Dzięki niebywałej
uprzejmości Michaela mógł umilać sobie przerwy słuchaniem muzyki
na starym iPodzie, podczas gdy jego nowiutki telefon leżał samotnie
zamknięty na klucz w biurku jego upartej rodzicielki. Wiedział
doskonale, że każda próba jego odzyskania, która nie była
powiązana z poprawą ocen mogła sprawić, że tylko bardziej by się
pogrążył, dlatego od razu zrezygnował z możliwości wykradania
sprzętów z szuflady. Przeglądał właśnie stworzoną przez
przyjaciela playlistę, przeciskając się przez tłum dzieciaków na
szkolnym korytarzu. Zupełnie niepostrzeżenie wpadł w kogoś z
pełnym impetem, obijając sobie czoło. Jedna ze słuchawek mu
wypadła z ucha.
- Kur … - jęknął,
rozcierając pulsujące z bólu miejsce, kiedy zorientował się, kim
był jego przypadkowy napastnik. - Irwin?
Luke popatrzył na
niego, nie kryjąc ogromnego zdziwienia. Ashton wykrzywił usta w
głupim uśmiechu, drapiąc się po głowie. Poprawił bandanę,
chowając pod nią za bardzo odstające kosmyki rozczochranych
włosów. Spojrzenie Hemmingsa momentalnie powędrowało na drzwi
toalety, z których przed chwilą dość niespodziewanie wyłonił
się przyjaciel. Nie byłoby zapewne w tym nic dziwnego, gdyby nie
prowadziły one do łazienki dla dziewczyn. Ponownie zerknął na
szczerzącego się chłopaka, który ukradkiem próbował poprawić
swoją pomiętą koszulę. Blondyn zmrużył mocniej oczy i pokręcił
bez przekonania głową, wzdychając obojętnie. Kiedy tylko
dostrzegł, że Ash otwierał usta, aby się wytłumaczyć, krótkim
gestem ręki dał mu do zrozumienia, że nie miał najmniejszej
ochoty go słuchać. Ominął chłopaka szerokim łukiem i wsunął
dłonie pod szelki plecaka, lawirując w tłumie uczniów, aby
dotrzeć do sali okupowanej przez centrum nauczania, gdzie mimo
wszystko liczył na spotkanie Keller.
- O mój boże! -
pisnęła niewysoka brunetka, kiedy tylko przekroczył próg klasy.
Chłopak instynktownie przymknął oczy, nie mogąc znieść tych
ultradźwięków, która z siebie wydawała. Jej ciemne, brązowe
oczy otworzyły się szeroko, a jasna cera pokryła się pąsowymi
rumieńcami. Podskoczyła podekscytowana i w ułamku sekundy znalazła
się tuż przed blondynem. - Luke Hemmings. Najprawdziwszy Luke
Hemmings – dodała z rozmarzeniem chwilę po tym, jak odzyskała na
nowo oddech. Przesunęła dłonią po jego ramieniu, z przejęciem
lustrując całą jego sylwetkę. Chłopak wymusił słaby uśmiech,
odruchowo cofając się o krok. Szaleństwo w jej oczach było aż
nadto zauważalne. - Najmłodszy kapitan w historii szkolnej drużyny
koszykówki, najmłodszy rekordzista w ilości zdobytych punktów w
jednym meczu, pokonujący tym samym dwudziestopięcioletni rekord,
który niegdyś należał do wielkiego Andrew Hemmingsa, jego ojca,
zdobywca tytułu największego odkrycia w lidze i to już w pierwszym
roku swojej licealnej przygody z koszykówką …
Luke oniemiał.
Przez chwilę miał wrażenie, że dziewczyna nigdy nie przerwie
swojego monologu na temat jego osiągnięć, których on sam w
połowie już nawet nie pamiętał. Kiedy zeszła z tematu sportu,
rozpoczynając wymienianie wszystkich tytułów mistera balów
szkolnych, chłopak nerwowo przełknął ślinę, z przerażeniem
przyglądając się jej. Zdawało mu się, że całą tę wyliczankę
wypowiedziała na jednym wydechu. Gdy zrobiła przerwę na
zaczerpnięcie powietrza, postanowił wykorzystać ten moment, aby
coś powiedzieć.
- Szukam Kel... -
zaczął, ale dziewczyna momentalnie weszła mu w słowo.
- Tak, tak. Arielka
mówiła mi, że teraz nie może ci pomóc, dlatego ja przejmę jej
obowiązki. Jestem Lexie – wyjaśniła drżącym z ogromnych emocji
głosem. Jej mała dłoń wciąż spoczywała na jego ręce, sunąc
subtelnie po napiętych mięśniach. Luke spojrzał w dół, a ona
zmieszana momentalnie odsunęła się, chichocząc radośnie. Pokiwał
głową z wykrzywionymi ustami, dla pewności krzyżując ręce na
piersiach. Musiał dać jej jakoś do zrozumienia, że mimo wszystko
nie życzył sobie aż tak wielkiej poufałości.
- Arielka? - spytał
po chwili, śmiejąc się w duchu nad tym infantylnym zdrobnienie jej
i tak dziwnego imienia.
- Tak, tak –
przytaknęła, gdy jej dłoń ponownie powędrowała w kierunku
przedramienia chłopaka, a opuszki palców dotknęły jego skóry.
Rzucił jej sugestywne spojrzenie, ale ona zdawała się go w ogóle
nie zauważać. - Nie martw się, jestem naprawdę dobra z
angielskiego, jesteś w niezłych rękach – wyznała, posyłając
mu krótkie, zalotne spojrzenie. Zatrzepotała kokieteryjnie rzęsami
i założyła pasmo włosów za ucho. Gdy znowu zrobił krok do tyłu,
natrafił na ścianę, a to oznaczało tylko jedno, nie miał już
żadnej drogi ucieczki. W myślach powtarzał wszystkie znane mu
przekleństwa, które z miłą chęcią skierowałby w tamtej chwili
prosto w twarz Keller. Zacisnął mocno zęby, a palce wbił mocniej
w skórę ręki.
- Słuchaj …
- Jasne, nie ma
sprawy, możemy zaczynać nawet od teraz. Możemy również umówić
się na dodatkowe lekcje, nie ma problemu – zaproponowała zanim
zdążył cokolwiek powiedzieć. Odwróciła się raptownie na pięcie
i w podskokach ruszyła w stronę regałów z książkami. Luke
spojrzał z utęsknieniem w stronę drzwi, próbując wymyślić
jakąś wiarygodną wymówkę, aby się z tego wykręcić. Był
pewny, że nie przeżyłby kolejnego spotkania w towarzystwie Lexie,
która miała najwyraźniej jakąś chorą obsesję na punkcie jego
osoby i żadne telefony czy samochody nie były warte aż tak
wielkiego poświęcenia z strony chłopaka. Potrząsnął lekko
głową, zaciskając usta.
- Zabiję ją –
warknął do siebie, przymykając ze złości powieki. Samo
wspomnienie Ariel sprawiało, że miał wyjątkowo silne, mordercze
zapędy i gdyby tylko stanęła mu w tamtym momencie na drodze z
trudem zapanowałby nad tym, aby przypadkiem nie udusić jej gołymi
rękoma. - Jak ja jej nienawidzę!
Nie mógł pozwolić
na to, aby jakaś kulejąca nieudacznica pogrywała z nim w taki
sposób. Był przekonany o tym, że wybór Lexie nie był
przypadkowy. Westchnął z bezradnością, a jego myśli opanowała
teraz tylko jedna wizja. Zniszczenie życia Keller. Krótki,
diabelski uśmieszek przebiegł przez jego twarz.
Musiał jedynie
znaleźć jej słaby punkt.
#
Ariel zatrzymała
się między stolikami i rozejrzała dookoła, próbując namierzyć
Caluma pośród chmary pałętających się po stołówce dzieciaków.
Prawie niezauważalny cień półuśmiechu pojawił się na jej
ustach, gdy odnalazła go przy jednym z ostatnich wolnych miejsc,
gdzieś na końcu ogromnej sali. Żwawym krokiem ruszyła w tamtym
kierunku. Ustawiła tackę z drugim śniadaniem tuż przed nim i
zajęła puste miejsce naprzeciw niego. Chłopak nawet nie raczył
podnieść głowy, by się z nią przywitać, burcząc tylko coś
niewyraźne pod nosem. Cała jego uwaga skupiona była na czytanej
książce, ale Keller nie była w stanie odszyfrować tytułu,
ponieważ okładka była w wyjątkowo opłakanym stanie.
- Co czytasz? -
zapytała z beztroskim uśmiechem, przegryzając kawałek marchewki.
- Yhm – mruknął
cicho, przewracając kolejną stronę. Blondynka wywróciła oczami,
zabierając z jego tacki czekoladową babeczkę. Uwielbia go za to,
że zawsze o niej pamiętał. Hood podparł głowę na ręce i zaczął
okręcać kosmyk włosów wokół palca, pochłaniając kolejne
linijki tekstu, przy okazji totalnie ignorował obecność
dziewczyny, co niekoniecznie jej się podobało. Ale zdawała się
przywyknąć do tych chwilowych oderwań od rzeczywistości
przyjaciela, choć nie zawsze je z pokorą akceptowała. Kopnęła go
pod stołem w łydkę, ale nawet to nie było w stanie zwrócić jego
uwagi. Zmarszczył tylko lekko nos i pokiwał ręką, aby dała mu w
końcu spokój.
- Calumie Thomasie
Hood, synu cudownej Joy i równie wspaniałego Davida, urodzony tegoż
pięknego zimowego dnia pamiętnego roku tysiąc dziewięćset
dziewięćdziesiątego szóstego, masz zamiar raczyć mnie swoją
bezcenną uwagą, czy choćby krótkim, przelotnym spojrzeniem na tej
przerwie? Czy może ja, biedna uciśniona duszyczka, nie jestem godna
tego wszystkiego? - zapytała podniosłym tonem, palcem delikatnie
pukając w oprawę książki. Czarnowłosy nie zareagował, mrużąc
jedynie powieki i oblizując językiem wargi.
- Biologię na
drugim piętrze – odparł nagle, a Ariel uniosła nieznacznie brew,
przyglądając mu się z niepokojem. Doszło do niej, że nadal w
ogóle jej nie słuchał, wirując w świecie swojej fikcji.
Westchnęła ciężko, z impetem opuszczając ręce na blat stołu, a
stłumiony huk rozproszył się momentalnie w gwarze, jaki panował
na stołówce. Zrozumiała, że tym razem musiała przyjąć porażkę
z dumą, pokonana przez kolejne wielkie dzieło literatury.
- Ale jestem
najlepszą rzeczą, jaka cię w życiu spotkała, no przyznaj –
powiedziała żartobliwie, chcąc się z nim jeszcze podroczyć i
wykorzystać jego zadumanie.
- Tak Ariel –
szepnął, a ona parsknęła głośno, rejestrując wszystko na
telefonie. - Podwiozę cię jutro do szkoły – dodał po chwili,
ale tego już nie nagrała, wciąż zanosząc się szaleńczym
śmiechem. Odłożyła komórkę na bok i znudzona spojrzała na
niego.
- Poćwiczymy
dzisiaj trochę, coooooooo? - jęknęła i chwyciła książkę w
obie dłonie, dociskając ją do stołu. Calum niespiesznie uniósł
głowę i na nią popatrzył. - Mam pewien pomysł na refren naszej
konkursowej piosenki – dodała z wyszczerzonymi zębami, poruszając
zabawnie brwiami. W jego oczach dostrzegła iskierkę zawahania, co
nie zwiastowało niczego dobrego. Entuzjazm uleciał z niej jak
pęknięta bańka mydlana. Z wysuniętymi w smutku ustami, opuściła
bezradnie ramiona i skuliła się zatroskana. Intuicja podpowiadała
jej, że odpowiedzieć ani trochę nie będzie satysfakcjonująca.
- Zaraz po lekcjach
mam trening, a za dwa dni mecz, więc będziemy pewnie do późna na
sali – zaczął się tłumaczyć, a Ariel zdawała się jeszcze
bardziej zamykać w sobie. Celowo unikał jej spojrzenia, a policzki
delikatnie zarumieniły się. Zdawała sobie sprawę, że nie mogła
mieć do niego o to pretensji, bo przecież właśnie spełniał
jedno ze swoich największych marzeń, ale mimo wszystko od jakiegoś
czasu czuła, że zaczynała go tracić na rzecz tej głupiej gry. Z
pewnością było to tylko pozbawione wszelkiego sensu złudzenie, bo
przecież Calum był jej najlepszym przyjacielem, ale tęskniła za
czasami, kiedy miała go na wyłączność. Była po prostu wielką
egoistką i nie lubiła się nim dzielić z nikim innym.
- Oh – sapnęła,
robiąc naburmuszoną minę. Hood chwycił pospiesznie jej dłoń i
uśmiechnął się delikatnie.
- Jutro przed
zajęciami możemy skoczyć na czekoladowego shake'a.
- Myślisz, że
możesz mnie przekupić czekoladowym shake'iem? Myślisz, że mam
pięć lat i dam się nabrać na takie tanie posunięcia? -
naskoczyła na niego z oburzeniem, a Calum zdawał się lekko wycofać
pod wpływem jej morderczego spojrzenia. W końcu ponownie siadła na
krześle, a kąciki jej ust uniosły się nieznacznie. - Masz rację!
Jesteśmy na jutro umówieni! - zgodziła się z nieskrywaną
radością w głosie i klasnęła w dłonie, bo przecież oboje
doskonale znali jej słabość do wszystkiego, co związane było z
czekoladą. Chłopak wyraźnie ożywił się, choć początkowo chyba
naprawdę przeraził go jej ostry ton. Roześmiała się głośniej,
kiedy dostrzegła, jak odetchnął z ulgą.
- Przyjadę po
ciebie z rana – zaproponował, a ona skinęła tylko głową z
ekscytacją. Była już gotowa odpowiedzieć, kiedy do ich stolika
ktoś niespodziewanie podszedł. Gwałtownie odwróciła się w bok.
- Cześć, ummmmm …
- rozpoczął przywitanie ich nieoczekiwany towarzysz i z błagalnym
wzrokiem spojrzał na stojących za jego plecami chłopaków,
szukając u nich pomocy. Najwyraźniej miał problem z przypomnieniem
sobie imienia Caluma.
- Calum –
podpowiedział mu szeptem jeden z kręconymi włosami, przewiązanymi
bandaną.
- Właśnie, cześć
Calum – powtórzył radośnie blondyn. Nawet przez moment nie
poczuł się źle z myślą, iż kompletnie nie kojarzył swoich
kolegów z drużyny.
- Cześć Luke –
odpowiedział z drżeniem Hood, wciąż niedowierzająco spoglądając
na trójkę chłopaków. - Ashton, Michael – skinął na pozostałą
dwójkę, ale oni najwyraźniej nie byli zainteresowani jego osobą.
Ariel zmrużyła
oczy, obserwując wyjątkowo dziwną postawę przyjaciela, który z
zauważalnym oczarowaniem zareagował na to podejrzane pojawienie się
Hemmingsa i jego zgrai. Zazwyczaj ludzie ich pokroju nie zadawali się
z takimi outsiderami jak oni, a już na pewno nie czynili tego tak
publicznie, na stołówce pełnej uczniów. Zwykle trzymali się w
swoich zamkniętych, hermetycznych grupkach bogatych, rozpieszczonych
dzieciaków.
- Zbieramy się
zaraz na sali, krótkie omówienie spraw związanych z wyjazdem na
mecz. Idziesz z nami? - zapytał, uśmiechając się tak nieszczerze,
że dziewczyna poczuła, jak zjedzona przed chwilą babeczka szukała
drogi powrotnej. Nie była pewna, czy celowo ją ignorował jej
obecność, czy po prostu był tak zaabsorbowany swoją osobą, iż
nie zauważał niczego wokoło. Miała nadzieję, że przyjaciel
wyśmieje tę propozycję i nie zostawi jej tam osamotnionej, ale w
tej samej chwili, kiedy w myślach wypowiadała to życzenie, Calum
wrzucał właśnie książkę do plecaka i trochę zbyt energicznie
pokiwał głową. Jego ciemne tęczówki błyszczały radością,
zupełnie jakby ktoś rzucił na niego jakiś urok. Dopiero kilka
kroków dalej zorientował się, że nawet nie raczył pożegnać się
z nią.
- Ariel, odezwę się
później! - zawołał przepraszającym tonem, machając do niej od
niechcenia i biegiem dołączył do grupki chłopaków. Blondynka z
niedowierzaniem i szeroko otwartymi ustami wpatrzona była w
oddalającą się postać Caluma, który najwyraźniej oszalał, bo
innego wytłumaczenia jego zachowania nie potrafiła odnaleźć. Tak
po prostu porzucił ją, dla bandy szkolnych gwiazdeczek, którymi
jeszcze nie tak dawno gardził. Dokładnie w tym samym momencie
Hemmings spojrzał przez ramię, posyłając jej niedługie, pełne
triumfu spojrzenie. Zacisnęła mocno palce w pięści, uderzając
jedną z nich w stolik. Stojąca na środku butelka wody zakołysała
się niebezpiecznie, gdy z mordem w oczach sięgała po kulę,
szepcząc mało cenzuralne epitety pod adresem znikającego za
drzwiami blondyna.
Jeśli to
zwiastowało początek wojny, to ona ochoczo zamierzała podjąć
takie wyzwanie. Nie było piękniejszej wizji, niż zniszczenie
wielkiego Luke'a Hemmingsa.
Moje serce zabiło mocniej, gdy zobaczyłam, że 15 sekund temu pojawił się nowy rozdział. Moja reakcja była niekontrolowana i już zatapiałam się w rozdziale. Z biegiem zaczynam zastanawiać się nad imieniem Ariel. Przedtem było to jakoś w tle i nie myślałam o zadnym proszku do prania, czy syrence. To było takie piękne, inne imię na A, a teraz, wciąż się uśmiecham pod nosem, gdy oni je tak oglądają i używają na różne sposoby. Jakby to był okaz, który można mieć w rękach. Luke znz jej słabość, i to nie jest wyłącznie Calum. Mimo jego charakteru dupka i pępka świata, to mu kibicuję. Chyba muszę nauczyć się zabijać swoje lubowanie do litości dla niego. To taki mały skutek wtngd, niestety, ale z czasem zaniknie, chyba. Bo on nie zasługuje na żal, on jest sprytny. Nie mogę się oprzeć myśli, że jego "poszłem" było słodkie. Jego wzruszanie ramionami... No nie mogę i już! A ta obojetnośc i ta całą sytuacja z wyrwaniem Hooda - no jest po prostu taki czekoladowy. Lexie, Lexie - będzie się działo. Jestem straszliwie ciekawa, co Ci po głowie chodzi i jak rozwiążesz to wszystko, albo raczej zasznurujesz, tak żeby się trzymało. Cały czas się uśmiecham... Ach, szkoda słów. Mam nadzieję, że nie nadejdzie taki moment, że nie potrafiłabym cokolwiek napisać pod rozdziałem. Podziwiam Cię serdecznie. ;*
OdpowiedzUsuńuwielbiam twoje komentarze! bozeee uwielbiam!
UsuńU W I E L B I A M
OdpowiedzUsuńuwielbiam motyw nienawidzenia się przez jakąś parę, a potem jak sądzę, zakochania się w sobie. po prostu dla mnie to jest właśnie idealne love story, czy jakby inaczej tego nie nazwać. YOU ROCK GIRL
pamiętaj o mnie, jak będziesz sławna, chcę autograf
podaj adres, wyślę teraz, później mogę nie mieć czasu!!
UsuńNasz drogi Lucas troszkę bardzo się wkurzył, że Ariel zrezygnowała z korków. Ciekawe dlaczego tak bardzo mu zależało, żeby to ona naucza go angielskiego, a nie ktoś inny :)
OdpowiedzUsuńOn nawet jej nie lubi, to znaczy, tak to widać :)
Nie ładnie tak przerywać pogawędki dwójki przyjaciół. Calum nie powinieneś tak zostawiać Ariel dla tych sławnych dupków... ups.
Zastanawiam się jaką to fantastyczną lekturę czytał nasz przyjaciel Calum :)
@perfvirwin xx
Genialny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńAaaaahahha xd
OdpowiedzUsuńBicz plis :>
Będzie wojna :)
Ale Cal mnie wkurzył, bo nie powinien tak chamsko jej olewać :'(
Super rozdział ♡♥♡
@Rebellious_Ange
Zapowiada się ciekawa "wojna".Mam nadzieję, że Ariel da nieźle popalić Hemmingsowi! Ah ten Calum, co sie z nim dzieje xD
OdpowiedzUsuń@my_angels_x <3
Super ;) moglabys informowac mnie o nowych rozdzialach? ;) @dontletmehoranx
OdpowiedzUsuńOK! :-)
UsuńNajbardziej jestem ciekawa tego jak Luke będzie chciał zniszczyć Ariel. Zapowiada się świetna wojna ;)
OdpowiedzUsuńO w morde.
OdpowiedzUsuńJak Calum mógł jej to zrobić.
Lucas idiota -.-
Chcę wojnę to będzie ją miał.
Ariel da mu popalić ja to wiem :)
Czekam na kolejny z niecierpliwością.
Kocham ♡
@Sandra1DHZLLN
Hemmings, ty to potrafisz wymyślić zemstę, ale jeszcze lepiej wychodzi ci jej realizacja. To pewne, że Ariel znienawidzi chłopaka jeszcze bardziej. Aż boję się pomyśleć, co stanie się przy następnym starciu naszych bohaterów.
OdpowiedzUsuńKibicuje Hemmingsowi,na pewno nie jest tak zepsuty jak pokazuje :D @NIallfollowsme
OdpowiedzUsuńWojna? Nieee, czemu nie mogą się zjednoczyć (czyt. umówić na randkę, lody, czekoladę, seks, albo chociaż naukę noooo) :( Kiedyś to zrobią, czuję to w kościach :D Oby to było za niedługo xx.
OdpowiedzUsuńjedna z wymienionych rzeczy niedługo się pojawi! :-))
Usuńkoooooooooooooooooooooooocham!
OdpowiedzUsuńC U D O W N E <33333
OdpowiedzUsuńkochammmmm
Jestem i ja. To znaczy byłam cały czas, ale zły czas, który złośliwie nijak nie chce się rozciągać, uniemożliwiał mi pisanie na bieżąco. A jak się już tutaj pisze, to trudno tak na łapu capu. Jak się pisze, to pisze. Ale dość gadania o niczym.
OdpowiedzUsuńTrudno jest pisać inne opowiadanie z tymi samymi bohaterami. Albo inaczej. Bohaterowie też są inni, tylko niektórzy nazywają się tak samo, jak bohaterowie poprzedniego opowiadania. W każdym razie, chcąc nie chcąc, pewnie jeszcze długo ten Luke będzie się kojarzył z tamtym Lukiem od Alex. No, ale trudno. Chcę tylko powiedzieć, że udało Ci się napisać go od nowa. W ogóle udało Ci się napisać inny świat, czego gratuluję :)
Co do bohaterów. Ja to się chyba słabo znam na nastolatkach i ich buntowniczych nastrojach, ale przekonałaś mnie do tak napisanego Luke i tak napisanej Ariel. O Ashtonie nie będę wspominać, bo znowu zdominuje cały mój komentarz :P Ja nie wiem czemu on zawsze na wierzch wypłynie jak olej :D No nic. Chodzi mi o to, że teraz Luke w mojej głowie właśnie tak wygląda - naburmuszony dzieciak z czapką tyłem na przód, słuchawkami w uszach i pałami w dzienniku (choć muszę się przyznać, że na bieżąco nie jestem i może już dzienników nie ma, tylko takie e-dzienniki wysyłane przez e-mail?). Więc trudno mi nawet oceniać - lubię czy nie lubię - bo ten Twój Luke tutaj to się nijak nie mieści w żadnej kategorii.
I jeszcze Liz! To jest moja zdecydowana faworytka! Heh, ja to chyba się starzeję, bo powinnam jej nie lubić za to jaka jest straszna i okropna dla Luczucia, no ale nie mogę! Chyba musimy wskrzesić Fanclub Liz :D
Na koniec gratuluję tempa pisania. W pas się kłaniam widząc Twoją regularność publikowania ;)
A. F.
o mój boże, wojna!
OdpowiedzUsuńOooooo właśnie zaczęłam czytaći strasznie mnie zaciekawiło <3
OdpowiedzUsuńhahahaha ja już widzę tą ich wojnę XD
OdpowiedzUsuńto będzie epickie! :D
@EdytaZajac
uwielbiam!
OdpowiedzUsuńNiesamowite, zachwyca mnie każde twoje słowo i do końca twojego życia będę czekać na twoją prawdziwą książkę, bo nie wierzę, że nigdy żadnej nie wydasz. Alice, jesteś naprawdę wspaniałą pisarką.
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest w prawdzie inne niż #WTNGD ale na razie podoba mi się równie mocno i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział xx
To jest cudowne... Dla takich rzeczy warto żyć :D
OdpowiedzUsuńOch Calum wkurzyles mnie!
OdpowiedzUsuńBędzie wojna ;3
Do następnego!
Buziaki, @xAgata_Sz .xx
uwielbiam to opowiadanie. jesteś naprawdę wspaniałą pisarką, liczę że kiedyś wydasz jakąś książkę :)
OdpowiedzUsuńwojna. o cholera, będzie się działo. coś mi się wydaje, że jeszcze długa droga do ich pogodzenia się lub zaistnienia jakichkolwiek uczuć między nimi, ale to właśnie jest piękne. na pewno nie będziemy się nudzić. Calum nie powinien jej tak olewać, no ale czego się nie robi, żeby być przez chwilę w centrum uwagi, prawda? oby to się zmieniło.
jeszcze strasznie ciekawisz mnie tym konkursem. liczę że Ariel ma głos anioła, a kiedy Luke będzie na tym konkursie i ją usłuszy, będzie oczarowany (do tego stopnia, że zapomni języka w buzi).
czekam na następne rozdziały, oby szybko.
@bizzleshe
Omg! Geniusz pisarski! Kocham twoje prace i marzę, by miec taki talent jak ty. ♥
OdpowiedzUsuńRozdział jest rewelacyjny. ★
Ale teraz się zacznie. Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów bo wiem, że będą genialne tak jak ten. Ale zastanawiam się w jakiej sytuacji Luke i Ariel się poznali i dlaczego ona ma jego koszulę ? Bo to o nią wtedy chodziło prawda ? No nic dłużej się nie rozpisuję bo doskonale wiesz, że świetnie piszesz i nawet nie muszę ci o tym przypominać ;* Pozdrawiam i całuję ! xx
OdpowiedzUsuńprolog w pewnym sensie wyjaśnia ich 'poznanie' :-)
UsuńUśmiałam się przy tym rozdziale, nie powiem, że nie. Wszystko zaczęło się od Ashtona wychodzącego z damskiej toalety, do której nie trafił przez pomyłkę. Cel owej "wizyty" też jest wszem i wobec znany. Rozśmieszyło mnie to doprowadzanie się do porządku jak i nawet sama chęć wytłumaczenia się, (a nawet nie wiem czy to drugie do zabawnych sytuacji należało).
OdpowiedzUsuńCzas teraz na Lexi, która swoim "fangirlingiem" doprowadziła mnie do stłumionego (z uwagi na poźną porę) śmiechu. Wiedzą na temat Luke'a mogłaby spokojnie przyrównywać się do niektórych fanek tych wszyskich 'bandów'.
I blondyn ma rację, Ariel celowo wybrała mu dziewczynę obsesyjnie w niego zapatrzoną, od tak nawet dla własnej rozrywki i tylko po to, by utrudnić mu egzystencji.
Za przyczynę uśmiechu nieschodzącego z mojej twarzy można uznać też wschodzącą gwiazdę koszykówki, "syna cudownej Joy i równie wspaniałego Davida" - Caluma. Jego ignorancja wobec "Arielki", jak i późniejsze odpowiedzi na zadawane przez dziewczynę pytania były po prostu zabawne.
Nadszedł czas także, by Ariel i Luke oficjalnie znaleźli się na "froncie wojennym", tylko czy aby ich starcia nie zakończą się zakochaniem?
K.
O mój Boże!;) strasznie się ucieszyłam widząc , ze dodalas rozdzial. :) ahh ten Luke. Świetny rozdział. Dziwi mnie troche zachowanie Caluma:) cos czuje , ze Luke przeciagniie go na swoja stronę. Jestem zachwycona , uwielbiam blogi w których dwie główne postacie sie nienawidzą a potem to wszystko przeradza sie w milosc :) mam tylko nadzieje , ze tym razem będzie happy end. No chyba bym Ci nie wybaczyła jesli znowu byś usmiercila - w tym przypadku Ariel. :) swoja droga ciekawe imię. W końcu jakas odmiana , nigdzie niespotykane. ;) ciekawi mnie strasznie jak to wszystko się rozkręci zważywszy na prolog ;) chciałabym juz przeczytać moment w ktorym skapną sie ze to ze sobą spali. :) mam nadzieje, ze się tego wczesniej czy później dowiedzą ;) jeszcze ta koszula mmmm będzie sie dzialo heehe ;) oby ta k dalej. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Z każdym zaskakujesz mnie coraz bardziej. Zwłaszcza swoją pomysłowością, skąd Ty to wszystko bierzesz? Co spodobało mi się najbardziej? Natarczywość Lexie. Nie wiem co władało tą dziewczyną, ale chętnie bym sobie jeszcze o tym poczytała. O takiej obsesji jeszcze nie słyszałam. Wykluczając oczywiście celebrity crushe. Ariel chciała mu aż tak bardzo uprzykrzyć życie? Co jeszcze zwaliło mnie z nóg? Spotkanie z Calumem na stołówce. Coś mi mówi, że doskonale zdawał sobie sprawę z odpowiedzi na ostatnie pytanie. On ją po prostu w sekrecie uwielbia. Co dalej? Do czego się posuną, aby nawzajem doprowadzić się do białej gorączki? Pozdrawiam i do następnego xx
OdpowiedzUsuńbtw. ciekawe z kim Ashton skończył w toalecie.
Jak się teraz tak nad tym zastanawiam, to dlaczego każdy określa to opowiadanie mianem "nienawiść przeradzająca się w miłość"? A gdzie tu jest powiedziane, że główni bohaterzy skończą jako szczęśliwa para? Równie dobrze Ariel może w końcu zauważyć nieme sygnały Caluma i ułożyć sobie życie z nim, a Luke nadal naganiać sobie panienki na jedną noc.
UsuńŚWIĘTE SŁOWA!!
UsuńKażdy?-.- raptem dwie osoby.
Usuńliczyłaś? ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNie , po prostu przeglądając komentarze jeden właśnie z ta treścią wpadł mi w oko , sama stwierdziłam ze ten blog jest o takiej tematyce wiec napisałam.
UsuńNie bylo mnie dwa tygodnie i co widzę? Ominęły mnie aż 3 rozdziały.
OdpowiedzUsuńNie bede się rozpisywać, napisze tylko ze uwielbiam jak Ariel i Luke się kłócą i ogolnie uwielbiam to opowiadanie xd Pisze troche chaotycznie ale jestem po prostu zmęczona i muszę iść spać. Życzę ci weny i pozdrawiam :) x
@luvirishboyx
Gratulacje. :) Zostałaś nominowana do liebster award. Wiecej informacji na blogu http://www.thirteen-objectives.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJoł... Nie dałam rady wcześniej przeczytać i skomentować, ale już jestem.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <33 W końcu zaczyna się 'coś dziać' i to mi się podoba. Wojna... Mmm... Ciekawa jestem, jak to będzie wyglądało. A jeszcze bardziej ciekawi mnie, jak będą później wyglądać stosunki Ariel i Luke'a. No...
Genialne!!
Uwielbiam czytać to, co piszesz. Takie moje hobby xD
Po prostu uwielbiam twoj styl pisania.
OdpowiedzUsuńNie potrafie tego skomentowac, wiec powiem tylko, ze bardzo kocham wihay i ciebie rowniez <3
No jak można napisać, że nie uwielbia się Twoich rozdziałów? No nie da się :P
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa jak potoczy się ta wojna hihi. Ciekawie się zapowiada, no cóż, pozostaje mi tylko czekać na kolejne rozdziały, ale proszę, pospiesz się hah :3
Gorąco pozdrawiam i życzę powodzenia w pisaniu oraz weny!!
@Lusiaax
P.s. A i przepraszam, że nie skomentowałam poprzednich rozdziałów, ale chciałam je jak najszybciej przeczytać! Przepraszam jeszcze raz, postaram się poprawić :D
to się będzie działo, skoro już oficjalnie chcą "zniszczyć" siebie nawzajem :)
OdpowiedzUsuńCiekawe na jak wiele sobie pozwolą, by utrudnić sobie nawzajem życie. Czekam z niecierpliwością na kolejny.
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuń