piątek

#dwadzieściasiedem. nienawidzę cię ranić.


Kolejny, niemały łyk alkoholu sprawił, że poczuł błogie ciepło, które na krótką chwilę zawładnęło jego ciałem. Ogarnął go pewnego rodzaju błogi spokój, który powodował, że wszelkie problemy choć na krótki moment przestawały istnieć. Z potężnym łoskotem odstawił pustą szklankę na połyskującą ladę baru i rozejrzał się nieprzytomnym wzrokiem po zatłoczonym klubie. Gdzieś z drugiego końca sali uśmiechnęła się do niego urocza brunetka, kiedy przez przypadek jego spojrzenie zatrzymało się na niej. Uniósł zadziornie brew i już miał ruszyć w tamtą stronę, gdy coś go skutecznie zatrzymało. Zaklął cicho pod nosem.
- Nawet nie wiesz, stary, jak się cieszę, że jesteś znowu z nami - wykrzyczał radośnie ledwo trzymający się na nogach Michael, klepiąc go przyjaźnie po plecach. Luke zachwiał się, z trudem utrzymując uwieszonego na szyi przyjaciela, bo mimo wszystko to on wciąż był w lepszym stanie.
- Taaaa - sapnął bez przekonania, odsuwając go od siebie. - A jak tam Rachel, co?
Clifford gorliwie zaczął poprawiać zadartą koszulkę i przeczesał palcami włosy, błądząc gdzieś nieprzytomnym wzrokiem. Sprawiał przez moment wrażenie zakłopotanego, ale prawie od razu wpadł w histeryczny śmiech, gdy tylko spojrzał na obserwującego go blondyna.
- Nic szczególnego, w sam raz na raz - wyjaśnił, wzruszając od niechcenia ramionami, jakby rozmawiali o bezużytecznej zabawce. Kończył właśnie kolejnego drinka, przegryzając gorzki posmak alkoholu plasterkiem cytrusa. - Ale chyba nie masz mi tego za złe, co?
- Zdecydowanie za nią nie tęsknię - odparł blondyn, wyraźnie rozbawiony momentem przerażenia Mike'a. - Poza tym, mam już coś nowego na oku - dodał z nutką tajemnicy w głosie, podążając wzrokiem za mijającą ich dziewczyną, która delikatnie uśmiechnęła się do niego, zagryzając zachęcająco wargę. Luke bez żadnego ukrywania się dokładnie zlustrował jej ciało, gdy dołączyła do grupki bawiących się na parkiecie znajomych. Kiedy ponownie się odwrócił, Clifforda już nie było. Lekko zmieszany, zaczął rozglądać się dookoła, ale nigdzie nie mógł znaleźć swojego towarzysza. Zdołał jednak dostrzec coś zupełnie innego, coś co od razu przykuło jego uwagę. Parę metrów dalej na jednym ze stołków obracała się skulona Ariel, wymachując spuszczonymi nogami na boki w rytm głośnej muzyki. Kącik jego ust nieznacznie drgnął.
- O, Keller! - zawołał bełkotliwie, chwiejnym krokiem przesuwając się kilka krzesełek dalej. Z wyjątkowo szerokim uśmiechem zajął wolne miejsce obok blondynki, opierając łokcie na blacie. Podparł głowę na ręce, wpatrując się w nią natarczywie. Odniósł wrażenie, że gdy tylko go dostrzegła, momentalnie posmutniała. Niebieskie oczy krótką chwilę przyglądały mu się w zupełnej ciszy po to, by moment później z totalną obojętnością zmienić obiekt obserwacji. Odwróciła się do niego plecami, natrętnie przeszukując wiadomości w telefonie.
- Joey, nalejesz mi coli? - zwróciła się do barmanki, na którą Luke niespiesznie zaczął spoglądać. Dziewczyna skinęła ochoczo głową, wypełniając szklankę napojem i kilkoma kostkami lodu. Zmrużył oczy, wzdychając ciężko. Zbliżył się jeszcze bardziej, próbując zyskać uwagę Keller, która celowo go lekceważyła.
- A co ty tu robisz? - zapytał z mało inteligentnym wyrazem twarzy, ale Ariel nawet na niego nie popatrzyła. Zdjęła z oparcia krzesła kurtkę i podparta na kuli zaczęła się od niego oddalać. Zajęła miejsce przy wolnym stoliku, rozglądając się po gwarnym pomieszczeniu, zupełnie jakby kogoś szukała. Zeskoczył niezgrabnie na ziemię, wziął głęboki oddech i wyprostował się, próbując zatuszować swoje chwilowe niedomaganie i kiepskie samopoczucie. Poprawił daszek czapki, przecierając dłonią zroszoną potem twarz. Nie do końca stabilnym krokiem udał się w stronę dziewczyny. Przystanął i wyszczerzył zęby, delikatnie chwiejąc się na boki. Dostrzegł, że ciężko westchnęła, mieszając słomką colę. Zdawała się go kompletnie ignorować, co momentami śmieszyło go, choć tak naprawdę nie było do końca przekonany z czego tak gorączkowo się zaśmiewał. Wreszcie odsunął krzesło i usiadł naprzeciw niej, wciąż zażarcie wpatrując się w niewzruszoną twarz Ariel.
- Jakbym wiedziała, że będę narażona na obecność tego debila, to Calum sam odbierałby się z tej gównianej imprezy - wymamrotała pod nosem, niespokojnie wystukując kolejną wiadomość na telefonie. Luke wiedział, że najwyraźniej nie chciała z nim rozmawiać, ale to wcale nie powstrzymało go od kolejnych prób. Przesunął dłoń wzdłuż stolikowego blatu, starając się sięgnąć jej dłoń, ale była na tyle szybka, że momentalnie ją cofnęła, posyłając mu pełne wściekłości spojrzenie. Uśmiechnął się do niej szeroko, lekko poruszając głową w rytm muzyki.
- Czego chcesz? - zapytała w końcu, ale nim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, krótkim ruchem ręki uciszyła go. Zacisnął posłusznie usta, wykonując przy tym gest, jakby zamykał je na klucz. Rozbawiło go to dość poważnie, bo znowu parsknął głośnym śmiechem. Keller ze zrezygnowaniem potrząsnęła głową. - I masz tylko jedną szansę na to, by udzielić satysfakcjonującej mnie odpowiedzi. Jeśli nie chodzi o zagładę świata, albo inną apokalipsę, to cała reszta tego, co miałbyś ewentualnie do powiedzenia mnie zupełnie nie obchodzi.
Luke zmrużył lekko powieki, próbując w myślach przeanalizować jej słowa. Uporczywie lustrował jej bladą twarz, obserwując jak z lubością przygryzała koniec słomki. Uniosła w końcu jedną z brwi, dając mu do zrozumienia, że nadal czekała na odpowiedź. Potrząsnął więc mocniej głową i prostując się, poprawił się na fotelu. Złączył dłonie i ułożył je wygodnie na stoliku. Zawzięcie śledził każdy jej najmniejszy ruch nieco rozbieganym wzrokiem, cały ten czas w dość komiczny sposób poruszając ustami. Nie wiedział, jak długo trwał w tym zawieszeniu, ale w chwili, gdy jej dłonie uderzyły z hukiem o stolik, a ona sama podniosła się z krzesła, wrócił do rzeczywistości.
- Czas minął - oznajmiła, narzucając na ramiona kurtkę. Nie pozwolił jej jednak się oddalić, w odpowiedniej chwili pochwycił ją za ramię i przyciągnął w swoją stronę. Wyrwała się dość gwałtownie, rzucając mu mordercze spojrzenie.
- No poczekaj - jęknął błagalnie.
- Puść mnie! - syknęła, odpychając go. - Jesteś pijany. Znowu.
- To chyba twoje naturalne środowisko, nie? - zapytał z nutką sarkazmu w głosie, nie zastanawiając się w ogóle nad sensem tych słów. - Nie powinno ci to przeszkadzać.
- Jesteś zwykłym bydlakiem! - warknęła mu prosto w twarz. Chciała go spoliczkować, ale zdołał ścisnąć z całej siły jej nadgarstek i udaremnił ten bezradny atak. Uśmiechnął się zjadliwie, gdy dostrzegł jak sapnęła głośno z nienawiścią w oczach.
- No i świetnie - prychnął, zupełnie nie przejmując się jej opinią na swój temat.
- Łajdak!
- Och, naprawdę? Przynajmniej nie zabiłem swojej siostry. I-i-i i nie pozwalam się katować własnej matce. I co najważniejsze - dodał na zakończenie, unosząc wskazujący palec. - Nie umieram.
Dopiero kiedy skończył, zorientował się, że podczas tej niedługiej sprzeczki zgromadził się wokół nich spory tłumek znajomych. Stojący najbliżej niego Ashton z szeroko otwartymi ustami spoglądał to na niego, to na Ariel. Wtedy on sam zdecydował się popatrzeć przed siebie, oczekując na jakiś wybuch nienawiści ze strony dziewczyny. Jednak ku jego zaskoczeniu ona nawet się nie poruszyła, nadal z tą samą obojętnością malującą się na twarzy wpatrzona w niego. Był przekonany, że jego słowa ją rozwścieczyły, ale wyjątkowo dobrze radziła sobie panowaniem nad emocjami. Jedyną oznaką podenerwowania były drżące wciąż usta i zdecydowanie bardziej błyszczące oczy. Dzielnie stawiał opór niewzruszonemu spojrzeniu blondynki.
- No proszę, powiedz teraz coś. Zwykle usteczka to ci się nie zamykają - drażnił się z nią nadal, jakby swoimi sarkastycznymi docinkami chciał osiągnąć jakaś wyimaginowaną przewagę, ale ona nie dała się sprowokować, wytrącając go tym samym z równowagi. Nerwowo spojrzał na towarzyszących im znajomych, szukając u nich jakiejś pomocy, ale wszyscy z niepokojem wpatrzeni byli w dziewczynę. Potarł dłonią policzek, nadpobudliwie przełykając ślinę. Nagle zrozumiał, że tym razem przesadził, ale było za późno, by to wszystko cofnąć. Jego niebywała pewność siebie ulotniła się wraz z jednym spojrzeniem jej jasnych oczu, które pozbawione wcześniejszego blasku wydawały się takie puste, zimne i mimo wszystko smutne. Poczuł nieprzyjemny ucisk w żołądku, spoglądając z ogromnym wstydem na blondynkę.
- Chodźmy - przemówił dość niespodziewanie Calum, otaczając ramieniem dziewczynę. Ariel popatrzyła beznamiętnie na swojego przyjaciela i skinęła niepewnie głową, pozwalając mu otulić się kurtką. Mocno chwycił jej niewielką dłoń i pomógł opuścić klub.
- Wow - mruknął niepewnie Ashton, poklepując go po plecach. Ten posłał mu jedynie zlęknione spojrzenie, próbując zapanować nad coraz cięższym oddechem. Cała grupka zgromadzonych wokół nich ludzi powoli zaczęła się zmniejszać, bo każdy wracał ponownie do przerwanej zabawy.
I tylko Luke wciąż tkwił w tym samym miejscu, uświadamiając sobie, że właśnie wszystko zniszczył.

#

Ariel nie mogła spać tej nocy. Kiedy żadne znane jej sposoby na bezsenność nie pomagały, ubrała się i po cichu, aby nie obudzić matki, wymknęła się z domu. Wsiadła do swojego pickupa i postanowiła po prostu jechać przed siebie. Nie miała żadnego konkretnego celu, musiała tylko zająć czymś myśli. Na fotelu pasażera odszukała odpowiednią kasetę i wsunęłą ją do radia, podkręcając głośność. Na ogarniętych mrokiem ulicach panował prawie idealny spokój, dlatego co jakiś czas pozwalała sobie mocniej docisnąć pedał gazu. Warkot starego silnika perfekcyjnie współgrał z płynącą z głośników muzyką, a ona oczarowana głosem wokalisty odpłynęła na moment. Zdzierając gardło, próbowała dotrzymać tempa szybko wyśpiewywanym słowom. Po dwóch żywiołowych kawałkach postanowiła zmienić kasetę, dlatego znowu schyliła się, przeszukując zgromadzoną obok kolekcję. Gdy się wyprostowała z przerażeniem odnotowała fakt, że na ulicy pojawił się jakiś zagubiony przechodzień. W ostatniej chwili wyhamowała pojazd, zatrzymując się kilka centymetrów przed swoją niedoszłą ofiarą. Samochodem lekko zakołysało, a pisk hamulców zdecydowanie obudził pobliskich mieszkańców.
- Co za kretyn! - pisnęła rozzłoszczona łamiącym się głosem, uderzając nerwowo dłońmi o kierownicę. Wściekłością próbowała zatuszować nagły strach. Odruchowo wstrzymała oddech, odczuwając dość wyraźnie każde potężne uderzenie serca. Opuściła głowę, z przeogromnym trudem łapiąc oddech. Ucisnęła skronie, próbując opanować uporczywe drżenie. Kiedy wreszcie odważyła się ponownie spojrzeć przed siebie, dostrzegła chłopaka zrzucającego z głowy kaptur. Bardzo powoli odwrócił głowę, a jej ciałem kolejny raz wstrząsnął olbrzymi dreszcz. Zacisnęła z całej siły palce w pięści, zagryzając prawie do krwi wargi, które nie przestawały drżeć.
- Nie wierzę - mruknęła do siebie, walcząc z przenikliwym spojrzeniem Hemmingsa. Chwilę później opuściła z ulgą ramiona, rozluźniając napięte do granic możliwości mięśnie. Jego blada twarz błyszczała w świetle samochodowych reflektorów. Nie mogła pojąć, dlaczego po tym wszystkim co się wcześniej wydarzyło przewrotny los kolejny raz postanowił sobie z niej zakpić i postawić go na jej drodze. Dosłownie.
Rozbieganym wzrokiem przyglądał jej się wciąż w bezruchu, cały czas obracając między zębami kolczyk w wardze. Sprawiał wrażenie zagubionego i przestraszonego, jakby nie do końca wiedział, co się wokół niego działo. Nie była pewna, czy ją rozpoznał, gdy jaskrawy blask wciąż raził go w oczy. Ona sama jednak musiała opanować wszelkie złe emocje, które w tamtej chwili nią zawładnęły, aby przypadkiem nie zrobić czegoś głupiego. Wzięła kilka głębszych oddechów i wbijając wsteczny bieg, wycofała pickupa, zostawiając zdezorientowanego Luke'a samego na środku drogi.

39 komentarzy:

  1. Omg Luke 😭 nie ty idioto pijany zniszczyłeś wszystko i do tego o mało nie zostałeś zabity 😭 i o co chodzi z tym "przynajmniej nie zabiłem swojej siostry" 😞 co

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o wypadek, luke w przypływie złości zaczął osądzać ariel o coś, co nie było jej winą

      Usuń
  2. Teraz jestem w 100% pewna, że Ariel nie wybaczy Lukasowi tego... tego. Jezu, Luke powinien przystopować z alkoholem i zacząć myśleć nad tym co mówi.

    OdpowiedzUsuń
  3. lamiesz moje serce bardziej niz jakikolwiek chlopak

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę nigdy nie będzie już lepszego fanciction niż te twoje Alice.
    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. hemmings jak mogłeś?

    OdpowiedzUsuń
  6. ale budujesz napięcie :D daaaalej :>
    ann

    OdpowiedzUsuń
  7. Cholera niszczysz mnie. Ale Luke postąpił okropnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. NISZCZYSZ MI ŻYCIE 😭😭😭 to boli, jak on ją rani. Jakby ktoś wbijał mi noże w serce

    OdpowiedzUsuń
  9. Zniszczył wszystko, totalnie. On jest głupi i głupi. Alkohol poważnie szkodzi na jego jedyny neuron, więc niech ograniczy ilość spożywania tego trunku na imprezach i w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
  10. Luke, stary, kocham cie ale jesteś idiotą . Jak tak można?! Kolejny raz serce mi sie ściska z bólu, zakończ moje męki! Pogadaj ze świętym Piotrem, może jednak wpuści cie do nieba i napiszesz coś co nie złamie mi serca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahahaha u piotra to ja mam już przerąbane na amen

      Usuń
  11. Ja myślałam, że Luke weźmie Ariel do tańca i będzie hepi, a tu bum. Alice, oj Alice łamiesz mi serce.
    Jestem zmuszona być w #TeamAriel dopóki Luke nie przemyśli swojego zachowania i jej nie przeprosi. Haha :D

    @samohoodzik

    OdpowiedzUsuń
  12. Luke zachował się jak zwykły cham, przekroczył granicę, której nie powinien. Niech da wreszcie spokój Ariel i zniknie z jej życia. Miał kilka szans i szło mu całkiem nieźle, ale oczywiście musiał coś spieprzyć, więc teraz niech poniesie tego konsekwencje.
    K.

    OdpowiedzUsuń
  13. Głupek, pijak, łajdak, a i tak go kocham
    Ale tym razem przesadził, może niech chociaż spróbuje ją przeprosić

    OdpowiedzUsuń
  14. STOP NAPOJOM ALKOHOLOWYM!!! Luke był pijany i powiedział za dużo..., szkoda mi było Ariel takiej stojącej z obojętnym spojrzeniem :'( A tak ode mnie... Osobiście sama nie chodzę na żadne imprezy, domówki czy do klubów, bo gdzie nie pójdziesz to musisz wypić, a jeśli odmówisz to jesteś sztywniara, ... itp. Smutne jest to, że ludzie nie potrafią się bawić bez alkoholu :( Świetny rozdział, jak każdy inny... :) Oby Luke zmądrzał i oby Ariel mu wybaczyła, choć generalnie ciężko będzie...

    OdpowiedzUsuń
  15. eww Luke przesadził tym razem, ale mam nadzieję, że ją przeprosi i się pogodzą <3 Alice kooocham jak piszesz *-* Czekam na next x

    OdpowiedzUsuń
  16. boże i to jest przykład jak alkochol niszczy ludzi
    oby się pogodzili , kocham xx

    OdpowiedzUsuń
  17. Matko, Luke, co ty zrobiłeś idioto!? Jak tak mogłeś... Kretyn, kretyn, kretyn.
    Jeszcze chodził po środku drogi i prawie nie został potrącony. Naprawdę taki pijany byłeś? Ciesz się, że Ariel wyhamowała

    OdpowiedzUsuń
  18. Luke, jesteś największym, najgorszym, najokropniejszym idiotą i jednocześnie kretynem na całym wszechświecie. Jak mogłeś się tak zachować? Mam nadzieję że on zdecyduje się ją przeprosić, chociaż znając życie możliwe że nawet nic nie będzie pamiętał. Ja jednak w dalszym ciągu wytrwale czekam na moment aż się pogodzą xD

    Przy okazji na wszelki wypadek wspomnę że zmieniłam nazwę z Ann Horan :) x

    OdpowiedzUsuń
  19. Dlaczego ja mam jakieś inne reakcje, niż inni? Cieszę się nieszczęściem! Z zapartym tchem czytam i zaraz wybucham. Ile emocji, których nie da się opisać... To było tak bardzo ostre i takie piękne! Dlatego nie będę komentować. Już nie potrafię! :D
    Z drugiej strony jednak mi żal...
    Muszę się w końcu ustosunkować! ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak. Można. Być. Takim. Chamem.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zarąbiste *.* Genialne *.* nie ma słów żeby to opisać <3 Nie moge się doczekać następnych rozdziałów <3 ozdrawiam :* <3 /K.

    OdpowiedzUsuń
  22. Chyba powinnam powrzucać na Lucasa, ale tak jakoś nie do końca jestem w stanie. Bo na pewien sposób mi go szkoda. W końcu po tym swoim jakże taktownym, miłym i będącym zupełnie na miejscu wystąpieniu (ach, ta ironia), w oczach Ariel został zdegradowany do pozycji co najwyżej dżdżownicy (nie żeby wcześniej był silnym, imponującym lwem, ale gdzieś w okolice pół-ślepego krecika pewnie zawędrował, a tutaj taka degradacja, od kreta do dżdżownicy, Poza tym ja go trochę rozumiem (tylko rozumiem, nie akceptuję czy popieram). Jemu zwyczajnie ciężko jest być cierpliwym przy Ariel, bo on cierpliwym nigdy być nie zwykł. Dlatego gdy ona go ignoruje (po części sam temu też jest winny, bo jego wcześniejsze wystąpienia mają w jej negatywnym stosunku do niego spory udział), on się jeszcze bardziej denerwuje i trach, stwierdził, że w jakiś sposób musi do niej dotrzeć. A że to Lucas, który raczej najpierw mówi, potem robi, to wyszło jak wyszło. Swoje osiągnął – poruszył Ariel, w jakiś sposób do niej dotarł, tyle że raczej nie o to mu chodziło. Ach, Luke, Luke, czasami naprawdę dobrze jest coś najpierw przemyśleć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. porównanie do dżdżownicy/kreta właśnie skradło serce, którego nie mam

      Usuń
    2. to coś tu jednak jest nie tak ;) albo serce istnieje (może tylko żyje własnym życiem w jakimś pobliskim powiecie) albo dżdżownica i kret zrypali sprawę (w sumie biorąc pod uwagę, że i jedno, i drugie większość czasu spędza w izolowanych podziemnych tunelach, to raczej ich wina - jak mówi ulubione hasło mojego brata:one się nie znają, one w nogach śpią) :DD

      Usuń
  23. Chciałabym napisać jakiś długi komentarz, ale są ferie więc mój mózg automatycznie się wyłączył. Z tego powodu nie mogę przeanalizować skrupulatnie niczego. Mam jednak pytanie: Co z tym konkursem, co ariel miała wystąpić z Calumem , potem Cal miał grać z chłopakami...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z pewnością jego przebieg nie wpłynął już na relację luke'a i ariel dlatego nie było o nim więcej mowy

      Usuń
  24. Podziwiam Ariel za to że była taka spokojna kiedy Luke poruszył temat wypadku. Hemmings jest po prostu kompletnym idiotą!
    @xLana_Reyx

    OdpowiedzUsuń
  25. Luke przesadził i to ostro.. Jestem ciekawa, czy Ariel kiedykolwiek mu wybaczy

    OdpowiedzUsuń
  26. Luke, ty bezczelna świnio!
    czasami nawet nie rozumiem, dlaczego to robi. i co to mogłoby mieć na celu. okazywanie uczuć przez wyciąganie brudów. no w sumie to by do niego pasowało. aczkolwiek nawet to nie zmienia faktu, że wszystko to co powiedział, nigdy nie powinno paść z jego ust. a przynajmniej nie z takim wydźwiękiem. ubić idiote, tylko tyle.
    osobiscie, czasami, kompletnie nie wyobrazam sobie ich razem. odnoszę wrażenie, że przez Luka ich relacja nigdy nie wypaliłaby do końca. zawsze jakiś zgrzyt.
    a los faktycznie nieźle się zabawia z Ariel.
    czekam na kolejny, może tym razem Ariel da naprawdę popalić Lukowi. należy mu się za to wszystko!
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  27. On tego nje powoedzial, on tego nie powoedzial... a jednak! Pieprzony chuj! Kurde jak tak mozna ;_; Mam nazieje ,ze jakos to odkreci.

    Nie moge sie doczekac co wymyslisz nastepnymrazem ^^ pozreawiam i zycze duzo weny ;)
    Wiki

    OdpowiedzUsuń
  28. nie wiem, co nim kierowało. bezsilność? ignorancja? alkohol? niezależnie od tego, co to było, powinien chociaż spróbować w jakimś stopniu się zreflektować, bądź faktycznie dać jej spokój. nikt nie zasługuje na takie traktowanie. luke powinien sobie wreszcie uświadomić, że wyzwiskami niczego nie wskóra. tak, w chwilach złości czy słabości człowiek mówi szybciej niż myśli, to go odrobinę usprawiedliwia, ale nie obmywa z wszystkich win. a mimo tych nieprawidłowości, los po raz kolejny postawił go na jej drodze. co z tego wyniknie? plotę głupoty i nie mam pojęcia. x

    OdpowiedzUsuń