Przeciągły
świst wydobył się z jego ust, kiedy za rogiem budynku szkoły dostrzegł znajomo
wyglądającą postać, wspartą na kuli. Skulona, opierała się o obdrapaną ścianę. Od
kilku dni skutecznie udawało jej się go unikać, choć do końca nie mógł
zrozumieć dlaczego. Nie pojawiała się w szkole, nie odbierała telefonów, nie
odpisywała na wiadomości, ignorując go z pełną premedytacją. I choć robił to z
wielką niechęcią, to musiał przyznać, że przyłapywał się na tym, iż coraz
częściej o niej myślał. Bardzo powoli i niezamierzenie, pomimo wszelkich przeciwności
stawała się częścią jego nowego świata. Fakt ten przerażał go tak bardzo, że za
każdym razem starał się zagłuszać wspomnienia o niej czymś innym. Wiedział, że
powinien zrobić wszystko, aby uwolnić się od tego, ale jakaś nieznana mu siła
wciąż pchała go w stronę dziewczyny. W jakiś magiczny sposób właśnie przy niej
i dzięki niej zaczynał odzyskiwać kontrolę nad życiem. Małymi krokami wkradała
się w jego odmienioną rzeczywistość, w której on sam jeszcze nie do końca się
odnajdywał. Paradoksalnie wszystkie jej niedoskonałości idealnie dopasowywały
się do jego słabości.
Wsuwając
przemarznięte dłonie do kieszeni kurtki, ruszył niepewnie w jej stronę.
-
Nieładnie tak palić i to jeszcze na terenie szkoły – powiedział na przywitanie
z typową nutką rozbawienia w głosie, ale ona nawet nie poruszyła się, wciąż z
ogromną zażartością zaciągając się nikotynowym dymem. Spod opadających na twarz
włosów wyłoniły się nagle czarne kabelki, gdy lekko odchyliła głowę,
spoglądając w zasnute chmurami niebo. Dopiero wtedy usłyszał strzępki głośnej
muzyki, która rozbrzmiewała w słuchawkach. Policzki czerwieniły się od mrozu, a
pomalowane ciemnym tuszem długie rzęsy zdecydowanie kontrastowały z bladą
skórą. Szara mgiełka wydobyła się z jej ust po raz ostatni, gdy zdecydowanym
ruchem rozgniotła niedopałek nogą. Zbierała się do odejścia, w tej samej chwili
wpadając wprost w ramiona Luke’a.
-
Kur … - wyrwało jej się, gdy słuchawki wypadły z uszu, a czubek perkatego nosa
uderzył w klatkę piersiową chłopaka. Czapka zsunęła się z głowy, a zmierzwione
włosy opadły na ramiona. Luke odruchowo objął ją, a ciche, rozbawione
westchnienie sprawiło, że blondynka zadarła głowę, spoglądając na niego z
wściekłością. Zmrużyła oczy, próbując wyszarpać się z uścisku.
-
Znikanie bez słowa to twoje nowe hobby? – zapytał, a ona przewróciła jedynie
oczami. Mały, pojedynczy płatek śniegu zatrzymał się na czubku jej
zaróżowiałego nosa, ale momentalnie zdmuchnęła go.
-
Tak! I byłabym najszczęśliwszą osobą na świecie, gdybyś podzielał moje
zainteresowania i również znikał bez słowa, najlepiej na zawsze – wyznała,
ciężko wzdychając. Luke zaśmiał się, nie mogąc dłużej z tym walczyć. Grymas
niezadowolenia i zniecierpliwienia przebiegł przez jej zziębniętą twarz. – I
chyba nie chcesz powiedzieć, że się o mnie martwisz.
-
Zbyt wielką radość sprawia mi twoja wściekłość, kiedy tylko mnie widzisz.
Uwielbiam działać ci na nerwy i to jest moje hobby – odparł sarkastycznie,
ignorując ostatnie zdanie.
-
Cokolwiek tam sobie ubzdurasz w tej swojej pustej głowie – mruknęła
beznamiętnie, robiąc krok w tył. Schyliła się po załadowaną książkami torbę i z
trudem dźwignęła ją z ziemi. Chłopak przez chwilę przyglądał się jej nieudanym
próbom poradzenia sobie z ciężarami, które zdecydowanie przekraczały jej
możliwości, po czym wyszarpał od niej pakunek. Początkowo protestowała, ale z
racji tego, iż był zdecydowanie silniejszy, odpuściła w końcu.
-
Nienawidzę cię.
-
Świetnie – przytaknął.
-
Świetnie, Hemmings, bardzo świetnie! Najświetniej na całym świecie! – burknęła
rozeźlona, a jego nieustający uśmieszek powodował coraz większą wściekłość.
Odrzuciła włosy za siebie i wysoko unosząc głowę, podążyła w kierunku wejścia
do szkoły.
-
Jesteś dziwna, Keller – przyznał.
-
Dziękuję – bąknęła niewyraźnie, utykając niepewnie po śliskiej powierzchni
szkolnego chodnika. Luke parsknął śmiechem i kręcąc bez przekonania głową,
ruszył za nią. Unikała jego spojrzenia, ale miał wrażenie, że te drgające
kąciki ust były znakiem, iż mimo pozornej wściekłości tolerowała jego obecność.
Nadęła policzki, udając obrażoną. Była w niej pewna magia, która sprawiała, że pomimo
nienawiści, nadal do niej lgnął. Czegokolwiek by nie zrobił, zawsze kończył u
jej boku.
-
Nie udawaj.
-
Czego mam nie udawać? – zapytała zaskoczona, nie do końca chyba pojmując to, co
pragnął jej przekazać. Obdarzyła go zdumionym spojrzeniem, kiedy razem
przekraczali próg budynku.
-
Że to wszystko ci zwisa, że nic cię nie obchodzi, że masz to wszystko gdzieś –
wyjaśnił, a ona z każdym zdaniem wydawała się być jeszcze bardziej oszołomiona.
-
Oh Hemmings – sapnęła bez emocji, poklepując go z udawanym rozrzewnieniem po
ramieniu, kiedy na moment przystanęli przy rzędzie szafek. – Twoja naiwność
jest urocza.
-
Ale pocałowałaś mnie. I to nie jeden raz – zauważył rezolutnie, sądząc że udało
mu się zyskać nad nią przewagę. Dziewczyna prychnęła z rozbawieniem.
-
Po pierwsze – zaczęła, unosząc wskazujący palec. – To ty pocałowałeś mnie. Po
drugie nie rozumiem dlaczego przykładasz tak wielką wagę do tego, że twoje wargi
przez totalnie nieszczęśliwy zbieg okoliczności dotknęły moich warg. To
naprawdę nie miało żadnego znaczenia.
Luke
już otwierał usta, aby coś odpowiedzieć, ale w tej samej chwili ktoś
niespodziewanie im przerwał.
-
Popatrzcie, popatrzcie – Za ich plecami rozległ się pełen ironii głos Ashtona.
Równocześnie spojrzeli w tył, dostrzegając paczkę przyjaciół Luke’a. U boku
Michaela stała Rachel, ta sama, która jeszcze kilka tygodni temu przysięgała
swoją wielką miłość do niego, ale wtedy był kapitanem drużyny i wszyscy go
bezgranicznie uwielbiali. Teraz był nikim. Zmierzył ją uważnym wzrokiem, ale
ona zdawała się go w ogóle nie dostrzegać, wpatrując się w jego kolegę jak w
obrazek. Blondyn skrzywił się, kątem oka zerkając w stronę Ariel. Ta
pozostawała niewzruszona, obserwując wszystkich bez słowa, jakby czekając na
odpowiedni moment do ataku. – Widzę, że nowe otoczenie nie wpływa na ciebie
zbyt korzystnie – dodał chwilę później, z grymasem odrazy szturchając go ręką w
ramię.
-
Ćpun i pokraka, idealne połączenie – zaświergotała przesłodzonym głosem
brunetka, wtulając się w Clifforda. Luke zacisnął mocniej usta, a zwarte w
pięści palce zadrżały nerwowo. Cała stojąca przed nimi grupka roześmiała się
głośno, a on nie był w stanie wydusić z siebie nawet jednego zdania, by się
jakoś obronić przed tą niemiłą zaczepką. Tak po prostu pozwolił, by
bezpodstawnie drwili sobie z niego i Ariel.
-
Sądziłem, że oszukiwanie swoich najlepszych przyjaciół to szczyt twoich
możliwości, ale upadłeś jeszcze niżej i zadajesz się z jakąś popieprzoną,
szaloną kaleką – syknął z niesmakiem Mike, obdarowując blondynkę krótkim
spojrzeniem.
-
Nie zadaję się z nią, wiesz dobrze, że matka zmusza mnie do tych głupich
korepetycji – Luke zaczął się tłumaczyć, nerwowo spoglądając na kolegów z drużyny.
Nie był jednak już w stanie poświęcić nawet krótkiego spojrzenia stojącej wciąż
obok dziewczynie. Sam nie potrafił zrozumieć, dlaczego te właśnie słowa padły z
jego ust. Nie był w stanie racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego postanowił wyprzeć
się blondynki.
-
Tak, dokładnie, korepetycje z angielskiego – potwierdziła nagle Ariel, włączając
się do dyskusji. Wszyscy spojrzeli na nią zaskoczeni. Luke otworzył szerzej
oczy, nie wiedząc, czego mógł się po niej spodziewać, zwłaszcza po tym, co
przed chwilą powiedział. – Dziś poznawaliśmy literkę ‘s’ i ‘k’. ‘S’ i ‘k’ jak
skończony kretyn – dokończyła z cynicznym uśmieszkiem na twarzy, odbierając od niego
stos książek. Posłała mu ostatnie, niedługie spojrzenie, po czym z typową dla
siebie dumą, niemrawo kuśtykając ominęła całą grupę, udając się w stronę
biblioteki.
Pierwszy
raz w życiu poczuł coś tak nieprzyjemnego, gdy jej sylwetka znikała za drzwiami.
#
-
Hej, Keller, zaczekaj! – Usłyszała za sobą przebijający się przez uliczny gwar
krzyk, gdy zmęczona wracała do domu. Nie musiała się nawet oglądać, doskonale
rozpoznając lekko zachrypnięty głos. Nie zatrzymała się jednak, wciąż uparcie
podążając przed siebie. Otuliła się szczelniej szalikiem, gdy chłodny podmuch
wiatru uderzył w nią ponownie, szczypiąc w nieosłonięte policzki. Śnieg pod jej
nogami nieprzyjemnie skrzypiał, gdy niewielkie stopy zostawiały na nim
delikatne ślady. Było już ciemno i coraz bardziej mroźno, a iskrzące się w
blasku latarni płatki śniegu wirowały w powietrzu. Gdy kolejny raz jej nazwisko
przedarło się przez uciążliwy szum, wzięła głębszy oddech i przystanęła na
moment, pozwalając chłopakowi się dogonić. Stanął przed nią zdyszany,
poprawiając niedbale nasuniętą na głowę czapkę i pasek od plecaka, który
notorycznie osuwał się po rękawie niezapiętej kurtki.
-
Co? Wszystko już chyba zostało powiedziane – powiedziała, ale w jej głosie nie
było słychać ani krzty pretensji. Zdawała się być zupełnie spokojna.
-
Wtedy w szkole … ja nie chciałem … to nie tak – zaczął się tłumaczyć,
niespokojnie wymachując rękami. Cały czas przyglądała mu się z uwagą, nie do
końca pojmując sens jego słów.
- I?
-
No i ten … nooooo … - mruknął, drapiąc się po głowie, jakby nie potrafił
znaleźć odpowiedniego słowa.
-
Chcesz przeprosić? – zapytała beznamiętnie, zmuszając go do tego, aby wreszcie
na nią popatrzył, gdy cały ten czas z pewnego rodzaju zawstydzeniem unikał jej
spojrzenia. Skinął niepewnie głową, zagryzając delikatnie dolną wargę i nieustannie
przesuwając między zębami niewielki kolczyk.
-
Właśnie, przeprosić – powtórzył za nią, choć doskonale widziała, jak wielką
trudność sprawiało mu wypowiedzenie tych słów.
-
Ok, przeprosiłeś, możesz spać spokojnie, do niezobaczenia – wyznała obojętnie,
odwracając się do niego plecami. Nie zdążyła zrobić dwóch kroków, kiedy
ponownie doszedł ją jego głos.
-
Poczekaj, noooooo – jęknął, zagradzając jej drogę. Pustym wzrokiem wpatrywała
się przed siebie, przestępując niecierpliwie z nogi na nogę.
-
Boże, Hemmings, co muszę zrobić, abyś dał mi wreszcie spokój? Ile jeszcze razy
musisz usłyszeć, że naprawdę cię
nienawidzę, żebyś wreszcie pojął sens tych słów? Nie możesz zrozumieć, że
mam w życiu odpowiednio dużo nieprzyjemności i nie jesteś mi wcale potrzebny?
Gdy
wreszcie skończyła mówić, a on nadal niewzruszony stał naprzeciw niej,
pokręciła z dezaprobatą głową i omijając go, ponownie spróbowała odejść.
-
A jeśli ja potrzebuję ciebie? – zapytał, zmuszając ją do zatrzymania. Zamarła w
bezruchu, przez krótką chwilę zastanawiając się, czy przypadkiem nie
przesłyszała się. Z otwartymi szeroko ustami zerknęła przez ramię, a jej wzrok
spoczął na odwróconej plecami sylwetce chłopaka. Niedługi moment utrzymywała
się między nimi głucha cisza, wypełniona jedynie szczątkami dźwięków
dochodzącymi z otaczającego ich świata. Luke wreszcie odważył się na nią
popatrzeć. Roziskrzone spojrzenia spotkały się na nowo.
-
To masz problem – odparła w końcu, wzruszając ramionami. Nie mogła pozwolić,
aby jego nic niewarte słowa zrobiły na niej jakiekolwiek wrażenie. Tym bardziej
nie mogła ich uzewnętrznić przed nim. Dostrzegła w jego oczach pewnego rodzaju
smutek. Najwyraźniej nie był przygotowany na taką reakcję. Podszedł bliżej i
dość gwałtownie chwycił ją za ramiona, potrząsając niespokojnie.
-
Dlaczego jesteś taka obojętna? – wykrzyczał jej prosto w twarz, ale ona
zmrużyła jedynie oczy, nie odpowiadając na jego pytanie. Wpatrywała się w niego
bez słowa, nie wiedząc, jak mogłaby się w tamtej chwili zachować.
-
Zwykle mam tak, kiedy kompletnie mi na czymś nie zależy.
-
Nie jesteś taka naprawdę – jęknął, nie mogąc pogodzić się z tym, co właśnie
usłyszał. Zmarszczył czoło, wpatrując się w nią uporczywie. Za wszelką cenę
chciał, by wreszcie odsłoniła przed nim swoją prawdziwą twarz, ale ona uparcie
trwała przy swoim. Kolejny raz bez emocji wzruszyła ramionami, odsuwając się od
niego.
-
Taka właśnie jestem – odpowiedziała cicho.
-
Nie wierzę w to.
Nie
miała okazji by ponownie zaprzeczyć jego słowom, bo nagle zaczęło jej się robić
duszno. Wszystko zawirowało, obraz rozmazał się, a dochodzące z zewnątrz bodźce
stały się dziwnie niewyraźne. Z przerażeniem odnotowała fakt, że w kieszeni
kurtki nie odnalazła fiolki z tabletkami. Wpadła w panikę, bo była to jedna z
tych chwil, których obawiała się najbardziej. Nieprzyjemne drżenie przejęło
kontrolę nad jej wychłodzonym ciałem, a ona poczuła, że kolana niebezpiecznie
się pod nią ugięły. Z oczu pociekły ciepłe, piekące łzy. Ramiona Luke’a wciąż
mocno ją obejmowały i tylko to sprawiało, że nie upadła. Gdy zadarła głowę, aby
na niego spojrzeć, dostrzegła cień uśmiechu na jego ustach. Szybko jednak ten
uśmiech przeistoczył się w przerażony grymas. Niespodziewana fala bólu
wykrzywiła jej twarz, powodując że jęknęła żałośnie. Poczuła przenikliwe
ciepło, gdy chłopak przygarnął ją mocniej do siebie, wykrzykując jakieś słowa,
których nie była w stanie zrozumieć. Miała świadomość, że z ogromnym trudem
przychodziło mu utrzymywanie jej bezwładnego ciała w pionie. Kurczowo chwytał
ją, ale na niewiele się to zdało. W końcu się poddał i oboje z łoskotem
zderzyli się z zaśnieżonym chodnikiem. W tej samej chwili kolejna dawka cierpienia
wstrząsnęła jej wnętrzem, a ona stopniowo zaczęła tracić dech, dusząc się.
Westchnęła spazmatycznie, gdy przyłożył ciepłą dłoń do jej zmarzniętego
policzka Zdążyła jedynie dosłyszeć swoje imię nerwowo przez niego wypowiadane i
pełne lęku spojrzenie niebieskich oczu. Resztkami świadomości zauważyła, że
pochylił się nad nią jeszcze bardziej, a gorące czoło zetknęło się z jej
zmarzniętą skórą. Szorstki policzek otarł się o jej twarz, a zapach jego
ostrych perfum na moment zawładnął nią. Kąciki jej drżących ust prawie
niezauważalnie uniosły się, gdy malutka dłoń, która dotychczas niespokojnie
zaciskała się na jego ramieniu, osunęła się bezwiednie na ziemię.
A
później była już tylko pustka.
Omg <3 Cudowny .. Ale Ariel , co z tobą ? Wstawaj ! :O Martwię się o naszą syrenkę :O Luke , zawieź ją do szpitala :)
OdpowiedzUsuńnienawidzę czekać tydzień na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńszkoda mi się zrobiło ich obojga podczas tej niemiłej sytuacji w szkole. w sumie Luke jest sobie sam winny, przyjaciele nie kazali mu ćpać. ale dostał u mnie minusa za to, że próbował wyprzeć się Ariel.
to jest takie "świetne", że oni zawsze kończą razem...
no i jeszcze tak:
1. to, ze Ariel zrobiło się słabo, to też jakiś kolejny fakt z jej przeszłości, choruje na coś, prawda (jedyne, z czym mi się kojarzą duszności w tym momencie to astma) ?
2. dlaczego cała szkoła się z niej śmieje ? przecież ludzie nie są aż tak podli, żeby śmiać się z kogoś, kto chodzi o kuli... a ona z nikim w szkole nie rozmawia / rozmawiała, oprócz Caluma, Ronnie no i Luke'a. coś się musiało stać, prawda ? i to ma związek z tym wypadkiem... no bo nie mogą się wszyscy tak bez powodu z niej nabijać...
tak, ja i moje wieczorne rozmyślania.
uwielbiam Cię <3
jest trochę inna, to wystarczający powód dla dzieciaków, aby obrać sobie kogoś za cel i traktować jak śmiecia
Usuńnawet jeśli niczym nie zawinił
gfygujgf7iug7ub jak zwykle świetny <33 mam takie same przemyślenia jak W_xx :D
OdpowiedzUsuńJAK MOGŁAŚ ZAKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE???? JAAAAK??? O BOŻE.... ARIEL, CO CI JEST? LUKE, ZAWIEŹ JĄ DO SZPITALA. NIECH MI KTOŚ KURNA POWIE CO TU SIĘ DZIEJĘ. ZARAZ ZWARIUJĘ....
OdpowiedzUsuńLUKE MA U MNIE WPIERDOL ZA TO, ŻE SIĘ WYPARŁ ARIEL. SZYKUJ SIĘ SKURWYSYNIE! XD
OdpowiedzUsuńo mój jezuniu fveurhveoiwruhgvwreoipughrpioth
OdpowiedzUsuńTy chcesz nas wszystkich zabić
to jest idealne
nie chce czekać tydzień na kolejny chce go juuuuuż :(
jak mogłaś skończyć w takim momencie no
piękne piękne i jeszcze raz piękne
@biebsftketchup
O boże nie...błagam to nie możr być co§ poważnego. Boję się
OdpowiedzUsuńAriel, wstawaj z tego chodnika, ale to już!
OdpowiedzUsuńDoszłam do wniosku że zawsze, po prostu zawsze gdy dochodzi miedzy nimi do poważnej rozmowy to musi się coś stać, a pozniej udają ze o tym zapomnieli. I jak tu się dogadać :D
Jezusie svjsbsbsjqbqidbdyq czytałam 3 razy! Luke chuju mały dlaczego to powiedziałeś?! Ariel boję się o ciebie! 😭 dlaczego mnie zabijasz? @SexyAssDr_Fluke
OdpowiedzUsuń"Przyjaciele" Luke'a zachowali się po prostu chamsko, no ale czego od tego typu dzieciaków można oczekiwać... Swoją drogą, blondyn też mnie rozczarował wymówką jakoby widuje się z Ariel bo musi. Popieram odpowiedź dziewczyny w stu procentach. A co do kolejnych wydarzeń, to zgadzam się z Hemmingsem, Ariel jest schowana za maską, myślę, że to nie jest prawdziwa ona, a bycie obojętnym na wszystko i wszystkich jest łatwą drogą ucieczki.
OdpowiedzUsuńNie można kończyć rozdziału w takim momencie, no! Lubisz się pastwić nad czytelnikami, czyż nie? ;)
Z tego co pamiętam, to Ariel ma anemię, ale musi być coś jeszcze, co nie zostało wspomniane. Liczę, że dowiem się tego w następnym rozdziale.
K.
CO CO CO CO CO jestem totalnie rozbita i nie wiem co tu napisać. Proszę, żeby ona się obudziła w szpitalu. M. @irwinflex
OdpowiedzUsuńHemmings wykorzystuje Ariel. Poważnie. Czasami. Niby z jednej strony nie chce pokazać przed przyjaciółmi, że chce z nią przebywać, ale tak naprawdę ciągle na nią trafia. On. A Keller oczywiście wmawia mu, że go nienawidzi, że jest jej obojętny, ale niech sama pomyśli, jak się czuje w jego towarzystwie, kiedy jej pomaga, ratuje i po porostu rozmawia. Oni są oboje nienormalni, ale prawdą jest, że żadne nie przyzna się do tego, co naprawdę czuje względem drugiego. No chyba, że się mylę. Jedno jest pewne. Potrzebują siebie nawzajem, jak nikt inny.
OdpowiedzUsuńAshton, Michael i oczywiscie szanowny pan Hemmings....mają wpierdol.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chyba mogę przyznać ci racje..
Usuńchyba płaczę
OdpowiedzUsuńmam tylko nadzieję, że jeszcze nie skończysz tego opowiadania
Woow *.* czekam na next :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to nie koniec.... mówiłaś że do końca to jeszcze taaaaaaaaaaaaaaaak daleko!
OdpowiedzUsuńRozumiem że następny rozdział zacznie sie od "po czym wstała i poszła sobie spokojnie do domu"
jeszcze trochę was pomęczę
Usuńkońcówka troszkę mną wstrząsnęła. no nic, mam nadzieję, że z Ariel będzie wszystko w porządku
OdpowiedzUsuńaha i lubię ten zwrot "najświetniej na całym świecie"
@mrsallpolish
Zarąbisty rozdział <3 Czekam na nexta <3 /K.
OdpowiedzUsuńJak mogłaś urwać w takim momencie a tak wogóle to świetny rozdział czekam na next
OdpowiedzUsuńproszę niech to się nie skończy źle, albo chociaż nie tak tragicznie jak może się skończyć
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńcoś musi między nimi być, to nie może się tak skończyć!
Nie wiem czemu wszyscy tutaj tak chcą ukatrupić Lukasa za tą jego akcje w szkole... Przecież jakkolwiek smutno to zabrzmi, zachował się tak, jakby to zrobił prawie każdy człowiek na jego miejscu. Spanikował i tyle, nie chciał stracić w oczach kumpli -to kurewsko ludzkie. A to, że jego znajomi są podli to już zupełnie inna sprawa.
OdpowiedzUsuńZ każdym rozdziałem zaczynam bardziej rozumieć Ariel, może dlatego,że czasami znane mi są emocje jakie odczuwa,a raczej ich brak. Nic nie dzieje się bez przyczyny,człowiek nie jest taki bez powodu... Od razu widać,że ona dużo przeszła,do tego może się zawiodła,rozczarowała,została zraniona. Więc niemożliwe by teraz po prostu od tak związała się z Hemmingsem i będzie super piękna big love. Zresztą on też nie jest łatwym człowiekiem.
Czytając Twoje rozdziały coraz częściej wpadam w refleksje i naprawdę wpływa to na mnie.
Kolejna świetna piosenka,dobrze mi znana, równie kurewsko dobrze pasująca do tego co czuje i o czym myślę. Dziękuje.
no to zaskoczyłaś mnie słodko-gorzkim zakończeniem. wyznanie słodkie Luka przyćmił gorzki upadek Ariel i to chyba moment, kiedy (mam nadzieję) dowiem się czegoś więcej o jej życiu. i poniekąd uważam, że L. potrzebował takiego wstrząsu (i od swoich super przyjaciół i od Ariel) może to pozwoli mu w końcu przyjrzeć się temu, jak niewiele znaczące było jego życie do tej pory i ile szkód narobił dookoła. ale się tylko łudzę, w końcu Twoi bohaterowie to nieobliczalne bestie ;-)
OdpowiedzUsuńLicząc, że Ariel nie dozna wielkich szkód, czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam! :)
teraz to rozjebałaś system po całości, mam nadzieje że Ariel nic poważnego nie jest, Luke ma wpierdol i dziękuję bardzo, koniec.
OdpowiedzUsuńWhat, Ariel, co się dzieje??
OdpowiedzUsuńI jeszcze ta sytuacja w szkole... Jeszcze niedawno się przyjaźniły a teraz ona się z niej wysmiewa
one się nie przyjaźniły, to nie była ronnie
UsuńO kurde jak oni mogą się tak nasmiewac tak to byli tacy przyjaciele i wgl a teraz..
OdpowiedzUsuń. może trochę ich rozumiem w sumie Luke to wszystko zepsuł bo ich oklamal ale i tak zachowali się chamsko i tyle :D rozdział świetny. Czekam na następny ;*
Rozdział świetny. Luke przy chłopakach zachował się podle wobec Ariel. Biedna Ariel, mam nadzieję, że to nic poważnego. Z niecierpliwością czekam na następną część.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia ^^
S.
Świetny rozdział czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńmatko boska *.* tyle się działo, że nie wiem od czego zacząć. najpierw pocałunki w poprzednim rozdziale, tęsknota hemmingsa, niemiłe spotkanie z byłymi przyjaciółmi - tu myślałam, że łączą ich jakieś głębsze relacje, nie przyjaźń dla fejmu, bo na tym lepiej wychodzą. cóż, okazali się pustymi bogaczami, nie za takich ich miałam. potem wyznanie luke'a - odpowiedź ariel zbytnio mnie nie zaskoczyła, jednak liczyłam na to, że może wreszcie się przed nim otworzy, zrozumie, że jest dla niej tak samo ważny, jak ona dla niego. i moment kulminacyjny, choroba arielki. nie mam pojęcia, co może jej być, mam zamiar studiować medycynę, ale to odległe plany i jeszcze niczego poza dobrymi stopniami z biologii i chemii w tym kierunku nie robię. co się stało? wreszcie dowiemy się, na co chorowała? pobyt w szpitalu rozjaśni jej nieco pogląd na to wszystko? czekam na następny. x
OdpowiedzUsuńJeden z moich ulubionych rozdziałów ;) Jesteś świetna! Oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńIle masz lat? Studiujesz? Na ikonce ktora masz na tt to ty?
OdpowiedzUsuństudiuję, a na ikonce to nie ja
UsuńPodziwiam, że studiując znajdujesz czas na pisanie. Jestem na pierwszym roku i ciężko jest wygospodarować czas dla samej siebie. Czemu zdecydowałaś się napisać opowiadanie o Luku? Fascynacja, czy przypadek? Jeśli już o tym wspominałaś to wybacz, ale nie śledziłam ich losów od początku.
UsuńPozdrawiam i chylę czoło ;)
mam słabość do luke'a aczkolwiek on tylko użycza wyglądu, prawdopodobnie ten mój ma niewiele wspólnego z wersją rzeczywistą
UsuńPytanie!
OdpowiedzUsuńRozdział dziś, jutro, czy na święta?