niedziela

#szesnaście. nienawidzę ci pomagać.


Opona niewielkiego czarnego bmx'a zaszurała z charakterystycznym piskiem na chodniku, wzniecając w górę delikatny obłok kurzu. Ariel praktycznie wpadła na kierownicę roweru, w ostatniej chwili unikając większej kolizji z kołem, które zatrzymało się kilka centymetrów przed jej stopą. Jedna ze słuchawek wypadła jej z ucha, gdy gwałtownie stanęła w miejscu. Krótkie, dość stanowcze przekleństwo wyrwało się z jej ust, gdy podciągała czapkę, która zsunęła się na oczy. Kiedy tylko spojrzała przed siebie, dostrzegła wyszczerzoną w szerokim uśmiechu twarz Luke'a. Westchnęła ciężko i poprawiając szelkę plecaka, chciała go ominąć, ale sprytnie kolejny raz zajechał jej drogę. Przymknęła na ułamek sekundy oczy, w myślach odliczając do dziesięciu. Wychodząc z domu, obiecała sobie, że tego dnia nie miała pozwolić nikomu na wytrącenie jej z równowagi psychicznej. Zacisnęła zęby, spoglądając kątem oka na rozbawioną twarz chłopaka. Mimo podkrążonych, zmęczonych oczu, niewielkiego zarostu na policzkach oraz przyklapniętych włosów wystających spod czerwonej czapki z daszkiem wciąż potrafił wykrzesać z siebie resztki perfidnego uśmieszku, którego nienawidziła.
- Mógłbyś łaskawie zjechać mi z drogi?
- Nie było cię wczoraj w szkole – oznajmił z delikatnie uniesioną brwią, przyglądając się jej uważnie. Ariel lekko przechyliła głowę, wykrzywiając usta. Krótkie, żałosne parsknięcie wydobyło się z jej ust.
- Nie chcesz chyba mi powiedzieć, że się stęskniłeś, albo co gorsze martwiłeś – zakpiła, kolejny raz podejmując próbę obejścia jego roweru, ale ponownie okazał się mieć zdecydowanie zbyt dobry refleks. Wyraźnie się jednak zmieszał, pospiesznie prostując się. Poprawił czapkę, chrząkając znacząco.
- Oczywiście, że nie – fuknął urażony, unosząc wysoko głowę. Jego reakcja nie była jednak zbyt naturalna, ale dziewczyna nie miała ochoty, aby zastanawiać się nad tym, co mogło znaczyć jego dziwne zachowanie. - Po prostu chciałem oddać ci wszystkie twoje książki. Miałem już to zrobić wtedy, jak do ciebie przyszłem...
- Przyszedłem – poprawiła go ze znudzeniem, ale on machnął tylko ręką.
- Nieważne - dodał rozdrażniony, sięgając do plecaka po kilka podręczników. Dziewczyna uważnie śledziła jego nerwowe poczynania, kiedy nie potrafił poradzić sobie z wyjęciem książek, które uparcie stawiały mu opór. W końcu jednak uległy, a on z niewielką ulgą oddał ciężkie tomiska, wciskając je w dłonie dziewczyny. Aż ugięły się pod nią na moment kolana, gdy bez uprzedzenia obdarował ją dodatkowym ciężarem.
- Subtelny, jak zawsze – mruknęła do siebie, chwytając mocniej wysuwające się z rąk książki. Gdy kolejny raz otwierał usta, aby najwyraźniej do niej przemówić, włożyła ponownie słuchawki do uszu i nie zwracając już uwagi na jego nawoływanie, wsparta na kuli, ruszyła żwawym krokiem w stronę głównego wejścia do szkoły. Zwiększyła głośności, kiedy mimo wszystko głupie okrzyki chłopaka docierały do niej z daleka. Wsłuchana w głośną muzykę, odcięła się kompletnie od świata. Wtopiła się w kroczący na zajęcia tłum uczniów, pragnąc choć na moment stać się między nimi niewidzialną. Przeciskając się przez grupki roześmianych rówieśników, podążyła w kierunku zapchanej klatki schodowej, która prowadziła na piętro budynku. Nie lubiła tych codziennych wycieczek w górę, ale brak windy nie pozostawiał jej innego wyboru.
- Jesteśmy dopiero na półpiętrze, a ty sapiesz jakbyś co najmniej przebiegła dwa razy maraton – irytujący głos Luke'a rozległ się tuż obok, kiedy z wciśniętymi pod szelki plecaka dłońmi przyłączył się do jej wspinaczki po schodach. Rzuciła mu krótkie spojrzenie, ale nie zamierzała odpowiadać na tę zaczepkę, skupiając się wyłącznie na tym, aby głęboko oddychać. Pokonywanie kolejnych stopni nie należało do jej ulubionych zajęć, bo dość szybko ją to męczyło, ale teraz w towarzystwie blondyna nie mogła dać po sobie tego poznać. Zacisnęła więc mocniej zęby, dzielnie stawiając kolejne kroki.
- Odwal się – sapnęła z trudem, łapiąc kolejny głęboki haust powietrza, gdy przystanęła na moment przed kolejną stromą dawką schodków, prowadzących na trzecie piętro, gdzie odbywała się pierwsza tego dnia lekcja fizyki. Miała naiwną nadzieję, że gdy tylko przymknie oczy i mocno się skupi, blondyn zniknie. Nic podobnego jednak się nie wydarzyło, bo kiedy tylko ponownie się zatrzymała, by zaczerpnąć powietrze, on nadal przebywał tuż obok niej. Odrzuciła włosy na plecy, spoglądając na niego pełnym litości wzrokiem. Była gotowa, aby mu coś przykrego powiedzieć, ale w tej samej chwili zza jednego z filarów wyłoniła się rudowłosa dziewczyna z delikatnie rozmazanym błyszczykiem na ustach i rozmierzwionymi włosami. Zapinała właśnie koszulę, poprawiając spód plisowanej spódnicy. Ariel otworzyła szerzej oczy, przyglądając się oniemiała swojej przyjaciółce. Za jej plecami pojawił się chłopak z kręconymi włosami, siłujący się z paskiem od spodni, który nie chciał się dopiąć.
- Ronnie?!
- Ashton?
Dziewczyna wymieniła zaskoczone spojrzenie z równie zdezorientowanym Hemmingsem, potrząsając lekko głową. Jej wzrok ponownie powędrował na niepewnie uśmiechającą się przyjaciółkę, która nerwowo trzymała Ashtona za rękę. Była zszokowana i przez kilka pierwszych sekund nie wiedziała jak zareagować na to wszystko.
- Nie wierzę, po prostu nie wierzę! - jęknęła pogardliwie, opuszczając ramiona w geście totalnego zrezygnowania. Pokręciła z dezaprobatą głową, patrząc uważnie na zawstydzoną przyjaciółkę. - I to on był powodem tych wszystkich chwil, kiedy mnie bez żadnego zastanowienia i żadnych skrupułów olewałaś? Tych wszystkich przerw na których cię nie było? Ten, którym jeszcze nie tak dawno gardziłaś, razem z tą całą jego grupką zadufanych bogatych dzieciaków, którzy myślą, że są lepsi od wszystkich dookoła? - zarzuciła ją pełnymi pretensji pytaniami, nie dając ani przez moment dojść do słowa. Gdy nagle zapadła między nimi złowroga cisza, w której zdążyły wymienić jedno spojrzenie, blondynka westchnęła ciężko. - Wiesz co? Nawet nie jestem zła, po prostu mnie zawiodłaś.
- Ariel …
Jednak ona nie zamierzała słuchać żadnych wyjaśnień. Odwróciła się dość gwałtownie na pięcie i już miała zejść ze schodów, gdy nieopatrznie weszła wprost w stojącego za nią Luke'a. Zadarła głowę i z wściekłością spojrzała na jego rozweseloną twarz. Popatrzył na nią z politowaniem, wzdychając z bezradnością.
- Nie uważasz, że jesteś hipokrytką? - zapytał szeptem rozbawiony całą tą sytuacją, mrugając do niej zalotnie okiem. Krótką chwilę wpatrywała się w niego z zaciśniętymi w złości ustami, gromiąc go wzrokiem. - Robisz dokładnie to samo co ona.
- Pieprz się, Hemmings! - warknęła, potrącając go ramieniem, kiedy nerwowym krokiem ruszyła przed siebie. Dość nieporadnie zaczęła kuśtykać po schodach, przytrzymując się kurczowo barierki.
- Z tobą zawsze! - krzyknął za nią, ale nawet nie raczyła się obejrzeć, słysząc jedynie jego gromki śmiech.

#

Kiedy uporczywe pukanie do drzwi ani na moment nie ucichło, z rzucanymi w głuchą przestrzeń przekleństwami zwlokła się niechętnie z łóżka i przerzucając przez ramiona leżącą na podłodze bluzę, ruszyła w stronę korytarza. Nie do końca przytomna, po omacku przekręciła klucz, a gdy tylko uchyliła lekko skrzypiące skrzydło, ciche westchnienie wydobyło się z jej ust. Podrapała się po głowie, naciągając mocniej rękawy, gdy tylko poczuła chłodny powiew nocnego powietrza. W progu kilka kroków przed nią stała nonszalancko oparta o framugę osoba, której widzieć nie chciała.
- Pogięło cię do reszty, Hemmings?! - syknęła, pocierając dłonią zaspane oczy. W odpowiedzi wykrzywił jedynie usta, mrugając powiekami. Nie musiała zbyt długo mu się przyglądać, aby stwierdzić, że znowu był pijany.
- Cześć Keller – odezwał się w końcu, chichocząc nerwowo. Zaczerwienione, zamglone oczy zdradzały jego stan.
- Dobranoc, Hemmings! - Ariel była już gotowa zatrzasnąć mu przed nosem drzwi, ale w ostatniej chwili wcisnął do środka stopę, uniemożliwiając jej to. Zbliżył się nieco, a ona wyczuła drażniący zapach alkoholu wymieszany z jego intensywnymi perfumami i miętową gumą do żucia. Odruchowo zrobiła krok w tył.
- Musisz mi pomóc – jęknął żałośnie, wbijając w nią błagalny wzrok.
- Nic nie muszę! - zaoponowała momentalnie, ale on najwyraźniej nie zamierzał przyjmować tych słów do siebie. Podszedł bliżej i dopiero wtedy w nikłym świetle lampki ustawionej w dalszej części korytarza dostrzegła zadrapanie na jego nieogolonym policzku.
- Miałem mały wypadek – wyjaśnił bełkotliwie, gestem ręki pokazując niewielki, jego zdaniem, rozmiar szkód, po czym roześmiał się perliście, jakby co najmniej powiedział dobry żart.
- Tak, wiem, przy urodzeniu, kiedy lekarz upuścił cię na podłogę i uderzyłeś się w głowę, dlatego do dziś masz z nią problem.
- Zabawne – zauważył z uniesionym w górę wskazującymi palcem, nadal głupkowato się uśmiechając. Ariel wywróciła oczami, wzdychając głęboko. Przetarła dłonią twarz, odgarniając z czoła natrętnie opadającą grzywkę.
- Jest środek nocy, idioto, wszyscy normalni ludzie śpią, po co tu przyszedłeś?
- Miałem mały wypadek – powtórzył, pocierając ręką zarośnięty policzek. - Tak jakby troszkę uszkodziłem samochód i ...
- Czy ty próbujesz właśnie mi przekazać informację, że w takim stanie prowadziłeś samochód? - przerwała mu momentalnie, unosząc się. Otworzyła szerzej z zaskoczenia oczy, a on znowu się tylko błazeńsko uśmiechnął. Zarechotał cichutko, po czym dość donośnie czknął.
- Ale że w jakim stanie? - zapytał z obojętnym wzruszeniem ramion, jakby gdyby nic się nie stało. Dziewczyna niespokojnie zamrugała powiekami, nie dowierzając temu co właśnie widziała.
- Hemmings, debilu jeden skończony, jesteś pijany! - krzyknęła, nie zważając na to, że mogła kogoś obudzić. - Pomijając fakt, że sam mogłeś zrobić sobie krzywdę, to ktoś niewinny mógł ucierpieć z powodu twojej skrajnej nieodpowiedzialności. Boże, jak można być takim idiotą?! Wyjdź, po prostu wyjdź – dodała zdenerwowana, próbując wypchać do z przedpokoju. Nie mogła znieść myśli, że zachował się w tak lekkomyślny sposób, narażając na niebezpieczeństwo czyjeś życie. Zbyt dobrze wiedziała, jak wiele złego czynił nadmiar alkoholu, dlatego każdy przejaw nadużycia traktowała niezwykle poważnie.
- Ale Keller, musisz mi pomóc, nie mogę teraz wrócić do domu, matka mnie zabije – wybełkotał, stawiając jej niewielki opór, kiedy wyrzucała go za próg.
- Prawdopodobnie miałaby rację. Chętnie bym jej pomogła.
- Ale Keller – jęknął znowu, a jego na wpół otwarte oczy przyglądały jej się błagalnie. - Ja ci ostatnio pomogłem.
Przystanęła nagle i ścisnęła mocniej usta. Biła się z własnymi myślami, nie wiedząc czy to co w tamtej chwili chciała zrobić, było dobrym posunięciem. Bez słowa weszła w głąb korytarza, pozostawiając go kompletnie zdezorientowanego na progu domu. Kilka chwil później z naciągniętą na głowę czapką i niedbale nałożonymi dresowymi spodniami powróciła, trzymając w dłoniach pęk kluczy. Popatrzyła na niego bez przekonania i wsparta na kuli, leniwym krokiem ruszyła w stronę stojącego na podjeździe samochodu blondyna z uszkodzonym tylnym reflektorem.

#

Z podpartą na ręce głową siedział na wysokim drewnianym stołku, obserwując krzątającą się przy jego samochodzie dziewczynę. Niewielka, zabrudzona żarówka kołysała się nad jej głową, kiedy w skupieniu z dziwnymi narzędziami trzymanymi w dłoniach grzebała przy rozbitym świetle. Zaczął odczuwać niesamowitą senność, wciąż walcząc z uporczywym szumem, rozdzierającym boleśnie głowę. Ucisnął skronie, ale na niewiele się to zdało, bo pulsowanie ani na moment nie ustało.
- Gdzie my w ogóle jesteśmy? - zapytał nieprzytomnie, rozglądając się po zaciemnionym pomieszczeniu, w którym unosił się przyprawiający o mdłości zapach smaru i benzyny. Blondynka wyprostowała się, zdmuchując grzywkę ze spoconego czoła. Oparła ręce na tyle samochodu, spoglądając na niego z usmarowanym jakaś mazią policzkiem.
- Warsztat mojego brata.
- Nie wiedziałem, że masz brata – odpowiedział lekko zaskoczony, dzielnie stawiając opór jej natarczywemu, dominującemu spojrzeniu. Było w niej coś, czego nie potrafił określić znanymi mu słowami, coś co sprawiało, że mimo iż jej nienawidził, nie potrafił pozostać obojętny. A myśl ta coraz bardziej zaczynała go przerażać pomimo faktu, że alkohol nadal przejmował kontrolę nad jego poczynaniami.
- Bo mnie nie znasz.
- Bo nie chcesz dać się poznać – poprawił ją, ale ona wywróciła tylko oczami, wracając do pracy. Przyglądał się jak z wystawionym językiem i ogromnym skoncentrowaniem walczyła z roztrzaskanym reflektorem, próbując go naprawić.
- Możesz mi wyjaśnić, dlaczego znowu przyszedłeś do mnie? Przecież masz tylu świetnych przyjaciół, niech oni ci pomagają – zagadnęła, gdy przez dłuższą chwilę jedynym źródłem dźwięku było szumienie mrugającej co jakiś czas żarówki. Spojrzała na niego zza samochodu, wyczekując na jakąś racjonalną odpowiedź. Wzruszył jedynie ramionami, opuszczając ręce.
- Wszyscy chyba zostali na imprezie.
- Masz więcej szczęścia niż rozumu i zupełnie nie wiem, dlaczego zgodziłam ci się pomóc – odparła, wciskając pomiętą szmatę do tylnej kieszeni spodni. - Powinnam zadzwonić po policję. Mogłeś kogoś zabić, bo jesteś skończonym debilem, pozbawionym rozumu kretynem, największym idiotą, jakiego w życiu udało mi się spotkać.
- Znowu góruję na twoich listach – zaśmiał się cierpko, przeczesując palcami przyklapnięte włosy, po tym jak zsunął z głowy czapkę. Chciał być zabawny, ale ona najwyraźniej nie miała nastroju na takie żarty. Pokręciła głową, ponownie przykucając przy samochodzie. Coś znowu zaskrzypiało, lampka bezgłośnie zamrugała, a głuchy brzęk rozproszył nocną ciszę, gdy Ariel kończyła swoje dzieło. Wyprostowała się i lekko kuśtykając, podeszła do niego.
- Za trzy minuty podjedzie po ciebie taksówka, twój samochód będzie stał na tyłach warsztatu, więc jak wytrzeźwiejesz, będziesz go mógł sobie jutro odebrać. Nikt się o tym nie dowie, ale warunek jest jeden: znikasz z mojego życia na zawsze, nieodwracalnie, bez żadnego ale, natychmiastowo – oznajmiła nad wyraz spokojnym głosem, a on uważnie cały ten czas wpatrzony był w nią lekko rozbieganym wzrokiem.
- Ale …
- Nie, Hemmings. Nie mam ochoty wysłuchiwać żadnych twoich tłumaczeń, nie obchodzą mnie w ogóle – przerwała mu, robiąc krok w tył, gdy zbliżył się do niej. Nagle z zewnątrz dobiegł ich warkot silnika. Skinęła głową w kierunku wyjścia. - Twoja taksówka.
Nie wiedząc jak się zachować, Luke posłał jej ostatnie pozbawione emocji spojrzenie i bez słowa udał się w stronę drzwi, które delikatnie zaskrzypiały, gdy tylko je z nieco za dużą siłą pchnął. Odbiły się z łoskotem od murowanej ściany, a głuchy huk rozniósł się po okolicy. Obejrzał się jeszcze za siebie, ale Ariel podążała już w zupełnie inną stronę, nie patrząc na niego.



43 komentarze:

  1. Ona nie może tak po prostu zniknąć z jego życia. On widzi że powoli jej ulega, a ona jest chyba ślepa! I Luke wydaje sie dziwnie ogarnięty pomimo faktu że chodzi pijany
    Cieszę się że posłuchałaś mojej rady i nie muszę na ciebie wrzeszczeć ^^
    Czekam tylko na moment aż oboje ogarną, że są sobie potrzebni. Tak nie może być, że ciągle sie nienawidzą, i ty o tym dobrze wiesz! I wiesz także, że chcę poznać ich przyszłość. Wydaje mi się, że ich plany z każdym dniem ulegają zmianom. Ogromnie ci dziękuje za poprawienie mi humorku rozdziałem! I poleciłam twój blog mojej przyjaciółce! Więc bądź ze mnie dumna! Rozsławiam twe imie!
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chce mi się wierzyć, że Ariel tak po prostu wyrzuciła Luke'a ze swojego życia. No okay, wkurzał ją niemiłosiernie, ale jejku to było takie słodkie! I te ich
    "Świetnie.
    Świetnie." :(
    Wydaje mi się, że Arielka już się przyzwyczaiła do obecności Luke'a i za jakiś czas będzie jej tego brakować.
    W ogóle to Luke też nie ustąpi tak łatwo. Przecież ten dzieciak może wszystko, do jasnej cholery IRJUFIEOJSFH JESTEM TAKA ZŁA NA ARIEL, ŻE AŻ MI CZACHA DYMI
    Przerzucam się do teamu Lukasa lmao

    OdpowiedzUsuń
  3. nie nie nie hemmings nie zniknie z twojego życia rozumiesz? hipokrytko jedna ty

    OdpowiedzUsuń
  4. *Pogwizduje* Luke patrzy trochę "inaczej" na Ariel... łołolołoło xd
    Końcu dowiedzieli się o Ronnie i Ashtonie #jeju
    Coś czuję, że Ariel jeszcze zatęskni z Lucaskiem ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. jak każdy normalny wie że on jeszcze dlugo nie zniknie z jej życia. to byłoby nudne gdyby teraz on znikną @PModzelewska

    OdpowiedzUsuń
  6. Oni nie zdają sobie sprawy że się nawzajem potrzebują. Ona nie może tak po prostu go wywalić. A boje się pomyśleć co jeszcze wymyślisz. :***

    OdpowiedzUsuń
  7. niedobra Ariel, niedobra

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ja na to czekałam i dobrze że jestem sama w domu.
    - Jesteś hipokrytką.
    HAHAHA nie mogę :"D
    Brawo Luke!
    Lecę czytać dalej. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, Ariel! Zapakuję Luka i wyślę pocztą do niej. Bez zwrotów!
      Ale Luke był pijany i nie pamięta. xD i tak się zaraz przespią. :)

      Usuń
  9. nienienie czemu ona tak na niego wrzeszczy i tak wie, że coś ją do niego ciągnie ?! ugh głupia baba, ale i tak będzie do niej gadał później itp bo zapomni i wszystkim przez to jego pijaństwo a ona ulegnie i znowu się będą "nienawidzić"
    strasznie się cieszę, ze dodałaś dzisiaj, rozdział dofjeordfjrfe i czekam na następny :D x @biebsftketchup

    OdpowiedzUsuń
  10. No ej tak nie może być! Ariel nie możesz tak po prostu powiedzieć mu żeby znikał!
    Niech oni się wkońcu polubią, cokolwiek

    OdpowiedzUsuń
  11. W pewnym sensie, to co dzieje się z Ariel, mnie przeraża. Naprawdę!! Jak dla mnie jest coraz gorzej. Luke miał dosyć silny argument i wydaje mi się, że Ariel pomogła mu dlatego, że w jakiś sposób obawiała się tego, co się stanie jak mu nie pomoże... Dlaczego Luke nie był, aż tak bardzo zdziwiony, kiedy zobaczył Ronnie i Ashton'a??? Żal mi Ariel, bo widzę, że chyba sobie nie radzi...a swoją drogą to ona mi kogoś przypomina...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo luke tak jakby nie interesuje się życiem intymnym ashtona, więc w zasadzie mu obojętne z kim jest jego przyjaciel
      a ariel mimo iż stara się dzielnie walczyć, to powoli zaczyna się gubić

      Usuń
    2. w życiu, ona sama nie wie czego tak naprawdę chce, czego nie chce

      Usuń
  12. Kurcze, ale się pokreciło wszystko. Luke tym razem przegiał, ale mam cichą nadzieję, że będzie walczył o tę znajomość.
    Z niecierpliwością czekam na następną część.
    Trzymaj się ;)
    S.

    OdpowiedzUsuń
  13. A Hemmings zawsze pijany i zawsze po pachy w kłopotach. Szkoda, że (zazwyczaj) tylko w taim stanie przypomina sobie o Ariel i drodze do niej. W sumie zachowanie Ariel jest zrozumiałe. Nikt, kto ma choć odrobinę oleju w głowie, nie chciałby takiego układu. Pojawia się, gdy czegoś chce i traktuję ją jak rzecz. Wszystko ma swoje granice. I mam nadzieję, ze zakończenie tego wieczoru da Lukowi trochę do namysłu.
    Co do sytuacji z Ronnie, dobra, tu nie obronię Ariel. Zalatuje hipokryzją i Luke ma zupełnie rację. Sorry A., taka prawda.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wydaje mi się, że to jest taka obronna reakcja ze strony ariel, traci kogoś, komu pozwoliła wejść w swoje życie

      Usuń
  14. Oni nie mogą tak po prostu stracić kontaktu, to się na pewno nie uda. Poza tym, czy Ariel jest slepa? Nawet Luke zaczyna zauważać ze mu na niej zależy, a ona dalej nie dopuszcza do siebie takiej myśli. Oby to się zmieniło :D
    Życzę ci weny i pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  15. a ja mam takie troszeczkę inne pytanie... ile jeszcze przewidujesz rozdziałów WIHAY ? i czy będzie tylko ta część, czy jeszcze druga ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ile rozdziałów, to ja nie mam pojęcia, ale część będzie tylko jedna

      Usuń
  16. Super świetny rozdział. Mega po prostu ach.

    OdpowiedzUsuń
  17. omg, co?! co?! co?!
    rozdział świetny c:

    OdpowiedzUsuń
  18. no nie on powinien pocałować ja pod koniec jak mówiła że ma zniknąć :c

    OdpowiedzUsuń
  19. Zgadzam się z Hemmingsem, Ariel zachowała się jak hipokrytka (skąd on w ogóle zna to słowo, hah). Nie rozumiem dlaczego naskoczyła na Ronnie, to w końcu nie jej życie. Czemu zaczyna odtrącać kolejną osobę? Naprawdę chce zostać sama?
    Ta silna reakcja dziewczyny na to, jak bezmyślnie zachował się Luke, pozwala mi stworzyć teorię, iż Ariel miała wypadek samochodowy (stąd też jej kontuzja). Tylko kto prowadził? Czy ona (biorąc pod uwagę jej wcześniejszą styczność z narkotykami, możliwe, że też z alkoholem), czy osoba, która zginęła?
    Niby Arielka "wyrzuciła" Hemmingsa ze swojego życia, ale nie wierzę, że on faktycznie z niego zniknie.
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czy ona odtrąca ronnie, nie ujęłabym tego w taki sposób
      to chyba była raczej odruchowa obronna reakcja na to, że powoli zaczyna ją tracić na rzecz kogoś innego

      Usuń
  20. Przeczuwalam, ze Ronnie po kryjomu spotyka sie z Ashtonem. Choc raz moge przyznac Luke'owi racje, Ariel zachowala sie jak hipokrytka.
    Jakie to typowe, ze Luke idzie do Ariel w potrzebie. Widac, ze chlopak nieswiadomie sie do niej zblizyl, potrzebuje jej. Zaskoczyly mnie slowa Ariel. Jestem ciekawa czy Luke naprawde zniknie z jej zycia... Przeczuwam ze nie, haha.
    Pozdrawiam i zycze weny!

    OdpowiedzUsuń
  21. Powiem tyle, wczoraj znalazłam WTNGD, ryczałam jak głupia. Kocham cię za tamto opowiadanie i ogólnie kocham twój styl pisania i BOŻE NIE WIEM CO POWIEDZIEĆ. Po prostu jesteś genialna.

    OdpowiedzUsuń
  22. czy to że ariel "wyrzuciła" luka z życia oznacza koniec ich układu z seksem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla niej na pewno tak

      Usuń
    2. mówisz że dla ariel więc dla luka nie? czy on bedzie chciał ją zgwałcić ?// moje myśli chyba zawędrowały zbyt daleko

      Usuń
    3. oj zdecydowanie za daleko

      Usuń
    4. mogę liczyć na mały spojler? taki tyciuśki ??? plisss

      Usuń
    5. ktoś wpadnie w małą, trochę przypadkową 'pułapkę' :-)

      Usuń
  23. Czy dzisiaj moze pojawi sie #siedemnaście? :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo wzruszający rozdział :)
    Mam pytanie czy przewidujesz niedługo w opowiadaniu opowiedzieć historię dlaczego Arielka ma problemy z noga? Bardzo serdecznie pozdrawiam i czekam na odpowiedź :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powoli pewne fakty z jej życia wyjdą na jaw

      Usuń
  25. okay. sądziłam, że poprzedni rozdział wygrał wszystko, ale nie, ten jest jeszcze lepszy xd jak ty to robisz? ronnie i ashton. wyszło na jaw. reakcja ariel. odpowiedź luke'a. KURWA, ZA DUŻO XD nie wiem jak to skomentować, matko, mózg mi odjęło. i dlaczego przyszedł właśnie do niej? słowa pijanych to myśli trzeźwych, a więc może zaczął na niej polegać bardziej niż na kimkolwiek innym? uświadomił sobie swoje uczucia? damn. za dużo. xx

    OdpowiedzUsuń