Szelest wypełnionych
zakupami reklamówek idealnie uzupełniał się z wygwizdywaną przez
Luke'a melodią piosenki, która od samego rana chodziła mu po
głowie. Wyjątkowo ostentacyjnie przeżuwał miętową gumę,
podśpiewując co jakiś czas nie do końca znane mu słowa. Nie
przeszkadzało mu to jednak w niczym. Odstawił ciężkie torby na
stół, oddychając z nieskrywaną ulgą, gdy wreszcie pozbył się
zbędnego balastu.
- Keller,
przywiozłem ci trochę jedzenia z miasta, żebyś tu nie zdechła z
głodu, aczkolwiek nie byłem do końca pewny, czym tak naprawdę
żywią się syreny – zażartował, sam śmiejąc się z własnego
udanego dowcipu. W odpowiedzi dostał jednak totalną ciszę, która
wypełniała cały domek jego rodziców, zajmowany od kilku dni przez
Ariel. Z niewielkim niepokojem zmrużył lekko brwi, rozglądając
się dookoła. Mimo kilku kolejnych prób przywołania dziewczyny,
efekt był równie mizerny jak za pierwszym razem. Zsunął kaptur z
głowy i zajrzał do każdego możliwego pomieszczenia, ale
dziewczyny nigdzie nie było. Gdyby nie porozrzucane po podłodze
ubrania, niechlujnie poukładane na pralce kosmetyki i stos papierków
po czekoladowych batonikach na kanapie mógłby przysiąc, że nikt
tam nie mieszkał.
- Keller, gdzie ty
do cholery jesteś? - powtórzył ze zdecydowanie większą irytacją
w głosie, poprawiając zsuwającą się na czoło czapkę. Wszedł
do pogrążonego w zupełnej ciemności niewielkiego saloniku,
dostrzegając uchylone drzwi tarasowe, które po kilku drewnianych
schodkach prowadziły prosto na pobliską plażę. Biała firana
powiewała delikatnie, wprawiana w ruch przez wpadające do środka
chłodne, morskie powietrze. Nie zastanawiając się zbyt długo
wyszedł na zewnątrz, z niepokojem rozglądając się po okolicy,
gdy mroźny podmuch uderzył w rozgrzaną skórę twarzy. Odruchowo
naciągnął kaptur na głowę, zapinając szczelniej bluzę. Wieczór
był zimny, a jedynym źródłem światła stał się jasny księżyc
na ciemnym niebie. W pewnej chwili jego uwagę przykuły ślady
niewielkich stóp na mokrym piasku, których nie zdołał jeszcze
zmyć kolejny przypływ. Uniósł nieco głowę, dostrzegając
stojącą w wodzie dziewczynę. Miała na sobie powiewającą na
wietrze, trochę za dużą koszulkę, która wydawała mu się
dziwnie znajoma. Mokra część materiału przylegała do jej ciała,
gdy morska fala ponownie oblewała nagie nogi. Z przerażeniem
wpatrywał się, jak z każdym kolejnym krokiem zanurzała się w
wodzie coraz bardziej, a siła uderzenia co chwilę wytrącała ją w
równowagi. Osłaniając twarz rękami, broniła się przed
rozpryskującymi kroplami. Wstrzymał oddech, kiedy wraz z następnym
przypływem na krótki moment znikła pod wzburzoną taflą
bezkresnego oceanu. Szybko jednak na nowo dostrzegł wyłaniającą
się spod powierzchni przemoczoną sylwetkę blondynki, która nadal
dzielnie kroczyła przed siebie, nie zważając na nic. Jej ruchy
były niezdarne, wciąż się chwiała, wpadając bez przerwy do
wody.
- Keller! - wrzasnął
w panice, po tym jak kolejna fala zalała plażę, a on nie dostrzegł
już jej postaci. Potężny, mroźny podmuch wiatru znowu wstrząsnął
jego ciałem, gdy w popłochu i przerażeniu biegł w kierunku
miejsca, w którym ostatni raz widział blondynkę. Jak na złość
stopy grzęzły w mokrym piasku, spowalniając go. Całą drogę
nawoływał ją, ale każdy krzyk tłumiony był szumem wody i
porywistą nadmorską bryzą. Od razu poczuł przeszywający chłód,
gdy jego nogi zanurzyły się w wodzie, która stawiała dość spory
opór. Zaczął płynąć przed siebie, co jakiś czas wynurzając
głowę, by zaczerpnąć powietrza. Jego zachrypnięty, drżący
głosy wciąż ginął w morskiej otchłani, zagłuszany przez
uderzające o brzeg spienione fale. Było ciemno, co bardzo
utrudniało mu poszukiwania. Po omacku przeszukiwał kolejne obszary,
próbując zachować względny spokój. Nie mogła przecież odpłynąć
zbyt daleko.
- Gdzie ona jest? -
pytał samego siebie, machając zawzięcie rękami. Unosił się na
powierzchni, nerwowo lustrując otaczającą go niekończącą się
toń. Dziewczyny jednak nigdzie nie było. Podpłynął jeszcze
głębiej, wciąż gorączkowo nawołując jej imię. Po długich
poszukiwaniach w końcu zatrzymał się, pozwalając by woda przejęła
kontrolę nad jego ciałem. Z całej siły uderzył ręką w
błyszczącą w blasku księżyca taflę, a ta rozprysła się na
wszystkie strony. Zaklął kolejny raz, pocierając dłonią mokrą,
zimną twarz. Wtedy właśnie kilka metrów dalej dostrzegł
wyłaniający się między falami fragment materiału. Bez namysłu
rzucił się w tamtym kierunku, natrafiając na dryfujące bezwiednie
ciało blondynki. Szarpnął nią, wyławiając opadającą
nieustannie głowę. Pochwycił ją mocno, starając się utrzymać
ją nad powierzchnią falującego oceanu.
- Hej, Keller,
ocknij się! - wrzasnął panicznie, poklepując bladą skórę
twarzy dziewczyny. Nie reagowała jednak na żadne bodźce. Próbował
wydostać się z nią na brzeg, choć spiętrzone fale skutecznie
utrudniały mu to zadanie. W pewnej chwili poczuł jak jej szczupłe,
drżące z zimna palce zacisnęły się na jego ramieniu, a
przeraźliwy dreszcz wstrząsnął rozdygotanym ciałem. Wpadła w
chwilową panikę, szarpiąc się z nim w amoku. Zaczęła gorączkowo
pokasływać, wypluwając zgromadzoną w płucach wodę. Z trudem
łapała oddech, kurczowo przytrzymując się jego ręki. Luke,
starając się zapanować nad sytuacją, dość stanowczo pochwycił
ją. Wydawała się być zaskoczona, kiedy nieprzytomnym wzrokiem
spojrzała na niego. On tylko wypuścił z ulgą powietrze, otulając
zimnymi dłońmi jej zsiniałą twarz. Przylgnęli do siebie
raptownie, gdy kolejna niespodziewana fala wepchnęła ich w swoje
ramiona. Oboje zdawali się być niesamowicie zawstydzeni i
onieśmieleni tym, że tak nagle znaleźli się zbyt blisko siebie.
Ariel kolejny raz zachłysnęła się powietrzem, gdy poczuła jak
ręce nie do końca świadomie przesunęły się po jej plecach. Nie
była już pewna, czy powodem roztrzęsienia było przeszywające
zimno, czy powtórny dotyk jego palców na wysokości lędźwi.
Przestrzeń między nimi praktycznie przestała istnieć, gdy wciąż
spychani przez masy spienionej wody, lgnęli w swoje objęcia.
Zaczerwienione, zimne czubki nosów zetknęły się w pewnej chwili,
a oni z prawdziwym, nieudawanym przerażeniem ponownie wymienili
zamglone, wystraszone spojrzenia. Rozgrzane oddechy wymieszały się,
a usta, które delikatnie rozchylały się, by zaczerpnąć ponowny
haust powietrza, niebezpiecznie dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
Zdawali sobie jednak sprawę, że istniała granica, której
przekroczyć nie mogli. Blondynka pierwsza przerwała to narastające
napięcie, opuszczając z lekko przymkniętymi powiekami głowę.
Kolejny przypływ
uderzył w nich z zastraszającą siłą, powodując że rozdzielili
się, choć ich dłonie nadal pozostawały złączone. Luke starał
się ją mimo wszystko przytrzymywać, mimo iż powoli i jemu
zaczynało brakować tchu, gdy ciągle walczył z szalejącą naturą.
Udało mu się jednak ponownie podciągnąć ją do siebie, zbliżając
z prądem wody ku brzegowi. Zauważył jej zmęczenie i ciągle
opadające powieki, którym dzielnie starała się stawiać opór.
Oboje doszli do takiego momentu, w którym przestali już odczuwać
jakikolwiek chłód, skupiając się wyłącznie na tym, aby wreszcie
wyjść z wody. Jej śliska, zmarznięta dłoń wysunęła się z
objęcia, ale nim zdążyła się oddalić, złapał ją w pasie i
podpłynął w stronę plaży.
- Co ty wyprawiasz?!
Co ty w ogóle sobie myślałaś, wchodząc tutaj?! - krzyknął
rozeźlony, chwytając ją za ramiona. Dotykał już stopami
piaszczystego podłoża, starając się utrzymać równowagę. Stała
nieopodal niego, kuląc się z wyziębienia, gdy kolejny podmuch
wiatru owiał przemoczone ciało. Mimo ogarniającej go wściekłości
instynktownie przyciągnął ją do siebie i żarliwie zaczął
tulić, jakby się bał, że zaraz ponownie mogła mu zniknąć.
Otoczył dłonią jej głowę, przygarniając jeszcze bliżej. Woda z
ogromną siłą wciąż uderzała w jego przemoknięte, zmarznięte
ciało, a on zdawał się w ogóle nie zwracać na to uwagi, wciąż
troskliwe gładząc posklejane włosy dziewczyny. Pochwycił jej
zziębniętą twarz, zmuszając do tego, aby wreszcie na niego
spojrzała. Sine wargi drżały nieustannie, a powieki mimowolnie
przymykały się, kiedy krople wody rozpryskiwały się na jej
policzkach. Gdy przesunął kciukiem po zimnej skórze, odgarniając
z czoła lepiący się do niego wilgotny piasek oraz mokrą grzywkę,
otworzyła oczy.
- Nic – odparła
cicho, ledwie poruszając ustami. Luke zacisnął zęby i potrząsnął
nią gwałtownie.
- Kurwa, Keller,
jesteś popieprzona! - wrzasnął jej prosto w twarz. Niewielki,
prawie niezauważalny obłok ciepłego oddechu uniósł się w
chłodnym powietrzu. Jej obojętność powodowała w nim kumulację
wszystkich negatywnych emocji. Ariel zamrugała kilkakrotnie,
przyglądając mu się z zaskoczeniem. Nie była gotowa na taką
reakcję z jego strony, bo on sam chyba nie do końca planował, aby
tak się gwałtownie postąpić. Kiedy tylko upewnił się, że stała
w bezpiecznym miejscu, wypuścił ją z objęcia i rzucając kolejne
obelżywe epitety, ruszył w stronę domku.
- O co ci tak
właściwie chodzi? - zapytała nagle, wymachując nerwowo rękami,
choć jej głos wydawał się być wyjątkowo słaby i wycieńczony.
Zatrzymał się i przymknął na moment oczy, opuszczając bezradnie
ramiona. Pokręcił lekko głową i odetchnął głęboko. Zerknął
przez ramię na stojącą przy brzegu dziewczynę. Nie był świadomy
tego, jak długo się jej przypatrywał, ale w końcu ocknął się,
posyłając krótkie, puste spojrzenie.
- Nieważne –
mruknął i sunąc nogami po mokrym piasku, podążył w kierunku
wejścia na taras.
- Oh, świetnie! -
wyznała na tyle głośno, że jej podenerwowany ton przebił się
przez szum wody.
- Świetnie –
szepnął ozięble, nie racząc nawet obejrzeć się za siebie.
#
W pomieszczeniu
unosił się nieprzyjemny zapach spalonego mleka wymieszany z
palącymi się na parapecie świeczuszkami, które miały za zadanie
zamaskować przykry odór, będący efekt niedopatrzenie Luke'a.
Wystarczyła chwila nieuwagi, aby cały jego wysiłek został
zmarnowany. Próbował przygotować gorącą czekoladę, ale nie był
wybornym kucharzem i dość szybko okazało się, że nawet
zagotowanie mleka przerastało jego kulinarne umiejętności.
Ariel siedziała po
drugiej stronie pomieszczenia, wciśnięta w fotel i szczelnie
otulona grubym, puchowym kocem, cały ten czas z uwagą przyglądając
się jego poczynaniom. Miała na sobie jego przydużą bluzę, której
rękawy były zdecydowanie za długie, ciągle osuwając się na
dłonie. Znalazł jej również stare, dresowe spodnie, które
pozbawione sznureczka w pasie notorycznie zsuwały się,
doprowadzając ją do szaleństwa. Bardzo powoli zaczynała
odzyskiwać czucie w przemarzniętych kończynach, choć policzki
piekły, a oczy wciąż szczypały.
Od powrotu do domku
nie zamienili ani jednego słowa, wymieniając wyłącznie pełne
wściekłości spojrzenia, kiedy przez przypadek spoglądali na
siebie w tym samym momencie. Czuła, że miał do niej pretensje,
choć nie odzywał się w ogóle do niej. Cały czas dostrzegała
drgające ze złości mięśnie jego twarzy, gdy tylko zdecydował
się wreszcie na nią spojrzeć. Rzucał ciche przekleństwa, walcząc
z nieudaną próbą przygotowania ciepłego napoju, ale ona miała
nieodparte wrażenie, że każde wściekle wypowiadane słowo było
skierowane do niej.
- Ja pierd … - nie
dokończył, wciskając do ust kciuka, którego właśnie sobie
poparzył. Dziewczyna skierowała na niego wzrok, z trudem panując
nad cisnącym się na usta uśmiechem. Jego nieporadność miała w
sobie coś uroczego, ale nie zamierzała tego przed nikim przyznawać.
- Istnieje coś
takiego jak rękawica, albo chociażby ścierka. Gorące garnki mają
to do siebie, że są … gorące – wyjaśniła, nie kryjąc
przedrzeźniającego tonu. Luke zerknął na nią, wciąż chuchając
na zraniony palec.
- Zamknij się –
warknął, wsadzając dłoń pod zimną wodę. Wzruszyła obojętnie
ramionami, podciągając prawie pod same kolana zbyt duże skarpetki
blondynka, których też musiał jej użyczyć.
- Przecież nic nie
mówię. Chciałam tylko poinformować, bo może nie zdawałeś sobie
sprawy z tego, że da się to zrobić bezboleśnie.
- Zamknij się,
Keller! – syknął już zdecydowanie bardziej zdenerwowany, a kącik
jej ust drgnął nieznacznie, kiedy zrozumiała, jak bardzo zaczynało
go to irytować. Westchnęła cicho, zsuwając nogi na podłogę.
- Może gdybyś
częściej zajmował się takimi przyziemnymi sprawami, jak
zagotowanie mleka, a nie czekał, aż inni wykonają za ciebie nawet
najprostsze czynności, to umiałbyś sobie poradzić z gorącą
czekoladą – kontynuowała, świadomie pogrywając sobie z nim. Gdy
zacisnął usta, dostrzegła drgając na czole żyłkę, a w jego
oczach pojawiła się chęć mordu. Bawiło ją to coraz bardziej.
- Nic o mnie nie
wiesz!
- I nie chcę
wiedzieć – odparła beznamiętnie, posyłając mu krótkie
spojrzenie. - Wystarczy mi wiedza oparta na obserwacji twojej osoby.
Można z ciebie czytać, jak z otwartej księgi. Nie trzeba być
geniuszem, aby dostrzec, że od małego miałeś wszystko, o czym
tylko marzyłeś. Wszystko zawsze pod nosem, a teraz nie potrafisz
sobie poradzić z najbardziej prozaiczną czynnością, gubiąc się
jak małe dziecko we mgle.
- Mogłabyś się
już zamknąć? - krzyknął wytrącony z równowagi, posyłając jej
pełne nienawiści spojrzenie. Ariel zlustrowała go, unosząc
zawadiacko jedną z brwi i skrzyżowała z dumnie uniesioną głową
ręce.
- Zmuś mnie! -
rzuciła mu wyzwanie, triumfująco wykrzywiając usta w ironicznym
uśmiechu. Chłopak stanął krok przed nią, zmuszając do tego, że
mimowolnie musiała spojrzeć w górę. Miał nad nią wyraźną
przewagę wzrostu. Wydawało jej się, że jego niemożliwie błękitne
oczy rozbłysły na krótki ułamek sekundy, ale z pewnością
musiało być to wyłącznie złudne wrażenie. Gdy nerwowo oblizała
końcem języka wargi, jego wzrok momentalnie powędrował w dół.
Bez żadnego uprzedzenia uniósł obie dłonie i chwycił zaborczo
górę jej bluzy, po czym przyciągnął ją do siebie, pochylając
się nieznacznie. Czoła momentalnie się zetknęły, gdy lekko
przerażeni wymienili niepewne spojrzenia. Ariel zachwiała się,
wpadając na niego. Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, Luke
przechylił głowę i z zachłannością, która również jego
samego zaskoczyła, pocałował ją. Momentalnie poczuła smak
słodkiej czekolady. Pełen agresji i zachłanności dotyk
spragnionych ust na moment sprawił, że bezgranicznie zatracili się
w tym nieplanowanym zbliżeniu. Błądzące nerwowo dłonie łapczywie
i bez umiaru zaciskały się na koszulkach, gniotąc podatny
materiał. Błogą ciszę przerywały ciągłe westchnienia i
szaleńcze oddechy. Luke zsunął ręce po jej plecach, gdy tylko
poczuł, jak całą sobą, zawładnięta chwilą słabości oddała
pocałunek, choć nadal starała się walczyć z rosnącym
pożądaniem.
On pierwszy odchylił
się, ale odległość między ich roztrzęsionymi ciałami nie
uległa zmianie. Znowu oparł swoje czoło o jej, dotykając
opuszkami rozgrzanego policzka. Gdy uchyliła niepewnie powieki i na
niego spojrzała nieprzytomnym wzrokiem, uśmiechnął się. Tak po
prostu, z pełną szczerością i pewnego rodzaju rozkosznym
zadowoleniem. Rozchylone wargi gorliwie łapały powietrze, kiedy
tylko poczuła lekki zawrót głowy. Zrobiło jej się gorąco, gdy
znowu na nią spojrzał, a ciemne źrenice rozszerzyły się. Musiała
nad sobą zapanować. Odetchnęła głęboko i uniosła wzrok,
przyglądając mu się przez chwilę w zupełnej ciszy.
- Dlaczego to
zrobiłeś? - wykrzyknęła nagle z furią w roziskrzonych oczach,
uderzając go pięścią w pierś. Luke spojrzał na jej pełne,
lekko zaróżowiałe usta, które wciąż zachłannie łapały
powietrze i krótki, zadziorny uśmiech przemknął przez jego twarz.
Okupił to kolejnym, dość mocnym ciosem w żebra. - Nienawidzę
cię tak bardzo, że nie jesteś w stanie sobie tego wyobrazić!
Każda najmniejsza cząstka mnie codziennie nienawidzi cię coraz
bardziej! Nienawidzę cię jak stąd do księżyca i z powrotem!
Nienawidzę tego, że nie chcesz dać mi spokoju, tego że ciągle
gdzieś w pobliżu się pojawiasz i na nowo każdego dnia rujnujesz
moje życie! Nie mogę już znieść tego! Rozumiesz?
Chłopak z niezwykłą
pokorą i cierpliwością wysłuchiwał tego wypełnionego prawdziwą
zawiścią monologu. Przyglądał się w zupełnej ciszy, jak
marszczyła czoło, wykrzykując kolejne oskarżenia pod jego
adresem. Jak mocno zaciskała swoje małe piąstki, by ponownie go
uderzyć. Jak dzielnie walczyła z tym, aby nawet najmniejsza łza
nie wypłynęła z zaszklonych wściekłością oczu. Z ogromnym
opanowaniem wysłuchiwał jak bardzo go nienawidziła, a gdy tylko
zamilkła, by zmęczona odetchnąć, ponownie zrobił niewielki krok
do przodu. Objął dłońmi jej ciepłe, zarumienione policzki i mimo
jej początkowych protestów, okładania pięściami, zaciśniętych
z całej siły ust, drugi raz ją pocałował. Jednak tym razem
zrobił to zdecydowanie delikatniej. Subtelnie dotknął najpierw
dolnej wargi, później górnej, bo w następnym momencie z
niespotykaną dotąd czułością i troską podarować jej pocałunek,
który miała zapamiętać do końca życia.
Poddała się
chwili, doświadczając czegoś niezwykłego, co jednocześnie miało
zniszczyć jej świat bezpowrotnie.
O MÓJ BOŻE, CZY JA WŁAŚNIE UMARŁAM!
OdpowiedzUsuńNAJWYRAŹNIEJ TAK DBSJJSBDKSBWNSJSHNESKSJBSKSHED
DZIĘKUJĘ, WYLAŁAM NA SIEBIE CAŁĄ BUTELKĘ WODY Z WRAŻENIA
OdpowiedzUsuńJEDEN POCAŁUNEK TO DLA MNIE ZA DUŻO
A TU SUPRAJS MADAFAKA
DRUGI!
OMG ZNISZCZYŁAŚ MOJE FEELSY
DOBRA, JA SIĘ TU TAK EKSCYTUJĘ, A W NASTĘPNYM ROZDZIALE O TYM ZAPOMNĄ, KTOŚ UMRZE, ALBO ZNOWU SIĘ BĘDĄ NIENAWIDZIĆ.
AAA CO TAM, RAZ SIĘ ŻYJE
SIFDHJSLAODIHFDSOJIFHGDIKJVOLAJHFKZHU
ale oni się nieustannie nienawidzą
UsuńO ja ! No w końcu! Myślałam, ze to tylko 1 pocałunek a tu proszę xd uwielbiam to czytać!!
OdpowiedzUsuńW końcu ją pocałował!
OdpowiedzUsuńW końcu! Kocham ich <3
OdpowiedzUsuńI Ciebie też kocham! <3
aJBJGAKJdxghamgcaskgbxtyskesbdcywskshdiksakmnadiugwnxcwdyjishbdwshfduiwshbxctgsikshbfgsjzxbgdksbhdydijashfcnufhbuiceniuwhfdihighfqguYFGBQIUNXBCUYTQUY1UUHUGhgjkfrhyqdkjerqbcyhu2rekjlwhefy23rionahdklshfkesKFKVikbgkvftklmbiv7ydycxqatjbghnlkyghyubvtcrdt ja pierdole! (rzadko przeklinam, ale teraz po prostu nie moge się powstrzymać)Nareszcie! Ale moja podświadomość mi podpowiada, że to się jeszcze może zmienić.. Pozdrawiam :******
OdpowiedzUsuńJuz po przeczytaniu tytułu dostałam zawalu, a pozniej dostałam go drugi raz i trzeci. Zapraszam wszystkich na pogrzeb!
OdpowiedzUsuńJesteś tak wspaniałą pisarką że po prostu nie da się tego opisać
O, MÓJ BOŻE. WRESZCIE. JEJU. OMG, OMG, OMG. LUKE, KOCHAM CIĘ. BRAWO. OMG. JEZU, MOJE FEELS >>>>>>
OdpowiedzUsuńPOCAŁOWAŁ JĄ. DWA RAZY. IDEALNIE. OMG. FANGIRLING LEVEL HARD. O MAMUSIU.
O MÓJ BOŻE
OdpowiedzUsuńJEZUS, MARYJA I INNI
....
CO TU SIĘ STAŁO?? JAK? CO? GDZIE? CO?
NADAL JESTEM ROZTRZĘSIONA...... UMARŁAM PRZY TYM
CAŁOWALI SIĘ..... ONI SIĘ CAŁOWALI... I TO JESZCZE JAK ;O
NO JA NIE MOGĘ....
MÓJ BOŻE CZY JA JESTEM W NIEBIE????
OdpowiedzUsuńASFJIRWGH <3<3<3<3<3<3<3<3
ONI SIĘ CAŁOWALI!! Z NAMIĘTNOŚCIĄ (?)!!!!
MOJE FEELSY SZALEJĄ I ODDAJĄ CI POKŁON O DOBRA KOBIEDO XDD
JEZU UMARŁAM, ONI SIĘ CAŁOWALI AAAAA NO NIE MOGĘ
OdpowiedzUsuńJEZUSIE MOJE FEELSY
to było takie cudowne, szkoda że oni się tak zażarcie nienawidzą, ale w sumie to i tak się skończy, że będą razem.
PRAWDA ALICE ??
nienawidzę pisać capslockiem, ale musiałam
omg
umm ja nic nie wiem, ja tu tylko sprzątam
UsuńTAK TAK TAK W KOŃCU
OdpowiedzUsuńLUKE NARESZCIE PRZEJĄŁEŚ INICJATYWĘ I TO ZROBIŁEŚ! TAK BARDZO WYCZEKIWANY ROZDZIAŁ!
N A J L E P S ZY
Jezu ! Agsjfbhfmkgfxjjdcsjkvrhvsknxsjbxsyhxshvdykvdtk cgkmmbdtrdwssgbklnonhydivdrkbdigddvkuv omg omg zajebiste !!! Chryste Luke ! Ariel ogarnijta sie i love xddd najlepszy rozdział <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńO MATKO O MATKO O MATKO O MATKO O MATKO O MATKO O MATKO!
OdpowiedzUsuńO MATKO TERAZ NIE ZASNĘ
Usuńnapij się ciepłego mleka, tylko go nie przypal
UsuńAle koniec tego opowiadania nie jest bliski prawda? Powiedz że to nie koniec, że to będzie miało tyle rozdziałów co obie części WTNGD a nie tylko jedna ;-;
Usuńkoniec nie jest bliski, ale czy będzie tyle ile mial wtngd razem to nie wiem
UsuńAaaahh uwielbiam takie chwile w tym opowiadaniu 'zamknę ci usta w pocałunku' ...
OdpowiedzUsuńomg zaraz się tu skończę hbjnsnkghjskasjgns
OdpowiedzUsuńEj, nie lubię jej. Serio.
OdpowiedzUsuńNie ważne jakim idiotą mógłby być to on uratował jej życie, to u niego mieszka.
No trochę pokory Blondyno...
A rozdział taki no taki inny niż inne. Taki taki nie twój. xD
ale genialnie :)
haha a jakie są 'moje'?
UsuńO jejuś! To było przeurocze! Swoją drogą, Ariel sama się o to prosiła, gdyby przymknęła się na chwilę, to do niczego by nie doszło, ale absolutnie nie narzekam, a nawet jestem wdzięczna za to gadulstwo, którym chciała Luke'owi dokuczyć.
OdpowiedzUsuńMartwi mnie natomiast pierwsza część rozdziału. Ta bezmyślność mogła doprowadzić blondynkę do śmierci, ale czy to czasem nie było tym, czego w tamtym momencie chciała? Ariel przestaje panować nad tym, co dzieje się w jej życiu i osobiście uważam, że czas by zaakceptowała w nim Luke'a i go do niego "wpuściła". Może faktycznie chłopak w nim trochę namiesza, ale myślę, że wprowadzi też swego rodzaju stabilizację i będzie dla dziewczyny wsparciem.
K.
chyba nie chciała śmierci, to nie było jej celem
UsuńTo dobrze, że się myliłam.
Usuńbsinddjabajdndjdjwkwnsjw CUDOWNY ❤❤❤
OdpowiedzUsuńOMGGGGGGGG!!! Nareszcie! :D Cieszę się ich szczęściem
OdpowiedzUsuńZgon . Teraz kest tak pięknie aww i wgl ale znając życie w następnym rozdziale o wszystkim zapomną i znowu się pokłócą. Ale z drugiej jstrony coraz bardziej widać że lukowi zależy na arielce i mam nadzieje że nie podda się nawet jeśli jeszcze długo bd go tak traktowała. Oni razem są tacy fddjdjdjhssdiosshwdhdcudhsskfdfiehxidfbsdfdxkckckzkfdxjdjdxvxhsldkfjffxjjkckf. Nie wiem co powiedzieć...jesteś genialna. Mam nadzieje ze skończy sie na tym ze beda razem albo i jeszcze dalej
OdpowiedzUsuńjhgfdthffukhmbniuhjb tyle co mogę napisać <3 !
OdpowiedzUsuńUmarłam
OdpowiedzUsuńo.mój.boże! umarłam chyba xksnkxsnsj
OdpowiedzUsuńwszystkie wcześniejsze rozdziały są niesamowite, ale ten to poprostu mistrzostwo, i can't 🙊
uwielbiam momenty kiedy ariel i luke się kłócą, są takie urocze awh
w tym momencie mam głęboko gdzieś że to twoje opowiadanie i że to ty wymyślasz zakończenie, jeżeli oni nie będą razem to cię znajdę i inaczej sobie pogadamy.
OdpowiedzUsuńeh, co ty ze mną robisz, to taka genialna historia, codziennie tutaj wchodzę mając nadzieję że szybciej dodasz rozdział, uwielbiam cię i błagam, nie każnam tak długo czekać na takie sceny
-g
oczekiwanie zwiększa przyjemność
UsuńMoże zacznę tak - Hemmings, ja cię nie poznaję! - uratował Ariel (awww) i jeszcze próbował zrobić gorącą czekoladę, pomijając już fakt, że spełnił prowokację dziewczyny! Zmienia się w każdym momencie, jakby Ariel obracała jego osobę ku dobrej stronie. Tylko ona o tym nie wie! :D Cieszę się tak straszliwie... jak to się po prostu dzieje nie wiem...
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię z całych sił! ;)
Hahahaha czytam tą końcówię porażek już kolejny i nadal nie mogę uwieżyć... Chciałabym mieć takiego luka ah te marzenia
OdpowiedzUsuńPorażek = po raz
OdpowiedzUsuńdomyśliłam się hahaha
Usuńboże czemu moje życie nie jest jednym z tych pięknych opowiadań które czytam?
OdpowiedzUsuńTam wszystko jest takie magiczne no nie da się tego inaczej określić
Chciałabym mieć takiego LUKA i takie życie
To wszystko jest takie nie FAIR
popłakałam się tak bardzo wzruszył mnie ten rozdział :,)
zapewniam cię że nie chciałabyś mieć takiego życia jak ariel
UsuńCześć , trafiłam na Twojego bloga niedawno ,przeczytałam opowiadanie, później jakoś umknął mi adres. Dzisiaj po wielu próbach wyszukania bloga w internecie, w końcu znalazłam i nadrobiłam zaległości :)
OdpowiedzUsuńCzytam to opowiadanie z wielką zachłannością i mogę śmiało powiedzieć ,że jest jednym z lepszych ,które do tej pory udało mi się przeczytać . Pięknie piszesz .
Oprócz tego bardzo spodobał mi się wygląd bloga ,już nie mówiąc o cytatach z piosenek na samym początku każdego rozdziału. Masz świetny gust muzyczny,ja słucham muzyki tego samego rodzaju , niektóre piosenki tutaj są mi dobrze znane ,ale z resztą trafiłaś w mój gust niezaprzeczalnie.
Czekam na kolejne rozdziały i kolejne świetne piosenki. Pozdrawiam Serdecznie !
oh, kiedy ktoś docenia muzykę w tej historii to moja radość jest podwójna! a może nawet potrójna!
Usuńw końcu jeju, kocham ten rozdział
OdpowiedzUsuńAle Alice ja wiem że Ariell nienawidzi Luke'a tak bardzo za to że go kocha. Zakochała się i za to go nienawidzi bo to musiał być on. .. Ale Luke nienawidzi Ariell bo ją kocha . To takie dziwne xd Ale ja kocham oboje na raz xdd WiHAY <3
OdpowiedzUsuńten rozdział jest taki słodko-gorzki: z jednej strony próba samobójcza z drugiej pocałunek Luka, no i można też dorzucić piętrzącą się wszędzie nienawiść. I tak czytając o tym zrozumiałam, że nienawiść Ariel to ochrona przed zranieniem, barykada przed miłością i przywiązaniem. Co jest całkowicie zrozumiałe. Latwiej jest się schować w skorupce ironii niż odkryć się przed Lukiem, który no cóż, wymarzonym kandydatem na partnera nie jest. Chociaż z rozdziału na rozdział coraz bardziej mi imponuje.
OdpowiedzUsuńCo do ostatniej sceny: nie mam pomysłu, Ariel może wybuchnąć, ale równie dobrze mogą skończyć w zupełnie inny sposób. W sumie to zastanawiam się, jak długo będą się tak nienawidzić. No bo to chyba musi mieć swój kres, nie?
Pozdrawiam! :)
Jezu jak ja to kocham! Cudowny rozdział
OdpowiedzUsuńnie wiem czy takie było twoje założenie, ale ariel zaczyna mnie irytować. czy ona nie widzi, ile luke dla niej robi? "wpieprzasz się w moje życie i z każdym dniem rujnujesz je coraz bardziej!" tak, bo jego ciepło wcale nie było ci potrzebne wtedy, w domu, w szpitalu też nie, miejsce tymczasowego zamieszkania, które ci zaoferował, też cię rujnuje, a to, że uratował ci życie to kompletne przegięcie, czemu on się we wszystko miesza, z rybkami byłoby ci lepiej, nie? jak ona mnie irytuje! nie potrafi docenić jego starań i przyjąć pomocy. albo ją przyjmuje, a potem znowu swoje. uparcie nie chce poczuć do niego czegoś więcej, ale to już się stało, nie ma sensu się przed tym bronić! zdecydowanie #teamluke. zmienia się, odkrywa nowego siebie i nie stoi w miejscu jak ariel. nic dodać, nic ująć. do następnego xx
OdpowiedzUsuńnie miałam żadnego założenia
Usuńto jest po prostu mechanizm obronny ariel, taka jej natura
Wow, no to sie porobiło. Miło ze strony Luke, że użyczył jej domku i dba o nią. Kiedy oni zrozumieją, że jednak coś do siebie czują? Z niecierpliwością czekam na następną część.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
S.