Opona niewielkiego
czarnego bmx'a zaszurała z charakterystycznym piskiem na chodniku,
wzniecając w górę delikatny obłok kurzu. Ariel praktycznie wpadła
na kierownicę roweru, w ostatniej chwili unikając większej kolizji
z kołem, które zatrzymało się kilka centymetrów przed jej stopą.
Jedna ze słuchawek wypadła jej z ucha, gdy gwałtownie stanęła w
miejscu. Krótkie, dość stanowcze przekleństwo wyrwało się z jej
ust, gdy podciągała czapkę, która zsunęła się na oczy. Kiedy
tylko spojrzała przed siebie, dostrzegła wyszczerzoną w szerokim
uśmiechu twarz Luke'a. Westchnęła ciężko i poprawiając szelkę
plecaka, chciała go ominąć, ale sprytnie kolejny raz zajechał jej
drogę. Przymknęła na ułamek sekundy oczy, w myślach odliczając
do dziesięciu. Wychodząc z domu, obiecała sobie, że tego dnia nie
miała pozwolić nikomu na wytrącenie jej z równowagi psychicznej.
Zacisnęła zęby, spoglądając kątem oka na rozbawioną twarz
chłopaka. Mimo podkrążonych, zmęczonych oczu, niewielkiego
zarostu na policzkach oraz przyklapniętych włosów wystających
spod czerwonej czapki z daszkiem wciąż potrafił wykrzesać z
siebie resztki perfidnego uśmieszku, którego nienawidziła.
- Mógłbyś
łaskawie zjechać mi z drogi?
- Nie było cię
wczoraj w szkole – oznajmił z delikatnie uniesioną brwią,
przyglądając się jej uważnie. Ariel lekko przechyliła głowę,
wykrzywiając usta. Krótkie, żałosne parsknięcie wydobyło się z
jej ust.
- Nie chcesz chyba
mi powiedzieć, że się stęskniłeś, albo co gorsze martwiłeś –
zakpiła, kolejny raz podejmując próbę obejścia jego roweru, ale
ponownie okazał się mieć zdecydowanie zbyt dobry refleks. Wyraźnie
się jednak zmieszał, pospiesznie prostując się. Poprawił czapkę,
chrząkając znacząco.
- Oczywiście, że
nie – fuknął urażony, unosząc wysoko głowę. Jego reakcja nie
była jednak zbyt naturalna, ale dziewczyna nie miała ochoty, aby
zastanawiać się nad tym, co mogło znaczyć jego dziwne zachowanie.
- Po prostu chciałem oddać ci wszystkie twoje książki. Miałem
już to zrobić wtedy, jak do ciebie przyszłem...
- Przyszedłem –
poprawiła go ze znudzeniem, ale on machnął tylko ręką.
- Nieważne - dodał
rozdrażniony, sięgając do plecaka po kilka podręczników.
Dziewczyna uważnie śledziła jego nerwowe poczynania, kiedy nie
potrafił poradzić sobie z wyjęciem książek, które uparcie
stawiały mu opór. W końcu jednak uległy, a on z niewielką ulgą
oddał ciężkie tomiska, wciskając je w dłonie dziewczyny. Aż
ugięły się pod nią na moment kolana, gdy bez uprzedzenia
obdarował ją dodatkowym ciężarem.
- Subtelny, jak
zawsze – mruknęła do siebie, chwytając mocniej wysuwające się
z rąk książki. Gdy kolejny raz otwierał usta, aby najwyraźniej
do niej przemówić, włożyła ponownie słuchawki do uszu i nie
zwracając już uwagi na jego nawoływanie, wsparta na kuli, ruszyła
żwawym krokiem w stronę głównego wejścia do szkoły. Zwiększyła
głośności, kiedy mimo wszystko głupie okrzyki chłopaka docierały
do niej z daleka. Wsłuchana w głośną muzykę, odcięła się
kompletnie od świata. Wtopiła się w kroczący na zajęcia tłum
uczniów, pragnąc choć na moment stać się między nimi
niewidzialną. Przeciskając się przez grupki roześmianych
rówieśników, podążyła w kierunku zapchanej klatki schodowej,
która prowadziła na piętro budynku. Nie lubiła tych codziennych
wycieczek w górę, ale brak windy nie pozostawiał jej innego
wyboru.
- Jesteśmy dopiero
na półpiętrze, a ty sapiesz jakbyś co najmniej przebiegła dwa
razy maraton – irytujący głos Luke'a rozległ się tuż obok,
kiedy z wciśniętymi pod szelki plecaka dłońmi przyłączył się
do jej wspinaczki po schodach. Rzuciła mu krótkie spojrzenie, ale
nie zamierzała odpowiadać na tę zaczepkę, skupiając się
wyłącznie na tym, aby głęboko oddychać. Pokonywanie kolejnych
stopni nie należało do jej ulubionych zajęć, bo dość szybko ją
to męczyło, ale teraz w towarzystwie blondyna nie mogła dać po
sobie tego poznać. Zacisnęła więc mocniej zęby, dzielnie
stawiając kolejne kroki.
- Odwal się –
sapnęła z trudem, łapiąc kolejny głęboki haust powietrza, gdy
przystanęła na moment przed kolejną stromą dawką schodków,
prowadzących na trzecie piętro, gdzie odbywała się pierwsza tego
dnia lekcja fizyki. Miała naiwną nadzieję, że gdy tylko przymknie
oczy i mocno się skupi, blondyn zniknie. Nic podobnego jednak się
nie wydarzyło, bo kiedy tylko ponownie się zatrzymała, by
zaczerpnąć powietrze, on nadal przebywał tuż obok niej. Odrzuciła
włosy na plecy, spoglądając na niego pełnym litości wzrokiem.
Była gotowa, aby mu coś przykrego powiedzieć, ale w tej samej
chwili zza jednego z filarów wyłoniła się rudowłosa dziewczyna z
delikatnie rozmazanym błyszczykiem na ustach i rozmierzwionymi
włosami. Zapinała właśnie koszulę, poprawiając spód plisowanej
spódnicy. Ariel otworzyła szerzej oczy, przyglądając się
oniemiała swojej przyjaciółce. Za jej plecami pojawił się
chłopak z kręconymi włosami, siłujący się z paskiem od spodni,
który nie chciał się dopiąć.
- Ronnie?!
- Ashton?
Dziewczyna wymieniła
zaskoczone spojrzenie z równie zdezorientowanym Hemmingsem,
potrząsając lekko głową. Jej wzrok ponownie powędrował na
niepewnie uśmiechającą się przyjaciółkę, która nerwowo
trzymała Ashtona za rękę. Była zszokowana i przez kilka
pierwszych sekund nie wiedziała jak zareagować na to wszystko.
- Nie wierzę, po
prostu nie wierzę! - jęknęła pogardliwie, opuszczając ramiona w
geście totalnego zrezygnowania. Pokręciła z dezaprobatą głową,
patrząc uważnie na zawstydzoną przyjaciółkę. - I to on był
powodem tych wszystkich chwil, kiedy mnie bez żadnego zastanowienia
i żadnych skrupułów olewałaś? Tych wszystkich przerw na których
cię nie było? Ten, którym jeszcze nie tak dawno gardziłaś, razem
z tą całą jego grupką zadufanych bogatych dzieciaków, którzy
myślą, że są lepsi od wszystkich dookoła? - zarzuciła ją
pełnymi pretensji pytaniami, nie dając ani przez moment dojść do
słowa. Gdy nagle zapadła między nimi złowroga cisza, w której
zdążyły wymienić jedno spojrzenie, blondynka westchnęła ciężko.
- Wiesz co? Nawet nie jestem zła, po prostu mnie zawiodłaś.
- Ariel …
Jednak ona nie
zamierzała słuchać żadnych wyjaśnień. Odwróciła się dość
gwałtownie na pięcie i już miała zejść ze schodów, gdy
nieopatrznie weszła wprost w stojącego za nią Luke'a. Zadarła
głowę i z wściekłością spojrzała na jego rozweseloną twarz.
Popatrzył na nią z politowaniem, wzdychając z bezradnością.
- Nie uważasz, że
jesteś hipokrytką? - zapytał szeptem rozbawiony całą tą
sytuacją, mrugając do niej zalotnie okiem. Krótką chwilę
wpatrywała się w niego z zaciśniętymi w złości ustami, gromiąc
go wzrokiem. - Robisz dokładnie to samo co ona.
- Pieprz się,
Hemmings! - warknęła, potrącając go ramieniem, kiedy nerwowym
krokiem ruszyła przed siebie. Dość nieporadnie zaczęła kuśtykać
po schodach, przytrzymując się kurczowo barierki.
- Z tobą zawsze! -
krzyknął za nią, ale nawet nie raczyła się obejrzeć, słysząc
jedynie jego gromki śmiech.
#
Kiedy uporczywe
pukanie do drzwi ani na moment nie ucichło, z rzucanymi w głuchą
przestrzeń przekleństwami zwlokła się niechętnie z łóżka i
przerzucając przez ramiona leżącą na podłodze bluzę, ruszyła w
stronę korytarza. Nie do końca przytomna, po omacku przekręciła
klucz, a gdy tylko uchyliła lekko skrzypiące skrzydło, ciche
westchnienie wydobyło się z jej ust. Podrapała się po głowie,
naciągając mocniej rękawy, gdy tylko poczuła chłodny powiew
nocnego powietrza. W progu kilka kroków przed nią stała
nonszalancko oparta o framugę osoba, której widzieć nie chciała.
- Pogięło cię do
reszty, Hemmings?! - syknęła, pocierając dłonią zaspane oczy. W
odpowiedzi wykrzywił jedynie usta, mrugając powiekami. Nie musiała
zbyt długo mu się przyglądać, aby stwierdzić, że znowu był
pijany.
- Cześć Keller –
odezwał się w końcu, chichocząc nerwowo. Zaczerwienione, zamglone
oczy zdradzały jego stan.
- Dobranoc,
Hemmings! - Ariel była już gotowa zatrzasnąć mu przed nosem
drzwi, ale w ostatniej chwili wcisnął do środka stopę,
uniemożliwiając jej to. Zbliżył się nieco, a ona wyczuła
drażniący zapach alkoholu wymieszany z jego intensywnymi perfumami
i miętową gumą do żucia. Odruchowo zrobiła krok w tył.
- Musisz mi pomóc –
jęknął żałośnie, wbijając w nią błagalny wzrok.
- Nic nie muszę! -
zaoponowała momentalnie, ale on najwyraźniej nie zamierzał
przyjmować tych słów do siebie. Podszedł bliżej i dopiero wtedy
w nikłym świetle lampki ustawionej w dalszej części korytarza
dostrzegła zadrapanie na jego nieogolonym policzku.
- Miałem mały
wypadek – wyjaśnił bełkotliwie, gestem ręki pokazując
niewielki, jego zdaniem, rozmiar szkód, po czym roześmiał się
perliście, jakby co najmniej powiedział dobry żart.
- Tak, wiem, przy
urodzeniu, kiedy lekarz upuścił cię na podłogę i uderzyłeś się
w głowę, dlatego do dziś masz z nią problem.
- Zabawne –
zauważył z uniesionym w górę wskazującymi palcem, nadal
głupkowato się uśmiechając. Ariel wywróciła oczami, wzdychając
głęboko. Przetarła dłonią twarz, odgarniając z czoła natrętnie
opadającą grzywkę.
- Jest środek nocy,
idioto, wszyscy normalni ludzie śpią, po co tu przyszedłeś?
- Miałem mały
wypadek – powtórzył, pocierając ręką zarośnięty policzek. -
Tak jakby troszkę uszkodziłem samochód i ...
- Czy ty próbujesz
właśnie mi przekazać informację, że w takim stanie prowadziłeś
samochód? - przerwała mu momentalnie, unosząc się. Otworzyła
szerzej z zaskoczenia oczy, a on znowu się tylko błazeńsko
uśmiechnął. Zarechotał cichutko, po czym dość donośnie czknął.
- Ale że w jakim
stanie? - zapytał z obojętnym wzruszeniem ramion, jakby gdyby nic
się nie stało. Dziewczyna niespokojnie zamrugała powiekami, nie
dowierzając temu co właśnie widziała.
- Hemmings, debilu
jeden skończony, jesteś pijany! - krzyknęła, nie zważając na
to, że mogła kogoś obudzić. - Pomijając fakt, że sam mogłeś
zrobić sobie krzywdę, to ktoś niewinny mógł ucierpieć z powodu
twojej skrajnej nieodpowiedzialności. Boże, jak można być takim
idiotą?! Wyjdź, po prostu wyjdź – dodała zdenerwowana, próbując
wypchać do z przedpokoju. Nie mogła znieść myśli, że zachował
się w tak lekkomyślny sposób, narażając na niebezpieczeństwo
czyjeś życie. Zbyt dobrze wiedziała, jak wiele złego czynił
nadmiar alkoholu, dlatego każdy przejaw nadużycia traktowała
niezwykle poważnie.
- Ale Keller, musisz
mi pomóc, nie mogę teraz wrócić do domu, matka mnie zabije –
wybełkotał, stawiając jej niewielki opór, kiedy wyrzucała go za
próg.
- Prawdopodobnie
miałaby rację. Chętnie bym jej pomogła.
- Ale Keller –
jęknął znowu, a jego na wpół otwarte oczy przyglądały jej się
błagalnie. - Ja ci ostatnio pomogłem.
Przystanęła nagle
i ścisnęła mocniej usta. Biła się z własnymi myślami, nie
wiedząc czy to co w tamtej chwili chciała zrobić, było dobrym
posunięciem. Bez słowa weszła w głąb korytarza, pozostawiając
go kompletnie zdezorientowanego na progu domu. Kilka chwil później
z naciągniętą na głowę czapką i niedbale nałożonymi dresowymi
spodniami powróciła, trzymając w dłoniach pęk kluczy. Popatrzyła
na niego bez przekonania i wsparta na kuli, leniwym krokiem ruszyła
w stronę stojącego na podjeździe samochodu blondyna z uszkodzonym
tylnym reflektorem.
#
Z podpartą na ręce
głową siedział na wysokim drewnianym stołku, obserwując
krzątającą się przy jego samochodzie dziewczynę. Niewielka,
zabrudzona żarówka kołysała się nad jej głową, kiedy w
skupieniu z dziwnymi narzędziami trzymanymi w dłoniach grzebała
przy rozbitym świetle. Zaczął odczuwać niesamowitą senność,
wciąż walcząc z uporczywym szumem, rozdzierającym boleśnie
głowę. Ucisnął skronie, ale na niewiele się to zdało, bo
pulsowanie ani na moment nie ustało.
- Gdzie my w ogóle
jesteśmy? - zapytał nieprzytomnie, rozglądając się po
zaciemnionym pomieszczeniu, w którym unosił się przyprawiający o
mdłości zapach smaru i benzyny. Blondynka wyprostowała się,
zdmuchując grzywkę ze spoconego czoła. Oparła ręce na tyle
samochodu, spoglądając na niego z usmarowanym jakaś mazią
policzkiem.
- Warsztat mojego
brata.
- Nie wiedziałem,
że masz brata – odpowiedział lekko zaskoczony, dzielnie stawiając
opór jej natarczywemu, dominującemu spojrzeniu. Było w niej coś,
czego nie potrafił określić znanymi mu słowami, coś co
sprawiało, że mimo iż jej nienawidził, nie potrafił pozostać
obojętny. A myśl ta coraz bardziej zaczynała go przerażać
pomimo faktu, że alkohol nadal przejmował kontrolę nad jego
poczynaniami.
- Bo mnie nie znasz.
- Bo nie chcesz dać
się poznać – poprawił ją, ale ona wywróciła tylko oczami,
wracając do pracy. Przyglądał się jak z wystawionym językiem i
ogromnym skoncentrowaniem walczyła z roztrzaskanym reflektorem,
próbując go naprawić.
- Możesz mi
wyjaśnić, dlaczego znowu przyszedłeś do mnie? Przecież masz tylu
świetnych przyjaciół, niech oni ci pomagają – zagadnęła, gdy
przez dłuższą chwilę jedynym źródłem dźwięku było szumienie
mrugającej co jakiś czas żarówki. Spojrzała na niego zza
samochodu, wyczekując na jakąś racjonalną odpowiedź. Wzruszył
jedynie ramionami, opuszczając ręce.
- Wszyscy chyba
zostali na imprezie.
- Masz więcej
szczęścia niż rozumu i zupełnie nie wiem, dlaczego zgodziłam ci
się pomóc – odparła, wciskając pomiętą szmatę do tylnej
kieszeni spodni. - Powinnam zadzwonić po policję. Mogłeś kogoś
zabić, bo jesteś skończonym debilem, pozbawionym rozumu kretynem,
największym idiotą, jakiego w życiu udało mi się spotkać.
- Znowu góruję na
twoich listach – zaśmiał się cierpko, przeczesując palcami
przyklapnięte włosy, po tym jak zsunął z głowy czapkę. Chciał
być zabawny, ale ona najwyraźniej nie miała nastroju na takie
żarty. Pokręciła głową, ponownie przykucając przy samochodzie.
Coś znowu zaskrzypiało, lampka bezgłośnie zamrugała, a głuchy
brzęk rozproszył nocną ciszę, gdy Ariel kończyła swoje dzieło.
Wyprostowała się i lekko kuśtykając, podeszła do niego.
- Za trzy minuty
podjedzie po ciebie taksówka, twój samochód będzie stał na
tyłach warsztatu, więc jak wytrzeźwiejesz, będziesz go mógł
sobie jutro odebrać. Nikt się o tym nie dowie, ale warunek jest
jeden: znikasz z mojego życia na zawsze, nieodwracalnie, bez żadnego
ale, natychmiastowo – oznajmiła nad wyraz spokojnym głosem, a on
uważnie cały ten czas wpatrzony był w nią lekko rozbieganym
wzrokiem.
- Ale …
- Nie, Hemmings. Nie
mam ochoty wysłuchiwać żadnych twoich tłumaczeń, nie obchodzą
mnie w ogóle – przerwała mu, robiąc krok w tył, gdy zbliżył
się do niej. Nagle z zewnątrz dobiegł ich warkot silnika. Skinęła
głową w kierunku wyjścia. - Twoja taksówka.
Nie wiedząc jak się
zachować, Luke posłał jej ostatnie pozbawione emocji spojrzenie i
bez słowa udał się w stronę drzwi, które delikatnie
zaskrzypiały, gdy tylko je z nieco za dużą siłą pchnął. Odbiły
się z łoskotem od murowanej ściany, a głuchy huk rozniósł się
po okolicy. Obejrzał się jeszcze za siebie, ale Ariel podążała
już w zupełnie inną stronę, nie patrząc na niego.
Ona nie może tak po prostu zniknąć z jego życia. On widzi że powoli jej ulega, a ona jest chyba ślepa! I Luke wydaje sie dziwnie ogarnięty pomimo faktu że chodzi pijany
OdpowiedzUsuńCieszę się że posłuchałaś mojej rady i nie muszę na ciebie wrzeszczeć ^^
Czekam tylko na moment aż oboje ogarną, że są sobie potrzebni. Tak nie może być, że ciągle sie nienawidzą, i ty o tym dobrze wiesz! I wiesz także, że chcę poznać ich przyszłość. Wydaje mi się, że ich plany z każdym dniem ulegają zmianom. Ogromnie ci dziękuje za poprawienie mi humorku rozdziałem! I poleciłam twój blog mojej przyjaciółce! Więc bądź ze mnie dumna! Rozsławiam twe imie!
Czekam na nn :)
jestem z ciebie dumna i dziękuję!
UsuńNie chce mi się wierzyć, że Ariel tak po prostu wyrzuciła Luke'a ze swojego życia. No okay, wkurzał ją niemiłosiernie, ale jejku to było takie słodkie! I te ich
OdpowiedzUsuń"Świetnie.
Świetnie." :(
Wydaje mi się, że Arielka już się przyzwyczaiła do obecności Luke'a i za jakiś czas będzie jej tego brakować.
W ogóle to Luke też nie ustąpi tak łatwo. Przecież ten dzieciak może wszystko, do jasnej cholery IRJUFIEOJSFH JESTEM TAKA ZŁA NA ARIEL, ŻE AŻ MI CZACHA DYMI
Przerzucam się do teamu Lukasa lmao
nie nie nie hemmings nie zniknie z twojego życia rozumiesz? hipokrytko jedna ty
OdpowiedzUsuń*Pogwizduje* Luke patrzy trochę "inaczej" na Ariel... łołolołoło xd
OdpowiedzUsuńKońcu dowiedzieli się o Ronnie i Ashtonie #jeju
Coś czuję, że Ariel jeszcze zatęskni z Lucaskiem ^^
jak każdy normalny wie że on jeszcze dlugo nie zniknie z jej życia. to byłoby nudne gdyby teraz on znikną @PModzelewska
OdpowiedzUsuńOni nie zdają sobie sprawy że się nawzajem potrzebują. Ona nie może tak po prostu go wywalić. A boje się pomyśleć co jeszcze wymyślisz. :***
OdpowiedzUsuńniedobra Ariel, niedobra
OdpowiedzUsuńJak ja na to czekałam i dobrze że jestem sama w domu.
OdpowiedzUsuń- Jesteś hipokrytką.
HAHAHA nie mogę :"D
Brawo Luke!
Lecę czytać dalej. :*
Ej, Ariel! Zapakuję Luka i wyślę pocztą do niej. Bez zwrotów!
UsuńAle Luke był pijany i nie pamięta. xD i tak się zaraz przespią. :)
nienienie czemu ona tak na niego wrzeszczy i tak wie, że coś ją do niego ciągnie ?! ugh głupia baba, ale i tak będzie do niej gadał później itp bo zapomni i wszystkim przez to jego pijaństwo a ona ulegnie i znowu się będą "nienawidzić"
OdpowiedzUsuństrasznie się cieszę, ze dodałaś dzisiaj, rozdział dofjeordfjrfe i czekam na następny :D x @biebsftketchup
No ej tak nie może być! Ariel nie możesz tak po prostu powiedzieć mu żeby znikał!
OdpowiedzUsuńNiech oni się wkońcu polubią, cokolwiek
W pewnym sensie, to co dzieje się z Ariel, mnie przeraża. Naprawdę!! Jak dla mnie jest coraz gorzej. Luke miał dosyć silny argument i wydaje mi się, że Ariel pomogła mu dlatego, że w jakiś sposób obawiała się tego, co się stanie jak mu nie pomoże... Dlaczego Luke nie był, aż tak bardzo zdziwiony, kiedy zobaczył Ronnie i Ashton'a??? Żal mi Ariel, bo widzę, że chyba sobie nie radzi...a swoją drogą to ona mi kogoś przypomina...
OdpowiedzUsuńbo luke tak jakby nie interesuje się życiem intymnym ashtona, więc w zasadzie mu obojętne z kim jest jego przyjaciel
Usuńa ariel mimo iż stara się dzielnie walczyć, to powoli zaczyna się gubić
Gubić w czym??
Usuńw życiu, ona sama nie wie czego tak naprawdę chce, czego nie chce
UsuńKurcze, ale się pokreciło wszystko. Luke tym razem przegiał, ale mam cichą nadzieję, że będzie walczył o tę znajomość.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następną część.
Trzymaj się ;)
S.
A Hemmings zawsze pijany i zawsze po pachy w kłopotach. Szkoda, że (zazwyczaj) tylko w taim stanie przypomina sobie o Ariel i drodze do niej. W sumie zachowanie Ariel jest zrozumiałe. Nikt, kto ma choć odrobinę oleju w głowie, nie chciałby takiego układu. Pojawia się, gdy czegoś chce i traktuję ją jak rzecz. Wszystko ma swoje granice. I mam nadzieję, ze zakończenie tego wieczoru da Lukowi trochę do namysłu.
OdpowiedzUsuńCo do sytuacji z Ronnie, dobra, tu nie obronię Ariel. Zalatuje hipokryzją i Luke ma zupełnie rację. Sorry A., taka prawda.
Pozdrawiam! :)
wydaje mi się, że to jest taka obronna reakcja ze strony ariel, traci kogoś, komu pozwoliła wejść w swoje życie
UsuńOni nie mogą tak po prostu stracić kontaktu, to się na pewno nie uda. Poza tym, czy Ariel jest slepa? Nawet Luke zaczyna zauważać ze mu na niej zależy, a ona dalej nie dopuszcza do siebie takiej myśli. Oby to się zmieniło :D
OdpowiedzUsuńŻyczę ci weny i pozdrawiam x
a ja mam takie troszeczkę inne pytanie... ile jeszcze przewidujesz rozdziałów WIHAY ? i czy będzie tylko ta część, czy jeszcze druga ?
OdpowiedzUsuńile rozdziałów, to ja nie mam pojęcia, ale część będzie tylko jedna
UsuńSuper świetny rozdział. Mega po prostu ach.
OdpowiedzUsuń��
OdpowiedzUsuńomg, co?! co?! co?!
OdpowiedzUsuńrozdział świetny c:
no nie on powinien pocałować ja pod koniec jak mówiła że ma zniknąć :c
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Hemmingsem, Ariel zachowała się jak hipokrytka (skąd on w ogóle zna to słowo, hah). Nie rozumiem dlaczego naskoczyła na Ronnie, to w końcu nie jej życie. Czemu zaczyna odtrącać kolejną osobę? Naprawdę chce zostać sama?
OdpowiedzUsuńTa silna reakcja dziewczyny na to, jak bezmyślnie zachował się Luke, pozwala mi stworzyć teorię, iż Ariel miała wypadek samochodowy (stąd też jej kontuzja). Tylko kto prowadził? Czy ona (biorąc pod uwagę jej wcześniejszą styczność z narkotykami, możliwe, że też z alkoholem), czy osoba, która zginęła?
Niby Arielka "wyrzuciła" Hemmingsa ze swojego życia, ale nie wierzę, że on faktycznie z niego zniknie.
K.
czy ona odtrąca ronnie, nie ujęłabym tego w taki sposób
Usuńto chyba była raczej odruchowa obronna reakcja na to, że powoli zaczyna ją tracić na rzecz kogoś innego
Przeczuwalam, ze Ronnie po kryjomu spotyka sie z Ashtonem. Choc raz moge przyznac Luke'owi racje, Ariel zachowala sie jak hipokrytka.
OdpowiedzUsuńJakie to typowe, ze Luke idzie do Ariel w potrzebie. Widac, ze chlopak nieswiadomie sie do niej zblizyl, potrzebuje jej. Zaskoczyly mnie slowa Ariel. Jestem ciekawa czy Luke naprawde zniknie z jej zycia... Przeczuwam ze nie, haha.
Pozdrawiam i zycze weny!
Powiem tyle, wczoraj znalazłam WTNGD, ryczałam jak głupia. Kocham cię za tamto opowiadanie i ogólnie kocham twój styl pisania i BOŻE NIE WIEM CO POWIEDZIEĆ. Po prostu jesteś genialna.
OdpowiedzUsuńaww dziękuję!
Usuńczy to że ariel "wyrzuciła" luka z życia oznacza koniec ich układu z seksem?
OdpowiedzUsuńdla niej na pewno tak
Usuńmówisz że dla ariel więc dla luka nie? czy on bedzie chciał ją zgwałcić ?// moje myśli chyba zawędrowały zbyt daleko
Usuńoj zdecydowanie za daleko
Usuńmogę liczyć na mały spojler? taki tyciuśki ??? plisss
Usuńktoś wpadnie w małą, trochę przypadkową 'pułapkę' :-)
UsuńCzy dzisiaj moze pojawi sie #siedemnaście? :)
OdpowiedzUsuńraczej nie
Usuńnic mi to nie mówi ale dziękuję @_@
UsuńBardzo wzruszający rozdział :)
OdpowiedzUsuńMam pytanie czy przewidujesz niedługo w opowiadaniu opowiedzieć historię dlaczego Arielka ma problemy z noga? Bardzo serdecznie pozdrawiam i czekam na odpowiedź :*
powoli pewne fakty z jej życia wyjdą na jaw
Usuńokay. sądziłam, że poprzedni rozdział wygrał wszystko, ale nie, ten jest jeszcze lepszy xd jak ty to robisz? ronnie i ashton. wyszło na jaw. reakcja ariel. odpowiedź luke'a. KURWA, ZA DUŻO XD nie wiem jak to skomentować, matko, mózg mi odjęło. i dlaczego przyszedł właśnie do niej? słowa pijanych to myśli trzeźwych, a więc może zaczął na niej polegać bardziej niż na kimkolwiek innym? uświadomił sobie swoje uczucia? damn. za dużo. xx
OdpowiedzUsuń