiste, jakbym sama tam była. Muszę stwierdzić, że zrobiłaś pewien postęp od czasu wtngd (jedynego ff na którym wylałam hektolitry łez 😂), oczywiście, że tamto opowiadanie było świetne i napisane po mistrzowsku i naprawdę niczego mu nie brakowało, to jednak w wihay jakoś tak bardziej poczułam na sobie te losy bohaterów. Podziwiam Twój styl pisania i zazdroszczę takiej lekkości w przekazaniu i przelaniu swojej wyobraźni na papier, sama trochę piszę, ale głównie dla ukojenia nerwów i oderwania się od czasem przykrej codzienności, więc z ręką na sercu piszę Ci, że to niezwykła przyjemność czytać Twoje teksty.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jeszcze będę miała możliwość czytać Twoje opowiadania, a w przyszłości nawet książkę :D
Życzę Ci wiele szczęścia i powodzenia zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym!
Trzymaj się ciepło ❤
- A
Gdyby nie to, że nie potrafię płakać przy filmach czy książkach przy tym opowiadaniu wyłabym od dobrych 2 rozdziałów. Gratuluję za nastrój, uczucia, emocje które wzbudziłaś w czytelniku. Dziękuje za nie.
OdpowiedzUsuńXYZa
ja.ona.jak.przecież.umarła.zostawiła Go...
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za to opowiadanie. Za opowiadanie pełne uczuć. Dziękuję za historię Ariel i Hemmings'a. Dziękuję za całe opowiadanie i każdy rozdział z osobna. Dziękuję, że stworzyłaś coś tak niewyobrażalnie pięknego i pełnego nienawiści, miłości i zguby. Po prostu woah! Mistrzostwo!
Życzę Ci wielu sukcesów, spełnienia marzeń i życia obfitego w szczęśliwe chwile. / L.
I takie zakończenie mi się podoba. Smutne, melancholijne, bez żadnych krwawych zwrotów akcji. Po prostu koniec. Gratuluję Alice i czekam na następny cud, który napiszesz...
OdpowiedzUsuńOczywiście, że skończyło się śmiercią, a jakżeby inaczej, biorąc pod uwagę kto jest autorką. Nie zmienia to faktu, że spisałaś się na medal. Lekkość z jaką tworzysz jest piękna. Przy when the night gets dark pisałam, że bardzo podoba mi się brak powtórzeń w Twoich tekstach i podtrzymuję to przy wihay. Cóż, gratuluję talentu!
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś zobaczyć jakąś z Twoich prac na jednej z półek w księgarni, więc właśnie tego Ci w tej chwili życzę, Alice!
K
1. Nienawidzę cię
OdpowiedzUsuń2. Nienawidzę cię za to że pozwoliłaś przywiązać mi się do tej historii
3. Nienawidzę tego że tak pięknie piszesz i przez to tak cholernie trudno mi się rozstać z tą historią
4. Nienawidzę tego że kazałaś mi czekać czterdzieści sześć rozdziałów na to aż powiedzą sobie że się kochają i (5) nienawidzę cię za to że wyznali ją sobie w taki sposób
6. Nienawidzę cię za te cudowne piosenki które wybierałaś do rozdziałów i które teraz będą mi się kojarzyć tylko z wihay'em
7. Nienawidzę tego że nie płakałam. Prawie. To znaczy myślałam że na epilogu będę ryczeć jak głupia ale tak się nie stało. Ale to dobrze dla ciebie bo to znaczy że naprawdę mnie zdruzgotałaś tą historią( nie wnikaj w moją psychologie)
8. Chyba nie mam więcej powodów żeby cię nienawidzić, a przynajmniej narazie takich nie znalazłam więc chciałabym ci podziękować. Dziękuje za tą historie za. Za Luke'a i za Ariel. Za wszystkie łzy. Za wyczekiwanie na kolejny rozdział. Za zaskakiwanie mnie. Za śmianie się z bohaterów. I za to czego się nauczyłam od Ariel i od Luke'a. Bo niby wydaję się że fanfictions to tylko głupie prace, pare rozdziałów pisanych przez nastolatków. Ale twoje prace pokazują że tak nie jest. I życzę ci żebyś kiedyś weszła do empiku czy innej księgarni i zobaczyła Wtngd i wihay na półce oznaczona jako bestseller. Bo wśród autorek ff nie ma osoby która zasługiwałaby na to bardziej.
Przepraszam że tak się rozpisałam ale podświadomie wiem że to ostatni komentarz, że już więcej nie będzie wyczekiwania na rozdział. Cholernie mi przykro że to już się skończyło.
Nie mam już pomysłu co mogłabym ci napisać więc czas się pożegnać bo zaraz się popłacze. Jeszcze raz dziękuję za wszystko Ala. Dziękuję dziękuję dziękuję dziękuję
-M
Jesteś genialna!! <3 <3 cieszę się że tak to zakonczylas nie lubię szczęśliwych zakończeń no bo w końcu szczęśliwe zakończenia są przereklamowane :) pozdrawiam i życzę weny na kolejne opowiadania :* :* :*
OdpowiedzUsuńJeju to jest genialne, wspaniale, po prostu nie mam slow, bylam tu od samego poczatku i teraz az sie poplakalam... skonczylas to naprawde cudownie. chcialam tylko zapytac czy masz zamiar napisac jakies kolejne ff?
OdpowiedzUsuńJestem zbyt wstrząśnięta, żeby napisać wszystko co chciałabym napisać, więc napiszę tylko, że to najlepsze ff ever i że płaczę i nie mogę przestać. To opowiadanie wywarło na mnie tyle emocji, że OMG. Zżyłam się z Ariel i ta świadomość, że już jej nie ma... Ale przecież mieli się jutro spotkać?! To znowu jest niesprawiedliwe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, wierny czytelnik
Płacze, co ja gadam ja rycze dosłownie i nie wiem jak dotrwałam do końca...
OdpowiedzUsuńChciałabym ci podziękować za to ff za Ariel i Luka i wogle za wszystko ale nie jestem w stanie się ogarnąć więc prawdo podobnie dodam później drugi komentarz...
Płaczę. Nie kłamię, nie wyolbrzymiam. Łzy spływają po moich policzkach i widzę ekran jakby przez mgłę. Historia, którą napisałaś jest niesamowita. Bohaterowie, których stworzyłaś są tak prawdziwi i realni, że czasem miałam wrażenie, że przyglądałam się wszystkiemu z boku. Sposób, w jaki pisałaś, sprawił, że stałam się częścią tych wydarzeń. Gratuluję, zazdroszczę i dziękuję. Gratuluję tego ff. Wniosło do mojego życia coś nowego i pozwoliło mi uzyskać nową perspektywę. Zawsze jest nadzieja i cuda istnieją.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę talentu i lekkości, z jaką to pisałaś.
Dziękuję za tę historię i to, czego się z tego nauczyłam. Za podzielenie się z tym z innymi i czas, jaki poświęciłaś na to.
Mam nadzieję, że będę miała okazję przeczytać coś jeszcze Twojego autorstwa.
Życzę Ci wszystkiego dobrego. To ff, Ci bohaterzy i Ty zostaniecie na długo w moim sercu. Pozdrawiam serdecznie.
Jejku :') Najlepszy blog <3 Najlepsza pisarka pod słońcem <3 Nie moge uwierzyć że to koniec...
OdpowiedzUsuńTak nie mogło się skończyć...
Ale wiem że życie to nei bajka i nei posiada happy endów xd Szkoda że tak szybko się to skońcyło ... Mam nadzieje że albo to jakoś dokończysz albo zaczniesz NOWY blog :D Nie bd mogła wytrzymac bez TWOICH rozdziałów :/ Jak ja teraz dam rade?! No jak xd Na pewno jak wymyślisz coś nowego to bd czytać :D Życzę powodzenia i pozdrawima serdecznie już neistety ale ostatni raz na tym blogu ( chyba xd) /Wo. <Wolf ( takie tam przezwisko xd )
Ps Bd tęsknić i trzymaj się :D
Nienawidze tego w jaki sposób wpływasz na mnie. Dziękuje za wywołanie we mnie płaczu...co ja gadam wyje jakby mi mamę zabili skoro to już epilog to mam pytanie: Czy masz w zamiarach pisać dalej? Kolejne fanficton?
OdpowiedzUsuńO Boże. Ariel nie żyje. Jeszcze chyba do mnie to nie dotarło. Płaczę. Poważnie. Co ty ze mną zrobiłaś? Z taką łatwością doprowadziłaś mnie do płaczu, a uwierz nie wielu osobom się to udaje. Będzie mi cholernie brakować tej historii. Tak bardzo przywiązałam się do Ariel i Luke'a, że boli mnie myśl, że to już koniec. Ten moment, w którym on powiedział, że ją kocha. Kurwa. Rozpierdolił mnie. Serio. Jestem trochę zła, że ją zabiłaś, ale z drugiej strony cieszę się z takiego końca. Dobra idę się ogarnąć, bo jak to napisał Anonim powyżej: Ryczę jakby mi mamę zabili. Więc na koniec chcę ci podziękować za tą historię. I mam nadzieję, że będę miała zaszczyt czytać twoje inne prace. Do napisania.~Alex
OdpowiedzUsuńbuu, ja tutaj wpadam, żeby nadrobić zaległości (zła ja, zaległości sobie u Ciebie narobiłam, przepraaaszaam), paczę, a tu mi przed oczkami pojawia się takie przerażające słowo na „e” i kończące się „g” :( Nie będę się już więc w takiej sytuacji specjalnie rozwodzić nad tymi wcześniejszymi wpisami, co to je musiałam doczytać, a tylko odniosę się do tego fragmentu wyżej.
OdpowiedzUsuńNiewiele brakowało, a tym epilogiem zniszczyłabyś mój wizerunek bezuczuciowego, chłodnego gnomka. Przy słowach L. o cudzie pojawiły mi się łzy w oczach, na szczęście w porę zdążyłam sobie przypomnieć, że przecież nie mam w zwyczaju płakać, kiedy coś czytam czy oglądam (tylko raz mi się zdarzyło, o zgrozo!) i jakoś się powstrzymałam :P ale było blisko *przerażona*
Rety, odnośnie tego epilogu mogę jedynie napisać, że dla mnie był idealny. Takie zakończenie, które całą tę niesamowitą historię Ariel i Luke’a domyka w smutno-magiczno-melancholijnym stylu.
chyba więcej nic nie dodam, bo to usilne powstrzymywanie się od płakania plus śmierć Arielki odebrały mi wszystkie siły, poza tym jestem smutna, więc muszę koniecznie oderwać się od laptopa i pobiec przyrządzić sobie coś dobrego do jedzenia, na poprawę humoru ;P
Pozdrawiam!
trudno nie mieć choćby świeczek w oczach po przeczytaniu takiego epilogu. pomysł z punktami jest rewelacyjny i świetnie wpasowuje się w cały klimat opowiadania i oddaje charakter Ariel.
OdpowiedzUsuńTak po prawdzie nie mam pojęcia co napisać. Nie chcę lamentować nad śmiercią Ariel, bo prawa jest taka, że od pewnego momentu mogliśmy się domyślać, jak to się skończy. Sama Ariel nie ukrywała tego przed Lukiem, więc podobnie jak i on, trzeba się z tym pogodzić. I życie Ariel naprawdę było ciężkie; nawet miłość do Luka była trudna, a więc może gdzieś tam wyżej jest jej po prostu lepiej, a L. odnajdzie dobrą drogę właśnie dzięki niej.
Chociaż, jak to sam L. powiedział, oni sami są przykładem cudu, a więc może warto uwierzyć, że ten cud się zdarzy (chociaż nie mam pojęcia jaki on mógłby być :D).
Cieszę się, że miałam szansę pzczytać to opowiadanie, bo rzadko zdarza się, że historia prekazuje tyle prawd życiowych i tych zwykłych uczuć, jakie możemy na codzień spotkać. Pozostaje mi więc podziękować za to, że mogłam poznać losy Luka i Ariel i liczyć, że kiedyś będę mogła jeszcze przeczytać coś twojego :)
Pozdrawiam!
powiesz co to za muzyka w zwiastunie?? Błagam błagam ;p
OdpowiedzUsuńto jest jakaś rockowa wersja motywu z jeziora łabędziego
Usuńa nie masz linku do tego bo nigdzie nie mogę znaleźć? :)
Usuń