- To był wyborny
rzut, no sami przyznajcie! I dzięki mnie wygraliśmy ten mecz! –
stwierdził dumnie Ashton, wyjmując słomkę z papierowej otoczki.
Zamieszał colę w kubku, a delikatny szum ocierających się o
siebie kostek lodu sprawił, że Luke, który siedział naprzeciw
niego, spojrzał na chłopaka znad tacki zapełnionej drugim
śniadaniem. W dłoniach zgniatał niewielką chusteczkę i
kompletnie nie miał pojęcia, co się wokół niego właśnie
działo.
- Gdybym nie
przyblokował w ostatnich sekundach tego nażelowanego lalusia, to na
gówno by się przydał ten twój cudowny rzut! - odgryzł się
złośliwie Michael z ustami pełnymi jedzenia.
- Nadal uważam, że
zasłużyłem na miano MVP.
- Raczej JZWSI –
odparł Clifford, wciskając kolejny kawałek kanapki do ust. Ash
zmrużył lekko powieki, nie do końca rozumiejąc. - Jestem
Zapatrzonym W Siebie Idiotą – wyjaśnił pospiesznie przyjaciel, a
Irwin wywrócił jedynie oczami i odwinął z folii pachnącą
wyjątkowo smakowicie tortillę.
- A ty co myślisz,
nasz nieoceniony, najlepszy kapitanie? - zagadnął blondyna, po czym
z nieznacznym grymasem obrzydzenia spojrzał na wnętrze swojego
jedzenia. Luke oparł łokcie na blacie stolika i niechętnie
popatrzył na niego. Wzruszył ramionami, pociągając z tekturowego
kubeczka spory łyk mrożonej herbaty. Nie był w nastroju do
prowadzenia zgorzałych dyskusji nawet na temat koszykówki. Od kilku
dni jego głowę zaprzątała tylko jedna rzecz, o której
paradoksalnie nie chciał myśleć i której za wszelką cenę chciał
się pozbyć. Nie był jednak do końca przekonany, czy powinien
wierzyć w słowa Keller, ale wszystko, co mu powiedziała zdawało
się mieć ogromny sens. Choć wizja ich razem przyprawiała go o
mdłości i był prawie zdolny do tego, aby złożyć przed samym
sobą obietnicę, że na kolejnej imprezie nie tknie do ust alkoholu.
Ale chyba nikt nie był w stanie w to uwierzyć, na czele z nim
samym. Musiał mimo wielkich oporów i wątpliwości zaufać jej.
Musiał wierzyć, że nikt nigdy o tym się nie dowie. Nie zwracając
większej uwagi na kłócących się kolejny raz przyjaciół, bez
słowa podniósł się z krzesełka i wrzucając nietknięty posiłek
do kosza na śmieci, wyszedł ze stołówki.
Nie znosił tych
plączących się po korytarzach pierwszoroczniaków, a na jego
nieszczęście kolejną lekcję miał po drugiej stronie budynku w
sali chemicznej. Gdy tylko pokonał stado wrzeszczących dzieciaków,
wszedł do klasy, zajął wolne miejsce pod oknem i ze słuchawkami
ustawionymi na pełną głośność rozsiadł się na krześle.
Dopiero kiedy do środka weszła nauczycielka, wyciszył muzykę i
zsunął je na szyję. Dość szybko jednak stracił kontakt z
rzeczywistością, kiedy pani Stevens zaczęła tłumaczyć im
zasady, które będą obowiązywały przy kolejnym fascynującym
projekcie, na który nikt z uczniów na pewno nie miał ochoty, po
tym jak wcześniejsze zadanie większość z nich przypłaciła
poparzonymi palcami i zatruciami. Zabawy w chemików okazały się
być naprawdę niebezpieczne. Z znudzoną miną przeglądał więc w
telefonie kolejne strony, starając się zająć jakoś lekcyjną
godzinę. Z zamyślenia wyrwało go skrzypienie otwierających się
drzwi, w których pojawiła się zdyszana dziewczyna, a przez
pomieszczenie przemknął zimny podmuch wiatru. Zdejmowała
pospiesznie czapkę z głowy, łapiąc niespokojnie kolejne hausty
powietrza, a jasne, splątane włosy zsunęły się na jej ramiona.
Uważnie spojrzał na nią, gdy gorączkowo przepraszała kobietę za
spóźnienie, odgarniając grzywkę z czoła. Zdziwiło go to, bo
przecież największy szkolny prymus i wzór wszelkich cnót zawsze
zjawiał się na czas. Z opuszczoną wstydliwie głową ruszyła w
kierunku wolnego krzesełka przy ścianie. Spoglądając przez ramię,
obserwował zajmującą miejsce w ostatniej z ławek blondynkę,
która nerwowo wyjmowała podręcznik z plecaka, przy okazji
potrącając kilka szklanych probówek na stoliku. Małe naczynka
zachybotały złowrogo na blacie, ale ku jej wielkiemu szczęściu
ani jeden nie przewrócił się. Była wyraźnie nie w formie, wciąż
ciężko oddychając, a chwilami miał wrażenie, że wyglądała
tak, jakby się czegoś obawiała. Choć równie dobrze mogło mu się
to tylko wydawać.
- Ariel, zamierzasz
spędzić całą lekcję w tych ciemnych okularach? - spytała
zniecierpliwionym tonem nauczycielka i w tej chwili nie było już
osoby w klasie, która nie spoglądałaby na dziewczynę. Przez salę
przetoczyły się stłumione szmery. Luke dostrzegł jak niespokojne
zadrżała, lekko przygryzając wargę. Jej zaczerwienione policzki
zauważalnie kontrastowały z jasną cerą.
- Mam zapalenie
spojówek – wydukała pospiesznie, a pani Stevens westchnęła
tylko ostentacyjnie i machnęła ręką, nie drążąc już dalej
tego tematu. Złośliwe szepty, jak na zawołanie ucichły i wszyscy
ponownie wrócili do tematu lekcji, bo szczypiące oczu kogoś tak
przeciętnego jak ona nie stanowiły żadnej klasowej sensacji. Mimo
jej niemrawego zapewnienia, chłopak jeszcze krótką chwilę
wpatrywał się w nią, chyba nie do końca wierząc w te słowa i
był prawie pewny, że spojrzała na niego, choć ciemne szkło
okularów skutecznie to zamaskowało. Jednocześnie zdawał sobie
sprawę z tego, że nie powinno go to w ogóle obchodzić, dlatego
odwrócił się ponownie w stronę tablicy i sięgnął po leżący
na skraju blatu zeszyt. Był jednak daleki od tego, by robić
jakiekolwiek notatki.
#
Wycieraczki z trudem
nadążały ze zgarnianiem wody z przedniej szyby. Luke ograniczył
prędkość do minimum, próbując przebić się przez ścianę
deszczu. Ulicami płynęła rwąca rzeka, a ciężkie krople
rozbryzgiwały się we wszystkich możliwych kierunkach. Słoneczny
dzień w ułamku sekund zmienił się w prawdziwe piekło.
- Co za pogoda! -
mruknął do siebie, włączając radio. Kiedy sięgał po leżącą
na bocznym siedzeniu płytę, którą wcześniej dostał od Michaela,
w ostatniej chwili dostrzegł idącą poboczem postać, wyłaniająca
się nagle zza kurtyny wody. Wyhamował gwałtownie, rzucając kilka
siarczystych przekleństw pod adresem nieodpowiedzialnego
przechodnia. Nie mógł uwierzyć, że ktoś miał ochotę spacerować
w takiej ulewie. Uderzył nerwowo dłońmi w kierownicę. Dopiero po
chwili dostrzegł wyraźniej wspartą na kuli dziewczynę i z cichym
westchnieniem wywrócił oczami, kręcąc obojętnie głową. Zaklął
kolejny raz, zaciskając mocniej usta. Była ostatnią osobą, którą
pragnął właśnie w tamtej chwili spotkać. Podjechał bliżej i
uchylił lekko okno, próbując przekrzyczeć szum wody. - Wsiadaj!
Dziewczyna skręciła
głowę w jego stronę, ocierając twarz z nieustająco spadających
kropel i zsunęła z czoła mokrą grzywkę, chowając ją pod
przemoknięty kaptur. Sino fioletowe usta odznaczały się dość
wyraźnie na tle przemarzniętych, bladych policzków. Ku jego
wielkiemu zdziwieniu wciąż miała na nosie okulary. Nie chciał
jednak zastanawiać się nad powodem, dla którego nie zdjęła ich
nawet na moment, bo już dawno doszedł do wniosku, że była dziwna
i trudno było czasami zrozumieć jej czyny.
- Nie trzeba,
poradzę sobie – odkrzyknęła, dzielnie kuśtykając przed siebie.
Zrobiła kilka kroków, po czym kolejny raz pośliznęła się na
grząskim podłożu. Chłopak zaśmiał się ironicznie, wciąż
jadąc powoli obok niej.
- Wiesz co, Keller?
Zdążyłem się już dowiedzieć, że masz nie po kolei w głowie,
ale ty nadal zaskakujesz mnie swoją głupotą.
- Jedź już sobie,
OK? – poprosiła gniewnie, przepuszczając gestem ręki jego
samochód, ale on nie zamierzał dawać za wygraną. Nie wiedział,
po co tak nalegał, ale nawet jemu było głupio zostawić ją w taką
pogodę. Tym bardziej, że ze swoją kulą i problemami z chodzeniem
miała podwójnie utrudnione zadanie. Choć wizja, aby ją ominąć i
przy okazji ochlapać błotem tworzącym się w zagłębieniu przy
brzegu jezdni była niezwykle kusząca. Zdrowy rozsądek i resztki
przyzwoitości tym razem jednak zwyciężyły, a on skarcił się w
myślach za swoją uległość.
- Wsiadaj, kretynko!
- powtórzył zmęczonym głosem i pochylając się, otworzył drzwi.
Ariel przez krótką chwilę wyraźnie wahała się, czy przystać na
jego propozycję, ale w końcu poddała się. Nieporadnie zdejmując
z ramion przemoczony do ostatniej nitki plecak, wcisnęła się na
siedzenie obok niego. Była zmieszana i wyraźnie zakłopotana całą
tą sytuacją.
- Nie nazywaj mnie
kretynką, kretynie! - jęknęła obronnie, kiedy zapinała pasy, a
on nadal przyglądał jej się z niewzruszoną miną, jednak te pełne
udawanego oburzenia słowa sprawiły, że kąciki ust nieznacznie
drgnęły.
- Dobrze, syrenko –
odparł nad wyraz poważnie, a ona otuliła się mocniej ramionami,
racząc go jedynie obojętnym westchnieniem. Nie była w nastroju na
głupie żarty, dlatego postanowiła zignorować jego uwagę.
- Tylko nie myśl
sobie, że będę ci za to wszystko wdzięczna – uprzedziła go,
podnosząc wskazujący palec i celując nim prosto w chłopaka, po
czym zsunęła z głowy mokry kaptur. Luke parsknął śmiechem.
- To była ostatnia
rzecz, o której mógłbym pomyśleć.
- Świetnie –
mruknęła.
- Świetnie.
Wbił bieg i z
piskiem opon ruszył zalaną wodą ulicą, nie spoglądając już
nawet na dziewczynę. Niezręczną ciszę mąciły uderzające o
metalowy dach krople deszczu, zagłuszając nawet płynącą z
głośników muzykę. Luke wystukiwał nieznany nikomu rytm,
uderzając palcem o kierownicę. Cały czas próbował skupić się
na drodze. Gdy zatrzymali się na skrzyżowaniu, nie wytrzymał i
kątem oka zerknął na nią. Trzęsła się z zimna, szczękając
zębami i zaciskając zsiniałe palce na rękawach kurtki. Na brodzie
dostrzegł niewielkie zadrapanie, które wcześniej nie przykuło
jego uwagi. Bez słowa zwiększył temperaturę i wychylił się w
stronę tylnych siedzeń, chwytając leżącą tam bluzę z treningu.
Rzucił ją niechlujnie na niczego niespodziewającą się
dziewczynę. Aż podskoczyła z przerażenia, po czym z zaciętym
wyrazem twarzy, starając się ukryć strach, odrzuciła mu jego
własność. Luke potrząsnął bez przekonania głową i ponownie
narzucił na nią odzienie, ale ona ponownie go nie przyjęła. Kilka
razy przerzucali ubranie między sobą, aż w końcu chłopak
odpuścił. Zachowywała się jak naburmuszone dziecko, które
koniecznie chciało zrobić na złość rodzicom, nawet kosztem
własnego zdrowia.
- To nawet lepiej,
marznij sobie – powiedział nagle ozięble, kiedy światło zrobiło
się zielone i w końcu ruszył z miejsca. Odwrócił od niej
obojętny wzrok i zrobił głośniej, kiedy w radio rozpoczęła się
kolejna piosenka. Bez żadnego skrępowania zaczął na cały głos
śpiewać razem z wykonawcą, czując na sobie zdumione spojrzenie
dziewczyny, którym jednak nie zamierzał się przejmować. Tak samo
jak tym, że nadal drżała z wyziębienia i przemoczenia. Nagle
gdzieś przez tumult deszczowych krople i potężnych basów przebił
się jej głos, gdy dołączyła do jego małego koncertu. Tym razem
to on spojrzał na nią, nie kryjąc zdziwienia. W tej samej chwili
skręciła głowę w jego stronę i ich spojrzenia przez chwilę
spotkały się, choć tylko ona o tym wiedziała, bo jej oczy
przesłonięte były ciemnym szkłem. Luke pierwszy odwrócił wzrok.
- Powiedziałam ci,
że nikomu nie wyjawię tego, co zaszło między nami tamtej nocy,
nie rozumiem dlaczego wciąż się tym tak przejmujesz, Hemmings –
odezwała się, gdy tylko kawałek dobiegł końca, a wnętrzem
samochodu zawładnął chwilowy spokój.
- Nie przejmuję się
– burknął obruszony, poprawiając się na siedzeniu i mocniej
ścisnął palcami kierownicę. Ariel posłała mu litościwe
spojrzenie, skryte za ciemnymi okularami.
- Jasne –
parsknęła z ironią. - Połowy dziewczyn, z którymi się
przespałeś nawet nie pamiętasz, więc wyluzuj.
- A ty skąd to
możesz wiedzieć, Keller, co?
- A może tak nie
jest, Hemmings, co? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, w
przedrzeźniający sposób naśladując jego złośliwy ton. Luke
jednak nie dał żadnej odpowiedzi, bo prawdopodobnie zdał sobie
sprawę z tego, że miała rację. - No właśnie – dodała ze
spokojem, gdy wciąż milczał i potarła o siebie zmarznięte ręce.
Blondyn spojrzał kolejny raz na nią i wzdychając ociężale, oddał
jej bluzę. Tym razem już nie protestowała, nakładając ją na
siebie.
- Po co ci te
okulary? - zapytał, zmieniając temat.
- Już mówiłam,
zapalenie spojówek – wyjaśniła trochę zbyt pospiesznie,
odwracając głowę w stronę okna. Spory kosmyk włosów zsunął
się na jej twarz, zakrywając ją jeszcze bardziej. Zdawał sobie
sprawę z tego, że kłamała, ale nie czuł się zobowiązany do
tego, aby za wszelką cenę dochodzić prawdy. To była jej sprawa.
Żadne z nich nie odezwało się już przez resztę drogi, dzielnie
trwając w kompletnej ciszy.
Kilka minut później
zatrzymali się przed jej domem. Ariel z niemałym trudem wygramoliła
się z auta, wychodząc na skąpany w wodzie chodnik. Zanim zdążyła
zatrzasnąć za sobą drzwi, Luke krzyknął w jej stronę:
- Dziękuję?!
- Nie ma za co –
odparła beznamiętnie, wzruszając ramionami i trzasnęła drzwiami,
kuśtykając w stronę werandy w strugach rzęsistego deszczu. Luke
skrzywił się, gdy huk wstrząsnął samochodem. Nienawidził,
gdy ktoś się zachowywał w taki sposób. Ostatni raz spojrzał,
jak nieporadnie wspinała się po śliskich schodach, po czym znikła
w ciemnościach korytarza. Utwierdził się tylko w przekonaniu, że
poza widocznymi problemami z nogami, miała również coś z głową.
Na samą myśl o tym zaśmiał się pod nosem. Odetchnął głęboko
i ustawił w końcu płytę od Clifforda, włączając przygotowaną
przez niego playlistę. Gdy tylko rozbrzmiały pierwsze takty,
pokręcił obojętnie głową i ruszył przed siebie.
wohoo została mu odrobina przyzwoitości i zabrał ją ze sobą! ale moja ciekawość teraz co jej się stało nie zna granic dnjcnnd
OdpowiedzUsuńjeju!! jeju!! jeju!!
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, Luke, że z Ciebie taki...hmm...dżentelmen. Teraz wierzę, że jeszcze będą z Ciebie ludzie ;)
Rozdział, oczywiście, świetny. Tak samo jak całe opowiadanko. Kocham <3 <3 Napisane jest idealnie. Po prostu najlepiej na świecie!!
Dzisiaj miałam nie najlepszy dzień, a ten rozdział poprawił mi humor. super, Cieszę się i nie mogę doczekać nexta ;*
polecam się na przyszłość! :-)
UsuńAhhh a juz myslalam, ze sobie pojedzie I zostawi ją biedną ;) nono robi sie coraz ciekawiej. Uwielbiam ich klotnie :)
OdpowiedzUsuńBoze, tak strasznie uwielbiam ten rodzial i w ogole opowiadanie.
OdpowiedzUsuńNa poczatku myslalam, ze ja zostawi sama sobie, ale, co za zaskoczenie, Hemmings jednak ma uczucia! ;-)
Ach, caly czas czekalam az Ariel bedzie gora, rzuci wredne teksty, a Hemmings bedzie mogl jedynie wic sie pod jej butem Fuck yeah. Cos czuje, ze niedlugo trzeba bedzie wprowadzic rownowage i to on jej jakos dojedzie, ale na razie ciesze sie tym malym zwyciestwem.
Ogolnie to calkiemw wzruszyl mnie gest z bluza Hemmingsa. Nie spodziewalam sie tego po nim, a zwlaszcza po jednym akcie dobroci. Czyzby sie jej bal?
Czekam na kolejny z niecierpliwoscia x
___________
Jesli chcialabys wpasc to zapraszam hitfanfiction.blogspot.com
Jejku jak fajnie że ją podwiozł!! Super rozdział
OdpowiedzUsuńSiedzę w kuchni, gotuję wodę na herbatę i czytam wihay, czy dzień może skończyć się lepiej?
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie, uwielbiam ciebie, strasznie ci zazdroszczę talentu, chciałabym tak cudownie pisać. Dziękuję za wszystko, co daje mi twoje fanfiction, a uwierz, daje wiele.
M (@irwinflex)
piszesz!!
UsuńCzy mi się wydaje czy Ariel wysiadła z auta z bluzą Luke? :-) bo w rozdziale nie było napisane że oddała mu bluze :-P po raz kolejny ma coś jego :-)
OdpowiedzUsuńplus za spostrzegawczość!
UsuńAle przecież kiedy przerzucali sobie tą bluzę i ona zachowywała się jak dziecko to pisze że chłopak sobie odpuścił i później jej powiedział żeby sobie marzla
UsuńAle jest fragment, że Luke rzucił ją jeszcze raz i ona już nie protestowała :-)
UsuńOjej, co się stało Ariel?
OdpowiedzUsuńJezu, teraz nie będę spać po nocach ani uważać na lekcjach, to mi nie da spokoju :o
Luke robi postępy, jestem z niego dumna :)
Za niedługo będzie chodził jak w pies na smyczy haha :D
Awww, może jestem dziwna ale jeju jak ja kocham jak oni się kłócą xd Poza tym widać że zaczyna się między nimi coś dziać, już nie mogę się doczekać co będzie dalej :D A więc życzę ci weny i pozdrawiam :) x
OdpowiedzUsuńann-> wizja Luka za kierownicą ;o <3 ach :D pełno niedomówień między nimi, a to zawsze coś zwiastuje :D
OdpowiedzUsuńDobra, kto wpieprzył Ariel? Luke pójdzie po bluzę i zauważy "-"
OdpowiedzUsuńbo tak naprawdę to ariel bierze udział w nielegalnych, podziemnych walkach, ale ciiiiiii
Usuńo_O Teraz to mnie zszokowałaš
Usuńa myślisz, że dlaczego kuleje? haha
UsuńHahaha :'D
Usuńi wszystko jasne
Dla mnie ten rozdział był fantastyczny pod każdym względem!
OdpowiedzUsuńDo następnego!
Buziaki, @youmakememad96 .xx
Hemhem... ciekawe co się stało Ariel. Mam wrażenie że ma podbite oko czy coś. Na prawdę mnie to ciekawi ;/ Czekam z niecierpliwością na kolejny! ♥♥♥ xx
OdpowiedzUsuńchce nastepny jejku!
OdpowiedzUsuńpisze to nie wiem ktory raz, ale opowiadanie jest cudooowne. ono naprawde poprawia mi humor, ciesze sie ze to piszesz.
*modli sie o jakies zblizenie luke'a i ariel* ogolnie to zajebiste sa te ich sprzeczki, lol, czyzby hemmings byl dla niej mily, bo boi sie, ze powie komus o tej 'ich nocy'? nie wiem, po nim wszystkiego mozna sie spodziewac haha
jeszcze czekam na ten konkurs, o ile bedzie, chcialabym wiedziec kto to wygra. ariel, czy luke i jego zespol, hehe.
czekam na nastepny! x
@drewsec
Rozdział jest fenomenalny! ★
OdpowiedzUsuńTo jest boskie! *_____* Ja wiem, że ona kłamie. Jakie tam zapalenie spojówek...xD Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam sposób w jaki opisujesz ich relacje. Chciałabym choć trochę, żeby moja ff było tak zajebiście zajebiste. Chciałabym pisać tak jak ty! Co do rozdziału to mega świetny jak zawsze. Pisz dalej 😘
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie, jest cudowne! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i więcej momentów w nimi w roli głównej! @louisbigassx
OdpowiedzUsuńZapalenie spojówek, mhm, jasne... Czyżby dziewczyna od kogoś oberwała?
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, a raczej pisząc, jestem (mile) zaskoczona, że Luke zaproponował Ariel podwiezienie. Może ich relacje jakoś poprawią się na lepsze, ale przy tobie to nigdy nic nie wiadomo. Urocze było to, że podkręcił dla niej ogrzewanie w aucie, ale już w szczególności moment kiedy pożyczył jej swoją bluzę. Ciekawe czy ponownie odwiedzi dziewczynę, żeby odzyskać swoją własność.
K.
kwadrans po północy odświeżam bloggera, a tu nowe wihay, masz kurde wyczucie xd nie zasnęłabym, gdybym nie przeczytała. miałam cichą nadzieję, że Luke ją tam zostawi. jak zadziera nosa i strzela focha, to co ma pasożyta podwozić xd no ale gdyby nie to, nie doszłoby między nimi do kolejnej małej wojny. Hemmings i opiekuńcze odruchy, dobrze widzę? i kto tu się teraz zachowuje jak dziecko, hmm, Ariel? w ogóle co ona odwala z tym zapaleniem spojówek, przyznać się. kto jej przypieprzył? ty, a może ćpała. tego nikt nie wie, ale za to każdy ogarnia, że specjalnie zaadaptowała sobie tę bluzę. pewnie dołączy do swojego luke fap folderu. xx
OdpowiedzUsuńhahahaha to ariel ma luke fap folder?
Usuńwiesz, najpierw koszula, teraz bluza, w międzyczasie pewnie coś jeszcze uzbierała. obstawiam ołtarzyk na toaletce.
Usuńkoszulę luke już zabrał
Usuńnjdcujjjjjkn *.* ale mi się podobał ten rozdział, nie jestem pewna, ale chyba mój ulubiony, nie licząc końcówki poprzedniego! tzn. wszystkie mi się podobają, ale wiesz o co chodzi! :D
OdpowiedzUsuńi zastanawia mnie kto pobił Ariel.. no to jest nie do odgadnięcia ;o
C U D O W N E *-*
OdpowiedzUsuńO boze !!! Boskie !! Zaczelam czytac dopiero wczoraj.. piszesz zarabiscie ;)czekam na next i zycze weny ! :*
OdpowiedzUsuńomg, jestes najlepszą polską bloggerką!!! Powinnaś zacząć poważnie zastanawiać nad napisaniem książki z prawdziwego zderzenia! Będziesz sobie siedzieć wygodnie na krzesełku z empiku, a miliony fanek przed tobą będzie czekać na autograf! Jeeeej... Luke, jaki ty miły i koleżeński... Muszę zaczą pisać listę twoich zalet :) Jedyne czego chcieć bardziej to jeszcze więcej larielowych momentów :) wspaniale!!!
OdpowiedzUsuńhistoria Ariel staje się coraz bardziej interesująca i naprawdę świetie budujesz napięcie wokół jej postaci. wciąż mam wrażenie, że znamy ledwie niewielki fragment prawdziwej Ariel, którą każdy polubi jeszcze bardziej, gdy - jak mam nadzieję p odkryjesz wszystkie karty. Domyślam się tylko, co mogło kryć się za tymi okularami i tego powodu, ale nawet i to sprawia, że okropnie jej współczuję. zresztą chyba jedyną osobą obojętną na zło, które się jej przytrafia jest Luke. Coby jednak go nie zwyzywać, to przyznaję, że pomimo jego chamstwa jest w nim coś pociągającego. Ale pewnie to samo myśli cała rzesza jego fanek :D
OdpowiedzUsuńCo do ich seksu - nie wiem, jakoś w to nie wierzę. Ariel mogła zdobyć punkt przewagi i wykorzystała jego słaby punkt. Jakoś nie widzę Ariel, która chce jakiegokolwiek zbliżenia z nim, a przynajmniej nie wcześniej i nie teraz. I osobiście czekam na więcej scen Ronnie z tym tajemniczym kimś, ich związek wydaje się być bardzo interesujący :D
Pozdrawiam! :)
omg zajebiste jest to ff :D
OdpowiedzUsuńDużo się dzieje, jest nienawiść która kocham w tg typu opowiadaniach więc nic tylko z niecierpliwością czekać na kolejny rozdział ♥
Przeczytałam już dziś rano, ale dopiero teraz znalazłam czas by skomentować i na nieszczęście, wyparowały już emocje. Nawet nie pamiętam dobrze, ale nad czymś się zastanawiałam. Może to było związane z jakimś wcześniejszym wypadkiem Ariel i jej talentami? Możliwe, ale już nie potrafię tego odtworzyć. ;) Jest nader silna, a to czego nie było dziś widać, właśnie o tym świadczy, przynajmniej dla mnie. ;) Mogłabym klaskać w dłonie, gdy zabrała mu bluzę. Coś ich łączy... Tutaj Luke jest inny, niż w wtngd. Chyba nie choruje na przywiązanie do swoich rzeczy w taki straszny sposób? ;) A może nich choruje i przyjdzie! Ja na jego miejscu pytałabym o powód okularów, ale ja to ciekawska z natury, a Luke to taki... (zabrakło mi niestety słowa).
OdpowiedzUsuńI jeszcze wróciłam się by ponownie zerknąć na początek i... ach, coś zaczyna się powoli przełamywać? Luke zaczyna myśleć inaczej, albo w ogóle zaczyna myśleć o tej "wariatce" Ariel? No i rozczuliłam się nad Ahstonem... ;)
Pozdrawiam.
taaaak to zdecydowanie inny typ jeśli chodzi o przywiązanie do ubrań niż wtngd'owy luke haha
UsuńPodoba mi się ta historia. Jest... inna.. Tutaj, jak postacie się nienawidzą, to się nienawidzą, a nie, jak czasem na innych blogach, po 3 rozdziałach padają sobie w ramiona i nagle się strasznie kochają. Bardzo ciekawi/denerwuje(bo jestem bardzo ciekawa :D) mnie fakt, że, rzekłabym, nie znamy Ariel- nie wiemy, dlaczego jest taka oschła, zdystansowana, o rodzicach też nie (chyba, że coś przeoczyłam, a to możliwe, bo rozdziały często czytam "na szybko" i coś mogło mi umknąć- niedługo postaram się to poprawić ;)), plus ta sprawa z okularami... Tajemnicą raczej nie jest, że na pewno NIE JEST to zapalenie spojówek. Jak dla mnie są 3 opcje:
OdpowiedzUsuń1. Ktoś podbił jej oko.
2. (choć co do tej, jak i do następnej, nie jestem tak przekonana, jak do pierwszej) Może Ariel rzeczywiście coś wciąga...
3. Mogła, z niewiadomego nam powodu, przepłakać całą noc i mieć przekrwione lub spuchnięte oczy.
Luke ... opiekuńczy? Bo mi się tak wydaje, że coś, jakiś mini-tyci-malutki trybik w jego mózgu przeskoczył na tryb "opiekować się tą szajbuską". Nie sądzę, żeby jej się bał. To w końcu Luke, no ludzie!
Jestem ciekawa szczegółów tej ich "nocy". O CO W TYM CHODZI?!
Będę czekać na następnym rozdział. :)
Pozdrawiam i dzięki za regularne dodawanie rozdziałów- wielu blogerów się z tego nie wywiązuje.
ariel da się jeszcze poznać, obiecuję!
Usuń♡
OdpowiedzUsuńJeju niedawno przeczytałam WTNGD (ryczałam jak bóbr) i zobaczyłam, że zaczęłaś nowe opowiadanie. Przeczytałam rozdziały, które wstawiłaś i jestem zakochana. Uwielbiam sposób w jaki piszesz. Potrafisz wszystko idealnie zobrazować i robisz to z taką lekkością, że jestem pełna podziwu. Ariel jest świetna. Podoba mi się jej charakter. Niby krucha, a jednak potrafi zaskoczyć. Luke jest typowym idiotą, ale w sumie o to w tym chodzi, prawda? Razem idealnie współgrają.
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału, ale z tego co widziałam to wstawiasz dosyć regularnie więc nie będę musiała czekać miesiącami. Powodzenia i życzę weny! ♥
Jeśli miałabyś kiedyś czas to zaglądnij na mojego bloga: http://guardian-angel-ff.blogspot.com/
Jak zwykle wspaniały 😊💗😍💖💞❤️😘😂💋💕😁🌸🌸✖️💓💎
OdpowiedzUsuńkto "gra" ariel ?
OdpowiedzUsuńjenna mcdougall
UsuńRany, jak dawno mnie tutaj nie było. Ale wracam i nie mam zamiaru znowu znikać ;) Jak ja bardzo tęskniłam za czytaniem Twoich historii. Mam wrażenie, że mogłabym się tak zachwycać tym, co piszesz i jak piszesz w nieskończoność, serio. Dlatego żeby uniknąć całej serii arii (muszę sobie zostawić coś w zanadrzu przecież), przejdę może do rzeczy (czytaj: opisania własnych spostrzeżeń co do rozdziałów, które miałam przyjemność nadrobić). Po pierwsze: lubię Luke’a w takiej wersji. Po drugie: nawet bardzo lubię. Po trzecie: chyba skłamałam - uwielbiam go (w końcu to uroczy blondasek xd). Tak już mam, że w opowiadaniach niepokornych chłopców lubuję ponad wszystko, a że Luke jak na razie świetnie wpisuje się w ten typ bohatera, to biedak będzie musiał się przyzwyczaić do tego, że będę się nim nadmiernie ekscytować. Mógł wcześniej pomyśleć i zdecydować się na rolę bezwzględnego mordercy, który zabija swoje ofiary siekierą, a potem, standardowo, zakopuje ich zwłoki w najbliższym ogródku (nieistotne czyim). Wtedy bym go znielubiła i się obraziła, ale że los chciał inaczej to jest, jak jest i mamy sytuację wspomnianą gdzieś wcześniej po dwukropku i słowach „po trzecie”. Ok, to teraz słów kilka o reszcie… Niech będzie Ariel na przykład. Na początku na myśl o niej miałam ciągle przed oczami proszek do prania :D Ale to genialne! Bo dzięki temu mam wrażenie, że zapamiętam jej imię na zawsze (nigdy nie pamiętam imion bohaterów albo je mieszam) i za jakieś kilkanaście lat przypomnę sobie, że kiedyś tam czytałam opowiadanie o Hemmingsie i dziewczynie, która miała takie nietypowo proszkowe imię. To naprawdę świetna sprawa, wreszcie coś porządnie zapamiętam xd Poza tym mogę również stwierdzić, że ją lubię. Twarda jest, nie daje się Hemmingsowi (czasem trochę jednak daje, ale to kwestia tego, że tamten gra nieczysto, wrzucając między nich Caluma). Tak czy inaczej, Ariel jest dzielna i chwała jej za to. Mam nadzieję, że jeszcze nawzajem się pomęczą z Lucasem, bo przyjemnie się czyta o tych ich różna kich manewrach wojennych, obliczonych na chwilowe wyeliminowanie przeciwnika… I chyba, mimo że z reguły nie przepadam za takimi rozwiązaniami i sama staram się ich unikać, to widzę w ich przypadku tylko happy-end (wiadomo jaki, nie będę się tutaj rozpisywać, skoro wszyscy znamy opcję „i żyli długo i szczęśliwie, po połowie płacąc rachunki za gaz i prąd”). Koniec o Ariel. Czas na innych panów. Zatem niech nastanie Calum. Mam ochotę napisać sto razy pewien przymiotnik. I gdyby nie to, że i tak mam w zwyczaju za bardzo się powtarzać, więc ten jeden raz sobie daruję, tak dla zachowania pozorów, pewnie bym to swoje pragnienie spełniła. Koniec końców będzie tylko raz. Uwaga, uwaga, proszę państwa, chodzi mi o przymiotnik „uroczy”. Ewentualnie „kochany”. Pozostaje jeszcze Ashton. To zabawne, ale odbieram go trochę jako takiego wesołego i niegroźnego pieska, który biega wokoło Hemmingsa, czasem warknie, czasem zaszczeka, ale zazwyczaj albo go nie zrozumieją, albo będą udawać, że nie usłyszeli, bo nie wiadomo, co należałoby mu odpowiedzieć. Tylko, że mam wrażenie, że ten chłopak od Ronnie to właśnie on i ech, w tamtej jednej scenie wydał się zupełnie inny. Poważniejszy i sensowniejszy, tak bym to określiła. Chyba, że to jednak nie on :P ale on mi tak pasuje… Wyczerpałam temat wszystkich bohaterów, więc już zakończę swój chaotyczny wywód w obawie, że blogger zachowa się bardzo niemiło i wyda rozkaz rozdzielenia komentarza. Także jeszcze szybkie podsumowanie: bardzo mi się podoba, postaram się tym razem już regularnie zaglądać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
(Tinka)
czytam ten cudowny komentarz i czytam i się zastanawiam kim ty jesteś haha zmieniłaś nick!
UsuńWygląda więc na to, że nieźle się zakamuflowałam :D yup, stwierdziłam, że może wraz z nowym nickiem przyjdzie większa regularność (zawsze można się przecież łudzić)
Usuńżyczę powodzenia w takim razie!
UsuńKOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ!
OdpowiedzUsuńTak wiem, miałam skomentować już wczoraj, ale że miałam zamieszanie z maturą i studiami niestety nie zrobiłam tego i to był trochę błąd, bo nie przepadam za komentowaniem 235 dni, godzin po przeczytaniu, ale mam tyle do nadrobienia, że naprawdę muszę się spiąć, żeby być ze wszystkim później na bieżąco, dlatego tak robię. Nieważne, nie musiałam przecież tego pisać.
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do sedna, bo jak zwykle klepie o niepotrzebnych rzeczach.
Luke ma w sobie odrobinę troski o Ariel? Aż w to trudno uwierzyć... No dobra może trochę. Nie wydaje mi się, żeby Ariel miała zapalenie spojówek, zdaje mi się, że może to zbyt proste, ale kto wie, co w Twojej główce się pojawiło, może jednak to taki chwyt.
Z jednej strony wcale mu się nie dziwie, że myśli o tym co stało się wcześniej, ale halo Luke, czy ty tego nie widzisz? Bo ja mam wrażenie, że coś tu jest na rzeczy, nawet jeśli ty jeszcze tego nie widzisz ani nasza Ariel, która oczywiście... Uparta, silna i cholernie chce pokazać jak jest samodzielna i potrafi przebrnąć samotnie przez ulewę, czy nawet marznąć i odpychać jego pomoc. Rozumiem Ariel. Rozumiem, że za nim nie przepadasz, ale tu chodziło o Twoje zdrowie i niezmiernie się cieszę, że jednak później już schowała dumę do kieszeni i wzięła bluzę, a nawet w niej wysiadła! (chybaxd) A po drugie, kurcze to Hemmo no ... Mimo wszystko jest uroczy nawet, gdy jest niemiły xD
Pozdrawiam, i życzę weny! :)x
Super rozdział :) Kiedy kolejny ? :D
OdpowiedzUsuńjak tylko się napisze
Usuńuwielbiam, zarówno ten rozdział jak i ciebie! :)
OdpowiedzUsuńOkej to są tylko moje przypuszczenia, ale w poprzednim rozdziale Ariel mówiła coś, że przespanie się z Lukiem było punktem na jej liście i wydaję mi się, że ta lista związana jest może z jakąś poważniejszą jej chorobą i to tłumaczy dlaczego kuleje. Rozdział cudownyyy xx
OdpowiedzUsuń