sobota

#trzynaście. nienawidzę, gdy masz rację.


- Ariella Keller?
Znudzony głos nauczycielki chemii kolejny raz rozległ się po klasie, ale tym razem nie padło żadne potwierdzenie obecności. Głucha cisza na niedługi moment zapanowała w dusznym, wypełnionym chemicznym zapachem pomieszczeniu.
- Keller? - powtórzyła nieco ostrzej, rzucając krótkie, zdziwione spojrzenie w kierunku ławki, w której zwykle siedziała dziewczyna. Wzruszyła jedynie ramionami i kolejny raz wbiła wzrok w listę uczniów, wertując kolejne nazwiska.
Luke mimowolnie zerknął przez ramię w kierunku ostatniego, pustego miejsca pod przeciwległą ścianą. Dopiero w tamtej chwili zdał sobie sprawę, że praktycznie cały tydzień nie widział jej w szkole. Cały wolny czas poświęcał na trening przed nadchodzącym meczem, kompletnie nie zauważając jej nieobecności. Nie była mu potrzebna, więc kiedy przez kolejne dni nie pojawiała się na lekcjach, zupełnie nie zwróciło to jego uwagi. Wciąż wpatrywał się w niezajęte krzesełko, zastanawiając się nad powodem jej absencji. Zawsze wydawało mu się, że była typowym prymusem, który nie opuszczał bez powodu szkoły. Wiedział jednak, że to nie była jego sprawa i tak naprawdę nie obchodziło go, co się z nią działo do czasu, aż była mu niezbędna.
- Ej, gdzie twoja łamaga? - zapytał po cichu siedzącego przed nim Caluma, który pochylony nad probówkami, próbował nadążać za poleceniami nauczycielki. Aż podskoczył na krzesełku, kiedy tylko usłyszał nad ramieniem głos blondyna. Potrącił dłonią jedno z szklanych naczynek, a jego zawartość połączyła się z przezroczystą cieczą w stojącym obok pojemniku. Początkowo nic nie zapowiadało kłopotów, ale kiedy chwilę później nad stolikiem chłopaka zaczął unosić się szary dym, a pomieszczenie wypełniło się duszącą wonią, wszyscy zaniemówili z wrażenia, wpatrując się w przerażonego bruneta. Substancja zawrzała, buzując niebezpiecznie. Biała piana wydostała się poza brzeg, spływając na blat stolika. Luke z niepokojem wpatrywał się w kipiącą mieszaninę, po czym wpadł w dziki śmiech. Nieporadność i wymalowane na twarzy zagubienie Caluma sprawiało, że jego rozbawienie z każdą kolejną sekundą zwiększało się.
- Panie Hood! - wrzasnęła w popłochu nauczycielka, podbiegając do okna, by otworzyć je na pełną szerokość. - Widzimy się w poniedziałek po lekcjach!
- Ale to nie moja wina – jęknął bliski płaczu chłopak. - To on! - wskazał na Luke'a, robiąc żałosną minę i mocno zacisnął drżące ze strachu usta. Blondyn nagle przestał się śmiać i pełnym niezrozumienia wzorkiem spojrzał na niego.
- Pan Hemmings w takim razie również dołączy do nas – oznajmiła nieznoszącym sprzeciwu głosem kobieta, rozchylając kolejne okna. Po pomieszczeniu rozległ się nieśmiały pomruk i kilka gwizdów, ale wystarczyło jej jedno spojrzenie, by cała klasa jak na zawołanie pogrążyła się w idealnej ciszy. Nikt nie odważył się by podnieść głowę.
- Co?! - krzyknął podenerwowany Luke, patrząc to na Caluma, to na nauczycielkę. - Przecież to nie ja! Nic nie poradzę na to, że on jest kompletnym idiotą, w dodatku niepełnosprawnym.
- Poniedziałek. Po zajęciach – wyjaśniła raz jeszcze, ale nawet nie raczyła na niego zerknąć, skupiając się na wywietrzeniu klasy. Hemmings z szeroko otwartymi ustami wpatrywał się w zgarbionego kolegę z drużyny, w ostatniej chwili hamując słowo, które miało podsumować to, co właśnie się wydarzyło. Chwycił go za rękaw koszuli i przyciągnął do siebie.
- Masz przesrane, Hood! - warknął tak cicho, by nikt inny go nie usłyszał. Calum zadrżał, kuląc się jeszcze mocniej. Nerwowo przełknął ślinę, opuszczając zawstydzony głowę.
- Panie Hemmings, mam nadzieję, że właśnie ustalacie podział obowiązków, które czekają was przy przygotowywaniu jesiennego balu – pani Stevens zwróciła się kolejny raz do nich, dostrzegając najwyraźniej to krótkie spięcie. Luke wykrzywił usta w sztucznym uśmieszku, poklepując z udawaną przyjaźnią ramię Hooda. Kiedy kobieta tylko się odwróciła, ponownie szarpnął Caluma, zaciskając z całej siły palce na jego barku.
- Zabiję cię! - syknął, po czym odepchnął go tak silnie, że chłopak zakołysał się na krześle, w ostatniej chwili podpierając się o stolik, by nie upaść na ziemię.

#

- Czy my już kiedyś ze sobą nie spaliśmy?
Głęboki, lekko zachrypnięty i jakby nie do końca naturalny głos rozbrzmiał nad jej uchem, gdy w pełnym skupieniu przeglądała notatki, które wcześniej przygotowała. Cały dzień z wielkim zaangażowaniem i poświęceniem pracowała w szkolnej auli nad przygotowaniem dekoracji na pierwszy tegoroczny bal, który miał odbyć się w najbliższy weekend. Zadrżała delikatnie, czując ciepły oddech na szyi i znajomy zapach męskich perfum. Swoją apatyczną postawą próbowała zatuszować to, że ją przestraszył. Nerwowo przestąpiła z nogi na nogę i wzdychając obojętnie, odwróciła się za siebie. Przewróciła beznamiętnie oczami, posyłając mu krótkie, oziębłe spojrzenie i wróciła do listy zadań, którą ściskała niespokojnie w dłoni. Nadal czuła jego obecność, mimo iż starała się go kompletnie ignorować. Zerknęła raz jeszcze przez ramię, napotykając złośliwe spojrzenie blondyna.
- Nie przypominam sobie, więc albo musiałeś być wyjątkowo kiepski, albo próbujesz mnie w jakiś strasznie słaby sposób poderwać.
Luke zaśmiał się, wsuwając ręce do kieszeni i zrobił niewielki krok, by stanąć obok niej. Wykrzywił lekko stopy, bujając się w miejscu. Pani Stevens, odpowiedzialna za przygotowanie tego wszystkiego mogła przypadkiem wspomnieć jej o tym, że razem z Calumem mieli odbyć tutaj swoją karę, ale do tego momentu była pewna, że były to jedynie żarty, albo jakieś totalne nieporozumienie. Jednak rzeczywistość okazała się być okrutna, stawiając go ponownie na jej drodze.
- Tamtej nocy w domku na plaży mówiłaś, że to lubisz – przypomniał, ale kiedy zadarła głowę by na niego spojrzeć, udawał, że był zafascynowany powstającą przed nimi dekoracją sceny. Miał najwyraźniej poczucie, że udało mu się ją onieśmielić, wracając wspomnieniami do tych wstydliwych chwil. Ariel prychnęła.
- Nie mam czasu, aby lubić cokolwiek związanego z tobą. W dziesięciopunktowej skali lądujesz gdzieś w okolicach szóstki – wyznała obojętnie, wzruszając lekko ramionami. - W dodatku ta szóstka jest wyjątkowo naciągana. I tak, ostatnie słowo zostało użyte nieprzypadkowo – dodała, sama będąc zaskoczona swoim niebywałym poczuciem humoru. Musiała jednak powstrzymać cisnący się na usta uśmiech. Nie potrzebowała nawet na niego patrzeć, aby doskonale wiedzieć, że osiągnęła przewagę, bo nie wiedział, jak mógł jej odpowiedzieć, aby wyjść z tego z uniesioną głową.
- Zabawne – mruknął zmieszany, nie do końca wiedząc, jak zareagować na jej słowa. - Gdzie byłaś cały poprzedni tydzień?
- Tęskniłeś? - zapytała złośliwie, poruszając sugestywnie brwiami. Luke zaśmiał się głośno, jakby powiedziała najlepszy żart, który usłyszał w życiu. Było jednak w tym śmiechu coś podejrzanego, czego nie potrafiła rozszyfrować. - Swoją drogą, jestem pełna podziwu, że pamiętasz – przyznała moment później, gdy niespokojnie poruszył się, starając się ukryć zakłopotanie. Momentalnie spojrzał na nią z góry, marszcząc czoło.
- Nie rozumiem.
- To nie nowość – stwierdziła chłodno, wzdychając ciężko. Pokręciła głową, próbując skupić się na kolejnych punktach na harmonogramie. Była jednak świadoma tego, że nadal na nią patrzył, oczekując jakiegoś wyjaśnienia. Opuściła z bezradnością ręce i zerknęła na niego niechętnie. - Zwykle jesteś pijany, albo na prochach.
- Nigdy nie byłem na pr... - zaczął się raptownie tłumaczyć, ale Ariel z pobłażaniem pokiwała tylko głową, przerywając mu od razu.
- Proszę cię – powiedziała z kpiną. - Amfetamina?
- O czym ty, kurwa, mówisz? - zapytał z rosnącą wściekłością, wpatrując się w nią szeroko otwartymi oczami. Z niezwykłą satysfakcją obserwowała jak przerażenie przejmowało nad nim kontrolę, gdy rozbieganym wzrokiem przyglądał się jej. Odetchnęła głęboko i ułożyła dłoń na jego ramieniu.
- Po prostu uważaj, dość łatwo od tego świństwa się uzależnić. I uwierz mi, wiem co mówię – wyznała z całkowitą, lekko przerażającą powagą. Luke wydawał się być kompletnie zaskoczony tym co właśnie od niej usłyszał, ale wiedziała, że miała rację. Jego potwierdzenie nie było jej potrzebne.
- Całkiem cię popieprzyło, Keller! Coś ci się w głowie poprzestawiało! - warknął, wymachując impulsywnie rękami, gdy go ominęła. Zatrzymała się i uśmiechnęła pod nosem. Przeczesała palcami włosy i odwróciła się do niego.
- Dlaczego w takim razie aż tak się zdenerwowałeś? - zapytała przebiegle, a on chciał coś odpowiedzieć, ale nie znalazł żadnego racjonalnego wytłumaczenia. Ariel wykrzywiła usta w geście, który mógł przypominać czuły uśmiech, ale zdecydowanie nie był uśmiechem. - Wbrew pozorom, Hemmings, jesteśmy do siebie bardzo podobni.
- Nie jesteśmy podobni! - zaprzeczył momentalnie urażony, zaciskając z wściekłości pięści. Wyraźnie wytrąciła go z równowagi. - Ja nie jestem jakąś pieprzoną kaleką!
- Powiedz mi coś, czego nie wiem – westchnęła przeciągle. - Musisz wymyślić coś bardziej wyszukanego, aby przynajmniej spróbować mnie obrazić – podpowiedziała mu, rozkładając ręce w geście totalnego zobojętnienia na jego docinki. To chyba jeszcze bardziej go zdenerwowało. Jego twarz poczerwieniała, a dziewczyna bez trudu dostrzegła podrygujące niespokojnie mięśnie.
- Nienawidzę cię – syknął pełnym jadu głosem, ale to ponownie spotkało się wyłącznie z jej rozbawieniem. Widziała, że oziębłość była najlepszą bronią na jego ataki, dlatego bez żadnych skrupułów postanowiła brnąć tą ścieżką dalej.
- Wiesz, to niesamowite, bo znowu jesteśmy zgodni. Ja ciebie również nienawidzę.
Dłuższą chwilę stali naprzeciw siebie, mierząc się nienawistnymi spojrzeniami, a żadne z nich nie chciało jako pierwsze przerwać tej pozbawionej sensu wojny, jednocześnie przyznając się do porażki. Dopiero gdy w auli rozległ się przeraźliwy pisk wymieszany z potężnym hukiem i odgłosem tłukącego się szkła, równocześnie spojrzeli w stronę sceny. Misternie budowana przez cały dzień scenografia posypała się jak klocki domino, a spomiędzy zniszczonych fragmentów wyłoniła się nagle głowa Caluma, który z głupim uśmiechem przyklejonym do twarzy wydostał się spod sterty kartonów.
- Nic mi nie jest, nic mi nie jest – oznajmił pospiesznie, pocierając dłonią umazaną farbą twarz. Ariel przymknęła tylko oczy, nie do końca wierząc w to, co przed momentem się stało. Cała dotychczasowa wściekłość ukierunkowana na Luke'a momentalnie znalazła nowy cel. Wcisnęła rękę w kulę i pokuśtykała do przyjaciela, nie będąc pewną, czy zdoła zapanować nad chęcią uduszenia go gołymi rękami.

#

Od kilkunastu długich minut okupował szkolny murek, nerwowo wyczekując na to, aż wejściowe drzwi wreszcie się otworzą i wyjdzie z nich Ariel. Jak na złość postanowiła, chyba nie do końca świadomie, wystawić jego cierpliwość kolejny raz na wielką próbę. Uruchomił nawet jakąś pozbawiona sensu grę, by zająć czas, ale ten ciągnął się w nieskończoność. Gdy tylko coś zaskrzypiało, momentalnie uniósł głowę, dostrzegając w wejściu blondynkę w towarzystwie dwóch innych dziewczyn. Nie był pewny czy od razu go dostrzegła, bo nawet nie popatrzyła w jego stronę, żarliwie dyskutując z koleżankami. Kiedy ich rozmowa przedłużała się, nabrał przekonania o tym, że zdawała sobie sprawę z jego obecności. Chwilę później pożegnała się z nimi i przerzucając torbę przez ramię, niemrawo zeszła ze schodów. Celowo go ignorowała, dzielnie krocząc przed siebie. Podniósł się i sugestywnie pochrząkując, ruszył za nią. Nie zareagowała. Kilka kroków później był już przy jej boku, ale ona nadal postanowiła nie zwracać na niego żadnej uwagi. W idealnej ciszy doszli do jej samochodu, ale gdy tylko sięgała do klamki, zastąpił jej drogę.
- To nie tak jak myślisz – powiedział, krzyżując ręce na piersiach. Wpatrywał się w nią uważnie, ale ona westchnęła tylko głęboko, kręcąc głową.
- Nie obchodzi mnie to, naprawdę – odparła beznamiętnie, opuszczając zmęczona ramiona. Próbowała go ominąć, by dostać się do auta, ale sprytnie kolejny raz uniemożliwił jej to.
- Nie jestem żadnym ćpunem, nie wiem co ty sobie w tej swojej chorej główce ubzdurałaś – bronił się, niespokojnie wymachując dłonią. Ariel z znużeniem spojrzała na niego, opierając się o sąsiedni samochód. Zamknęła oczy, ocierając dłonią twarz.
- Nie wiem co pozwoliło ci myśleć, że interesuje mnie twoje życie – mruknęła wyczerpana, sięgając do torby po butelkę wody. Wzięła spory łyk i pozbawionym emocji wzrokiem zlustrowała jego sylwetkę. Jej obojętność drażniła go tak bardzo, że z trudem opanował kolejny wybuch złości.
- Po prostu nie chcę, abyś rozpowiadała takie głupoty o mnie, bo są nieprawdziwe – wytłumaczył, nadal nerwowo wyginając palce. Ariel wyprostowała się i zbliżyła się do niego. Poprawiła kołnierz jego flanelowej koszuli i delikatnie poklepała po ramieniu.
- Zrozum, że nie zamierzam o tym nikomu mówić – obiecała, ale on nie był przekonany, czy powinien jej wierzyć. - A wiesz dlaczego? - zapytała, a on pokręcił tylko przecząco głową. Kącik jej ust drgnął, gdy na niego spojrzała. - Bo mam cię gdzieś. Tak samo jak wszystko to, co robisz ze swoim życiem.
Wzruszyła obojętnie ramionami i wykorzystując jego chwilowe zaskoczenie, wyminęła go, po czym wsiadła do pickupa, zatrzaskując za sobą drzwi, zanim Luke zdążył cokolwiek powiedzieć. Silnik zawarczał, gdy przekręciła kluczyk w stacyjce i wycofała pojazd z parkingu. Patrzył jak odjeżdżała, nie racząc nawet na niego spojrzeć. Z wściekłością kopnął leżący obok kamyk, który potoczył się gwałtownie po asfaltowej powierzchni. Zaklął głośno, machając ręką w powietrzu. I nie mógł przyznać nawet przed samym sobą, że jej słowa zrobiły na nim jakieś wrażenie.
- Jak ja jej nienawidzę – powiedział cicho, wpatrując się w znikający tył samochodu.




42 komentarze:

  1. kocham kocham kocham
    calum idiota
    luke i ariel się nienawidzą
    czyli wszystko na swoim miejscu!

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest swietne, omg. Czekam na nastepny z niecierpliwoscia.
    @cliff0x

    OdpowiedzUsuń
  3. Nienawidze cie ma tera nowemu nowe znaczenie haha

    OdpowiedzUsuń
  4. Po dzisiejszym rozdziale mam takie dziwne wrażenie, że Ariel sama ma/miała problemy z jakimiś narkotykami/tabletkami, a wtedy, w limuzynie kolejny raz wykorzystała moment i Luke'a, by o tym zapomnieć.. Just saying... Moje przemyślenia o tej godzinie mogą być jednak mylące, dlatego czekam na czternastkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże U W I E L BI AM !

    OdpowiedzUsuń
  6. Masakra jaykas bzhJJbzzhzja
    Co Ty z ludzmi robisz
    Jak zawsze idealny rozdzial, idealnie napisany i wgl nxhzjsjsjs
    Czekam na czternasty!
    @Biebsftketchup

    OdpowiedzUsuń
  7. hahahahah Calum >>>>>>>>
    Ariel i Luke, jak słodko c:

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurde. Tego się nawet nie da opisać :)))). To jest na prawdę genialne. Ariel ma przewagę nad Lukiem ale mam wrażenie, że nie na długo. Czekam na nn <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  9. O Boże, jak ja uwielbiam tą dwójkę. Po pierwsze, Ariel jest zajebista, po drugie, Luke jest zajebisty. Tak pięknie się dopełniają! Ale tak serio, to Ariel jest bardziej zajebista niż on, bo jest wyszczekana, impulsywna, jednak w mądry i zabawny sposób. A Luke swoimi komentarzami po prostu robi z siebie idiotę. I tyle.
    Nie wierzę, że Ariel domyśliła się, że Luke bierze prochy! Omg jaka bystra dziewczyna. A Luke to jest jednak glupi, bo takim tłumaczeniem jeszcze bardziej robi z siebie winnego. Idiota. Jestem ciekawa co Alex miała na myśli mówiąc 'Uwierz mi, wiem co mówię.' Czy ona miała kontakt z narkotykami? A może ktoś jej bliski? Omg, tyle pytań.
    Nie mogę się doczekać, kiedy Luke i Ariel doprowadzą się nawzajem do obłędu. Ariel zdobyła chwilową przewagę, ale wiem, że to tylko chwilowa przewaga. Luke zaraz coś wymyśli, aby jej dopiec.
    Boże, oni oboje są szaleni. Ale i tak ich kocham.
    Kończę już, bo ledwo widzę na oczy. Dobranoc, dużo weny! ♥

    [ your-perfect-imperfections-ff.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  10. Boze kocham to, czarujace opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak ja uwielbiam jak oni sobie dogryzają, od razu robi się ciekawiej, i nie mogę doczekać się następnego i jakich argumentów Luke użyje aby wyszło na jego :D

    OdpowiedzUsuń
  12. A jak ja to lubię!
    Mogłabym teraz wykonać dziki taniec radości! Te ich docinki, ta pewność siebie Ariel i to, że Luke czuje się taki... pominięty? Myślał, że jest najważniejszy?! A nie! Bolało? Bolało! A najbardziej powaliło mnie zdanie: - To nie nowość! - tak. To było coś.Luke jest taki... z innego świata. Ze świata swojego własnego Ego, które ukształtowywują mu inni. Faktycznie tak jest zabawniej. :)
    To z chemią przypomina mi coś. Podobna sytuacja i wyobrazić sobie trzeba, że skończyło się to tym, że przeze mnie i dwóch ludzi nie dostawaliśmy więcej doświadczeń do wykonywania. :) Biedny Luke, ale Ariel tam była. Czy Calum jeszcze żyje?
    Udało się! Udało! I nie na darmo tyle czekania.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy dowiemy się, dlaczego Ariel chodzi o kuli? ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dzieci z problemami. Z każdym rozdziałem coraz bardziej dostrzegalne jest to, jak ich życia są pokopane. Szkoda mi obojga, nie radzą sobie i szukają ucieczki w seksie, narkotykach i czymś co pewnie nie zostało jeszcze wspomniane (albo zostało, tylko nie wymieniłam) i to nie prowadzi do niczego dobrego. Ta oschłość Ariel i jej obojętność... co tak bardzo zraniło tę dziewczynę, że stała się właśnie taka, bo jakoś nie umiem wierzyć, że jest zachowuje się w ten sposób od zawsze. Luke jest prowadzony przez chorą ambicję, chęć pobicia rekordu ojca, ale czy to jedyny powód, przez który sobie nie radzi? Zrobiło się tak jakoś ponuro, ale właśnie tak odbieram tę dwójkę, jako młodych ludzi, nie do końca umiejących poradzić sobie z w życiu.
    A co do Caluma, to straszna niedorajda z niego ;)!
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh, zdecydowanie powinnam sprawdzać komenatrze przed ich opublikowaniem.

      Usuń
  15. Ech ten Calum, trochę narobił szkód w tym rozdziale. Zastanawiam się skąd Ariel wiedziała, że Luke bierze prochy? Ciekawe z kim pójdzie Luke na ten bal. Z niecierpliwością czekam na następną część.
    Pozdrawiam :)
    S.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie mogę się doczekać balu jesiennego bo na pewno coś się tam stanie :3

    OdpowiedzUsuń
  17. calum w tym opowiadaniu >>>>
    nie wiem już co mam pisać, chciałabym chociaż raz powiedzieć eee jak słabo, ale ten dzień nigdy nie nadejdzie, bo jestem fanfictionowym geniuszem, chciałabym być tak świetna jak ty. /@irwinflex

    OdpowiedzUsuń
  18. Calum, fajtłapo... ♥ Słodziak.

    Rozdział jest fenomenalny! ★

    OdpowiedzUsuń
  19. O BOŻE BNWKSJEBDJSHSHJDJDNDNDJSJE JAK JA TO KOCHAM DHXJSKDHDNX

    OdpowiedzUsuń
  20. Czy skoro ten rozdzial byl wczoraj tak jakby byl zalegly za poprzednia niedziele to czy mozemy sie dzis spodziewac kolejnego?

    OdpowiedzUsuń
  21. Calum fajtłapa wymiata!! :D tak długo czekałam na ten rozdział :) i jak zwykle jest fenomenalny ^^
    A co to za jesienny bal? Oj coś sie szykuje prawda? Ja to wiem ^-^ mam nadzieję że już nigdy więcej nie będziesz kazała mi czekać! Następnym razem zostaniesz skrzyczana za swe czyny jasne?! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jasne, ale nie obiecuję, że przerwy nie będą się już pojawiać

      Usuń
  22. najbardziej w tym ff kocham Caluma! Jest takim niezdarą jak ja haha
    świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  23. Skoro to nie prochy, to co? On coś bierze, sterydy? Jestem tego prawie pewna. Ariel kiedyś brała? Wow, jakie jeszcze sekrety przed nami ukrywa?
    Dlaczego chodzi o kuli, zdaje mi sie że ma to coś wspolnego z baletem, sądząc po zwiastunie.
    Jesienny bal? Jesienny bal!
    Czuję, że szykuje się cos dużego! Coś nowego, hmm może oni zaczną się chodź trochę mniej nienawidzić? A może już nie będą się nienawidzić a tylko nie lubić? Haha.
    Oni muszą sie pogodzić, okay? A ten bal ma ich do siebie zbliżyć, bo ona ma pójść na niego z Hemmingsem i on ją zaprosi.
    "Miłoooość rośnie wokół naaaas, w spokojną jasną noooc!"

    @samohoodzik
    Zmieniłam userek, ale wciąż cię wielbię, aw.

    OdpowiedzUsuń
  24. 1:0 dla Ariel, uwielbiam jej teksty xD
    Tylko czekam na ten moment aż nie wytrzymają i relacja między nimi znacznie się zmieni :D
    Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg, życzę ci weny i pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  25. Boże...kocham to! <3
    @middleofmyworld

    OdpowiedzUsuń
  26. Jesienny bal? Szykuje się melanż,a ja nic o tym nie wiem?? A może Ariel domyśliła się ,że Luke bierze prochy bo kupują u jednego dealera?? Ich relacja jest mega dziwna!! Ale i tak ich kocham - tego obojętnego Luke'a i kaleke Ariel!! Powiedz swojemu laptopowi,żeby wziął się w garść!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  27. nareszcie się doczekaliśmy ♥
    Coś mi mówi, że na tym balu będzie się działo :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Jak zwykle świetny rozdział ;)
    Doceniam czas spędzony na jego napisaniu, więc postanowiłam od czasu do czasu komentować Twojego bloga, oczywiście zawsze, ale jeśli nie zapomnę ;)
    Gorąco pozdrawiam i powodzenia w dalszym pisaniu ;)
    @Lusiaax

    OdpowiedzUsuń
  29. kobieto uwielbiam cię XD wiem, że rzadko komentuje, ale czasami po prostu brak mi słów. potrafię kilka razy dziennie sprawdzić, czy jest nowy rozdział. nawet jeśli ostatni był wczoraj hah (tak to ja nabijam te tysiące) haha

    OdpowiedzUsuń
  30. Super! Can't wait na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Z Lukiem to jest tak, ze albo drażni albo jeszcze bardziej drażni. szukam w nim czasami dobrych cech, ale to chyba ponad moje siły. bardziej jest mi go chyba żal, ale nie przez to, że jest chamem, tylko dlatego, że musi brać narkotyki, by udowodnić, ze jest najlepszy. a to bardzo smutne. zawsze jakoś tak mi szkoda takich ludzi. a zbyt wiele wyjść z takiej sytuacji nie ma.
    co do samej Ariel, naprawdę ją lubię! za obojętność, a to że nie rzuca się na niego jak idiotka. chłodna kalkulacja, brak emocji i prawdomówność. takich ludzi powinno się cenić :D pewnie nikt inny nie odważyłby się na taki krok, a Hemmings przecież potrzebował takiego właśnie zaskoczenia. choć rozczulający był w tym swoim strachu. mam nadzieję, ze Ariel utrzyma swoje emocje na wodzy i to Luke będzie za nią latał xd zobaczyć go w takiej sytuacji - bezcenne.
    pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  32. nareszcie wysupłałam trochę czasu na przeczytanie tego rozdziału. idealny! hemmingsowi musi naprawdę zależeć, skoro nie chce wyjść w jej oczach na ćpuna. i przełamują się jego wewnętrzne bariery! coraz częściej przegrywa w ich słownych potyczkach. ariel rośnie w siłę czy to luke mięknie? chociaż uwielbiam ich przekomarzania, walkę o dominację, to nie mogę się doczekać momentu, w którym okażą sobie jakieś głębsze emocje. nie mogą się tak wiecznie mijać, niech chemia zadziała! lecę czytać następny rozdział. xx

    OdpowiedzUsuń
  33. 39 year old Quality Control Specialist Ira Laver, hailing from Winona enjoys watching movies like Outsiders (Ceddo) and Skimboarding. Took a trip to Chhatrapati Shivaji Terminus (formerly Victoria Terminus) and drives a Ferrari 250 GT SWB Berlinetta Competizione. zobacz na stronie

    OdpowiedzUsuń