Orzeźwiający chłód
wody mineralnej wypełnił całe jego wnętrze, niosąc chwilę
zbawiennego ukojenia. Zakręcił butelkę i przyłożył zroszone
kropelkami opakowanie do rozgrzanego czoła. Z błogim westchnieniem
przerzucił przez ramię torbę treningową i ruszył niespiesznie za
wlokącymi nogami ze zmęczenia przyjaciółmi. Gdzieś z boku doszły
go podekscytowane dziewczęce szepty, dlatego delikatnie skręcił
głowę i spojrzał w bok na kończące swoją rozgrzewkę w rogu
sali gimnastycznej cheerleaderki. Kąciki ust drgnął delikatnie,
kiedy dostrzegł jak momentalnie zamilkły, odwracając speszone
spojrzenia. Zerknął prawie niezauważalnie na Irwina, który
właśnie przerzucił pomiętą koszulkę przez plecy, z premedytacją
chwaląc się swoim umięśnionym ciałem. Doskonale zdawał sobie
sprawę z jego próżności i nieustającej chęci popisania się
przed dziewczynami. Michael wcale nie był lepszy, choć robił to
chyba nieco bardziej dyskretnie.
- Ale musisz
przyznać, że ten nowy jest całkiem dobry – przyznał z uznaniem
Ashton, kozłując piłką do kosza między nogami. Odwrócił się
za siebie i rzucił nią w jego stronę, sprawdzając najwyraźniej
refleks przyjaciela. Przy okazji zdążył również przeanalizować
całą grupkę tancerek, mrugając do jednej okiem. Luke schował
piłkę do torby i otarł ręcznikiem wilgotną od potu twarz, po
czym zrobił kolejny łyk ochładzającego napoju. Wzruszył
obojętnie ramionami i wsunął palce w mokre włosy, mierzwiąc je
na wszystkie strony.
- Niezły – odparł
zdawkowo i sięgnął do kieszeni spodni po telefon. Cwany uśmieszek
przebiegł przez jego przemęczoną twarz, gdy tylko odczytał
wiadomość. Odetchnął głęboko i z nową siłą popatrzył na
dwóch chłopaków przed nim. W jego jasnych oczach pojawiły się
znajome ogniki, zwiastujące kłopoty.
- Znam ten uśmiech
– stwierdził po chwili ciszy z rozbawieniem Michael. - Będzie
ruchanko! - zawył donośnie, zanosząc się histerycznym śmiechem.
Hemmings rzucił mu pogardliwe spojrzenie i wzniósł wysoko oczy,
kręcąc z powątpiewaniem głową. Mimo że był przyzwyczajony do
głupoty swoich przyjaciół, to bywały chwile jak ta, kiedy wciąż
potrafili go przykro zaskoczyć.
- Za jakie grzechy –
mruknął z niezadowoleniem, mijając chłopaka. Stanowczym krokiem
ruszył w stronę wyjścia ze szkoły, zostawiając roześmianą
dwójkę za sobą. Czasami naprawdę zadawał sobie pytanie, dlaczego
wciąż ich tolerował. Zeskoczył ze schodków i bez obracania się
za siebie, podążył w kierunku parkingu. Obok swojego samochodu
dostrzegł zaparkowany czarny, lśniący motor, który należał do
Michaela. Starał się ukrywać swoją zazdrość za każdym razem,
kiedy Clifford podjeżdżał nim pod szkołę, bo sam mógł jedynie
o takim pomarzyć, odkąd matka dobitnie oznajmiła mu, co sądziła
na temat tego niebezpiecznego środka transportu.
- Ej, Hemmings! –
Ashton krzyknął za nim, kiedy wrzucał torbę na tylne siedzenie,
gotów ruszać w drogę powrotną do domu. Zatrzymał się i
niechętnie spojrzał na wychodzących z budynku kolegów.
- Czego?
- Wyluzuj! - odrzekł
i uspokajającym gestem dłoni dał mu do zrozumienia, że zamiary
miał całkowicie pokojowe.
- Widzisz przecież,
że spieszy się do panienki – ocenił z typowym dla siebie
rozbawieniem Mike, sięgając po schowany pod siedzeniem soczyście
zielony kask o metalicznym połysku. Luke obrzucił go lekceważącym
spojrzeniem i głęboko odetchnął, ignorując tak dziecinne
zaczepki. Zwrócił się ponownie do Irwina z wyczekująco
uniesionymi brwiami.
- Szukałeś kiedyś
swojej niebieskiej koszuli – zaczął beznamiętnie, zmieniając
temat i podszedł do zaparkowanego po drugiej stronie samochodu. Z
bagażnika wyjął coś zapakowanego w niewielką, papierową
torebkę. - Moja matka sprzątała ostatnio domek na plaży i
znalazła to w ostatnim pokoju na górze – dodał, wręczając
pakunek. Luke rozchylił opakowanie, wyjmując z delikatnym uśmiechem
na ustach swoją zgubę. Bardzo lubił tę koszulę i miał do niej
ogromny sentyment, dlatego tak ucieszył go fakt, że jednak
odnalazła się.
- Podziękuj mamie –
mruknął radośnie, ale w tej samej chwili poczuł ten niedający mu
od jakiegoś czasu spokoju zapach.
Czekolada.
Wymieszana z charakterystycznym papierosowym dymem.
Czubek jego nosa
zadrgał delikatnie, jakby próbował dokładniej wyczuć specyficzną
woń. Zmarszczył czoło i rozłożył pognieciony materiał na całą
jego szerokość. Koszula wyglądała dokładnie tak samo jak ta,
którą zgubił, ale istniała jedna istotna różnica. Ta trzymana
przez niego w dłoniach była kilka rozmiarów mniejsza. I nie miała
małej dziurki po przypadkowo wyrwanym ostatnim dolnym guziku.
- Czy to wygląda
jak moja koszula? - bąknął zażenowany jego bezmyślnością,
machając mu kraciastym materiałem przed oczami. Ashton cofnął się
na krok, z grymasem na twarzy odpychając sprzed nosa rękę
przyjaciela.
- Odwal się,
przecież praktycznie jest identycznie – odparł obronnym tonem,
wykrzywiając usta w geście całkowitego rozżalenia.
- Chyba troszkę
skurczyła się w praniu, czy coś – zażartował Mike i wyrwał
niebieską flanelę z rąk blondyna. Przyłożył ją do klatki
piersiowej, zatrzepotał w typowo dziewczęcy, nieco przerysowany
sposób rzęsami, zakręcił biodrami i kolejny raz zaniósł się
głośnym rechotem. Luke wymienił tylko krótkie spojrzenie z
Ashtonem, który obojętnie wzruszył ramionami, nie poświęcając
kulącemu się ze śmiechu koledze nawet chwili uwagi.
- Nie mam bladego
pojęcia, dlaczego ja wciąż zadaję się z taką bandą idiotów –
wyznał z cichym westchnieniem Hemmings i nie czekając już na
reakcję któregokolwiek z nich odebrał od Mike'a koszulę, bez
słowa wsiadając do samochodu. Odrzucił ją na boczne siedzenie,
przekręcając kluczyk w stacyjce.
- Bo nas kochasz, to
jest najprawdziwsza miłość Lucasku – krzyknął za nim Ash, gdy
ten starał się wyjechać z parkingu, nie potrącając przy okazji
pchających się na maskę chłopaków. W końcu jednak udało mu się
ich ominąć i z piskiem opon opuścił szkolny teren.
Gdy z radia zaczęła
płynąć doskonale znana mu melodia, zrobił głośniej, wystukując
palcami charakterystyczny rytm na kierownicy. Kątem oka spojrzał na
zwisającą z oparcia koszulę, nie mogąc pozbyć się tego dziwnego
przeczucia, które pojawiło się wraz z wyczuwalną nawet w tamtej
chwili czekoladową woń. Próbował się skupić, by odgrzebać w
pamięci jak najwięcej szczegółów, ale nie był w stanie
przywołać żadnych konkretnych wspomnień, poza kilkoma rozmazanymi
obrazami. Jego rozmyślania przerwał sygnał nadchodzącej
wiadomości. Sięgnął po telefon, spoglądając z uśmiechem na
ekran i mimo że wiadomość pochodziła od zupełnie nieznanego mu
numeru, doskonale wiedział kto był nadawcą.
Świeża dostawa.
Stary magazyn. 22.00. Zainteresowany?
Już miał wystukać
odpowiedź, kiedy niespiesznie uniósł wzrok, zerkając przelotnie
na ulicę. W ostatniej chwili udało mu się wyhamować przed
przechodzącą przez pasy dziewczyną, a pisk hamulców dało słyszeć
się w całej okolicy. Samochód zakołysał się niebezpiecznie, a
zderzak znalazł się kilka centymetrów przed nogą blondynki.
Gwałtownie wstrzymał oddech i z szeroko otwartymi z przerażenia
oczami spojrzał znad kierownicy na równie przestraszoną
nieznajomą, która zamarła w bezruchu. Kula, na której do tej pory
się podpierała z głuchym łoskotem upadła na asfalt, a plecak
przewieszony przez jej ramię zsunął się z ręki, z pełnym
impetem lądując u jej stóp. Kilka książek wysypało się na
ulicę. Kaptur bluzy, który dotąd skrywał przed nim jej tożsamość
zsunął się z włosów, a kaskada jasnych kosmyków opadła na
plecy. Niespiesznie skręciła głowę, a pełne strachu błękitne
spojrzenie zatrzymało się na nim. Znieruchomiał, a mrożący
dreszcz przebiegł wzdłuż jego pleców, powodując nieprzyjemny
ucisk w żołądku. Z całej siły zacisnął palce na kierownicy,
zagryzając wargi. Kiedy zaczęło brakować mu tchu, zaczął
szaleńczo chwytać każdy haust powietrza, nadal czując na sobie
spojrzenie jasnych tęczówek. Podsunął się bliżej przedniej
szyby, potrząsając lekko głową. Nie mógł pozwolić, by
ktokolwiek dostrzegł jego niezaprzeczalne przerażenie, dlatego czym
prędzej otworzył okno i wychylił się przez nie. Za wszelką cenę
musiał ukryć swoje zdenerwowanie pod maską wściekłości.
- Jak łazisz,
kretynko! - wrzasnął na nią, kiedy nieporadnie zaczęła zbierać
wszystkie swoje rzeczy z jezdni. Znowu się zatrzymała w połowie
kroku i z lekko zmrużonymi powiekami popatrzyła w jego stronę.
- Jak jeździsz,
kretynie! - odkrzyknęła z furią, czerwieniejąc ze złości. Luke
pokręcił bezradnie głową i ponownie zajął wygodną pozycję w
fotelu, gotów ruszyć z miejsca, kiedy tylko dziewczyna miała
uporać się z całym tym bałaganem. Zaczął nerwowo postukiwać
kciukiem, widząc jak ociężale ze wszystkim sobie radziła. Co
chwilę wypadała jej kolejna rzecz, a ona z trudem schylała się,
aby na nowo podnieść ją z ziemi.
- Cholerna kaleka! -
syknął rozzłoszczony i wycofując nieznacznie samochód, ominął
ją, nie poświęcając nawet krótkiego spojrzenia.
#
Z trudem odpychała
się od ziemi, końcówkami palców zahaczając o wydeptaną kępę
trawy, by huśtawka nadal się bujała. Stare, zardzewiałe łańcuchy
trzeszczały przeraźliwie nawet przy najmniejszym ruchu, ale Ariel
zupełnie to nie przeszkadzało. Przywykła do tego osobliwego
hałasu, z zamkniętymi oczami rozkoszując się ostatnimi
promieniami chowającego się za horyzont słońca. Nagle błogą
ciszę zakłócił tak dobrze znany jej warkot silnika, a tuż przy
wysokim, rozłożystym drzewie zatrzymał się stary, ciemno bordowy
ford. Za kierownicą siedział uradowany Calum. Zmrużyła mocniej
oczy i z uwagą przyglądała mu się. Kiedy wyłączył auto i
otworzył drzwi z przeraźliwym skrzypieniem, dziewczyna skrzywiła
się z grymasem na twarzy. Czarnowłosy w swojej euforii nie
zauważył, że stopa zaplątała się w poluzowany pas
bezpieczeństwa i gdy tylko chciał zrobić pierwszy krok, poleciał
z pełnym impetem twarzą prosto na ziemię. Ariel parsknęła
prześmiewczo i potrząsnęła lekko od niechcenia głową, bo mimo
upływu lat niezdarność jej przyjaciela wciąż była nieodłącznym
elementem jego istnienia i śmiało mógł używać jej jako drugiego
imienia. Hood w mgnieniu oka pozbierał się i z przygłupim
uśmieszkiem podbiegł do niej, strzepując z kolan resztki piasku.
Zajął miejsce na drugiej huśtawce, próbując doczyścić
pobrudzone dłonie.
- Nadal zaskakuje
mnie fakt, że ty żyjesz, a co lepsze, jesteś cały i zdrowy –
westchnęła z udawanym podziwem, za co Calum wykrzywił tylko
śmiesznie usta, walcząc ze świeżymi plamami na nogawkach spodni.
Postanowił zignorować jej niepotrzebną uwagę.
- Chyba przyjęli
mnie do drużyny – pisnął nagle podekscytowany, a promienny
uśmiech rozjaśnił jego przemęczoną twarz. Dłużej nie potrafił
ukrywać przed nią tego faktu. Zeskoczył na ziemię i bez żadnego
ostrzeżenia chwycił ją w ramiona, z całej siły ściskając.
- Hood! - wrzasnęła,
okładając go pięściami. - Nienawidzę tych twoich
niezapowiedzianych czułości! W dodatku śmierdzisz! - dodała z
obrzydzeniem, odsuwając go od siebie. Jednak nawet jej zniesmaczenie
nie było w stanie zepsuć jego dobrego nastroju. Odstawił ją z
powrotem i poprawiając podciągniętą koszulkę, spojrzał na nią
z niesamowitą radością w brązowych oczach. Ariel obrzuciła go
pogardliwym wzrokiem, ale chwilę później krótki półuśmiech
przemknął przez jej twarz.
- Nie może być! -
Calum klasnął w dłonie. - Panienko Keller, czy to był uśmiech na
twym zafrasowanym obliczu?
- Spierdalaj –
szepnęła mu na ucho z typowym dla siebie jadem w głosie i
poklepała go przyjaźnie po ramieniu. Chłopak roześmiał się i z
dezaprobatą popatrzył na przyjaciółkę.
- Ale tylko spójrz,
dostałem nawet całkiem nowiutki treningowy komplet – oznajmił
podnieconym głosem i z dumą zrobił koślawy piruet, prezentując
nowy dres. Dziewczyna popukała się w czoło.
- Jesteś skończonym
głupkiem – oceniła, ale on uśmiechnął się jeszcze szerzej,
gładząc dłonią śliski materiał swojego ubrania, z którym jak
mogła się łatwo domyślić nie miał zamiaru rozstawać się przez
kolejny miesiąc. A może nawet do końca życia.
- Od dziś
przyjaźnisz się z najprawdziwszym członkiem drużyny, która
aspiruje do tytułu mistrzowskiego w rozgrywkach stanowych! -
powiedział doniośle, wypinając pierś. Ariel skinęła bez
przekonania głową, bo tak naprawdę nigdy nie rozumiała tego
zafascynowania Caluma koszykówką.
- I tylko dlatego
kazałeś mi tutaj przychodzić? - zapytała ze znudzeniem, a on
pokiwał z entuzjazmem głową. Kilka niesfornych, ciemnych loczków
opadło mu na czoło.
- Czyż to nie
wspaniałe?
- Nie – burknęła
obojętnie, krzywiąc się. Schyliła się po leżący obok huśtawki
plecak i z niemałym trudem przerzuciła go przez ramię.
- Okaż choć trochę
udawanego zainteresowania! - Hood szturchnął ją lekko w ramię,
sprawiając że delikatnie zachwiała się, tracąc na chwilę
równowagę.
- Nie mam czasu –
odparła, dopinając wypchaną po brzegi podręcznikami torbę –
Muszę iść do jakiegoś idioty i uczyć go poprawnego komunikowania
się w jego ojczystym języku. A dodatkowo ledwo uszłam dziś z
życiem, bo jakiś inny kretyn prawie we mnie wjechał – sapnęła
zdegustowana i wzniosła bezradnie ręce. Calum cicho westchnął i
odebrał od niej ciężki plecak.
- Ale masz się
dobrze, jak widzę – stwierdził spokojnie, lustrując uważnie
całą jej sylwetkę. Dziewczyna prychnęła urażona, nie mogąc
pogodzić się z tym, jak obojętnie podszedł do sprawy jej zdrowia
i życia. - Już dobrze, dobrze. Podwiozę cię, moja biedna
orędowniczko niosąca te nieocenione pokłady wiedzy zacofanemu
ludowi! - przyznał patetycznie, obejmując ją mocno ramieniem.
Ariel wbiła mu łokieć w żebra, co skończyło się jego
przeciągłym jękiem.
- I gratuluję tego
miejsca w drużynie – szepnęła w końcu, pociągając go lekko za
spód koszulki, gdy szli objęci w stronę forda. Calum popatrzył na
nią z góry i troskliwie pocałował w czoło, po czym głośno się
roześmiał, pomagając wsiąść jej do samochodu.
AAAAAA ZAJEBISTE.
OdpowiedzUsuńEHH JEBANY LUKE, PRAWIE W NIĄ WJECHAŁ, CO ZA PIZDA Z NIEGO.
Czekam na więcej ;)
@_cliffxordx
Ohh, ile ja bym dała za taką przyjaźń..
OdpowiedzUsuńOMG WSPANIAŁE, CZEKAM NA NEXTA SMDNDKCMMDNDND
OdpowiedzUsuńCo ten Luke wyprawia? Nie za wredny jest? Na drodze się uważa. Prawie ją przejechał, a ona go będzie uczyć omg ale będzie akcja :D
OdpowiedzUsuńJeju nawet nie wiesz jak się cieszę ze dodalas rozdział, zwłaszcza ze dziś są moje urodziny i to tak jakby prezent :D Naprawdę chciałabym zobaczyć ich miny kiedy sie spotkają na tych korkach, musi być ciekawie :D A wiec nie moge sie juz doczekac następnego rozdziału i oczywiście życzę ci weny :) x
OdpowiedzUsuń@luvirishboyx
WSZYSTKIEGO DOBREGO! SPEŁNIENIA MARZEŃ! XX
UsuńDziękuję :)) x
Usuńgenialny rozdział, czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńjezu, twoje ff są genialne naprawdę! xx
@tenangelss
Świetny! :)
OdpowiedzUsuńOh god jaki luke, nienawidze gnoja no
OdpowiedzUsuńSorrey za szczerosc ale no alaaaaaa ales go wykreowala omg
To juz ashtoniątko jest przyjemniejszy, heloł
Nie umialam sie doczekac tego rozdzialu i ojeju to bedzie katastrofa jak ariel sie dowie kogo bedzie uczyc i luke jak sie dowie kto go bedzie uczyc. Jesus. Namieszalas bejb :D
Nie mniej jednak, to cudownie ze dzis dodalas rozdzial, jutro wyjezdzam to germany ogladac przystojnych niemców, you knoooow hahah
Noooo tooooo wieeeesz, cudownie i dalej nie rozumiem jak ty i twoj talent istniejecie haha :)xx
@awhdimpledboy xx
nie ruszyło cię półnagie ciało ashtoniątka?
UsuńOh my god musisz przypominac? Ja chce zasnac dzisiaj
Usuńno właśnie, to na dobry sen
UsuńGenialny! Ale z Lukeya jest pizda...i jeszcze ten tekst zanim odjechał..no wiecie co -.- a ciekawe jak zareaguje Ariel kiedy się dowie że akurat z Lukiem ma korki..uuuh czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń@awhmyboyzz
Jaki ten nasz Luke niemiły. Ciekawe jak zareaguje, kiedy ta "cholerna kaleka" pojawi się u niego i w dodatku da mu do zrozumienia jak małą wiedzą dysponuje w pewnej dziedzinie. I już czekam na te cięte riposty Ariel. :)
OdpowiedzUsuńK.
O CHOLERA
OdpowiedzUsuńdopiero drugi rozdział a ja już to uwielbiam. Poza tym znam hmm kogoś kto nie dość że a) wygląda podobnie jak calum i b) gra w kosza, dlatego bardzo miło mi się to wyobraża...
dobra, już nie nudzę, powodzenia w dalszym pisaniu x /megxhoran
Jshsjdj świetne! Na pewno będę czytać następne rozdziały omg
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i do następnego :)
@voguesnialler
świetne
OdpowiedzUsuńJuż to kocham <3
OdpowiedzUsuńmogłabyś mnie informować? ;) @claudiaxhoran
już widzę ich miny, jak zobaczą się prY nauce haha <3
OdpowiedzUsuńPadam. Zresztą powinnam się przyzwyczaić. :)
OdpowiedzUsuńTakie charakterki mają! Oj, będzie się działo. I jeszcze taki Luke, którego nie było. Co to ma niby znaczyć? Ty to lubisz wkręcać go tam gdzie nie trzeba! Już się nie mogę doczekać jakie będą mieli miny kiedy się zobaczą. Ja tu siedzę jak na szpilkach, a Ty w taki sposób kończysz i boom. Jestem zła. Naprawdę.
I ciekawi mnie sposób, dzięki któremu Arieli towarzyszy kula. ;)
Tak dużo powiązań, a jednak wciąż się nie kojarzą - to tak podsyca sytuację, że padam po raz wtóry.
Jak ja nienawidzę czekać! Oczywiście na ciąg dalszy, ale chyba powinnam to polubić, bo czas leci do przodu, a z każdym dniem nas przybliża. ;)
I wyłapałam, że te całe rozgrywki są stanowe, więc... akcja dzieje się w Stanach. :)
Pozdrawiam.
Nieźle!:D Lucas został tym złym który o mało nie potrącił naszej słodkiej blondyneczki xD Nieładnie panie Hemmings :P Coś czuję,że nauka z Ariel będzie pełna iskier ;) Wyobraziłam sobie takie półnagie sosy na boisku i jedyne co miałam w głowie to CZY TY CHCESZ MNIE ZABIĆ!? Takie wyobrażenia powinny być zabronione ze względu na możliwość dostania zawału :P Cóż to chyba tyle moich zachwytów więc weny życzę i czekam na następny! xx - @Carolaa_21
OdpowiedzUsuń*-* Awwwwwwwwwwww ^^
OdpowiedzUsuńNje no, wyczuwam ,,naukę" :D
Będą się pewnie sprzeczać i mówić jak to się nawzajem nienawidzą >.< xx
Zajebisty <3
OdpowiedzUsuńCalum jest taki uroczy! O matko, kompletnie się w nim zakochałam, haha! Czekam z niecierpliwością na tę ich "naukę" haha cudowny rozdział! :)
OdpowiedzUsuń@bieberauss
Lukas ma zero szacunku dla osób poszkodowanych, a sam jest poszkodowany umysłowo. Co za paranoja.
OdpowiedzUsuńW ogóle to on taki badboy, jakieś towary, dostawy, czy Bóg tam wie co jeszcze.
Calum aka ja, lol, naprawdę, tylko że ja w kosza nie gram, ale Calum to ja xD Jezu, jak ja kocham jak on się wywala <3 To jest takie urocze :3
I ta koszula HAHAAHHAHAHA wyobraziłam sobie Luke'a z za ciasną koszulą OMG to było straszne xD
Jezu, świetne, świetne, świetne! Twoje genialne pomysły nigdy się nie kończą :)
bb ;] xx.
ohhh... Luke jest taki okrutny, powinien jej pomóc jakos sie pozbierac z tej ulicy, a nie poprostu ją zostawiać ;v Ale będzie miał mine jak się okaże, że to ona będzie go uczyć angielskiego lolololol.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3
Bardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńLuke zachował się jak idiota. Prawie ją przejechał i do tego jeszcze na nią nakrzyczał.
Cal jest tutaj taaaki słodki, że jshsyxt ♡
A Ariel jest nieźle pyskata. Już ją lubię :*
Genialny rozdział! :D
pozdrawiam :*
@Rebellious_Ange
Luke hahahahhah jaki zły
OdpowiedzUsuń"Jak łazisz, kretynko!"
"Jak jeździsz, kretynie!"
rozwaliło mnie to :D hahahahahahahha
on samego początku rozdziału zdobyłaś moje serce arctic monkeys <3 moim zdaniem piosenka idealnie wpasowała się tu :)
OdpowiedzUsuńnie mogę wyjść z podziwu, jak wspaniale piszesz, po prostu bosko! już zakochałam się w tej historii ^^
dużo weny życzę ;) xoxo
Zajebisty rozdział :D Ahahah, Boże, jaka akcja xD I że oni naprawdę się nie kojarzą? Popatrz, znają się od kilku dni, a już tyle ich łączy. Problemy drogowe, podmieniona koszula, korepetycje z polskiego, Calum w drużynie i wspólna noc. Przecież nie będą mogli na siebie patrzeć xD A co dopiero będzie się działo, gdy dowiedzą się o tej nocy ;3 Już nie mogę doczekać się dalszego ciągu :D Pozdrawiam i do następnego :*
OdpowiedzUsuńM. xx
Wspaniały rozdział!
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszystkie postacie :)
Ashton i Mike są po prostu świetnymi idiotami. Kocham ich dogadywanie Luke'owi <3
Luke i Ariel mają tak wiele ze sobą wspólnego. Ciekawa jestem jak Ariel zareaguje na wiadomość o tym, że ma douczać swojego niedoszłego zabójcę.
Czekam na next i życzę weny! :)
Buziaki, @xAgata_Sz . Xx
PS. Mogłabyś zajrzeć na ff, które piszę z koleżanką skomentować i zaobserwować? Będziemy wdzięczne i zawsze odwdzięczamy się tym samym :)
http://victim-ff.blogspot.com/?m=1
O ja!!
OdpowiedzUsuńGggeeeennnnniiiiaaallllnnnneeee!!!!
Uwielbiam to opowiadanie (mimo tego, że to dopiero drugi rozdział i wszytko się rozkręca) <33
Jest świetne!! *.*
uwielbiam Twój styl pisania, strasznie xx
OdpowiedzUsuńspotkanie 'niepotrafiącego jeździć kretyna' i niepotrafiącej łazić kretynki' coraz bliżej, nie mogę się doczekać
oficjalnie zostałam fanką Caluma! Jest świetny i idealnie pasuje jako przyjaciel dla naszej odrobinę cynicznej Ariel. No i Hemmings - ach to jego wyczucie i potrzeba niesienia pomocy. jakby cokolwiek go to kosztowalo. chcialabym zobaczyc jego mine, gdy zobaczy kto udziela mu korepetycji. to beda naprawde bardzo ciekawe minuty ich zycia. i tego wlasnie nie moge sie doczekac! :D Iskry nienawisci posypia sie pewne z kazdego kata ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
♡
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam i się zastanawiam, czy to ona, czy nie ona? Czy to ją o mały włos by potrącił, czy nie ją? Byłam tak zaabsorbowana tą sytuacją i bezczelnym zachowaniem Hemmingsa, że całkowicie nie zdawałam sobie z tego sprawy. Ciekawe, czy podczas nauczania, chłopak rozpozna naszą Ariel i chociaż przeprosi za ten incydent na ulicy? Tak bardzo nie mogę się doczekać ich pierwszego spotkania. Mam na myśli spotkania w pełni świadomego no i rozmowy między nimi. Mam rozumieć, że pan Hood jest tym "niezłym" nowym zawodnikiem? Zastanawia mnie, jak jego marne zdolności przemieszczania się i niezdarność mogły nie wpłynąć, na przyjęcie go do drużyny :D Czekam na następny i pozdrawiam, Angie xx
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaa rozdział jest mega ... Uwielbiam ciebie ,to jak piszesz i uwielbiam twojego bloga ... Czekam z niecierpliwością na next ... :)
OdpowiedzUsuńAle zajebiste!!! Tak sie ciesze ze piszesz nowe opowiadanie!!!
OdpowiedzUsuń@middleofmyworld
Coś czuje, że to będzie ff przy którym będę ryczeć tak samo jak przy #WTNGD....
OdpowiedzUsuńBoże, masz taki niesamowity talent do pisania, że to jest niemożliwe! Czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńBOŻE, JUZ TAK UWIELBIAM TO OPOWIADANIE.
OdpowiedzUsuńwarto było czekać :)
AA ! Genialny rozdział! Czuje, że będzie ostro :D
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię i Twoje cudne opowiadanie do Liebster Blog Award! http://imaginy-o-5-seconds-of-summer.blogspot.com/2014/07/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuń<333333
OdpowiedzUsuńCudny rozdzial to bedzie napewno swietne opwiadanie juz chce kolejny rozdzial ;)
OdpowiedzUsuń♡
OdpowiedzUsuńDroga Alice,
OdpowiedzUsuńZapewne nie czytasz tego komentarza, ale trudno.
Piszesz pięknie i masz niesamowity talent do łatwego wysławiania się. Ponadto malujesz obraz słowami. Wszystko co nam przekazujesz, potrafię zilustrować w swojej głowie i dokładnie powtórzyć.
Kocham
@sleepysmerffie
Zapewniam Cię, że czytam każdy komentarz.
UsuńGenialne ale też wydaje mi się, że kiedyś już to czytałam. 😁😉😩😡😨😘
OdpowiedzUsuń