Stępiony ołówek
wysunął się z ręki, kiedy z dezaprobatą westchnęła nad
kolejnym zadaniem z matematyki. Nawet idealna cisza panująca w
przyciemnionym rogu szkolnej biblioteki nie pomagała w skupieniu się
nad rozwiązaniem głupiego, w jej ocenie, zadania. Z hukiem zamknęła
podręcznik, a opadająca ze zmęczenia głowa uderzyła o twardą
okładkę, gdy z żałością westchnęła nad swoim marnym losem.
Nigdy nie mogła pojąć tego, dlaczego nie obdarzono ją umysłem
ścisłym. Gdy tylko wyprostowała się o mało nie krzyknęła,
dostrzegając po drugiej stronie zajmowanego stolika zakapturzoną
postać. Odruchowo przesłoniła dłonią usta, powstrzymując głośny
jęk. Spod kaptura ciemnej bluzy wystawały posklejane kosmyki
jasnych włosów. Zaciemniona, pozbawiona blasku twarz zdawała się
prezentować jeszcze bardziej przerażająco w nikłym świetle
tlącej się gdzieś nieopodal lampy. Wyglądał strasznie i nie było
w tym stwierdzeniu żadnej przesady. Zasinienia pod oczami, drżące,
spierzchnięte usta, pokryte zarostem zapadnięte policzki i ciągle
zamykające się ze zmęczenia powieki potęgowały ten rozpaczliwy
obraz. Niedługa chwila wystarczyła, aby ze szkolnej gwiazdy stał
się nikim, a ona zbyt dobrze znała to uczucie, mimo iż robiła
wszystko, byle tylko uniknąć współczucia mu. Doskonale wiedziała,
że zasłużył na to swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem. I musiał
ponieść srogą cenę swoich szczeniackich zachcianek.
- No co? - warknął,
kiedy nieustępliwie lustrowała go badawczym wzrokiem. Blondynka
wzruszyła tylko ramionami i ponownie opuściła głowę, bazgrząc
coś na kartce zeszytu. Charakterystyczny dźwięk skrobania rysikiem
po papierze wypełnił opustoszałe pomieszczenie.
- Bardzo ucieszył
mnie fakt, że kiedy tylko się obudziłam nie było cię już w moim
domu. Chciałabym również, abyśmy tę zasadę wcieli w resztę
mojego życia. Szkoła zdecydowanie znajduje się na liście miejsc,
w których powinieneś mnie unikać.
- Świetnie, jestem
za – wyznał.
- Świetnie.
Zapadła niewygodna
cisza, w czasie której zdołali wymienić się pozbawionymi
jakichkolwiek emocji spojrzeniami. Ariel miała nadzieję, że
chłopak zaraz zda sobie sprawę z tego, że powinien opuścić to
miejsce, zgodnie z ich niedawną umową. Zamiast tego, Luke opadł
bezwładnie na blat stolika i wykrzywił usta, opuszczając wzrok.
- Trener zawiesił
mnie do końca miesiąca, Irwin i Clifford nie odzywają się od
wczoraj, a cała szkoła ma mnie za jednego wielkiego oszusta i
ćpuna. Od bohatera do zera. Już nie mogę znieść tych pełnych
pretensji spojrzeń! Nienawidzę tego! - odparł z oburzeniem, a
Ariel oparła się wygodniej na krześle, krzyżując ręce. Kąciki
ust delikatnie uniosły się.
- Witaj w moim
świecie – powiedziała bez cienia emocji w głosie, wzruszając
obojętnie ramionami. Luke odetchnął ciężko, spoglądając na nią
bez przekonania. Zsunął z głowy kaptur, przeczesując palcami
włosy. Był skrajnie wycieńczony, rozdrażniony i zagubiony. I
chyba nawet nie zamierzał się z tym szczególnie ukrywać. - To co
teraz czujesz, te ciągłe zawroty głowy, nudności, osłabienie,
senność, lęk przed wszystkim, to jeszcze trochę potrwa.
- Niczego nie boję
się – zaoponował momentalnie, próbując nie okazywać przed nią
kolejnych swoich słabości. Parsknęła w odpowiedzi śmiechem,
wywracając nienaturalnie oczami.
- Jesteś przerażony
myślą, że teraz wszystko stracisz – kontynuowała, nie zważając
na jego wcześniejsze słowa. Dostrzegła jak zamarł w bezruchu,
wbijając w nią swój rozbiegany, nerwowy wzrok. - Ale z czasem to
minie, wystarczy trochę cierpliwości i konsekwencji w ostatecznym
rzuceniu tego świństwa. Jest jeszcze dla ciebie nadzieja. Tylko jej
nie zmarnuj.
- Skąd ty to
wszystko wiesz?
- Życie –
mruknęła apatycznie, unosząc obie ręce. Zaczęła pakować
książki do plecaka, cały czas czując jego baczne spojrzenie na
sobie.
- A jak twoja mama?
Widziałem ją w nocy w szpitalu. Już wiadomo, kto to był? -
zapytał niespodziewania, całkowicie zmieniając temat. Ariel
zatrzymała się i bardzo powoli uniosła głowę. Ze zmarszczonym w
geście totalnego niezrozumienia czołem obserwowała przez niedługą
chwilę niezmieniony, ponury wyraz jego twarzy. To była ostatnia
rzecz, której mogła się po nim spodziewać. Podparł w
międzyczasie głowę na ręce, co chwilę pocierając palcami
szorstki policzek.
- Podobno pożyczała
od tych ludzi jakieś pieniądze, których nie oddawała, więc sami
pofatygowali się po swoją należność, ale już wszystko jest ok.
- To dobrze –
przytaknął, ale Ariel miała wrażenie, że w ogóle nie obchodziło
go to, co powiedziała.
- Yhm – burknęła,
wracając do zbierania zeszytów. Podniosła się z krzesła i
chwyciła kulę. W tej samej chwili poczuła zaciskające się wokół
jej nadgarstka zimne palce. Odruchowo spojrzała w dół.
- Nie masz ochoty
się stąd wyrwać na chwilę? - zapytał cicho, a ona raptownie
obdarowała go zaskoczonym spojrzeniem. Otworzyła szerzej oczy,
dzielnie walcząc z uporczywym wzrokiem chłopaka.
- Proponujesz mi
wagary? - spytała dla pewności, nie będąc do końca przekonaną,
czy dobrze zrozumiała jego wcześniejszą propozycję. Luke skinął
głową, wciąż kurczowo przytrzymując jej rękę. - Nie bądź
śmieszny – fuknęła z ironią, wyswobadzając się z jego
objęcia. Szarpnęła dłoń i bez wahania ruszyła przed siebie, nie
odwracając się nawet w jego kierunku.
- Po prostu
tchórzysz, Keller – mruknął na tyle głośno, że zdołała go
dosłyszeć. Zatrzymała się w połowie drogi i zerknęła przez
ramię. Lekko przymrużyła powieki, gdy jego usta wygięły się w
grymasie, który z założenia przypominać miał uśmiech. Rzuciła
mu wyzywające spojrzenie, kiedy on ochoczo stanął na nogi i
zarzucając na ramię plecak, ruszył za nią.
- Zamknij się! -
sapnęła ze złością, kiedy tylko zrównał się z nią,
dotrzymując jej kroku. Obserwował ją ukradkiem z góry,
podśmiewając się z niej pod nosem.
- Przecież nic nie
mówię! - oznajmił obronnie, nie mogąc powstrzymać cisnącego się
na usta uśmiechu. - Nie mogę uwierzyć, że największy kujon
świata właśnie zdecydował się na ucieczkę z lekcji.
- Jesteś kretynem,
Hemmings – odpowiedziała, uderzając go w ramię. Luke już się
nie odezwał, naciągając na głowę kaptur. Gdy tylko wyszedł na
korytarz, rozejrzał się uważnie, czy przypadkiem nie przechadza
się nim jego matka. Przepuścił Ariel w drzwiach i z niezwykłą
ekscytacją zaczął pospieszać ją, gdy oboje kierowali się w
stronę wyjścia. W pewnej chwili chyba do nie do końca świadomie
pochwycił jej dłoń, szczelnie zamykając ją w objęciu swoich
palców. Blondynka mimowolnie spojrzała na ich złączone ręce,
starając się nadążyć za jego szalonym tempem. Jego nastrój
zmienił się diametralnie w przeciągu kilku minut i nie była
pewna, czy powinno ją to cieszyć, czy raczej niepokoić. Nie
chciała jednak już psuć jego zabawy i z trudem łapiąc oddech,
kuśtykała za nim, wspierając się cały czas na kuli.
#
Początek grudnia
charakteryzował się tym, iż już wczesnym popołudniem nad miastem
zapadł przygnębiający zmrok. Temperatura zdecydowanie się
obniżyła, a ulice rozbłysły różnobarwnymi światełkami,
którymi udekorowany był cały deptak. Luke spojrzał kątem oka na
siedzącą obok niego dziewczynę. Znad trzymanego w zmarzniętych
dłoniach kubka wypełnionego gorącą czekoladą unosiła się para.
Co jakiś czas popijała rozgrzewający napój, ciągle oblizując
usta. Z każdym podmuchem mroźnego wiatru wyczuwał słodki zapach.
- Nie patrz na mnie
– burknęła w końcu, ale nawet nie zadała sobie trudu, by na
niego spojrzeć. Wywrócił oczami, opierając się o drewniane
szczebelki ławki, na której siedzieli.
- Nie patrzę –
fuknął, odwracając się ostentacyjnie w drugą stronę. Ariel
pokręciła jedynie z dezaprobatą głową. - Nienawidzę świąt –
dodał chwilę później, sięgając po swój kubek z kawą, który
stał na brzegu ławki. Ze smutnym grymasem przyglądał się
migoczącym w witrynach sklepowych lampkom, ozdobionym choinkom i
górom prezentów, które miały zachęcać do zakupów.
- Ja też –
zgodziła się z nim i przyjęła podobna pozycję, odchylając się
do tyłu. Spojrzeli jednocześnie na siebie, przez krótką chwilę
trwając w niemym zawieszeniu, wymieniając uważne spojrzenia. -
Wszystko jest takie obłudne, kłamliwe, wymuszone, komercyjne. Do
porzygania.
Luke jedynie skinął
głową, odwracając w końcu wzrok, gdy zrozumiał, że trochę zbyt
długo wpatrywał się w jej błyszczące w blasku latarni oczy, choć
zabawnie wyglądała z zaczerwienionymi od mrozu policzkami i
czubkiem nosa. Wełniana czapka z ogromnym pomponem co chwilę
osuwała się jej na oczy, choć starała się z nią uporczywie
walczyć. Potarł o siebie zziębnięte dłonie, chuchając w nie by
choć trochę się ogrzać.
- Jesteś chyba
teraz jedyną osobą, która chce ze mną utrzymywać jakikolwiek
kontakt – przyznał ze smutkiem, a ona niespiesznie przeniosła na
niego spojrzenie.
- Chciałabym
powiedzieć, że mi strasznie przykro z tego powodu, ale nie jest mi
przykro ani troszeczkę, ani ciut, ani półciut – odparła z
triumfalnym uśmieszkiem, pocierając ręką zadarty nos. Postanowił
nie komentować tych słów, choć doskonale zdawał sobie sprawę
jak wielką radość czerpała z tego, że udało jej się powiedzieć
coś, co go ostatecznie pogrążało.
- Proszę bardzo,
nabijaj się dalej, Keller – zaproponował, gdy ponownie podciągała
czapkę i odgarniała grzywkę z czoła.
- Jeden zero dla
Ariel – pisnęła, klaszcząc zwycięsko. Zignorował to,
pochylając się lekko do przodu. Oparł łokcie na kolanach i
opuścił bezradnie głowę. Schował twarz w dłoniach, wciąż w
głowie słysząc ten uciążliwy szum, który nie odstępował go
ani na moment. Ucisnął skronie, ale to nie pomogło. Choć ciężko
było mu się przyznać do tego, to wiedział, że dziewczyna miała
rację, że jeszcze czekała go długa droga do tego, aby odzyskać
kontrolę nad własnym życiem. Ale skoro jej się udało, to on
także musiał spróbować. Wziął głębszy wdech, prostując się
ponownie. Odwrócił się w bok, spoglądając na pogrążoną we
własnych myślach blondynkę. Tak trudno było mu zaakceptować
fakt, że to właśnie ona stała się jedyną osobą, która była w
stanie mu teraz pomóc po tym, gdy wszyscy najbliżsi postanowili się
od niego odwrócić.
- Czego właściwie
we mnie tak nienawidzisz? - przerwał ciszę między nimi, która
powodowała nieprzyjemne napięcie. Nie dało się nie dostrzec jej
nagłego zaskoczenia. Wpatrywała się w niego przez chwilę, nie do
końca potrafiąc znaleźć odpowiednie słowa. Wreszcie wzruszyła
obojętnie ramionami, wysuwając do przodu usta.
- Wszystkiego?
- Nie ma nawet
jednej rzeczy, która by cię nie irytowała? - zadał kolejne
pytanie, wyczuwając rosnące podenerwowanie. Ona obruszyła się,
mocniej otulając ciepłym szalikiem szyję.
- Wiesz co –
zaczęła z nutką irytacji w głosie. - Godząc się na te śmieszne
wagary z tobą, sądziłam, że będzie to jakaś super wielka
szalona przygoda, a nie siedzenie tutaj obok ciebie i rozmawianie o
pierdołach, rzeczach zupełnie nieistotnych – wyznała z
rozczarowaniem w głosie, dopijając do końca swoją czekoladę.
Przy okazji sprytnie uniknęła odpowiedzi na jego kłopotliwe
pytanie. Luke spojrzał na nią, przez moment nie wiedząc co zrobić.
- Chcesz czegoś
szalonego, tak? - powiedział, jakby lekko podrażniony jej
oskarżeniem, po czym działając pod wpływem zupełnego instynktu,
podsunął się bliżej niej. Nie zdążyła nawet odpowiedzieć, bo
gwałtownie chwycił w dłonie wychłodzoną twarz i z niespodziewaną
zachłannością pocałował. Ich zimne wargi połączyły się w
namiętnym zbliżeniu, którego żadne z nich nie planowało. Oboje
byli równie oszołomieni tym, co właśnie między nimi się
wydarzyło. Spragnieni namiastki bliskości przylgnęli nieświadomie
do siebie, zatracając się bez reszty w chwili zapomnienie, gdy cały
otaczający ich świat przestał na niedługi moment istnieć. Nawet
tysiące wielkich słów nie byłyby w stanie wyrazić tego, co przez
tę jedną przypadkową pieszczotę zdołali sobie powiedzieć. Cisza
wypełniona bijącymi porywczo sercami i łapczywymi oddechami była
idealnym ukoronowaniem tych przelotnych muśnięć, które z upływem
czasu przeradzały się w pełne pożądania pocałunki. Luke
delikatnie zsunął dłonie po jej ramionach i bezwiednie ułożył
je na dole okrytych grubym swetrem pleców dziewczyny. Przyciągnął
ją do siebie, zaciskając palce na spodzie kurtki i mimo sporej
warstwy otulających ich ubrań, wyczuł ten przenikliwy dreszcz,
który wstrząsnął jej ciałem. Gdy pierwszy się odsunął, z
trudem łapiąc szaleńczy oddech, Ariel z wolna uchyliła
przymknięte powieki, wpatrując się w niego osłupiona. Oddychała
ciężko, a z jej ust wydobywały się niewielkie obłoczki pary.
- To miało być
szalone? - zapytała rozeźlona, wracając do rzeczywistości. W jej
rozdrażnionym głosie dało się słyszeć nutkę mimowolnego
zadowolenia. Luke uśmiechnął się, co sprawiło, że wściekła
się jeszcze bardziej. - To nie było szalone, to było głupie!
- Masz rację –
zgodził się, nadal kurczowo przytrzymując ją w ramionach. Była
tak blisko, że doskonale wyczuwał zapach słodkiej czekolady. -
Szalone będzie dopiero wtedy, kiedy zrobię to ponownie.
Pochylił się i
rozgrzanymi ustami otulił jej wargi, a ona poddała się temu
obezwładniającemu dotykowi.
I nie zauważyli jak
nagle z ciemnego nieba zaczęły spadać pojedyncze płatki
pierwszego śniegu, wirując na mroźnym powietrzu.
O. Em. Gie. O. EM. GIE. O! EM! GIE! BOŻE WIEDZIAŁAM ŻE ZNOWU SIE TO STANIE JAK JA SIE CIESZE! NAJPIĘKNIEJSZY PREZENT NA MIKOŁAJKI JAKI W ŻYCIU DOSTAŁAM ;-; JESTEM PRZESZCZĘŚLIWA! BOZIU JAK JA CIE UWIELBIAM! DZIĘKI TOBIE KUŻ NIE PŁACZE *oglądałam film pt. "Furia"* I O MATULU JAK SIE CIESZĘ! TO RAKIE PIĘKNE! PRZYPOMNIJ MI KIEDYŚ ŻEBYM KUPIŁA CI TĄ CZEKOLADĘ :D A NAWET DWIE!!!
OdpowiedzUsuńwłaśnie chciałam się upomnieć o tę czekoladę
UsuńPodaj mi adres to ci wyśle pocztą :P
Usuńul. szatańska 666
Usuń66-666 piekło
Hej! Mieszkamy blisko siebie ;D
Usuńzapraszam na kawę
Usuńach :> i ten śnieg na końcu i ta inicjatywa Luke'a i ta zachłanność :> uwielbiam!! :D
OdpowiedzUsuńann
Dawno się nie odzywałam, kochanie, bo i czasu nie miałam kompletnie, ale teraz mam jakąś wewnętrzną potrzebę powiedzenia tego, że to było najlepsze, co udało mi się przeczytać w ostatnim czasie.
OdpowiedzUsuńA przewinęło się tego doprawdy sporo.
Jejku oni sa tacy uroczy <3 niech w końcu zrozumieją ze są dla siebie stworzeni :/ czakam na następny ;)
OdpowiedzUsuńMatko Alice!!! Dziękuję Ci za taki piękny prezent mikołajkowy <3 Luke i Ariel są tacy szaleni!! Lukey, jak dla mnie zasłużył na to co go spotkało, bo w sumie on kiedyś traktował Ariel jak wyrzutka, a teraz sam może poczuć jak to jest... Jak to możliwe, że oni już mają śnieg i go nienawidzą, a ja uwielbiam śnieg i go jeszcze nie ma??? W każdym bądź razie rozdział jak najbardziej świąteczny...
OdpowiedzUsuńok, to było takie zwyczajne i niezwykłe jednocześnie omg
OdpowiedzUsuńOni sie kochaja, koniec kropka okay.
OdpowiedzUsuńTeż nienawidzę świąt, ale skoro dostaję taki prezencik to chyba je polubię :)
OdpowiedzUsuńoj Ala, co ty z nami robisz
OdpowiedzUsuńco robiem? :-)
UsuńBOŻE JESTEM W NIEBIE! <3
OdpowiedzUsuńjezuuuu <3333
OdpowiedzUsuńGeneralny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowiadania dziewczyno, piszesz tak cudownie, tak magicznie, że nie możesz się od tego oderwać i ciągle chcesz więcej i więcej
Genialny*
UsuńTak to jest z tym pisaniem na telefonie
Zajebiste xd ��������❤❤������
OdpowiedzUsuńO rany...
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kooochaaam! Jesteś tak wspaniałą pisarką że powinnaś napisać książkę, naprawdę
OdpowiedzUsuńAwwwwwwwwww
OdpowiedzUsuńTyle miłości <3
Normalnie żygam tęcza ;P
Najpierw wagary, potem calusy... Lucas ty zły czlowieku! Nie sprowadzaj biednej Ariel na złą drogę! xD
No niby biedny Lucas, ale robi z siebie taka ofiarę... Nie pasuje mi to. Wiem i rozumiem, że takiemu chłopakowi z bogatej rodziny mającego od zawsze wszystko, świat się załamuje bo już nie jest fejmem i się wszyscy odwrócili od niego. Wiem, zero nie jest fajne. Ale ma przy sobie Ariel i mimo, że ona go" nienawidzi" to i tak... no cóż kończy się pocałunkiem, więc mówi to samo przez się xD
A Ariel. No kurde przyznaj się do tego, że go lubisz jak czekoladę.... no dobra nie przesadzajmy. ;P Za mocne słowa xD
Ją już wiem, że jak Lu pytał ją o to czego w nim nie nienawidzi miała na myśli sex, całusy i jego, ale ci... ;P
Dziękuję za taki mega prezent Mikołajkowy. Cieszę się, bo od kiedy przeczytałam dwudziesty rozdział, ciągle myślę o twoim opowiadaniu i nie mogłam wczoraj zasnąć. Serio! To było... baaaardzo dziwne o.O
No w każdym razie ,jakby to powiedzieli Lucas i Ariel Świetnie ;P
Bardzo fajny byk ten rozdział i czekam z niecierpliwością na następny;)
Dużo weny życzę.
Wiki
P.S. Tyle ich łączy... Oboje nie lubią świat xD
Jezu!!!! No mega!!!! Cudowny rozdział! Gratuluje! <3
OdpowiedzUsuń@middleofmyworld
sbsjwbwidnsnwjnw cudowny ^^
OdpowiedzUsuńJa ja ja po prostu też chcę takiego Luke'a... to takie romantyczne i ten śnieg i to było niespodziewane i wgl... uwielbiam, po prostu uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńOpisujesz wszystko w genialny i charakterystyczny dla siebie sposób, który uwielbiam! Naprawdę uważam, że jesteś najlepsza w pisaniu ff w polsce. Opis ich emocji, uczuć, pocałunku, zwykłych czynności nawet jest czymś niezwykłym. Uwielbiam cię i strasznie zazdroszczę talentu :) @IRWINFLEX
OdpowiedzUsuńPowiedz mi, kiedy minęło te 21 rozdziałów? Tak szybko dotarliśmy do tej liczby, a mam wrażenie, że niedawno czytałam pierwszy rozdział.
OdpowiedzUsuńSzalone czyny Hemmingsa, to jego najlepsze uczynki!
właśnie nie wiem kiedy to minęło
Usuńchyba czas kończyć haha
no chyba właśnie nie
UsuńChyba cię zaraz walnę w głowę za to stwierdzenie..
UsuńNo co tu dużo mówić (a raczej pisać), uroczy są. Niby stronią od siebie, ale dziwnym trafem zawsze kończą razem. Luke zadał Ariel bardzo dobre pytanie, mam wrażenie, że dziewczyna zgrywa się, jak to bardzo go nienawidzi. Fakt, może ją irytować, ale jednak w środku myślę, że odczuwa w jego kierunku pewien rodzaj symaptii, tylko nie umie tego przed sobą przyznać.
OdpowiedzUsuńLiczę na kolejne takie wagary. ;)
K.
KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM!
OdpowiedzUsuńJezus maria, kobieto ZABIJASZ MNIE DO CHOLERY
OdpowiedzUsuńJEZU KOCHAM TO FF NO KOCHAM
OdpowiedzUsuńZABIJASZ NAS WSZYSTKICH PO KOLEI A MY NIC NIE MOZEMY ZROBIC
OdpowiedzUsuńTO NIE FAIR
nie zabijam :-(
UsuńJezu ten rozdział jest taki zajebisty.Kiedy będę następny ?
OdpowiedzUsuńwczoraj ...
Usuńah taki żarcik
Jpd to jest boskie <3 uwielbiam cie :D nie mogę się doczekać następnych rozdziałów
OdpowiedzUsuńJeju, jeju, jeju, jeju. Aaaaaaaaaaaa! Nie mogę no. Kocham cię. Kocham ich. Kocham to ff ***.***
OdpowiedzUsuńDwa razy kurwa!!!!!!!!!! A ona nie nawrzeszczala i oddala pocałunek. Jezu moje feels >>><>>
Cudowny rozdział i pochłonęłam go w rekordowym tempie! Ledwo zaczęłam czytać, a on już się kończył.
OdpowiedzUsuńZ tym opowiadaniem jest tak, że już z pierwszym wczuwa się w tę historię, a po ostatnim chce się więcej. Właśnie, co do końcówki - Boże, to po prostu najsłodsza rzecz na świecie. "I nie zauważyli jak nagle z ciemnego nieba zaczęły spadać pojedyncze płatki pierwszego śniegu, wirując na mroźnym powietrzu." Najlepsze zdanie rozdziału.
Hemmings coraz bardziej się stacza i zobaczymy, co z tego wyniknie. Mam nadzieję, że Ariel nie będzie do końca taka obojętna, jeśli chodzi o Luke'a, bo chcę więcej takich pocałunków.
Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.
@zayniesmine
Aha, no i swoją drogą, chciałabym cię zaprosić do siebie http://powerlessniallff.blogspot.com/
Głupio mi reklamować się na tak świetnym blogu, ale może wpadniesz i ci się moja pisanina spodoba :)
Buźki
z pierwszym zdaniem*
Usuńzjadłam słowo, wybacz X'D
Nienawidze i kocham jednocześnie. To.co ty swoim.ff i inne książki i komedie romantyczne i dramaty ze mną robicie powinno być zabronione. To było takie piękne romantyczne ze ash. niemożliwe przynajmniej.dlaczego prawdziwe życie nie.może takie być to jest niesprawiedliwe życie jest niesprawiedliwe zexhcialabys może ułożyć historię mojego życia?
OdpowiedzUsuńnie wiem czy chciałabyś żyć życiem ułożonym przeze mnie
Usuńmówią na mieście że nie mam litości dla swoich bohaterów
Tak ostatnio znów przeczytałam ostatnie rozdziały wtngd i znowy się poryczalam bo to jest takie piękne...smutne ale piękne i romantyczne i ten luke obydwaj i ten z wihay i wtngd sa cudowni i ja też chce właśnie takiego własnego luka
UsuńKolejna cudowna piosenka ... Rozpływam się normalnie !
OdpowiedzUsuńCholera jasna! Jak ja to uwielbiam. Miód cud malina!!! *____*
OdpowiedzUsuń*zamienia się w Ariel* to nie było szalone, to była podwójnie głupie!
OdpowiedzUsuńa tak serio to jeju jfbdbjbgjd
Ej to było szatańsk o dobre. Kurde. Muszę przeczytać jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńoglądałam dzisiaj film w rytmie hip-hopu, własciwie to nie oglądałam a widziałam jedynie kawałek. moment kiedy głowna bohaterka mówiła o balecie. czy ten film byl dla ciebie inspiracją? ; ))
OdpowiedzUsuńnope
UsuńJeny ile cute mometów, jestem taka spełniona! Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń- świetnie.
OdpowiedzUsuń- świetnie.
czy tylko mi to tak bardzo kojarzy się z the fault in our stars omg
- może 'świetnie' będzie naszym 'zawsze'?
- świetnie.
omg skdbdnsns cudowne
Zarąbisty blog <3 genialny rodział <3 Czekam na nexta :D :* /K.
OdpowiedzUsuńmój ulubiony rozdział
OdpowiedzUsuń@mrsallpolish
Omom, jestem jak najbardziej za <3
OdpowiedzUsuńTylko błagam niech żadne nie zepsuje tego dobrego co zdążyli wybudować. Ciekawe jak to wszystko się potoczy. Z niecierpliwością czekam na następna część.
Pozdrawiam ;)
S.
czekaj, czy nie czasem w australii jest w grudniu ciepło?
OdpowiedzUsuńczekaj, rzecz nie dzieje się w australii.
UsuńJak to? 0.0
Usuńbyła o tym wzmianka w poprzednich rozdziałach
UsuńKiedy? Co? Gdzie? Całe życie w kłamstwie ;-;
Usuńczytanie ze zrozumieniem
Usuńzastanawia mnie na ile w tym coś więcej u Luka a na ile reakcji na odrzucenie przez resztę społeczeństwa. kiedyś doszłoby to czegoś więcej, ale pewnie minęłoby dużo dużo więcej czasu. to trochę przygnębiające, że poniekąd docenił jej towarzystwo w momencie, gdy nawet przyjaciele (!) się od niego odwrócili. smutny koniec kariery, a najgorsze jest to, że rodzice nie widzą w tym swoich chorych ambicji i rozpaczliwej próby jej realizacji.
OdpowiedzUsuńciągle ciekawi mnie co tak naprawdę kryje się za kulami Ariel. te ledwie widocznie wzmianki o narkotykach wywiercają mi dziurę w głowie. mam nadzieję, że niebawem zakończysz moje męki :)
czekam na następny.
pozdrawiam!
PŁACZĘ, TO JEST ZBYT IDEALNE ♡
OdpowiedzUsuńomfg. OMFG. O.M.F.G ! Zajebiste to było no aż mi się Uśmiech pojawił na twarzy a to już wyczyn. Laska kocham Cię soo much.
OdpowiedzUsuń