Nienawidziła walentynek, więc kiedy tylko przekroczyła próg szkoły i uderzyła w nią rażąca czerwień porozwieszanych po całym korytarzu papierowych serduszek, wykrzywiła w grymasie usta. Z zniesmaczoną miną ruszyła w stronę swojej szafki, omijając po drodze kilka całujących się par. Zrobiło jej się niedobrze, ale udało jej się zapanować nad odruchem wymiotnym, gdy wyjmowała potrzebne na zajęcia książki. Nie przypuszczała, że ten dzień może potoczyć się jeszcze gorzej. I właśnie wtedy, zupełnie niespodziewanie, wydarzyło się coś przerażającego. Coś czego chyba nikt nie mógł przewidzieć. Zwykła, spokojna szkolna rzeczywistość w jednej sekundzie zamieniła się w najprawdziwszy koszmar.
Padły cztery ogłuszające strzały. Wybuchła panika. Rozdzierające krzyki, piski i płacz mieszały się ze sobą, gdy totalny chaos zaczął opanowywać całą szkołę. Ariel pełnym lęku wzrokiem spojrzała na podręczniki, które wysunęły się jej z rąk i nie zastanawiając się dłużej ruszyła w stronę wyjścia, próbując się wydostać jak najprędzej z budynku, ale sprawne poruszanie się nie należało do jej największych atutów. Racjonalne myślenie kompletnie nie wchodziło w rachubę, gdy tłum przerażonych dzieciaków napierał z każdej strony. Każdy pragnął za wszelką cenę wydostać się z tego piekła, a to jedynie potęgowało zamieszanie.
Nie była pewna dlaczego na moment odwróciła wzrok od głównych drzwi, spoglądając gdzieś w bok, ale w tej samej chwili zauważyła przy przeciwległej ścianie Luke'a. Coś było nie tak. Jakby wyczuł jej wzrok, uniósł głowę, a ich spojrzenia skrzyżowały się. Dostrzegła w jego oczach coś niepokojącego, jakby zarys strachu wymieszany z bólem. Przytrzymywał dłoń na wysokości brzucha, nadal stojąc w miejscu. Mimo tego, że ciągle ktoś ją potrącał, przystanęła, wciąż obserwując go. Dopiero kilka ciągnących się w nieskończoność sekund później dostrzegła, malującą się na jasnym materiale koszulki ciemnobordową plamę. Chłopak osunął się, upadając z impetem na ziemię. Odniosła wrażenie, że ludzie byli tak skoncentrowani na ucieczce, że nikt tego nie zauważył. Rozejrzała się niepewnie dookoła, ale wszyscy wybiegali na zewnątrz, nie racząc nawet przystanąć przy nim. Zacisnęła z całej siły usta, doskonale wiedząc, że będzie żałować tego heroicznego czynu. Stawiając opór fali biegających w popłochu uczniów, z niemałym trudem przedostała się na drugą stronę. Nie była świadoma tego, że wpatrywała się w niego z szeroko otwartymi ustami, nie mając najmniejszego pojęcia, jak powinna się w takiej sytuacji zachować. Luke w odpowiedzi posłał jej krótki, wymuszony uśmiech, po czym znowu się skrzywił, spoglądając na powiększającą się plamę krwi na tshircie. Ariel nerwowo przełknęła ślinę i kolejny raz w geście totalnej bezradności rozejrzała się dookoła, jakby szukała ratunku w szalejącym tłumie, w którym nikt na nikogo nie zwracał uwagi. Zaczepiła nawet kilku chłopaków, ale nie byli skorzy do pomocy.
- Kurwa, Hemmings - jęknęła bezradnie, przykucając obok niego. Zagryzła wargi, nie mając żadnego pomysłu na dalsze działanie. Bała się wykonać jakikolwiek ruch, aby nie pogorszyć sytuacji. Wzięła kilka głębszych oddechów, starając się myśleć racjonalnie. - Musimy cię stąd jakoś wydostać - zarządziła po chwili koncentracji, chcąc pomóc mu wstać. On jednak momentalnie zawył z bólu, a ona gwałtownie wycofała się, czując ogarniającą całe ciało bezsilność.
- Uciekaj - wysyczał, pociągając ją za koszulkę, ale ona zdawała się kompletnie nie reagować na jego słowa. Zdjęła z siebie bluzę i przycisnęła ją dość stanowczo do krwawiącej wciąż rany. - Idiotko jedna, mówię ci, żebyś stąd jak najprędzej uciekała! - wrzasnął na nią, a ona spojrzała na niego nieprzytomnie. Przez niedługi moment wpatrzeni byli w siebie w kompletnej ciszy, wymieniając jedynie przerażone spojrzenia.
- Musisz jakoś wstać, do głównego wyjścia mamy stąd kilkadziesiąt metrów. Bądź facetem! - warknęła, przewiązując rękawy swojej bluzy wokół całego jego tułowia, mając nadzieję, że to choć na moment zatamuje krwotok. Nie chciała nawet myśleć o tej ranie, bo same wyobrażenia sprawiały, że robiło jej się niedobrze. Podjęła się kolejnej próby, aby pomóc mu podnieść się na nogi, ale ponownie ból okazał się być zdecydowanie zbyt mocny. Luke osunął się na ziemię, oddychając ciężko. Ona również powoli zaczęła tracić siły, z trudem chwytając kolejne hausty powietrza.
- To nie ma sensu - wyjaśnił, rzucając jej sugestywne spojrzenie. - Uciekaj! - wydarł się znowu, odpychając ją, ale ona nadal nic sobie z tych ostrzeżeń nie robiła. Była gotowa kolejny raz spróbować, by go jakoś stamtąd przetransportować, ale dokładnie w tej samej chwili przestrzeń znowu przeszył huk wystrzelanych pocisków. Krzyki i piski stały się jeszcze bardziej intensywne, a ona odruchowo otuliła blondyna ramionami, dociskając go do ściany. Drżała ze strachu, a on kurczowo otulał ją w pasie, rozpaczliwie przygarniając do siebie. Wtedy też dostrzegła uchylone drzwi do jednej z klasy kilka kroków od nich.
- Szybko, szybko! - krzyknął jakiś chłopak z wnętrza sali. Oboje równocześnie popatrzyli w tym samym kierunku. Ariel nie była pewna, w jaki sposób udało im się doczołgać do środka, ale kiedy tylko usłyszała przekręcany zamek i cichnący gwar, odetchnęła z ulgą.
- Powinniśmy tu być bezpieczni - szepnęła cicho skulona w kącie dziewczyna, na którą blondynka niepewnie spojrzała spod opadających na oczy wilgotnych włosów.
- O mój boże! Przecież on krwawi! - wrzasnęła panicznie inna, ale momentalnie została skarcona przez tego samego chłopaka, który pomógł im przed chwilą. Byli bardziej bezpiecznie, kiedy nikt nie wiedział, że się tam ukrywali.
- Nic mi nie będzie - warknął ze zdenerwowaniem Luke, zerkając kątem oka na słaniającą się na nogach Ariel. Ta nie była w stanie już się odezwać, więc oparła się tylko o zimną ścianę, oddychając niespokojnie i zsunęła się na ziemię. Poczuła ocierającą się o jej ramię rękę Hemmingsa, gdy doczołgał się do niej, zajmując wolne miejsce na podłodze. Wyglądał coraz gorzej i wbrew jego wcześniejszym zapewnieniom, była przekonana, że nic nie będzie dobrze. Posiniałe, spierzchnięte wargi zaczęły drżeć, gdy ponownie docisnął ranę.
- Musimy cię stąd jak najszybciej zabrać - szepnęła, przykładając dłoń do jego czoła. Był rozpalony, a mimo to wciąż trząsł się w spazmatycznych konwulsjach, otulając szczelniej bluzą. Jego rozbiegany, jakby nieobecny wzrok zatrzymał się na niej i cicho zamruczał, gdy tylko poczuł chłodną rękę, która na ułamek sekundy przyniosła tak upragnione ukojenie.
Nagle gdzieś w drugim końcu sali rozdzwonił się czyjś telefon. Wszyscy jak na zawołanie spojrzeli na sięgającą do plecaka zapłakaną dziewczynę. W tej samej chwili siedzący obok Ariel chłopak, na którego wcześniej zupełnie nie zwróciła uwagi, gwałtownie podniósł się i wyjął z kieszeni bluzy broń. Stłumiony jęk przebiegł przez klasę, gdy w dość nerwowym geście wycelował nim w przerażoną nastolatkę. Zapadła pełna strachu cisza, w której dało się słyszeć jedynie nerwowe pomrukiwanie i ciężkie oddechy.
- Żadnych telefonów! - wrzasnął tak przeraźliwie, że nikt nie odważył się nawet poruszyć. - Wszyscy natychmiast mają oddać mi swoje komórki! Natychmiast! - ponaglił ich, gdy początkowo żadne z nich nie zareagowało na jego groźbę. - Szybciej, kurwa!
Ariel odruchowo złapała rękę Luke'a, próbując w jakiś sposób zapanować nad duszącym oddechem i drżeniem ciała. Wiedziała, że nie mogła dać po sobie poznać, że się bała, że musiała być silna za siebie i za niego, ale im dłużej patrzyła na opętanego w szaleńczym amoku chłopaka z pistoletem w dłoni, czuła, że jej wiara z każdą sekundą drastycznie malała. Z niepokojem spojrzała na osuwającego się obok blondyna, nie mając pojęcia, jak mogła mu jeszcze pomóc. On również spojrzał tym coraz bardziej nieobecnym, pełnym bólu wzrokiem na nią, ale nie był w stanie się odezwać.
I dopiero wtedy zdali sobie sprawę z tego, że chcąc znaleźć schronienie, nieświadomie wpakowali się w sam środek tego piekła.
#
Uchyliła jedną powiekę, kiedy poczuła jak leżący obok niej na podłodze Luke delikatnie się poruszył. Grymas cierpienia przeszył jego bladą twarz, gdy nieudolnie próbował zmienić pozycję. Syknął z bólu, dociskając opatrunek do rany. Nie była świadoma tego, jak długo już tam siedzieli, może pięć minut, a może pięć godzin, kompletnie straciła poczucie czasu. W klasie zaczynało się robić niezwykle duszno, a jej oddech z każdą kolejną chwilą stawał się bardziej płytki i nierówny.
- Boli? - spytał cicho Luke, a ona zmarszczyła czoło w geście niezrozumienia. - Twoja noga, czy tam biodro, czuję jak drżysz co chwilę. To chyba niezbyt wygodna pozycja do siedzenia w twojej sytuacji - wyjaśnił, sprawiając, że wywróciła oczami.
- Przywykłam do takiego bólu, martw się lepiej o siebie - burknęła, ruchem głowy wskazując jego brzuch.
- Ja mam się wspaniale - zażartował w dość nieudolny sposób, krzywiac się przy tym z bólu. Ariel skinęła głową z ironią wymalowaną na twarzy i spojrzała na nerwowo zaciskającego dłoń na broni chłopaka, który cały ten czas mamrotał coś niewyraźnie do siebie.
- Tommy... - zaczęła, a ten spojrzał na nią lękliwie.
- Skąd, ską-ąd znasz moje imię? - zapytał wyraźnie przerażony, jąkając się. Ariel odetchnęła cicho, mając nadzieję, że udało jej się trafić w jego czuły punkt.
- Jesteś Tommy Evans, chodzimy razem na fizykę, robiliśmy projekt na pierwszym roku z astronomii, masz przemiłą mamę, która pracuje w piekarni i jestem pewna, że nie chcesz, aby komukolwiek z nas stała się krzywda, jesteś dobrym chłopakiem, wiem to - odpowiedziała, starając się zachować możliwie najspokojniejszy ton głosu, ale ilekroć patrzyła na trzymany przez niego pistolet i jego obłędne spojrzenie, traciła całą odwagę.
- Nic o mnie nie wiesz, jesteś taką samą dziwką, jak cała reszta tych bogatych skurwieli, którzy myślą, że im wszystko wolno! - wykrzyczał z taką furią, że dziewczyna skuliła się mocniej, tracąc wcześniejszą odwagę. Poczuła napływające do oczu łzy, rozglądając się po sali. Nikt jednak nie był na tyle śmiały, aby w jakikolwiek sposób jej pomóc. I prawdopodobnie Tommy miał całkowitą rację, bo żadne z nich nie miało pojęcia, kim był mimo że większość z nich była jego rówieśnikami. Dla nich istniał wyłącznie jako cel głupich żartów, jak ktoś, z kogo mogli się pośmiać, gdy im się zaczynało nudzić. Ale nawet to nie usprawiedliwiało jego obecnych czynów.
- On się zaraz wykrwawi - wychrypiała ponownie, spoglądając na bruneta błagalnie. Ten niespiesznie powiódł wzrokiem po sali, oblizując niespokojnie wargi. Był zdezorientowany i zagubiony, najwyraźniej nie radząc sobie już z tą sytuacją, a Ariel wydawało się, że była to odpowiednia chwila, by go znowu spróbować go złamać. - Gorączka mu cały czas rośnie, za chwilę nie będzie już w stanie kontaktować z nami, ja wiem, że tego nie chcesz, wiem, że się pogubiłeś, dlatego błagam cię, póki nie jest jeszcze za późno. Wypuść go, on musi trafić do szpitala i to natychmiast - dodała już znacznie bardziej stanowczym głosem, zwracając tym samym uwagę chłopaka na sobie. W jego oczach szalała furia.
- Zamknij się już, idiotko! - wrzasnął, podrywając się z krzesła i wycelował w nią lufą broni. Odruchowo zacisnęła powieki, wstrzymując oddech i mocniej oparła się o ścianę. Zakwiliła cicho, słysząc dokładnie gwałtowny oddech napastnika. Poczuła też przejmujące ciepło na opuszczonej dłoni oraz otulające ją mokre od potu, lekko drżące palce. Odważyła się otworzyć oczy, z przerażeniem zerkając w stronę blondyna. Ścisnął mocniej jej rękę, dając do zrozumienia, żeby już się nie odzywała. Skinęła głową, wciąż z zapartym tchem obserwując go. Był na skraju wyczerpania, cały ten czas walcząc z przenikliwym bólem. Zauważyła, że z coraz mniejszą siłą udawało mu się przytrzymywać fragment jej bluzy, którym uciskał ranę, a ręka co chwilę osuwała się na ziemię. Spojrzała na wędrującego wkoło Tommy'ego, jak w amoku powtarzającego wciąż te same słowa i uderzającego się co chwilę w głowę. Pochyliła się delikatnie w stronę Luke'a, mając nadzieję, że to nie wywołała kolejnej fali wściekłości bruneta.
- Hemmings, nie możesz się teraz poddać, musisz jeszcze trochę wytrzymać - szepnęła, a on lekko zadarł głowę, resztkami siły wykrzesując z siebie coś na kształt ironicznego uśmiechu.
- Będziesz w końcu miała spokój - skwitował z typowym dla siebie sarkastycznym poczuciem humoru, sprawiając że pokręciła z niedowierzaniem głową.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo cię w tej chwili nienawidzę! - syknęła przez zaciśnięte zęby, powodując cichy śmiech blondyna. Wtedy też bezsilna już ręka osunęła się, a prowizoryczny opatrunek oderwał się od rany. Strużka krwi potoczyła się po jego boku, tworząc na podłodze mało estetyczną plamę. Ariel w popłochu chwyciła posklejany kawałek materiału, tamując krwotok. Uciskając rozdartą pociskiem skórę, podciągnęła go bliżej siebie, obejmując go ramieniem, aby wygodniej było jej przytrzymywać opatrunek. Luke, chyba nie do końca przytomny, ułożył głowę w zagłębieniu jej szyi, wtulając się w nią. Momentalnie poczuła niesamowite ciepło jego ciała. Sama zadrżała, gdy jego spocona, poplamiona krwią dłoń spoczęła na jej ręce, wzmacniając ucisk. Popatrzył na nią lekko zamroczony.
- Wiesz, to co ostatnio powiedziałem... - odezwał się chwilę później, a jego głos był coraz słabszy. - Nie powinienem tego mówić.
- To nie czas na takie rozmowy - odpowiedziała obojętnie, odwracając wzrok. Jego szorstkie palce przesunęły się po skórze dłoni, zacieśniając objęcie.
- Potem może już być za późno.
- Nie pieprz głupot! - zaoponowała wzburzona jego lekkomyślnymi słowami, rzucając mu pogardliwe spojrzenie. Luke zdołał delikatnie unieść kąciki sinych ust, przymykając zmęczone powieki.
- Jakbyś nie była tak cholernie uparta, to już dawno byłabyś bezpieczna - zauważył z nutką złości w głosie, a ona parsknęła śmiechem, podtrzymując mocniej opatrunek.
- A ty byłbyś martwy.
- Po tym wszystkim, co ci zrobiłem, powinnaś mnie tam zostawić.
- Ale nie jestem taka jak ty - wyznała ostro, wierzchem dłoni dotykając ponownie jego rozgrzanego czoła i zaczerwienionych policzków, które wydawały się jej coraz bardziej ciepłe. Narzuciła na niego zaoferowaną wcześniej przez jakiegoś chłopaka kurtkę, gdy drgawki zaczęły przybierać na sile.
- Przepraszam. Za wszystko - jęknął półgłosem, splatając ich dłonie razem.
- Zaczynasz bredzić - przyznała z westchnieniem, a on zdobył w sobie na tyle siły, aby podnieść głowę i na nią spojrzeć. Wyglądał nie najlepiej, podkrążone oczy i sine usta tak bardzo kontrastowały z bladą, pokrytą kropelkami potu skórą, że z trudem przełknęła ślinę, nie chcąc swoją reakcją dawać mu do zrozumienia, jak źle było. Zamiast tego uśmiechnęła się, kompletnie nie mając pojęcia dlaczego. To działo się zupełnie poza jakąkolwiek kontrolą. Luke zachłysnął się powietrzem, kiedy fala bólu znowu opanowała jego ciało. Wsparł się na jej ramieniu, nie potrafiąc złapać tchu.
- Masz całkiem ładny uśmiech, Keller, wiesz? Szkoda, że tak rzadko z niego korzystasz - wymamrotał, walcząc nieudolnie z opadającym z wycieńczenia powiekami. Chciała już coś odpowiedzieć, ale poczuła, jak jego uścisk zaczął się delikatnie rozluźniać.
- Hej, hej! Nie możesz mi teraz odpłynąć, kretynie! Hemmings! Nie zasypiaj! - warknęła, poklepując go po policzku. Potrząsnęła nim kilkakrotnie, ale zdołał odpowiedzieć jedynie nieobecnym spojrzeniem i prawie bezgłośnym westchnieniem. Otarła jego twarz z potu, odgarniając mokre włosy z czoła, by za wszelką cenę nie pozwolić mu zamknąć oczu.
Przestał jednak reagować na jakiekolwiek bodźce, bezwładnie osuwając się na jej kolana.
###
CHYBA NIGDY NIE BĘDĘ W STANIE ODWDZIĘCZYĆ SIĘ ZA TO CO ZROBILIŚCIE Z TĄ HISTORIĄ
TO NIESAMOWITE
#feelme #i'mgonnadie
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać, siedzę z otwartą buzią i omg. Takiego czegoś się nie spodziewałam
OdpowiedzUsuńJa pierdziele co za emocje!
OdpowiedzUsuńCo z Lukiem?! On musi żyć!
Niesamowite? NIESAMOWITE?!?!?!?!?!! JAK MOGŁAŚ!!! Luke... nie no rycze jak mogłaś! Jak mogłaś sprawić że on tak po prostu umarł! JAK KURDE MOGŁAŚ?!?!?!?! CO TY SOBIE WGL WYOBRAŻASZ CO?!?! TERAZ DOSTANIESZ TAKI OCHRZAN ŻE CI SIE W ŻYCIU TAKI NIE ŚNIŁ!!!! NIE MASZ DLA NAS LITOŚCI! I JESZCZE NA DODATEK... TO... TO KONIEC... JAK MOGŁAŚ?! Jak mogłaś... osłabłam jak Luke. Ty nas musisz nienawidzić. ZBIERZ SWÓJ MÓZG, TALENT I SERCE, KTÓREGO NIE MASZ I NAPISZ CHOĆ RAZ SZCZĘŚLIWĄ HISTORIĘ PRZEZ KTÓRĄ BĘDĘ PŁAKAĆ Z RADOŚCI A NIE ŻALU, SMUTKU I WSZECHOGARNIAJĄCEJ MNIE ROZPACZY!!!
OdpowiedzUsuńNIE WIERZĘ. Lukey...
NICI Z TEJ TWOJEJ CZEKOLADY!!! DOPÓKI LUKE NIE ŻYJE TY NIE DOSTANIESZ CZEKOLADY!!!!
Usuńto jeszcze nie koniec
UsuńRozumiem że mówisz mi przez to, że Luke ożyje...
UsuńŚwietny rozdział. Czekam z niecierpliwością na następny :)
OdpowiedzUsuńMusiałaś wywołać we mnie tyle emocji na raz, że ryczałam od początku do końca?? Jeszcze ta piosenka.... JEJU!!! Jeśli Luke umrze to będzie tragedia na skale narodową, albo nawet światową. Jak wolisz. Zabraniam ci go uśmiercać! Ani mi się waż :P Rozdział oczywiście najcudowniejszy pod słońcem. Kocham twoje opowiadania. Nie dość, że wstawiasz tak regularnie to jeszcze takie piękne rzeczy... Podziwiam. Jesteś moją ulubioną autorką opowiadać. Kocham ♥
OdpowiedzUsuńJapierdole...
OdpowiedzUsuńEjejej... Mam nadzieję, że Luke żyje (bo wyżej ktoś tak stwierdził, że nie żyje), że on tylko przytomność stracił... To jest... ja nwm... Jak czytałam początek to myślałam, że jak 'będzie tracić przytomność' to powie słabo do Ariel : Zostaniesz moją walentynką. Tak sobie wyobrażałam... Generalnie jestem w szoku takim zwrotem akcji... Czekam na next i pozdrawiam z Anglii :)
OdpowiedzUsuńLudzie często żałują, że coś powiedzieli, że byli tacy, a nie inni...
OdpowiedzUsuńDrżą mi palce i pojawił się taki wspaniały smutek, który ukołysał mnie właśnie tą piosenką! Widziałam każdy moment, Ariel, Luka... Jesteś niezrównanie niesamowita! Psujesz mi w miarę poukładane kawałki w mózgu... Niczym los! : o Wstrząsnęło moim niebem i ziemią w spokojny wieczór. Chowałam palce we włosy, myśląc... Luke był dupkiem, nie ma co, ale... odszedł w jakimś stylu. Można powiedzieć, że odszedł? ;) Ta nie do końca wiedza jest przerażająca i... lubię ją! Schwytało mnie za serce i ścisnęło je, aż zaparło dech...
Jeju! Coś Ty zrobiła z Hemmingsem?!
Mam dla całego wihay takie coś - <3 - a rzadko kiedy szastam uczuciami! xD
Okej, Alice, teraz Ci się udało, teraz mnie poruszylaś.. chyba jeszcze żaden rozdział wihaya nie wywoł we mnie tylu emocji co ten.. o matulu, serio nie mogę się po nim pozbierać. . I jak normalnie nie mam problemu z czekaniem tydzień na kolejny rozdział, tak teraz chciałabym już jutro, albo jeszcze dziś następny :) dziękuję za tak emocjonalny rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością co będzie dalej :)
Luke musi zyc i ma sie pogodzić z Ariel chociaz ona pewnie juz mu wybaczyla:) mam prosbe zebys nastepny rozdzial napisała szybciej bo inaczej chyba nie przeżyje. Byłam na Luke I Ariel mega wściekła ponieważ tak samo jak oni nienawidzę świat i walentynek i pomagali mi przejść przez trudny okres w moim życiu bo to jak się do siebie przekonywali było jedyna Dobrą rzeczą która mnie spotykała i gdy się poklocili byłam załamana. Nawet jak ktoś umrze w tej lub w następnej części o ile będzie a bardzo tego chce pewnie tak jak inni to zawsze z Tobą przy kolejnych opowiadaniach i jakiś pisarskch pracach.
OdpowiedzUsuńDobra, nie wyciągam pochopnych wniosków, JESZCZE. Ale O MÓJ BOŻE NIE MOGĘ W TO UWIERZYĆ. NIGDY NIE POMYŚLAŁABYM, ŻE UŚMIERCISZ KOGOŚ W TEN SPOSÓB, TO BYŁO GENIALNE, POZDRAWIAM.
OdpowiedzUsuńNie! Nie! Nie! Luke musi żyć. Musi. Po prostu musi i koniec kropka. MOGĘ TYLKO MIEĆ NADZIEJE, ŻE WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE, BO NA LITOŚĆ BOSKĄ ON MUSI ŻYĆ. !!!! Czekam na nn♡♡♡
OdpowiedzUsuńJA BYBA UMRE
OdpowiedzUsuńZABIJ MNIE ZAMIAST LUKE'A
ODDAM MU ORGANY BYLEBY ŻYŁ I MA TEN PIEPRZONY IDIOTA NIE UMIERAĆ OMG NO MOJE FEELS W TYM ROZDZIALE
ARIEL KOCHA LUKE'A LUKE KOCHA ARIEL WSZYSTKO W PORZĄDKU HAPPY END BĘDZIE DO WIDZENIA
MIAŁO BYĆ CHYBA ALE NIE TRAFIŁAM W LITERE OOPS XD :')
Usuńnienienie ! to się tak nie może skończyć !
OdpowiedzUsuńon nie umrze. ja to wiem.
ale... co by się nie działo, to i tak, jak on przeżyje (ja nawet nie biorę pod uwagę, że odejdzie, no way), wszystko wróci do normy i znowu będą nienawidząc się, uprzykrzać sobie życie, a szkoda...
ta ich nienawiść jest taka urocza, że ja wiem, że oni skończą razem. oni zawsze kończą razem.
popłakałam się.
kocham Cię !
terroryści .
OdpowiedzUsuńkocham cię, ale masz wpierdol
OdpowiedzUsuńNie wierzę popłakałam się na tym rozdziale. Jezu luke musi żyć nie rób mi tego. Ten ff jest zajebisty. Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńOmg jeżeli Luke umrze to ja nie wiem co ci zrobię Alicja 😠 właściwie to nic, bo ja też umrę 😭 władasz moim sercem 😭 dlaczego to robisz? Nie dożyje następnego rozdziału. Amen @princessa_hemmo
OdpowiedzUsuńNie, nie i jeszcze raz nie. Wiem, że Luke we wcześniejszych rozdziałach zachował się jak świnia, ale taka kara jest za surowa. To nie może się tak skończyć. Mam nadzieję, że mu ktoś pomoże. Współczuję Ariel, co do wypadku, bo zginęła jej siostra. Podoba mi się jej tatuaż, bo symbolizuje i przypomina w pewnym sensie jej siostrę. Kurcze naprawdę mi jej szkoda, w pewny stopniu zaufała i powiedziała Luke'owi o tym wszystkim, a tu bum alkohol i za duże się powiedziało. Z niecierpliwością czekam na następną część.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
S.
Spokojnie spokojnie ludzie opanujcie mi się tu Luke przeżyje. Jak tu mozna zaufać komukolwiek ja się pytam jak? Nie ufaj nikomu bo to cię zgubi mieli by bezpieczni a tu tak się wpakowali.. czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńNIE NIE NIE! On nie może umrzeć! Ty nie możesz :O Nie nie nie nie nie :( Nie! Ja płaczę! ty nie możesz tego zrobić w drugiej historii! Błagam o happy end proszę :'( Ja płaczę :( ♥♥♥ xx
OdpowiedzUsuńLUCAS PIERDOLONY KUTAS NIE MOŻE UMRZEĆ! MA BYĆ SZCĘŚLIWYM MĘŻEM ARIEL I MAJĄ MIEĆ 3 SŁODZIAŚNYCH BACHORÓW I PIĘKNY DOMEK NA OBRZEŻACH SYNEY, kapiszi? :)
OdpowiedzUsuńA tak serio, mam nadzieję, że to się okaże głupim snem czy czymś ;d
Płacze. Tylko tylko bo nie jestem w stanoe napisac nic w
OdpowiedzUsuń*stanie napisac nic wiecej
OdpowiedzUsuńO JEZU JEZU TIMMY NIE BĄDŹ CIPĄ WIEM ŻE JESTEŚ DOBRYM CHŁOPAKIEM KTÓRY PO PROSTU POTRZEBUJE MIŁOŚCI
OdpowiedzUsuńNIE DASZ MU UMRZEĆ
O mamusiu :o co za rozdział. Ale jak to no... On nie może umrzeć :'(
OdpowiedzUsuńOczywiście, że Hemmings musiał otrzymać ten strzał i oczywiście, że Ariel - największa dobra dusza musiała mu pomóc, nawet po tym, jak powiedział do niej na imprezie to, czego nie powinien. Mam nadzieję, że blondyn jednak to jakoś przeżyje. Pomimo, że zgodnie wraz z Arial go nienawidzimy, to w gruncie rzeczy nie chcemy, żeby umierał.
OdpowiedzUsuńnieeeeeee Luke ty idioto obudź się Tommy drugi idioto wypuść ich!
OdpowiedzUsuńBrak mi słów, rozdział przebił wszystkie poprzednie.
OdpowiedzUsuńPozwól mi teraz cicho popłakać
Whoa, whoa, nie takie konsekwencje miałam na myśli.Czuję że Hemmings przeżyje, w końcu Ariel nie poświęciła się na marne. Niby istnieje możliwość, że jednak nie da rady i dziewczyna dostanie jego serce do przeszepu, ale w twoim przypadku byłoby to zbyt banalne.
OdpowiedzUsuńK.
Musiałaś w takim momencie? Dlaczego mam wrażenie że on umrze...choć znając twoją nieprzewidywalność to może luke w postaci ducha będzie nawiedzał ariel. Choć niewiedzieć czemu shipuje caluma z ariel ...no ale tak że to on się w niej zakochał. No a ona z braku luke ( oczywiście pod warunkiem że umrze przypominam przez twoje okrucieństwo) będzie z nim i z czasem odwzajemni jego uczucie. To jest moja teoria, ale pewnie nie zgadza się ani i 1% z twoimi zamiarami... Przez cb chcę już żeby skończył się nowy tydzień pomimo tego że skończą mi się ferie tylko w celu przeczytania nowego rozdziału. Mam jeszcze prośbę, czy w związku z jakże tragicznymi wydarzeniami ( stan lukea) podarujesz nam jakiś spojler ?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to nie jest koniec. ON NIE MOŻE TAK PO PROSTU UMRZEĆ, NIECH JEDZIE TO TEGO SZPITALA I NIECH MU COŚ ZROBIĄ, BYLEBY PRZEŻYŁ, PROSZĘ. Popłakałam się. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. ON MUSI ŻYĆ.
OdpowiedzUsuńO Boze! Błagam nie usmiercaj go! Oni obydwoje musza zyc! Zeby sie dogadac i dowiedziec jak do siebie pasuja! No Błagam kurcze!!!
OdpowiedzUsuń@middleofmyworld
serce wali mi jak nigdy. nie lekceważ osób, które piszą, że zbyt emocjonalnie reagują na takie rewelacje, jak ten rozdział. nie jest ze mną dobrze, chyba muszę wziąć coś na uspokojenie. nie koloryzuję, naprawdę za mocno to przeżywam. wiem, do czego zmierzasz. on nie przeżyje. nie przeżyje, a jego serce dostanie się ariel. a więc tak to zaplanowałaś. nie wytrzymam tego, już wolałabym kolejne banalne zakończenie, jak cudowne ozdrowienie hemmingsa i inny dawca dla ariel. nikt by się nie obraził, gdybyś tak to zakończyła, naprawdę. x
OdpowiedzUsuńChciałam tylko wspomnieć, że jeśli w tym momencie go uśmiercisz, to ja uśmiercę ciebie. KAPISZI?! No.!
OdpowiedzUsuń<>
nie no on musi żyć,przez cały dzień siedziałam i czytałam a ty tak po prostu go uśmiercasz i kończysz, miej dla nas trochę serca xd boże za bardzo przeżywam no ale 2 historie ze śmiercią to za dużo. oj chyba lubisz zabijać ludzi hah zawsze lubiłam smutne zakończenia ale teraz jestem zdruzgotana i już ich nienawidzę.! świetnie piszesz i nawet nie waż się teraz kończyć.! on ma przeżyć i mają być wreszcie razem nienawidząc się xd pozdrawiam i czekam na happy end <3
OdpowiedzUsuńkocham Twoje opowiadania i styl w jakim piszesz. mogę zadać Ci jedno pytanie? Ile masz lat?
OdpowiedzUsuńNIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE kończ tego tak. Matko no palpitacje serca. I płacz. Nie możesz zabić Luka ;( nooooo
OdpowiedzUsuńO boże! To juz koniec?!? Nie wytrzymam tego;-; placze. ;( To najlepsze a zarazem najgorsze co moglas zrobic.. Swketnie to rozegralas, ale to zakonczenie... to juz koniec ???????? Nie wiem co mam powiedziec wiecej... ;-;
OdpowiedzUsuńLitości kobietooooo! JAK TY MOŻESZ! NIE MASZ SERCA, NOOO! Osz ty. Tak nie może się to skończyć! Ja wiem, że prawdziwe, życie nie ma szczęśliwych pierdolonych zakończeń, ale bez przesady. Luke, to chuj, ale żeby go uśmiercać. ;-;
OdpowiedzUsuńEj no!! jak tak można?! Luke nei może umrzeć xd Tak nei może być!! to tak nie miało sie skończyć!! Genialny rozdział <3 Czekam na neexta :* i mam nadzieje ze Luke przeżyje!!! /K.
OdpowiedzUsuńONI WSZYSCY MAJĄ ŻYĆ :O NIE RÓB MI TEGO.
OdpowiedzUsuńbtw. Zmieniłam user z @Sandra1DHZLLN na @chejkaari :)
jak wszyscy inni nade mną, również nie spodziewałam się takiego czegoś. nie napiszę, że jestem zaskoczona, bo spam jest wszędzie, niemniej jednak jeżeli to miałoby być zakończenie ich historii to takie mało pasujące do nich. jakieś czułe przeprosiny, gesty, pomoc, nieeee, przecież to nie oni. jestem pewna, że normalnie powinny paść słowa okropnej nienawiści. tak, to zdecydowanie najbardziej do nich pasuje. pomijając jedno to, jestem optymistką w tej kwestii i wierzę, że Hemmings jakoś się z tego wyczołga. w końcu złego diabli nie biorą, no i kto będzie dręczył Ariel? przeczytałam gdzieś coś, że ktoś wpadł na pomysł przeszczepu serca od Luka dla Ariel, ale kurcze... znowu mi to nie pasuje :D choć pewnie możnaby spekulować nad dalszą częścią bez końca.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział!
Pozdrawiam :)