niedziela

#pięć. nienawidzę swojej naiwności.


Wsunął czapkę na głowę i z typową nonszalancją oparł się o framugę drzwi prowadzących do salonu, skąd dochodziły delikatne dźwięki kawałka ulubionego zespołu jego mamy. Założył ręce na piersi i sugestywnie zaczął wystukiwać stopą miarowy rytm. Kiedy pochłonięta poprawianiem uczniowskich prac kobieta nawet na ułamek sekundy nie oderwała uwagi od sprawdzania testów, Luke odchrząknął znacząco, a jedna z jego brwi uniosła się nieznacznie. Matka zsunęła z nosa okulary i mrużąc przemęczone oczy, popatrzyła na syna. Chłopak uśmiechnął się sztucznie, wysuwając przed siebie dłoń.
- Kluczyki od mojego samochodu są mi potrzebne – oznajmił po chwili ciszy, widząc że jego gest nie został zrozumiany. Pani Hemmings wpatrywała się w niego przez dłuższy moment, po czym głośno roześmiała się i kręcąc głową, wróciła do sterty papierów, które tego wieczoru musiała ocenić. Blondyn obruszył się, marszcząc czoło z niezadowoleniem. - Co tak cię rozbawiło?
- Z tego co pamiętam, od wczoraj obowiązuje cię całkowity szlaban na wszystkie udogodnienia, twój samochód również został w tę listę wliczony – odparła spokojnie, ale nawet nie spojrzała na niego. Luke westchnął teatralnie.
- Ale muszę jakoś dojechać na te jeb … - zawahał się, gdy groźne spojrzenie rodzicielki zatrzymało się na nim. - Znaczy na te cudowne korepetycje – poprawił się momentalnie i podrapał z wymuszonym uśmiechem po głowie.
- Masz autobus.
- Mamo – jęknął, jakby właśnie go obraziła.
- Rower.
- Mamo!
- Możesz również zrobić sobie spacer, na pewno dla poprawy twojej kondycji będzie to idealne rozwiązanie – dodała z triumfującym wyrazem twarzy, bo doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak wielką przewagę nad nim w tej dyskusji miała.
- Mamo! - warknął przez zaciśnięte zęby, wbijając z całej siły palce w wewnętrzne części dłoni.
- To było moje ostatnie słowo, Luke. Koniec dyskusji – poinformowała go stanowczym tonem, nie zamierzając już kontynuować tej bezcelowej wymiany zdań i kolejny raz pochłonął ją stos kartkówek. Chłopak cicho zaklął pod nosem i uderzając dłonią o ścianę, wyszedł z domu. Z pulsującą z bólu ręką zbiegł z werandy, kierując się na podjazd. Odwrócił się przez ramię, zerkając z utęsknieniem na stojące w garażu auto. Nie mógł zrozumieć, dlaczego matka była tak nieustępliwa. Zgodził się brać udział w tych śmiesznych korepetycjach, a mimo to ona wciąż uparcie trwała przy swoim, zabraniając mu praktycznie wszystkiego. Z chorobliwą wręcz satysfakcją twierdziła, że otrzyma swoje rzeczy z powrotem w momencie, kiedy jego oceny z angielskiego ulegną widocznej poprawie. Nie potrafiła zrozumieć, że nie wszyscy byli geniuszami literatury.
Nasunął na głowę kaptur i ruszył przydrożnym chodnikiem, udając się w stronę najbliższego przystanku. Sprawdził godzinę odjazdu autobusu, ale tak naprawdę na niewiele mu się to przydało, bo pozbawiony telefonu, nie mógł nawet sprawdzić godziny. A przecież zegarka nie nosił. Bezradnie opadł na drewnianą ławkę i zakładając ręce za głowę, wystawił twarz w kierunku ostatnich tego dnia promieni słońca, które chowało się za dachami pobliskich domów. Przez chwilę przez myśl przebiegł mu genialny pomysł, aby zamówić taksówkę, ale równie szybko uzmysłowił sobie, że ta możliwość również odpadała. Tak samo jak pomoc któregokolwiek z przyjaciół, z którymi z powodu braku telefonu nie mógł się skontaktować. Był zdany wyłącznie na siebie i miejską komunikację.

#

Pochłonęła już trzeciego tego wieczoru batonika czekoladowego i z mordem w jasnych oczach zgniotła w dłoni papierek. Wściekła spojrzała w kierunku kosza na śmieci przy barierkach, zmrużyła lekko powieki, wycelowała i chybiła. Zaklęła pod nosem, przewracając podenerwowana oczami. Chwyciła niewielkie, kolorowe pudełko z ciepłym już czekoladowym mleczkiem i sącząc napój przez małą rurkę, spojrzała na rozpościerający się przed nią krajobraz przepływającej przez miasto rzeki. Resztki promieni słońca odbijały się w spokojnej tafli. Nie mogła uwierzyć, że dała się nabrać i okazała mu swoje miłosierdzie. Nie zasługiwał na drugą szansę i wielką naiwnością była wiara w to, że tym razem mógł się pojawić w wyznaczonym miejscu. Znała takich jak on doskonale, a mimo to dała się skusić dodatkowym zarobkiem, kolejny raz marnując przez niego czas.
Gdy na ratuszowej wieży wybiła dziewiętnasta, spakowała przygotowane wcześniej książki i testy, wrzucając wszystko niedbale do plecaka.
- Idiotka – mruknęła do siebie, podciągając zamek bluzy pod samą szyję, kiedy kolejny chłodny podmuch rozwiał jej włosy. Następny autobus do domu odjeżdżał dopiero za pół godziny, a nie miała ochoty znowu tracić bezcelowo czasu. Dwie ulice dalej znajdował się warsztat samochodowy jej brata, który właśnie kończył pracę. Bez zastanowienia udała się w tamtym kierunku, licząc na darmową podwózkę pod same drzwi.
Nim zdążyła dokuśtykać na miejsce, słońce schowało się już całe za linię horyzontu, a miasto zaczynało pogrążać się w wieczornym mroku. Zatrzymała się przed niewielkim budynkiem z blaszanymi bramami i kilkoma samochodami na asfaltowym podjeździe. Nad wejście migotał już neonowy napis, a tuż przy ogrodzeniu dostrzegła krzątającego się chłopaka, który kończył porządkowanie placu.
- Ariella! - krzyknął z uśmiechem na ustach, kiedy tylko ją zauważył. Odmachała mu, ruszając w jego stronę, mimo że nienawidziła, kiedy używał pełnej wersji jej imienia.
- Cześć kretynie! - przywitała się z nim ciepło i cmoknęła go w umazany smarem policzek. Oboje roześmiali się, po czym blondyn objął ją mocno ramieniem i czule pocałował w czoło.
- O ile dobrze się orientuję moje imię to Frankie, nie kretyn.
- Ale kretyn lepiej do ciebie pasuje – odpowiedziała, wystawiając do niego język. Brat zmierzwił jej włosy, choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo tego nie znosiła. Gdy zrobiła groźną, wręcz morderczą minę, zaśmiał się głośno.
- Ciężki dzień, co? - spytał, choć od razu wiedział, jakiej odpowiedzi mógł się spodziewać. Znał ją jak mało kto i idealnie potrafił odgadnąć jej nastrój, wystarczyło by tylko spojrzał w jej pełen rozczarowania oczy. Nie była w stanie go oszukać.
- Nienawidzę facetów – jęknęła ze zrezygnowaniem, mocniej wtulając się w niego. Gdy zmrużył lekko powieki, momentalnie się poprawiła. - Poza tobą, oczywiście. Ty jesteś najlepszy!
- No raczej! - przytaknął, a ona wskoczyła mu na plecy, zmuszając do tego, aby doniósł ją do samochodu.

#

Pchnął delikatnie wahadłowe drzwi i z pewnego rodzaju nieśmiałością przekroczył próg pomieszczenia. Wcisnął dłonie do kieszeni spodni, rozglądając się po wypełnionej regałami oraz stolikami sali, w której panowała praktycznie idealna cisza, przerywana wyłącznie buczeniem stojącego na biurku wentylatora. Posłał bibliotekarce niepewne spojrzenia, dostrzegając że nawet ona była zaskoczona jego obecnością. W duchu stwierdził, że nie była sama w tym niedowierzaniu. Biblioteka była ostatnim miejscem, w którym można było go spotkać. Wziął głęboki oddech i gdy tylko namierzył przy stoliku pochyloną nad laptopem dziewczynę, ruszył powoli w jej kierunku.
- Nie – mruknęła obojętnie, nie podnosząc wzroku znad ekranu komputera. Luke zmrużył lekko powieki i z niezrozumieniem malującym się na twarzy zajął miejsce naprzeciwko blondynki. Ostrożnie położył plecak na blacie i oparł na nim obie dłonie. Patrzył na nią nieprzerwanie, aż wreszcie zdecydowała się na niego spojrzeć. Krótki uśmiech przemknął przez jego usta, ale kiedy ona przewróciła beznamiętnie oczami i wróciła do uderzania palcami w klawiaturę, entuzjazm który wcześniej mu towarzyszył momentalnie się ulotnił.
- Nawet nie wiesz po co tutaj przyszłem, Keller – odezwał się w końcu, nachylając delikatnie w jej stronę.
- Przyszedłem – odburknęła, oblizując koniuszkiem języka dolną wargę, po czym przygryzła ją lekko, nadal skupiając całą swoją uwagę na zmieniających się obrazkach na ekranie. Luke wykrzywił usta.
- Jak wolisz – wyznał urażony, poprawiając się na krześle i odruchowo nasunął mocniej czapkę na czoło. - Posłuchaj, wiem, że wczoraj znowu się nie zjawiłem, ale ja naprawdę chciałem! - zaczął się tłumaczyć, licząc na jakąś reakcję z jej strony, ale wciąż trwała w tym samym stanie, kompletnie obojętna na jego słowa. Westchnął przeciągle. - Mama zabrała mi samochód, więc musiałem skorzystać z autobusu, a ten nie przyjechał na czas i dlatego nie zdążyłem. Jak tam dotarłem, to ciebie już nie było – kontynuował, próbując zwrócić na siebie jej uwagę. W końcu zamknęła pokrywę laptopa, oparła łokcie na stoliku i pustym wzrokiem popatrzyła się na niego.
- A co mnie to obchodzi? - zapytała nagle, a jej twarz zdawała się nie wyrażać żadnych emocji. Gdy nieco zaskoczony nie wiedział, co odpowiedzieć, Ariel zaczęła chować porozrzucane kartki do torby i wcisnęła między nie laptopa, zamykając górną klapkę. Chwyciła lekko rozregulowane ramię ciężkiego plecaka, zarzucając go na plecy. W tej samej chwili z przedniej, niezapiętej kieszonki wypadły dwa czekoladowe batoniki.
- Lubisz czekoladę? - spytał, siląc się na możliwie jak najmniej podejrzliwy ton głosu i podniósł jeden z wafelków, kiwając głową w kierunku trzymanej przez nią w dłoni butelki z mlecznym napojem o czekoladowym smaku. Ariel kolejny raz obdarzyła go nieczułym spojrzeniem.
- Nie lubię – odpowiedziała oschle, a Luke zmarszczył czoło, nie mając pojęcia, do czego zmierzała. - Jestem tylko od niej uzależniona.
Podniosła się z siedzenia i sięgnęła po kulę opartą o boczne krzesło. Ułożyła wygodnie dłoń i już miała odchodzić, kiedy chłopak również wstał, zastępując jej drogę. Była od niego zdecydowanie niższa, dlatego gdy uporczywie blokował przejście, papugując praktycznie każdy najmniejszy jej ruch, zaklęła cicho pod nosem i zadarła wysoko głowę. Opadająca wcześniej na oczy grzywka rozsunęła się, a on dojrzał niesamowicie przejrzyste, błyszczące tęczówki wypełnione najczystszym błękitem, jaki kiedykolwiek widział.
- Ja naprawdę chciałem pojawić się na czas – wyznał ponownie, powodując kolejne przeciągłe westchnienie dziewczyny. Lekko pokręciła głową. Zaczynało brakować mu pomysłów na to, aby ją do siebie przekonać. Chciał odzyskać utracone rzeczy, a tylko ona mogła mu w tym pomóc.
- Wiesz ile ja bym rzeczy chciała...
- Nic nie rozumiesz – stwierdził już zdecydowanie bardziej rozdrażnionym głosem. Ariel popatrzyła na niego z litością, krzywiąc się. - Moja matka chyba jest tobą zauroczona i nie zgodzi się na nikogo innego, chociażby dlatego, aby zrobić mi na złość. Jeśli znowu mnie olejesz, to do końca mojego życia będę jeździł śmierdzącymi autobusami … - zaczął wyjaśniać, ale ona uniosła nagle rękę, przerywając mu z szeroko otwartymi ze zdumienia oczami.
- Znowu? Ja ciebie oleję? - powtórzyła jego słowa z wyraźnym zniesmaczeniem i nie poświęcając mu już nawet krótkiego spojrzenia, ominęła chłopaka, ruszając możliwie szybkim krokiem w stronę wyjścia z biblioteki. Podążył za nią wzrokiem, gdy mrucząc pod nosem kolejne przykre epitety na jego temat zbliżała się do drzwi.
- Hej, Keller! - rzucił w jej stronę, sprawiając że na moment zatrzymała się. Zrobił to jednak na tyle głośno, iż spotkało się to z karcącym spojrzeniem bibliotekarki, która dała mu jasno do zrozumienia, że najwyższy czas, aby załatwili swoje sprawy na zewnątrz. Uśmiechnął się przepraszająco i bez zastanowienia poszedł za nią, wypychając z przesiąkniętego zapachem książek pomieszczenia. Odczuł niezwykłą ulgę, gdy mógł stamtąd wreszcie wyjść.
- Łapy przy sobie, Hemmings – zaakcentowała specjalnie jego nazwisko, klepiąc go w ramię, gdy znaleźli się już na pustym, nieco przyciemnionym korytarzu. Zaśmiał się, ledwo odczuwając to uderzenie, choć ona wyglądała tak, jakby naprawdę włożyła w nie sporo siły. Prychnęła urażona. Była inna, niż dziewczyny, które dotąd poznawał i kompletnie nie mógł oswoić się z myślą, że jego niebywały urok osobisty w ogóle na nią nie działał.
- Mam coś twojego – oznajmił tajemniczo, a ona jakby zadrżała. Przełknęła nerwowo ślinę, przestępując z nogi na nogę i sprawiała wrażenie wyraźnie wytrąconej z równowagi, prawie przestraszonej. Obserwował ją uważnie, nie wiedząc, jak interpretować to dziwne zachowanie. Kiedy jednak wyjął z kieszeni naszywkę jednego z jej ulubionych zespołów, momentalnie zmieniła swoje nastawienie. Wyrwała mu strzępek materiału z dłoni i wciąż pełna niepewności zerknęła na swój plecak. W górnej części widniała zdecydowanie jaśniejsza niż cała reszta powierzchni plama i ewidentnie czegoś tam brakowało. - Mówiłem ci, że naprawdę tam byłem – dodał z nieco triumfującą nutką w głosie, dumnie wypinając pierś. Wiedział, że nie wierzyła jego wcześniejszym słowom, ale to był niezaprzeczalny dowód na to, że tym razem nie kłamał. Ariel popatrzyła na niego, oddychając głęboko. - Znalazłem obok stolika, przy którym wczoraj musiałaś na mnie czekać.
- Dzięki – powiedziała ozięble, chowając naszywkę do kieszeni. On jednak nadal przyglądał jej się zniecierpliwiony, oczekując chyba zdecydowanie innej reakcji. Kolejny raz go zaskoczyła i nie było to wcale miłe zaskoczenie.
- To jak będzie, pomożesz mi? - zapytał z nadzieją w głosie. Ariel ponownie poklepała go po ręce, tym razem nie było jednak w tym ani krzty chęci zrobienia mu krzywdy. Zamiast tego dojrzał w jej oczach coś na kształt politowania.
- Przykro mi, że nie możesz korzystać ze swojego super fajnego samochodu – zaczęła z nutką kpiny w głosie, choć bardzo starała się to ukryć przed nim. - Znajdę ci kogoś innego, ja nie mam czasu, aby tracić bezcelowo kolejne godziny w oczekiwaniu na to, że może łaskawie w końcu się pojawisz.
- Ale Keller …
- Jest taka dziewczyna, ma na imię Lexie, jest naprawdę dobra, umówię cię z nią– wyjaśniła, wchodząc mu w słowo.
- To musisz być ty, inaczej matka nigdy nie odda mi tych kluczyków i telefonu – zapierał się, ale jego słowa nie robiły na niej żadnego wrażenia.
- Twoją mamą też się zajmę, spokojnie – oznajmiła i gdy tylko poprawiła plecak, odwróciła się od niego. Kuśtykając, udała się w stronę głównego hallu szkoły, gdzie miał już czekać na nią Calum. Przy zakręcie spojrzała przez ramię. - A autobusy nie są takie straszne – dodała z nieskrywaną złośliwością, po czym zniknęła za rogiem. Luke zacisnął ze złością usta i zamachnął się ręką, przecinając nią powietrze.


45 komentarzy:

  1. Aaaaaaaaaaaaa nowy <33
    @ivegot5sos

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zwykle, cudownie. brak mi slow, zreszta mysle, ze nic wiecej nie trzeba dodawac /@demisavx

    OdpowiedzUsuń
  3. hahah dobrze, że go olała :)

    OdpowiedzUsuń
  4. twoje opowiadania są lepsze niż najlepsze, serio. każdy kawałek jest taki super awwwwwww
    wgl od pewnego czasu rozmyślałam nad wihay i nad wtngd i dostrzegłam pewne podobieństwo, a mianowicie spóźnianie sie. Alex w wtngd też sie spoźniała albo wgl nie pojawiała (jak np. na koncert Luke'a, ale Sussie chyba zwiała czy coś) a tutaj Luke też sie starał ale cóż, autobus zrobił psikusa hehe ale pomijając to to wszystko jest super i piękne i wgl awww

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wydaje mi się, że robię to trochę podświadomie, sama mam problemy z poczuciem czasu i tę wadę przerzucam na moich bohaterów :-)

      Usuń
  5. Uwielbiam !:) tak długo czekałam. Jesteś fenomenalna. :) kocham Cie i te opowiadanie; jestem ciekawa jak to wszystko sie miedzy nimi rozkręci ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dobrze Keller! Tak trzymaj! Nie dawaj mu kolejnej szansy, nie dawaj mu tej satysfakcji, nie bądź taka łatwa, po raz kolejny olał cię, mimo że był to się spóźnił. Cały Lucas.
    Wielbię Liz. Luke ma za swoje. Dobrze, że nie jest ona kolejną matką, która pozwala dziecku na wszystko i tak szybko odpuszcza, tak jak w tych niektórych, typowych fanfictions :)
    Frankie wydaje się całkiem miłym gościem i myślę, że gdyby Lucas zrobiłby niewłaściwy krok w stronę jego siostry, on by szybko zareagował.
    Czekam jednak na moment, w którym Ariel i Luke wreszcie się w jakiś sposób pogodzą, bo tak będzie, prawda? :)

    Czekam z niecierpliwością na kolejny, świetny rozdział. Mówiłam Ci już, że uwielbiam twój sposób pisania? Jest taki swobodny i delikatny, zwracasz uwagę na szczegóły, co uwielbiam. Przez to rozdział jest dłuższy, a im więcej tym lepiej :)

    @perfvirwin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy się pogodzą tak jakbyście tego oczekiwali, ale na pewno dojdzie między nimi do pewnych ... umm ... reakcji :-)

      Usuń
  7. Kocham to! Jak Boga kocham, kocham to xd ja nie wytrzymam do następnego...

    OdpowiedzUsuń
  8. ann0> uwielbiam Cię :D to jak budujesz zdania, opisujesz ich emocje. magia :) chce się tu wchodzić i czytać. pisz, pisz nie przestawaj :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Zakochałam się. Świetnie rybko, pisz dalej. Nie moge doczekać się kolejnego ! Życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. C U D O W N E <3
    KOCHAM XX

    OdpowiedzUsuń
  11. cudowne jak zawsze czekam na kolejny mam nadzieję że pojawi się juz niedługo <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny rozdział!
    Tylko zachowanie Luke'a mi się nie podoba :(
    Zdaje się, że zależy mu tylko na odzyskaniu kluczyków do samochodu :/

    Ale Ariel się nie da omotać :*

    @Rebellious_Ange xx

    OdpowiedzUsuń
  13. i znowu to samo! Haha, to się nigdy nie znudzi! Uwielbiam ich oboje. Zaangażowanie Luka jest zaskakujące. Jak zwykle dobrze się spisałaś Alice :) Dobrej nocy / @callherdemi

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozmyślałam nad dotychczasowymi rozdziałami i oto moje przemyślenia... Luke i Ariel już się poznali (prolog), Ariel ma jego niebieską, jak dobrze pamiętam, koszulę, potem ten zapach czekolady co Luke ma wrażenie, że czuje, a główna bohaterka jest od niej uzależniona. Wiadomo, że spotkanie ich miało miejsce równieź na drodze ( mieli prawo siebie nie pamiętać, bo byli w szoku). A tak jeszcze myślałam nad kuśtykaniem Ariel... Gdzieś chyba pisało, że boli ją biodro, więc to przyczyna chodzenia o kuli. A jedzenie czekolady, kiedyś czytałam, że daje ulgę w bólu, naprawdę:) O i jeszcze, w rozmowie z przyjaciółką Ariel mówiła, że okazuje serce, którego... A Ronnie dokończyła : Którego nie masz... Wydaje mi się, że nasza bohaterka na coś choruje:( Ale się rozpisałam... Takie to oto moje przemyślenia:-P Ciepło czy zimno? A co do tego rozdziału to wiadomo, że jest wspaniały i czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. całkiem niezimno! :-)

      Usuń
    2. dobrze, że niezimno;) PS. Jestem uzależniona od tego opowiadania. Od poprzedniego też byłam:-P A tak na powżnie to podziwiam twój talent...

      Usuń
  15. To niesamowite, że jest tyle szans, żeby te korepetycje się w końcu odbyły, ale...no właśnie,zawsze coś im staje na przeszkodzie. Oby Ariel nie załatwiła mu tej innej korepetytorki,ale w sumie jest jeszcze ten dziwnie podejrzany konkurs radiowy. Jest pewna sprawa, która bardzo mnie interesuje...z kim spotyka się Ronnie?? Czyżby Asthon...?!?! Rozdział jak zwykle niesamowity i zaskakujący z każdą sekundą...

    OdpowiedzUsuń
  16. Przed chwilą miałam ułożony w głowie plan, po czyjej stronie jestem - Ariel, czy Luke'a. Od tego intensywnego myślenia zapomniałam własnej teorii i przy okazji własnego nazwiska ups.
    Moim skromnym zdaniem Ariel powinna popuścić troszkę Lukasowi. Przecież to chłopak, chłopaki zawsze się spóźniają. Bez wyjątku.
    A Luke powinien zaprzyjaźnić się z rozkładem jazdy, bo coś czuję, że podróżowanie autobusem będzie jego nowym zajęciem. No i powinien zainwestować w zegarek. Skoro ma forsy po łokcie, to czemu nie?
    Mam nadzieję, że Ariel da mu trzecią szansę, bo do trzech razy sztuka :) Przecież w grę wchodzą pieniądze, a Ariel ich przecież potrzebuje. Więc raczej nie podda się tak łatwo...

    bb ;] xx.

    OdpowiedzUsuń
  17. przyznam szczerze, że od tego rozdziału zaczęłam mocniej przekonywać się do wihay. poprzednie mi jakoś specjalnie nie przypadały do gustu, a piątka jest inna, lepsza. może krótka i mało się dzieje, ale z drugiej strony coś się zaczyna przełamywać... no super ! ;-)
    oby tak dalej !
    @wherever_may
    tomorrowneverdies-fanfic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Ariel jest bardzo uparta i właściwie to dobrze, że nie daje się Luke'owi. Ma interesujący charakter, którego, mimo faktu, że czasem odczuwam pewnego rodzaju irytację odnośnie jej osoby, częściowo jej zazdroszczę.
    Luke też do tych "prostych" nie należy, ale w ogóle mi to nie przeszkadza, gdyż jest po prostu ciekawiej.
    Obstawiam, że Ariel spotka Luke'a na tym konkursie(?) muzycznym i nie będzie z tego faktu jakoś szczególnie uradowana.
    Zastanawia mnie, skoro Calum dołączył do drużyny, czy dziewczyna natrafi na blondyna podczas jakiegoś meczu bądź treningu, jeśli oczywiście będzie skora odwiedzieć swojego kumpla. ;) Ciekawi mnie również czy między Calem, a Luke'iem zawiąże się jakaś nić przyjaźni, z uwagi na fakt grania w tym samym teamie, w końcu przyjaciel Ariel ma zdolności do gry w koszykówkę. Z drugiej strony, możliwe, iż stanie się to powodem pewnych niesnansków, gdyż "buntownik" może poczuć się zagrożony ze strony kolegi z drużyny (chociaż może Luke nie jest typem człowieka zawistnego). Także zostaje mi jeszcze trzecia opcja, która przedstawia się jako obopólna obojętność. Cóż, wszystko zależy od ciebie. :)
    A co do dodatkowych zajęć z angielskiego, to myślę, że mimo wszystko nasza "syrenka" pozostanie korepetytorką tego, niecierpiącego komunikacji miejskiej chłopaka. Chociaż czy to nie będzie, aby zbyt proste?
    Mam nadzieję, iż w najbliższych rozdziałach wyklarujesz sprawę dotyczącą poruszania się Ariel o kuli. :)
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. celowo odkładam wyjaśnienie sprawy z kulą, bo to wzmaga waszą ciekawość! :--)

      Usuń
  19. Każde opowiadanie potrafię należycie skomentować, tylko nie Twoje. Wywiera na mnie bardzo duże wrażenie i czyści mózg z wszelkiego zasobu słownictwa. Po przeczytaniu rozdziału w mojej głowie krąży tysiąc myśli, ale żadnej nie potrafię ubrać w słowa. Widać, że wszystko masz dokładnie przemyślane i skrzętnie kamuflujesz najważniejsze informacje. Co strasznie mnie irytuje, bo zostawiasz nam tylko małe wskazówki, których nie potrafię ze sobą połączyć. Luke w wtngd i wihay diametralnie się różni. Tutaj jest rozpieszczonym dzieciakiem, który uważa, że na kasę i ładną buźkę może wszystko, a zna się tylko na muzyce. Dlatego mam cichą nadzieję, że nie jest to jednak jego prawdziwa twarz. Wszędzie przedstawiają go jako uroczego i romantycznego chłopaka, podobno taki jest, więc trochę dziwnie czyta mi się o nim jako zadufanym w sobie egoiście. Tak, stereotypy trzeba łamać, ale z tego akurat nie chcę rezygnować. Może być dupkiem, do tego nic nie mam. Proszę Cię jednak, abyś zrobiła z niego rozumnego dupka. Który potrafi zabłysnąć inteligentną ripostą, nie postraszyć mamusią czy mięśniami. Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny rozdział!
    Luke kup Ariel tonę czekolady! Może wtedy da Ci jeszcze jedną szansę!
    Buziaki, @xAgata_Sz .xx

    OdpowiedzUsuń
  21. to też się kiedyś wyjaśni :-)

    OdpowiedzUsuń
  22. kocham x
    @bizzleshe

    OdpowiedzUsuń
  23. Wiem! Ariel była tancerką... I jest kontuzjowana...

    OdpowiedzUsuń
  24. Słowo - nienawidzę - ma tak wielką moc! ;) Wyraża całą frustrację i może spełniać funkcję motta. Nawet, gdy używa się je do odkurzacza, który (jak na złość) żyje własnym życiem. Straszliwie podoba mi się, że to właśnie ono pełni taką funkcję tutaj (chyba). ;) Uwielbiam nienawidzić!
    Moment kiedy Ariel stanie na przeciw Luka i w końcu zaczną się te oczekiwane korepetycje jest daleko... Rozśmiesza mnie ta Twoja strona omijania tematu. Jakby okrążyć Rzym, by pokazać, że jakaś droga do niego wcale nie prowadzi? Od teraz uśmiech przykleił się do mnie i za nic nie chce mnie opuścić. Nawet nie masz pojęcia, jak ta historia potrafi zmieniać człowieka. Uwielbiam Ariel. Za jej słowa, dowcip, kpinę, za nienawidzę, za to że kuśtyka, za to iż jest ciekawostką... Możne byłoby wymieniać w nieskończoność. Ciekawe co też ona kombinuje, ach ten zadziorny uśmieszek. Zawsze ma głowę na karku, a jak przeczytałam uwagę Luke z tym "przyszłem", to pękam ze śmiechu.
    Brak słów, i drogą telepatyczną wysyłam Ci mój największy uśmiech. :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Biedny Luke ;c tak się starał a tu co ? gówno xd ale w sumie może dobrze że go olała ? :D niech się nauczy że nie może mieć wszystkiego xd rozdział genialny i czekam na kolejny pozdrawiam ! xx

    OdpowiedzUsuń
  26. Brawo Hemmings! Widać skruchę w twoim zachowaniu, tylko szkoda, że jest ona spowodowana brakiem telefonu i samochodu. Ten chłopak mógłby chociaż raz pomyśleć poważnie i ja wiem, np. zadbać o swoją edukację. Stara się, to dobrze, ale tylko dlatego, że jego nagrodą jest odzyskanie rzeczy, a nie pozyskanie wiedzy i nowych umiejętności. I teraz nasuwa się pytanie.. który nastolatek pokroju tego chłopaka martwi się swoją edukacją..? I właśnie mamy odpowiedź. No cóż... Mam nadzieję, że Luke się zmieni, bo po tym rozdziale widzę małe światełko w tunelu dla jego zachowania i podejście do niektórych spraw. No i czekam na niecierpliwie na milsze momenty między naszymi bohaterami :)

    OdpowiedzUsuń
  27. mam nową parę do shippowania asdfghasdfgh yeah
    strasznie lubię twoje fanfictions. wtngd było świetne, a wihay jest i myślę (a raczej jestem pewna), że będzie tak samo cudowne, jak nie lepsze. czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  28. biedny Luke, jego czar nie działa na Ariel i co teraz? trafia na kobiety o silnych charakterach - matka, teraz A. no ale najwidoczniej tylko takie umieją wstrząsnąć jego światem. No i prawda jest taka, że należało mu się za ten olewczy stosunek do korepetycji i A. No i to odrobinę smutnę, że trzeba było odebrać mu wszystko, żeby zaczął chcieć tych korepetycji. Ach ta dzisiejsza młodzież :D
    liczę, że jednak sprawa z Lexie nie wyjdzie, a Ariel zasiądze naprzeciw Luka, to będzie prawdziwa burza. Wyładowania między nimi powalą niejedno drzewo :D Czekam na następny!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Aaaaaaaaaa .... Jejeku Jejku ... Ariel jest nieugięta ... A biedny Luke nie ma samochodu ... Biedactwo ... :) czekam na next ...

    OdpowiedzUsuń
  30. tak faktycznie może być! nie myślałam o tym wcześniej, ale, możliwe, iż jest to prawdą :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Jejku, uwielbiam twoje opowiadania. Są niesamowite. Najlepsze ze wszystkich, które czytam. Jesteś poniekąd chyba moją idolką skoro jestem twoją fanką nie?
    Tak btw to właśnie przypomniało mi się jak dzisiaj jeszcze przed przeczytaniem ostatnich dwóch rozdziałów (byłam do tyłu z powodu braku internetu), pomyślałam, że mogłabyś tu napisać nawet instrukcję użycia pasty do zębów, a ja i tak byłabym zachwycona. Uwielbiam Ciebie i każde Twoje słowo xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. traktuję was w kategoriach najlepszych przyjaciół, absolutnie nie 'fanów'!

      Usuń
  32. O O O O...!!
    Nie wiem za bardzo, co napisać. Po pratu późno już trochę i ja nie kontaktuję....
    Ale co tam. Rozdział świetny. Ogólnie wszytko jest super. I bardzo podoba mi się to, jak Ariel i Luke ze sobą rozmawiają. Takie jakiieś fajne to <33

    OdpowiedzUsuń