grudnia 28, 2014

#dwadzieściacztery. nienawidzę sposobu, w jaki się uśmiechasz.


- Przepraszam – powiedział ze zrezygnowaniem Luke, kiedy tylko otworzyła drzwi. Z głową opartą o framugę stał w progu, trzęsąc się z zimna. Wpatrywała się w niego nieprzytomnie, zupełnie nie spodziewając się jego wizyty. Wysilił się na leniwy uśmiech, który spowodował, że w prawym policzku ukazało się wyraźne wgłębienie. Kompletnie nie myśląc nad zasadnością swojego czynu, zatrzasnęła drzwi. Dłuższą chwilę stała dokładnie w tym samym miejscu, z otępieniem wpatrując się przed siebie, gdy natarczywe pukanie nie chciało ani na moment ustać. Otrząsnęła się w końcu, kręcąc niemrawo głową. Niepewnie sięgnęła do klamki i delikatnie nacisnęła ją, a przejmujące skrzypienie wypełniło pogrążony w mroku korytarz.
- Co ty tu robisz? – zapytała nad wyraz szybko, ponownie z ogromną wnikliwością studiując jego zmartwioną twarz.
- Dziś wigilia, podobno zwierzęta zaczynają mówić ludzkim głosem, więc pomyślałem, że wreszcie będę mógł z tobą normalnie porozmawiać - wyznał z pełną szczerością, ale chwilę później parsknął głośno śmiechem, dostrzegając jej niewzruszoną tym głupim żartem minę.
- Jesteś idiotą – oceniła z cichym westchnieniem, wywracając oczami. On nadal chichotał, dumny ze swojego wyjątkowo udanego dowcipu, który jednak nie rozśmieszył dziewczyny.
- Ale masz rację, jestem idiotą – przyznał z niespodziewaną powagą. Ariel wnikliwiej przyjrzała się mu. – Nie powinienem wtedy odchodzić. I dlatego cię przepraszam.
- Nie musisz przepraszać, nie masz za co mnie przepraszać, nie potrzebuję twojej litości – warknęła, jakby urażona jego słowami. Luke jednak zdawał się nie przejmować tym rozeźlonym tonem i zrobił niewielki krok w jej stronę. Dopiero wtedy dostrzegła, że prawy rękaw kurtki zwisał bezwładnie, a jego ręka schowana była pod bluzą. – Co ci się stało? – spytała, sprytnie zmieniając temat, kiedy zrozumiała, że odległość między nimi zdecydowanie zmniejszyła się.
Luke nerwowo odchrząknął, spoglądając lekko zmieszanym wzrokiem w dół.
- Miałem mały wypadek. Złamałem rękę.
- Nie jestem pewna, czy chcę znać szczegóły – odparła z ironią, a on ponownie z ogromną niepewnością spojrzał na nią.
- Problem w tym, że ja też ich nie znam – wyjaśnił wstydliwie, lekko przygryzając wargę. Ariel zmrużyła oczy, bo nie była przekonana, o czym tak naprawdę mówił. – Tamtego wieczoru, kiedy widzieliśmy się ostatni raz, poszłem …
- Poszedłem – wtrąciła pospiesznie, ale on zignorował tę uwagę.
- … do klubu, chyba znowu trochę za dużo wypiłem i rano obudziłem się z opuchniętą ręką – dokończył, opuszczając bezradnie ramiona. – Później izba przyjęć, szpital, gips. Taki mój standard w ostatnich dniach.
- Jakoś mnie to nie dziwi – powiedziała bez większych emocji, dostrzegając poczucie winy malujące się na jego twarzy. – Ale podobno są święta, czemu nie spędzasz ich z rodziną tylko pałętasz się po mieście?
- Rodzice wyjechali na narty, więc z racji mojej małej kontuzji i wciąż trwającego uziemienia od pamiętnej akcji na meczu siedzę sobie z gosposią w domu. Kolejny powód, aby kochać święta – zakpił, wzruszając obojętnie ramionami.
- I? Co mnie to obchodzi?
- Pewnie nic. Po prostu chciałem cię przeprosić, to tyle – odpowiedział, schodząc bardzo powoli po schodkach, bo zrozumiał, że ona najwyraźniej nie miała ochoty na żadne rozmowy. Nagle z głębi mieszkania dobiegł ich przerażający łomot wymieszany z kilkoma głośnymi przekleństwami. Coś się rozbiło, a bełkotliwy krzyk kolejny raz rozniósł się po wnętrzu. Luke dostrzegł jak Ariel na moment przymknęła oczy, a dreszcz wzdrygnął całym jej ciałem. Spojrzała na niego z pewnego rodzaju nieśmiałością, zaciskając mocno usta. Jasne, lekko błyszczące oczy wpatrzone były w niego niedługą chwilę, a pąsowe policzki zdawały się rumienić jeszcze bardziej. Naciągnęła rękawy bluzy, chowając w nich trzęsące się dłonie i opuściła ze wstydem głowę.
- Chodź! – zarządził chwilę później, mocno zaciskając zmarznięte palce wokół jej nadgarstka. Z groźnym wyrazem twarzy popatrzyła na niego, wyrywając się.
- Co robisz? – zapytała z wściekłością, ale on zdążył już wejść do środka i narzucić na jej ramiona pierwszą z brzegu kurtkę. Wcisnął na głowę wełnianą czapkę z wielkim pomponem i owinął dookoła szyi puchowy szalik.
- Wychodzimy!
- Oszalałeś?! – podniosła głos, szarpiąc się z nim. Dokładnie w tej samej chwili kolejny budzący grozę huk przetoczył się przez dom. Wymienili krótkie spojrzenia, a Ariel odruchowo skuliła się, kiedy wrzask matki przybrał na sile.
- Nikt nie powinien spędzać tego wieczoru w taki sposób, nawet jeśli nienawidzi świąt – oznajmił tonem nieznoszącym sprzeciwu i pochwycił opartą o ścianę kulę. Podał ją dziewczynie i bez zastanowienia ujął jej niewielką dłoń, wyprowadzając na zewnątrz.

#

Kiedy tylko przekroczyła próg domu Hemmingsów, poczuła delikatny skurcz w żołądku. Nerwowo zacisnęła usta, przystając na moment w korytarzu. Wszystko przyozdobione było świątecznymi gadżetami, po całym przedpokoju porozwieszane były różnobarwne ozdoby i mieniące się światełka. Na środku salonu stała ogromna, robiąca niemałe wrażenie choinka, a nad kominkiem wisiało pięć czerwonych skarpet z wyszytymi imionami. Obróciła się niepewnie, dostrzegając parę kroków za sobą zamykającego właśnie drzwi blondyna. Spojrzał na nią i uśmiechnął się z niezwykłą czułością, odrzucając zasypaną śniegiem kurtkę na wieszak, który lekko się zachybotał pod ciężarem okrycia. Z szerokim uśmiechem klasnął w dłonie, pocierając nimi o siebie.
- Czuj się jak u siebie – powiedział, odbierając od niej niedbale narzucony wcześniej płaszcz. – Ja za chwilę wracam.
Podążyła za nim wzrokiem, kiedy znikał za drzwiami na końcu hallu. Westchnęła ciężko, po czym niepewnie dokuśtykała do przestrzennego pokoju, w którym unosił się przyjemny zapach korzennych przypraw i pomarańczy. Z odtwarzacza płynęła cicha melodia pastorałek. Z nieskrywanym podziwem obejrzała całą świąteczną dekorację, sunąc delikatnie dłonią po nakrytym białym obrusem stole, na którym stały patery wypełnione smakowicie pachnącymi wypiekami, owocami i cukierkami. Gdy doszła do kominka, w którym wesoło podrygiwały jasne płomienie ognia, dostrzegła porozstawiane obok ramki ze zdjęciami całej rodziny. Kolejny raz poczuła to uporczywe kłucie w klatce piersiowej, odruchowo pochylając się lekko do przodu. Wzięła kilka głębszych wdechów, zamykając na chwilę oczy. Gdy pulsowanie ustąpiło, odetchnęła z ulgą, orientując się że w tej samej chwili do pokoju wszedł Luke.
- To ty? – zapytała nagle, wskazując jedno zdjęcie na rogu marmurowej półki, które przedstawiało umorusanego czekoladą blondynka w śmiesznej czapce mikołaja. Chłopak pokręcił z dezaprobatą głową i skinął nią bez przekonania.
- Tak – potwierdził, a początkowa powaga Ariel odpłynęła w niepamięć i dziewczyna nie wytrzymała, śmiejąc się głośno. Czubek nosa prawie niezauważalnie jej zadrgał, a w kącikach oczu pojawiły się na moment maleńkie zmarszczki. Gdy chwilę później spojrzała na jego przerażoną twarz, zamilkła.
- No co?
Blondyn potrząsnął lekko głową i odstawił dwa kubki z parującą gorącą czekoladą i bitą śmietaną na stół, podpierając się na nim w dość teatralny sposób. Wybałuszył oczy, wciąż z pewnego rodzaju konsternacją wpatrując się w niczego nie rozumiejącą dziewczynę. Zmarszczyła czoło, nie wiedząc, o co mu chodziło.
- Święta to jednak czas najprawdziwszych cudów – wyznał z niemałym podziwem, pocierając dłonią twarz.
- Nie bardzo wiem, co plącze się właśnie w tej twojej pustej głowie, Hemmings.
- Nie jestem przekonany o tym, czy jesteś świadoma tego, że właśnie staliśmy się świadkami świątecznego cudu! – powiedział w dość patetyczny sposób, podchodząc do niej. Ułożył dłonie na jej ramionach, wciąż wpatrując się w nią z zachwytem.
- Co ty pieprzysz? – burknęła lekko wytrącona już z równowagi, odsuwając się od niego.
- Keller, ty właśnie się u-u-śmie-e-chnę-łaś! – wyjąkał, udając oszołomienie. Ariel aż wstrzymała powietrze z wściekłości, uderzając go pięścią w rękę. On nadal pozostawał w ciężkim szoku, uporczywie wbijając w nią pełne zachwycenia spojrzenie.
- Kretyn! – sapnęła, obdarzając go kolejnym ciosem prosto w żebra. Gdy nie przestawał się wygłupiać, nadal denerwując ją swoim zdumionym wzrokiem, wymamrotała coś do siebie i nie mogąc dłużej nad tym zapanować, ponownie mimo woli uśmiechnęła się.

#

Z wciśniętymi policzkiem w miękką poduszkę, spała na kanapie w salonie, co jakiś czas wzdychając przez sen. Luke przyklęknął obok niej i narzucił na nieokryte ciało dziewczyny ciepły koc. Przez chwilę wpatrywał się w jej niespotykanie spokojną twarz. Dotknął delikatnie rozpalonego czoła, odgarniając z niego osuwającą się na oczy grzywkę. Nieświadomie kąciki jego ust nieznacznie drgnęły, gdy ze świstem wypuściła powietrze i zacmokała, mamrocząc coś pod nosem. Nie zbudziła się jednak, wciąż od czasu do czasu pochrapując zabawnie.
- Cieszę się, że ją przyprowadziłeś dziś do nas – ściszony, podejrzliwie radosny głos rozproszył nocną ciszę. Chłopak aż drgnął, zerkając w kierunku drzwi, gdzie w progu stała gosposia. Kobieta spoglądała na niego z błogim uśmiechem.
- To nic takiego – odparł nazbyt szybko, pocierając dłonią kark, a Maggie uśmiechnęła się jeszcze promienniej.
- Lubisz ją – stwierdziła bez ogródek, śląc w jego stronę kolejne sugestywne spojrzenie i ten swój uzależniający uśmiech. Luke momentalnie podniósł się i wykrzywił usta.
- Nie! – zaoponował raptownie, co wprawiło gosposię w jeszcze większe rozbawienie. – Wcale nie, nie lubię, jej się nie da lubić – dodał z prawdziwym oburzeniem. Wtedy też przeciągłe westchnienie dziewczyny sprawiło, że zwrócił wzrok w jej stronę, dostrzegając jak powoli otwierała wciąż zaspane powieki, ziewając dość ostentacyjnie.
- Czego nie tak nie lubisz? – zapytała zachrypniętym głosem, przecierając dłonią na wpół otwarte oczy. Luke z niepokojem spojrzał w stronę drzwi, ale nikogo w nich już nie dostrzegł. Maggie znikła w odpowiedniej chwili. Gdy ponownie zerknął na siadającą na kanapie dziewczynę, która nie do końca kontaktowała z rzeczywistością, wysilił się na niemrawy uśmiech, kręcąc głową.
- Nieważne – mruknął, a ona prychnęła tylko obojętnie, naciągając na siebie koc, który natrętnie zsuwał się z ramion. Włosy sterczały jej we wszystkie strony, a na policzku odciśnięty miała wzór z poduszkowej poszewki. Co chwilę pociągała nosem, pochylając się lekko w przód. Bezwładnie opadł na wolne miejsce obok niej i ciężko westchnął, wysuwając przed siebie nogi. Ułożył dłonie na brzuchu i popatrzył na nią.
- Możesz tak na mnie nie patrzeć? Denerwuje mnie to – zasugerowała chwilę później, wyraźnie poirytowana jego nachalnym spojrzeniem. Zdawał się jednak tym nie przejmować, nadal nieustępliwie śledząc każdy jej najmniejszy ruch. Szturchnęła go kilkakrotnie w bok, ale to również nie przyniosło zamierzonego efektu, bo jego jasne oczy wciąż wbite były w jej zaróżowiałą twarz. Z nad wyraz wymuszoną wyniosłością poprawiła się na siedzeniu, otulając szczelniej kocem. Mięśnie twarzy drgały jej co jakiś czas, kiedy za mocno ściskała w złości zęby. Natrętnie oblizywała językiem wargi, nie mogąc dłużej znieść jego spojrzenia.
- Dlaczego umierasz? – zapytał w końcu. Ariel aż drgnęła, bardzo powoli przenosząc na niego zaskoczony wzrok. Niedługi moment wpatrywali się w siebie bez słowa, a jedynym dźwiękiem było skwierczenie ognia w kominku. Zaczerwienione oczy błysnęły w blasku płomieni, ale dość raptownie zamrugała, odwracając głowę w drugą stronę.
- A co to za różnica? – rzuciła kolejne pytanie w odpowiedzi.
- No nie wiem – zaczął cynicznym tonem, nerwowo wymachując zdrową ręką. – Bo może da się coś z tym zrobić, na przykład?
- Nie da się nic zrobić, mam chore serce, które powoli przestaje pracować – wyjaśniła tak szybko, jak było to tylko możliwe, po czym wzięła głęboki oddech, mocno zaciskając usta. Luke bez przerwy obserwował zmieniającą się mimikę jej twarzy, gdy uporczywie unikała jego wzroku. On także starał się udawać niewzruszenie, choć przychodziło mu to z wielkim trudem.
- Więc po prostu najpierw pozwoliłaś się zbliżyć i teraz, ot tak, sobie umierasz. Bez walki postanowiłaś się poddać, tak? – warknął ze złością, ponownie ściągając na siebie jej uwagę. Nie był do końca pewny, czy to co powiedział było słuszne, ale to była chwila słabości, kiedy na moment stracił nad sobą panowanie. Jego bezsilność przybrała formę nieuzasadnionej wściekłości, ukierunkowanej bezpodstawnie na Ariel. Z szeroko otwartymi oczami, jakby lekko zaszklonymi, wpatrywała się w niego bez słowa. Dostrzegł jak wielki wysiłek wkładała w każdy kolejny oddech, jak jej powieki co chwilę opadały ze zmęczenia, a policzki stawały się bardziej czerwone.
- Wiesz co? – zaczęła, z kpiną wykrzywiając usta i zsunęła się z kanapy, sięgając po kulę. – Pójdę już sobie.
Obserwował jak niezdarnie kuśtykała w stronę drzwi, potykając się nieustannie. Walczył dość długo ze sobą, ale wreszcie zerwał się na równe nogi i podbiegł do niej. Gwałtownie szarpnął ją za ramię i z niespodziewaną zachłannością przyciągnął ją do siebie, otulając jedną ręką.
- Nienawidzę cię, wiesz? – szepnął do niej nad uchem, sunąc trzęsącą się z emocji dłonią wzdłuż pleców dziewczyny. Poczuł, jak wtuliła się ufnie w niego, zaciskając dość stanowczo palce na jego koszulce. Drżała.
- Ja ciebie też – wychrypiała, ale jej stłumiony głos brzmiał mało przekonująco. Dotknął kciukiem jej brodę, zmuszając do tego, aby znowu na niego spojrzała. Zamrugała nieporadnie i przymknęła w końcu powieki, nie potrafiąc dłużej walczyć z łzami.
- Za mocno cię nienawidzę, abyś mogła tak po prostu sobie umrzeć, rozumiesz kretynko jedna?
Opuściła głowę, oddychając nierówno.
- Za późno – wyszeptała, kolejny raz chowając się w troskliwym objęciu chłopaka. Pogładził dłonią splątane włosy, tuląc mocno do siebie rozdygotane ciało Ariel.
Nikt się już nie odezwał, a bolesna cisza mącona była jedynie trzaskaniem ogników w kominku i cichą melodią świątecznych piosenek. Stali na samym środku salonu, wtuleni w siebie z bezwarunkową ufnością, spragnieni bliskości i sycący się swoją obecnością. Tak samo naiwnie wyczekując na świąteczny cud.



46 komentarzy:

  1. co z tymi jego rękami ? najpierw ma prawą złamaną, potem klaszcze w dłonie, potem przynosi dwa kubki, a potem macha zdrową ręką.
    a poza tym...
    jezu, chcę już końca bo coraz bardziej chcę wiedzieć, jak to się zakończy !!
    i po raz kolejny, nienawidzę czekać tydzień
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dłoń ma sprawną, więc w zasadzie może w nią klaskać, kubki może nieść w jednej ręce

      Usuń
  2. dlaczego mam przeczucie że na koniec ariel umrze? Jeśli ją zabijesz pamiętaj, że tym samym rozbijesz moje serce na miliony kawałeczków.

    OdpowiedzUsuń
  3. i d e a l n y r o z d z i a ł
    jak każdy, he

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiedz mi, że ona nie umrze, a jeżeli umrze to Luke też umrze. Nie zniosę tego, że jedno z nich będzie cierpiało

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju, rycze, moje emocje odżyły po tygodniu 😭 ;-;
    Piszesz idealne rozdziały
    @loveformahomie xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy pisałam już jak bardzo jesteś świetna? Co ja mówię,jesteś wprost genialna. Wszystko jest takie dopracowane,każdy szczegół. Potrafisz coś takiego...nawet nie wiem jak to nazwać. W jednym zdaniu potrafisz zawrzeć tyle uczuć, emocji, to wszystko jest takie magiczne, proste a zarazem wyjątkowe. Cała fabuła, jest taka..ugh i znowu nie mam na to słowa! Tego się po prostu opisać nie da. Podziwiam Cię naprawdę,jesteś jedną z moich ulubionych pisarek ff, jeśli nie ulubioną ze wszystkich. Mam nadzieję, że kiedyś zajdziesz bardzo daleko, bo wydaje mi się, że bardzo kochasz to robić. Pisać, zaskakiwać czytelników (a w tym jesteś najlepsza,uwierz mi). Myślę więc, że książki zarówno z wtngd jak i wihay'a rozeszłyby się jak świeże bułeczki, a ja byłabym pierwsza w kolejce po nie i przejechałabym całą Polskę, żeby mieć w nich twój autograf.
    Co do rozdziału..zdecydowanie mój ulubiony! Mam nadzieję,że choroba Ariel, nie skończy się moim płaczem. W sumie jeżeli będzie to płacz szczęścia, z powodu jej wyzdrowienia, to taką opcję mogę zaakceptować. No bo halo, LARIEL forever.
    Chciałam jeszcze napisać, że kocham zmiany jakie zachodzą w Hemmingsie. Ogólnie kocham całego Hemmingsa. Dobra strasznie to chaotyczne więc skończę już moje wywody.

    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. JESTEŚ NIESAMOWITA I PŁACZE JAK SZALONA ... Jesteś najlepsza i kocham cie mimo iż niszczysz mi życie <3

    OdpowiedzUsuń
  8. "Tak samo naiwnie wyczekując na świąteczny cud. " naiwnie? czemu naiwnie? skoro cud, to może okaże się, iż Ariel jest zdrowa??? błagam, oby tak
    do tego śmierć, kolejna!! czemu?!?! ja nie wiem, nie mogę już po prostu... czemu nam to robisz? pytam serio, CZEMU/???
    (no chyba, że bd szczęśliwe zakończenie, w takim wypadku tego nie było)
    no i ten, mam taki ogromny mętlik w głowie, więc sama troche nie wiem co pisze, wybacz

    a wracając do śmierci, JEŚLI ZROBISZ TO ARIEL (LUKOWI ZRESZTĄ TEŻ) TO DOWIEM SIE GDZIE MIESZKASZ, PRZYJADE I COŚ ZROBIE. nwm jeszcze dokładnie co, ale mam czas, zęby to przemyśleć

    no dobra, i tak cie kocham
    dzięki ze płącze
    znowu

    OdpowiedzUsuń
  9. Mimo tych fragmentów o umieraniu, stwierdzam, że jest to bardzo uroczy rozdział. To ich "nienawidzę cię", zaczynam traktować jako "lubię". Tak naprawdę to oni wewnątrz siebie dażą się sympatią, chociaż nie chcą tego przyznać.
    "Za mocno cię nienawidzę, abyś mogła tak po prostu sobie umrzeć, rozumiesz kretynko jedna?" ← rozczulił mnie ten fragment i to nawet bardzo, poczułam to dziwne uczucie w środku. Chciałabym, aby Ariel miała przeszczep serca, żeby przeżyła... Ale co ja mogę.
    K.

    OdpowiedzUsuń
  10. Płacze jak opętana :/ co ty za mną robisz ?!

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam swoją teorię! Pewnie głupia ale co tam... Sądzę że gdy na będzie umierać w szpitalu on odda jej swoje serce. Ale pewnie tak nie będzie ;/

    Rozdział cudowny czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też przeszło mi to przez myśl. Tylko sadzę, że to strasznie oklepane i puste. Może Luke zabije kogoś aby zyskać nowe serce? A tak całkiem poważnie nie chciałabym okłepanych scen szpitalnych ale myślę że do tego do zmierza. Co do oddania serca, po prostu po autorce spodziewam się więcej :)

      Usuń
  12. Czułam, że to opowiadanie stanie się piękna delikatna historią . Tak jak poprzednie. Zaczęło się od sexu, a przerodziło w delikatne uczucie.
    Naprawdę nie wierzę w ten cały badziew zwany miłością.
    Ale w Twoje opowiadania pragnę wierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  13. NIENAWIDZĘ CIĘ=KOCHAM CIĘ, POTRZEBUJĘ... Ja to tak interpretuję:)

    Świetny rozdział! Czekam niecierpliwie na kolejny...

    OdpowiedzUsuń
  14. Jest 00:23 i nie mam siły pisac komentarz PRZEPRASZAM... ale wiec jestem w szoku po tym co przeczytałam chociaż tak w sumie jak po każdym rozdziale.. kurde jestem ciekawa co tam roi się w tej twojej głowie i czym nas jeszcze zaskoczysz. Rozdział cudowny czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Ej, żart był trochę śmieszny, co prawda bardziej dla tego, kto go wypowiadał niż kogo dotyczył, ale to mało istotne :D W ogóle myślałam, że to Luke ma problemy z poprawnym wysławianiem się (przyszłem i inne tym podobne) i ogólnie z całą otoczką językową, także z rozumieniem pewnych słów, tymczasem na Ariel też to chyba przeszło. Może to zaraźliwe jest? Bo serio, jak inaczej wytłumaczyć to ich „nienawidzę cię”. Przecież prawie wszyscy poza nimi odebrali to jako „bardzo cię lubię”, a oni dalej upierają się przy tej swojej, trochę upośledzonej, bo niemiłej wersji ;) Ach, co za straszne z nich uparciuchy, gorzej niż dzieci, osły i cała inna hałastra, którą powszechnie przyjmuje się za tę albo najbardziej upartą, albo niedojrzałą. To ostatnie zdanie mogłoby być zapowiedzią czegoś dobrego w wiadomej kwestii. Ciekawa jestem, jak to się potoczy ;) A w ogóle to muszę napisać, że jestem dumna z Luke’a, bo już dawno nie był tak nieśmiało troskliwy względem Ariel. No i przeprosił. Juuhuu, Luke nam powoli dojrzewa. Co prawda, długa droga przed nim, ale myślę, że można stwierdzić, że chłopak zmierza w dobrą stronę :D

    OdpowiedzUsuń
  16. No weź nie zabijaj w kolejnym opowiadaniu :) i to jeszcze w okresie świątecznym, nie masz serca dziewczyno :) jest 00:40 a ja postanowiłam tu zajrzeć i się z tego cieszę :D jesteś fenomenalna. Mam nadzieje , ze np Luke zapłaci za jej operacje jeśli tu chodzi o to , że Ariel nie ma pieniędzy czy coś. Ale niech nie umiera :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Niech sie stanie świąteczny cud i Luke i Ariel się pokochają, a ona wyzdrowieje a historia skończy się happyendem.

    *czeka na świąteczny cud*

    Trochę po świętach, ale co tam, mamy jeszcze inne święta po drodze.

    @samohoodzik

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak zawsze łzy w oczach. Dlaczego mi to robisz? :'(

    OdpowiedzUsuń
  19. Uwielbiam to opowiadanie, cb i wszystko zwiazane z twoim ff. Dziewczyno jestes geniuszem i mam nadzieje ze o tym wiesz, co do opowiadania to mam w glowie pelno przemyslen odnosnie tego jak ich historia sie zakonczy ale jednego jestem pewna,sprawisz ze bd zaskoczona <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Popłakałam się, ten rozdział jest wspaniały

    OdpowiedzUsuń
  21. Nienawidzę cię! Ona nie może umrzeć. :((((

    OdpowiedzUsuń
  22. Kocham to opowiadanie :C

    OdpowiedzUsuń
  23. Mam nadzieje że stanie się cud i Ariel wyzdrowieje. Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudny rozdział. Ładnie z Luke'a strony, że przeprosił. Nawet gosposia widzi, że Luke'owi zależy. A po końcowce widać że Ariel również. Mam nadzieję, że ona jednak przeżyje. Z niecierpliwością czekam na następną część.
    Pozdrawiam ♥
    S.

    OdpowiedzUsuń
  25. Jeju, ten rozdział >>>>
    Był wspaniały dnsddfhwiuedufhuafkgfy
    I ta końcówka, omg
    Czyli jednak Ariel jest chora
    Na serce....

    OdpowiedzUsuń
  26. "Nienawidzę cię, wiesz?
    Ja ciebie też"
    Czy tylko dla mnie zabrzmiało to jak wyznanie miłości? Rany, wariuję już przez nich.

    OdpowiedzUsuń
  27. Przeczytałam rozdział wczoraj, chyba jako pierwsza ale nie miałam jak skomentować :/ ale jestem dzisiaj i chcę ci powiedzieć że to co robisz moim uczuciom jest okropne i cudowne za razem
    A tak btw... świąteczny cud... czy może nasza ostatnia rozmowa dała ci inspirację? ^^

    OdpowiedzUsuń
  28. jaki świąteczny rozdział! taki nienawistno-świąteczny, ale jakby na to nie patrzeć cud się wydarzył. Ariel nie uciekła i go nie zwyzywała. Porozmawiali nawet, a nawet i to czasami wydawało się być ponad ich niechęć.
    Liczę tylko na to, że Luke nie zginie w jakimś wypadku (czy sam sobie czegoś nie zrobi), by uratować Ariel. taka dramaturgia pasowałaby do nich, ale z drugiej strony załamała chyba wszystkich.
    Ja tam wierzę w cud i to, że Ariel jakoś przeżyje.
    Czekam na kolejny! :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie uśmiercaj jej! To będzie zbyt okrutne:)
    Opowiadanie to i poprzednie cudowne! Oby następny rozdział był szybko:) czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  30. hej, są święta! kto wie, czy za rogiem nie stoją anioł z Bogiem? tym razem się to tak nie skończy, nie skończy się jak wtngd.. alice, dwa tragiczne zakończenia pod rząd? nie rób nam tego xd wiesz, coś mi mówi, że luke odda jej swoje serce. może jestem głupia i naiwna, ale wydaje mi się, że byłby do tego zdolny, przecież wszystko mu się posypało, pokłada jedyną nadzieję w ariel. z drugiej strony, może i mamy prawo liczyć na świąteczny cud, innego dawcę? Święty i tak już dużo zdziałał, hej, rozmawiali i mury nie runęły! ale chyba jeden, maleńki prezencik w te, czy w te nikomu nie zaszkodzi ;) do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widać, że mi świąteczna atmosfera uderzyła do głowy. przecież żaden rozsądny lekarz nie zrobiłby transplantacji serca z taką kartoteką. dragi na pewno je uszkodziły. może gdyby luke wyjątkowo się zawziął? jeśli serce dobrze by się przyjęło, ariel zyskałaby chociaż parę dodatkowych lat życia.
      lub faktycznie szykujesz kolejne tragiczne zakończenie, no i hemmings naturalnie umrze, z powodu braku najważniejszego organu, a ariel zejdzie na stole operacyjnym.
      ale nie, ty lubisz zaskakiwać. może ariel dożyje podeszłego wieku, ale już z nikim nie będzie w stanie się związać, serce luke'a zawsze będzie w niej żyło, cząstka jego duszy.
      chyba przeanalizowałam wszelkie możliwe zakończenia, wyłączając te w pełni szczęśliwe, jak przeżycie ich obojga xd jeśli masz w planach inny koniec, wręczę nobla twojej wyobraźni xx

      Usuń
  31. Chyba zacznę od tego że ,jakkolwiek podle to zabrzmi- żart Lukasa naprawdę mnie rozbawił. Parsknęłam do laptopa, serio.
    Postawa chłopaka bardzo mężna- to ,że zabrał ją od matki...wydaje mi się,że powoli dostrzega jak dużo dźwiga na sobie Ariel, a przede wszystkim jak bezbronna się staje w obliczu tego. Wydaje mi się,że on wie. Doskonale wie jak krucha jest ta dziewczyna, że nie jest tak silna jak chce by wszyscy myśleli.
    Ostatnia scena bardzo mnie rozczuliła, przede wszystkim to "nienawidzę Cię" tak bardzo kontrastujące z ich zachowaniem w tej sytuacji. Alice powiedz mi jak Ty to robisz,że zawsze to co się tutaj dzieje,te uczucia i zachowania kurewsko pasują do mojej sytuacji? Ale nawet cieszę się,że tak jest..bo jak pisałam pod wcześniejszym rozdziałem, wiem ,że każde słowo tutaj i zachowanie Twoich bohaterów wyraża Ciebie. A więc adekwatnie do tego- cieszę się,że nie tylko ja jestem tak popieprzona i nie tylko ja jedna muszę to przeżywać.
    Muzyka wzruszyła mnie do tego stopnia,że od razu ściągnęłam ją na telefon ,ubrałam kurtkę szalik rękawiczki i nie patrząc na minusową temperaturę oraz padający śnieg ,wyszłam na spacer ze słuchawkami w uszach i idąc przed siebie katowałam się niewygodnymi myślami. Jedno mnie zastanawia, dlaczego kiedy szłam sobie drogą prosto przed siebie ludzie w mijających samochodach patrzyli na mnie jak na niezrównoważoną psychicznie dziewczynę.. Cóż. Pozdrawiam Cię Alice.

    OdpowiedzUsuń
  32. Przeczuwam pewne zakończenie, jak to, że Luke odda serce Ariel. Przysięgam, jest ciemna noc i mam najbardziej bujną wyobraźnię teraz, jak wiele Alicji zapewne xd
    Ale no nie no, błagam. To nie może się skończyć tak smutno jak wtngd, po tamtym zakończeniu miałam problemy z zasypianiem i wstawaniem bo moje życie bez Lalex utraciło kawał sensu :(
    Więc naprawdę nie wiem, nie mam pojęcia co siedzi w tej Twojej mądrej i inteligentnej główce, ale nie każ mi płakać na zakończeniu, chyba, że ze szczęścia :')
    Życzę Ci weny, weny, weny i jeszcze raz weny!
    I w 2015r. abyś wciąż nas zaskakiwała i umilała życie Twoimi arcymistrzodziełami! ❤😘😁🙈
    @5secofallie

    OdpowiedzUsuń
  33. To bylo takie kochane ;* i ta Meggie. Kazdy wie ,ze ja lubi, ale boi sie przyznac. Mam nadzieje, ze powie jej to tak bardziej wprost zanim bedxie za pozno.... to chyba byloby najgorsza rzecza zwaszywszy, ze Ariel... no coz umiera, chodz za latwo sie poddaje. Moim zdaniem powinna walczyc,mawet jesli uwaza, ze nie ma nikogo dla kogo warto zyc to to nie byloby w jej stylu. Poddac sie bez zadnej walki...
    Zycze ci mnostwa weny zzebys niedlugo mogla nas bardzo zaskoczyc ;) A ze jutro Sylwester,to zyczeci,zeby byl niezapomniany oeaz zeby rok 2015 sprawil ,ze 2014 bedzie bexnadziejny ;p
    Wiki

    OdpowiedzUsuń
  34. Możesz mnie zabić i przeszczepić jej moje serce czy coś..

    OdpowiedzUsuń
  35. Czytając ostatnie zdanie mam wrażenie, że nie będzie szczęśliwego zakończenia. Rozdział niesamowity jak zawsze ;) Lubię Twój styl pisania. Myślałaś o wydaniu książki?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  36. W pewnym momencie przyszla mi mysl ze on odda jej swoje serca. Wiadomo to nie jest takie hop siup. Po prostu tak pomyslalam. Rozdzial idealny.. Nwm co ze mna robisz ale to napewno nic dobrego. Twoje rozdzialy sa mega. Uwielbiam. Da sie od tego uzaleznic.. <3 xx

    OdpowiedzUsuń
  37. czy Ty naprawdę bardzo lubisz uśmiercać ludzi?
    Alex, Luke, Ariel.. :(

    OdpowiedzUsuń
  38. Boziu :'( ryczę :'( Genialny rodział <3 Czemu Ariel musi umierać ?! niech stanei sie cud *.* Czekam na nexta <3 Pozdrawiam :* /K.

    OdpowiedzUsuń
  39. Tak bardzo płaczę :'(
    A może ,, nienawidzę cię będzie naszym ,,kocham cię" ?

    OdpowiedzUsuń
  40. Boże, cudowne, czekam na następny *-*

    OdpowiedzUsuń