piątek

#dziewiętnaście. nienawidzę smaku twoich ust.


Szelest wypełnionych zakupami reklamówek idealnie uzupełniał się z wygwizdywaną przez Luke'a melodią piosenki, która od samego rana chodziła mu po głowie. Wyjątkowo ostentacyjnie przeżuwał miętową gumę, podśpiewując co jakiś czas nie do końca znane mu słowa. Nie przeszkadzało mu to jednak w niczym. Odstawił ciężkie torby na stół, oddychając z nieskrywaną ulgą, gdy wreszcie pozbył się zbędnego balastu.
- Keller, przywiozłem ci trochę jedzenia z miasta, żebyś tu nie zdechła z głodu, aczkolwiek nie byłem do końca pewny, czym tak naprawdę żywią się syreny – zażartował, sam śmiejąc się z własnego udanego dowcipu. W odpowiedzi dostał jednak totalną ciszę, która wypełniała cały domek jego rodziców, zajmowany od kilku dni przez Ariel. Z niewielkim niepokojem zmrużył lekko brwi, rozglądając się dookoła. Mimo kilku kolejnych prób przywołania dziewczyny, efekt był równie mizerny jak za pierwszym razem. Zsunął kaptur z głowy i zajrzał do każdego możliwego pomieszczenia, ale dziewczyny nigdzie nie było. Gdyby nie porozrzucane po podłodze ubrania, niechlujnie poukładane na pralce kosmetyki i stos papierków po czekoladowych batonikach na kanapie mógłby przysiąc, że nikt tam nie mieszkał.
- Keller, gdzie ty do cholery jesteś? - powtórzył ze zdecydowanie większą irytacją w głosie, poprawiając zsuwającą się na czoło czapkę. Wszedł do pogrążonego w zupełnej ciemności niewielkiego saloniku, dostrzegając uchylone drzwi tarasowe, które po kilku drewnianych schodkach prowadziły prosto na pobliską plażę. Biała firana powiewała delikatnie, wprawiana w ruch przez wpadające do środka chłodne, morskie powietrze. Nie zastanawiając się zbyt długo wyszedł na zewnątrz, z niepokojem rozglądając się po okolicy, gdy mroźny podmuch uderzył w rozgrzaną skórę twarzy. Odruchowo naciągnął kaptur na głowę, zapinając szczelniej bluzę. Wieczór był zimny, a jedynym źródłem światła stał się jasny księżyc na ciemnym niebie. W pewnej chwili jego uwagę przykuły ślady niewielkich stóp na mokrym piasku, których nie zdołał jeszcze zmyć kolejny przypływ. Uniósł nieco głowę, dostrzegając stojącą w wodzie dziewczynę. Miała na sobie powiewającą na wietrze, trochę za dużą koszulkę, która wydawała mu się dziwnie znajoma. Mokra część materiału przylegała do jej ciała, gdy morska fala ponownie oblewała nagie nogi. Z przerażeniem wpatrywał się, jak z każdym kolejnym krokiem zanurzała się w wodzie coraz bardziej, a siła uderzenia co chwilę wytrącała ją w równowagi. Osłaniając twarz rękami, broniła się przed rozpryskującymi kroplami. Wstrzymał oddech, kiedy wraz z następnym przypływem na krótki moment znikła pod wzburzoną taflą bezkresnego oceanu. Szybko jednak na nowo dostrzegł wyłaniającą się spod powierzchni przemoczoną sylwetkę blondynki, która nadal dzielnie kroczyła przed siebie, nie zważając na nic. Jej ruchy były niezdarne, wciąż się chwiała, wpadając bez przerwy do wody.
- Keller! - wrzasnął w panice, po tym jak kolejna fala zalała plażę, a on nie dostrzegł już jej postaci. Potężny, mroźny podmuch wiatru znowu wstrząsnął jego ciałem, gdy w popłochu i przerażeniu biegł w kierunku miejsca, w którym ostatni raz widział blondynkę. Jak na złość stopy grzęzły w mokrym piasku, spowalniając go. Całą drogę nawoływał ją, ale każdy krzyk tłumiony był szumem wody i porywistą nadmorską bryzą. Od razu poczuł przeszywający chłód, gdy jego nogi zanurzyły się w wodzie, która stawiała dość spory opór. Zaczął płynąć przed siebie, co jakiś czas wynurzając głowę, by zaczerpnąć powietrza. Jego zachrypnięty, drżący głosy wciąż ginął w morskiej otchłani, zagłuszany przez uderzające o brzeg spienione fale. Było ciemno, co bardzo utrudniało mu poszukiwania. Po omacku przeszukiwał kolejne obszary, próbując zachować względny spokój. Nie mogła przecież odpłynąć zbyt daleko.
- Gdzie ona jest? - pytał samego siebie, machając zawzięcie rękami. Unosił się na powierzchni, nerwowo lustrując otaczającą go niekończącą się toń. Dziewczyny jednak nigdzie nie było. Podpłynął jeszcze głębiej, wciąż gorączkowo nawołując jej imię. Po długich poszukiwaniach w końcu zatrzymał się, pozwalając by woda przejęła kontrolę nad jego ciałem. Z całej siły uderzył ręką w błyszczącą w blasku księżyca taflę, a ta rozprysła się na wszystkie strony. Zaklął kolejny raz, pocierając dłonią mokrą, zimną twarz. Wtedy właśnie kilka metrów dalej dostrzegł wyłaniający się między falami fragment materiału. Bez namysłu rzucił się w tamtym kierunku, natrafiając na dryfujące bezwiednie ciało blondynki. Szarpnął nią, wyławiając opadającą nieustannie głowę. Pochwycił ją mocno, starając się utrzymać ją nad powierzchnią falującego oceanu.
- Hej, Keller, ocknij się! - wrzasnął panicznie, poklepując bladą skórę twarzy dziewczyny. Nie reagowała jednak na żadne bodźce. Próbował wydostać się z nią na brzeg, choć spiętrzone fale skutecznie utrudniały mu to zadanie. W pewnej chwili poczuł jak jej szczupłe, drżące z zimna palce zacisnęły się na jego ramieniu, a przeraźliwy dreszcz wstrząsnął rozdygotanym ciałem. Wpadła w chwilową panikę, szarpiąc się z nim w amoku. Zaczęła gorączkowo pokasływać, wypluwając zgromadzoną w płucach wodę. Z trudem łapała oddech, kurczowo przytrzymując się jego ręki. Luke, starając się zapanować nad sytuacją, dość stanowczo pochwycił ją. Wydawała się być zaskoczona, kiedy nieprzytomnym wzrokiem spojrzała na niego. On tylko wypuścił z ulgą powietrze, otulając zimnymi dłońmi jej zsiniałą twarz. Przylgnęli do siebie raptownie, gdy kolejna niespodziewana fala wepchnęła ich w swoje ramiona. Oboje zdawali się być niesamowicie zawstydzeni i onieśmieleni tym, że tak nagle znaleźli się zbyt blisko siebie. Ariel kolejny raz zachłysnęła się powietrzem, gdy poczuła jak ręce nie do końca świadomie przesunęły się po jej plecach. Nie była już pewna, czy powodem roztrzęsienia było przeszywające zimno, czy powtórny dotyk jego palców na wysokości lędźwi. Przestrzeń między nimi praktycznie przestała istnieć, gdy wciąż spychani przez masy spienionej wody, lgnęli w swoje objęcia. Zaczerwienione, zimne czubki nosów zetknęły się w pewnej chwili, a oni z prawdziwym, nieudawanym przerażeniem ponownie wymienili zamglone, wystraszone spojrzenia. Rozgrzane oddechy wymieszały się, a usta, które delikatnie rozchylały się, by zaczerpnąć ponowny haust powietrza, niebezpiecznie dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Zdawali sobie jednak sprawę, że istniała granica, której przekroczyć nie mogli. Blondynka pierwsza przerwała to narastające napięcie, opuszczając z lekko przymkniętymi powiekami głowę.
Kolejny przypływ uderzył w nich z zastraszającą siłą, powodując że rozdzielili się, choć ich dłonie nadal pozostawały złączone. Luke starał się ją mimo wszystko przytrzymywać, mimo iż powoli i jemu zaczynało brakować tchu, gdy ciągle walczył z szalejącą naturą. Udało mu się jednak ponownie podciągnąć ją do siebie, zbliżając z prądem wody ku brzegowi. Zauważył jej zmęczenie i ciągle opadające powieki, którym dzielnie starała się stawiać opór. Oboje doszli do takiego momentu, w którym przestali już odczuwać jakikolwiek chłód, skupiając się wyłącznie na tym, aby wreszcie wyjść z wody. Jej śliska, zmarznięta dłoń wysunęła się z objęcia, ale nim zdążyła się oddalić, złapał ją w pasie i podpłynął w stronę plaży.
- Co ty wyprawiasz?! Co ty w ogóle sobie myślałaś, wchodząc tutaj?! - krzyknął rozeźlony, chwytając ją za ramiona. Dotykał już stopami piaszczystego podłoża, starając się utrzymać równowagę. Stała nieopodal niego, kuląc się z wyziębienia, gdy kolejny podmuch wiatru owiał przemoczone ciało. Mimo ogarniającej go wściekłości instynktownie przyciągnął ją do siebie i żarliwie zaczął tulić, jakby się bał, że zaraz ponownie mogła mu zniknąć. Otoczył dłonią jej głowę, przygarniając jeszcze bliżej. Woda z ogromną siłą wciąż uderzała w jego przemoknięte, zmarznięte ciało, a on zdawał się w ogóle nie zwracać na to uwagi, wciąż troskliwe gładząc posklejane włosy dziewczyny. Pochwycił jej zziębniętą twarz, zmuszając do tego, aby wreszcie na niego spojrzała. Sine wargi drżały nieustannie, a powieki mimowolnie przymykały się, kiedy krople wody rozpryskiwały się na jej policzkach. Gdy przesunął kciukiem po zimnej skórze, odgarniając z czoła lepiący się do niego wilgotny piasek oraz mokrą grzywkę, otworzyła oczy.
- Nic – odparła cicho, ledwie poruszając ustami. Luke zacisnął zęby i potrząsnął nią gwałtownie.
- Kurwa, Keller, jesteś popieprzona! - wrzasnął jej prosto w twarz. Niewielki, prawie niezauważalny obłok ciepłego oddechu uniósł się w chłodnym powietrzu. Jej obojętność powodowała w nim kumulację wszystkich negatywnych emocji. Ariel zamrugała kilkakrotnie, przyglądając mu się z zaskoczeniem. Nie była gotowa na taką reakcję z jego strony, bo on sam chyba nie do końca planował, aby tak się gwałtownie postąpić. Kiedy tylko upewnił się, że stała w bezpiecznym miejscu, wypuścił ją z objęcia i rzucając kolejne obelżywe epitety, ruszył w stronę domku.
- O co ci tak właściwie chodzi? - zapytała nagle, wymachując nerwowo rękami, choć jej głos wydawał się być wyjątkowo słaby i wycieńczony. Zatrzymał się i przymknął na moment oczy, opuszczając bezradnie ramiona. Pokręcił lekko głową i odetchnął głęboko. Zerknął przez ramię na stojącą przy brzegu dziewczynę. Nie był świadomy tego, jak długo się jej przypatrywał, ale w końcu ocknął się, posyłając krótkie, puste spojrzenie.
- Nieważne – mruknął i sunąc nogami po mokrym piasku, podążył w kierunku wejścia na taras.
- Oh, świetnie! - wyznała na tyle głośno, że jej podenerwowany ton przebił się przez szum wody.
- Świetnie – szepnął ozięble, nie racząc nawet obejrzeć się za siebie.

#

W pomieszczeniu unosił się nieprzyjemny zapach spalonego mleka wymieszany z palącymi się na parapecie świeczuszkami, które miały za zadanie zamaskować przykry odór, będący efekt niedopatrzenie Luke'a. Wystarczyła chwila nieuwagi, aby cały jego wysiłek został zmarnowany. Próbował przygotować gorącą czekoladę, ale nie był wybornym kucharzem i dość szybko okazało się, że nawet zagotowanie mleka przerastało jego kulinarne umiejętności.
Ariel siedziała po drugiej stronie pomieszczenia, wciśnięta w fotel i szczelnie otulona grubym, puchowym kocem, cały ten czas z uwagą przyglądając się jego poczynaniom. Miała na sobie jego przydużą bluzę, której rękawy były zdecydowanie za długie, ciągle osuwając się na dłonie. Znalazł jej również stare, dresowe spodnie, które pozbawione sznureczka w pasie notorycznie zsuwały się, doprowadzając ją do szaleństwa. Bardzo powoli zaczynała odzyskiwać czucie w przemarzniętych kończynach, choć policzki piekły, a oczy wciąż szczypały.
Od powrotu do domku nie zamienili ani jednego słowa, wymieniając wyłącznie pełne wściekłości spojrzenia, kiedy przez przypadek spoglądali na siebie w tym samym momencie. Czuła, że miał do niej pretensje, choć nie odzywał się w ogóle do niej. Cały czas dostrzegała drgające ze złości mięśnie jego twarzy, gdy tylko zdecydował się wreszcie na nią spojrzeć. Rzucał ciche przekleństwa, walcząc z nieudaną próbą przygotowania ciepłego napoju, ale ona miała nieodparte wrażenie, że każde wściekle wypowiadane słowo było skierowane do niej.
- Ja pierd … - nie dokończył, wciskając do ust kciuka, którego właśnie sobie poparzył. Dziewczyna skierowała na niego wzrok, z trudem panując nad cisnącym się na usta uśmiechem. Jego nieporadność miała w sobie coś uroczego, ale nie zamierzała tego przed nikim przyznawać.
- Istnieje coś takiego jak rękawica, albo chociażby ścierka. Gorące garnki mają to do siebie, że są … gorące – wyjaśniła, nie kryjąc przedrzeźniającego tonu. Luke zerknął na nią, wciąż chuchając na zraniony palec.
- Zamknij się – warknął, wsadzając dłoń pod zimną wodę. Wzruszyła obojętnie ramionami, podciągając prawie pod same kolana zbyt duże skarpetki blondynka, których też musiał jej użyczyć.
- Przecież nic nie mówię. Chciałam tylko poinformować, bo może nie zdawałeś sobie sprawy z tego, że da się to zrobić bezboleśnie.
- Zamknij się, Keller! – syknął już zdecydowanie bardziej zdenerwowany, a kącik jej ust drgnął nieznacznie, kiedy zrozumiała, jak bardzo zaczynało go to irytować. Westchnęła cicho, zsuwając nogi na podłogę.
- Może gdybyś częściej zajmował się takimi przyziemnymi sprawami, jak zagotowanie mleka, a nie czekał, aż inni wykonają za ciebie nawet najprostsze czynności, to umiałbyś sobie poradzić z gorącą czekoladą – kontynuowała, świadomie pogrywając sobie z nim. Gdy zacisnął usta, dostrzegła drgając na czole żyłkę, a w jego oczach pojawiła się chęć mordu. Bawiło ją to coraz bardziej.
- Nic o mnie nie wiesz!
- I nie chcę wiedzieć – odparła beznamiętnie, posyłając mu krótkie spojrzenie. - Wystarczy mi wiedza oparta na obserwacji twojej osoby. Można z ciebie czytać, jak z otwartej księgi. Nie trzeba być geniuszem, aby dostrzec, że od małego miałeś wszystko, o czym tylko marzyłeś. Wszystko zawsze pod nosem, a teraz nie potrafisz sobie poradzić z najbardziej prozaiczną czynnością, gubiąc się jak małe dziecko we mgle.
- Mogłabyś się już zamknąć? - krzyknął wytrącony z równowagi, posyłając jej pełne nienawiści spojrzenie. Ariel zlustrowała go, unosząc zawadiacko jedną z brwi i skrzyżowała z dumnie uniesioną głową ręce.
- Zmuś mnie! - rzuciła mu wyzwanie, triumfująco wykrzywiając usta w ironicznym uśmiechu. Chłopak stanął krok przed nią, zmuszając do tego, że mimowolnie musiała spojrzeć w górę. Miał nad nią wyraźną przewagę wzrostu. Wydawało jej się, że jego niemożliwie błękitne oczy rozbłysły na krótki ułamek sekundy, ale z pewnością musiało być to wyłącznie złudne wrażenie. Gdy nerwowo oblizała końcem języka wargi, jego wzrok momentalnie powędrował w dół. Bez żadnego uprzedzenia uniósł obie dłonie i chwycił zaborczo górę jej bluzy, po czym przyciągnął ją do siebie, pochylając się nieznacznie. Czoła momentalnie się zetknęły, gdy lekko przerażeni wymienili niepewne spojrzenia. Ariel zachwiała się, wpadając na niego. Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, Luke przechylił głowę i z zachłannością, która również jego samego zaskoczyła, pocałował ją. Momentalnie poczuła smak słodkiej czekolady. Pełen agresji i zachłanności dotyk spragnionych ust na moment sprawił, że bezgranicznie zatracili się w tym nieplanowanym zbliżeniu. Błądzące nerwowo dłonie łapczywie i bez umiaru zaciskały się na koszulkach, gniotąc podatny materiał. Błogą ciszę przerywały ciągłe westchnienia i szaleńcze oddechy. Luke zsunął ręce po jej plecach, gdy tylko poczuł, jak całą sobą, zawładnięta chwilą słabości oddała pocałunek, choć nadal starała się walczyć z rosnącym pożądaniem.
On pierwszy odchylił się, ale odległość między ich roztrzęsionymi ciałami nie uległa zmianie. Znowu oparł swoje czoło o jej, dotykając opuszkami rozgrzanego policzka. Gdy uchyliła niepewnie powieki i na niego spojrzała nieprzytomnym wzrokiem, uśmiechnął się. Tak po prostu, z pełną szczerością i pewnego rodzaju rozkosznym zadowoleniem. Rozchylone wargi gorliwie łapały powietrze, kiedy tylko poczuła lekki zawrót głowy. Zrobiło jej się gorąco, gdy znowu na nią spojrzał, a ciemne źrenice rozszerzyły się. Musiała nad sobą zapanować. Odetchnęła głęboko i uniosła wzrok, przyglądając mu się przez chwilę w zupełnej ciszy.
- Dlaczego to zrobiłeś? - wykrzyknęła nagle z furią w roziskrzonych oczach, uderzając go pięścią w pierś. Luke spojrzał na jej pełne, lekko zaróżowiałe usta, które wciąż zachłannie łapały powietrze i krótki, zadziorny uśmiech przemknął przez jego twarz. Okupił to kolejnym, dość mocnym ciosem w żebra. - Nienawidzę cię tak bardzo, że nie jesteś w stanie sobie tego wyobrazić! Każda najmniejsza cząstka mnie codziennie nienawidzi cię coraz bardziej! Nienawidzę cię jak stąd do księżyca i z powrotem! Nienawidzę tego, że nie chcesz dać mi spokoju, tego że ciągle gdzieś w pobliżu się pojawiasz i na nowo każdego dnia rujnujesz moje życie! Nie mogę już znieść tego! Rozumiesz?
Chłopak z niezwykłą pokorą i cierpliwością wysłuchiwał tego wypełnionego prawdziwą zawiścią monologu. Przyglądał się w zupełnej ciszy, jak marszczyła czoło, wykrzykując kolejne oskarżenia pod jego adresem. Jak mocno zaciskała swoje małe piąstki, by ponownie go uderzyć. Jak dzielnie walczyła z tym, aby nawet najmniejsza łza nie wypłynęła z zaszklonych wściekłością oczu. Z ogromnym opanowaniem wysłuchiwał jak bardzo go nienawidziła, a gdy tylko zamilkła, by zmęczona odetchnąć, ponownie zrobił niewielki krok do przodu. Objął dłońmi jej ciepłe, zarumienione policzki i mimo jej początkowych protestów, okładania pięściami, zaciśniętych z całej siły ust, drugi raz ją pocałował. Jednak tym razem zrobił to zdecydowanie delikatniej. Subtelnie dotknął najpierw dolnej wargi, później górnej, bo w następnym momencie z niespotykaną dotąd czułością i troską podarować jej pocałunek, który miała zapamiętać do końca życia.
Poddała się chwili, doświadczając czegoś niezwykłego, co jednocześnie miało zniszczyć jej świat bezpowrotnie.




50 komentarzy:

  1. O MÓJ BOŻE, CZY JA WŁAŚNIE UMARŁAM!
    NAJWYRAŹNIEJ TAK DBSJJSBDKSBWNSJSHNESKSJBSKSHED

    OdpowiedzUsuń
  2. DZIĘKUJĘ, WYLAŁAM NA SIEBIE CAŁĄ BUTELKĘ WODY Z WRAŻENIA
    JEDEN POCAŁUNEK TO DLA MNIE ZA DUŻO
    A TU SUPRAJS MADAFAKA
    DRUGI!
    OMG ZNISZCZYŁAŚ MOJE FEELSY

    DOBRA, JA SIĘ TU TAK EKSCYTUJĘ, A W NASTĘPNYM ROZDZIALE O TYM ZAPOMNĄ, KTOŚ UMRZE, ALBO ZNOWU SIĘ BĘDĄ NIENAWIDZIĆ.

    AAA CO TAM, RAZ SIĘ ŻYJE
    SIFDHJSLAODIHFDSOJIFHGDIKJVOLAJHFKZHU

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja ! No w końcu! Myślałam, ze to tylko 1 pocałunek a tu proszę xd uwielbiam to czytać!!

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu! Kocham ich <3
    I Ciebie też kocham! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. aJBJGAKJdxghamgcaskgbxtyskesbdcywskshdiksakmnadiugwnxcwdyjishbdwshfduiwshbxctgsikshbfgsjzxbgdksbhdydijashfcnufhbuiceniuwhfdihighfqguYFGBQIUNXBCUYTQUY1UUHUGhgjkfrhyqdkjerqbcyhu2rekjlwhefy23rionahdklshfkesKFKVikbgkvftklmbiv7ydycxqatjbghnlkyghyubvtcrdt ja pierdole! (rzadko przeklinam, ale teraz po prostu nie moge się powstrzymać)Nareszcie! Ale moja podświadomość mi podpowiada, że to się jeszcze może zmienić.. Pozdrawiam :******

    OdpowiedzUsuń
  6. Juz po przeczytaniu tytułu dostałam zawalu, a pozniej dostałam go drugi raz i trzeci. Zapraszam wszystkich na pogrzeb!
    Jesteś tak wspaniałą pisarką że po prostu nie da się tego opisać

    OdpowiedzUsuń
  7. O, MÓJ BOŻE. WRESZCIE. JEJU. OMG, OMG, OMG. LUKE, KOCHAM CIĘ. BRAWO. OMG. JEZU, MOJE FEELS >>>>>>
    POCAŁOWAŁ JĄ. DWA RAZY. IDEALNIE. OMG. FANGIRLING LEVEL HARD. O MAMUSIU.

    OdpowiedzUsuń
  8. O MÓJ BOŻE
    JEZUS, MARYJA I INNI
    ....
    CO TU SIĘ STAŁO?? JAK? CO? GDZIE? CO?
    NADAL JESTEM ROZTRZĘSIONA...... UMARŁAM PRZY TYM
    CAŁOWALI SIĘ..... ONI SIĘ CAŁOWALI... I TO JESZCZE JAK ;O
    NO JA NIE MOGĘ....

    OdpowiedzUsuń
  9. MÓJ BOŻE CZY JA JESTEM W NIEBIE????
    ASFJIRWGH <3<3<3<3<3<3<3<3
    ONI SIĘ CAŁOWALI!! Z NAMIĘTNOŚCIĄ (?)!!!!
    MOJE FEELSY SZALEJĄ I ODDAJĄ CI POKŁON O DOBRA KOBIEDO XDD

    OdpowiedzUsuń
  10. JEZU UMARŁAM, ONI SIĘ CAŁOWALI AAAAA NO NIE MOGĘ
    JEZUSIE MOJE FEELSY
    to było takie cudowne, szkoda że oni się tak zażarcie nienawidzą, ale w sumie to i tak się skończy, że będą razem.
    PRAWDA ALICE ??
    nienawidzę pisać capslockiem, ale musiałam
    omg

    OdpowiedzUsuń
  11. TAK TAK TAK W KOŃCU
    LUKE NARESZCIE PRZEJĄŁEŚ INICJATYWĘ I TO ZROBIŁEŚ! TAK BARDZO WYCZEKIWANY ROZDZIAŁ!
    N A J L E P S ZY

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu ! Agsjfbhfmkgfxjjdcsjkvrhvsknxsjbxsyhxshvdykvdtk cgkmmbdtrdwssgbklnonhydivdrkbdigddvkuv omg omg zajebiste !!! Chryste Luke ! Ariel ogarnijta sie i love xddd najlepszy rozdział <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  13. O MATKO O MATKO O MATKO O MATKO O MATKO O MATKO O MATKO!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O MATKO TERAZ NIE ZASNĘ

      Usuń
    2. napij się ciepłego mleka, tylko go nie przypal

      Usuń
    3. Ale koniec tego opowiadania nie jest bliski prawda? Powiedz że to nie koniec, że to będzie miało tyle rozdziałów co obie części WTNGD a nie tylko jedna ;-;

      Usuń
    4. koniec nie jest bliski, ale czy będzie tyle ile mial wtngd razem to nie wiem

      Usuń
  14. Aaaahh uwielbiam takie chwile w tym opowiadaniu 'zamknę ci usta w pocałunku' ...

    OdpowiedzUsuń
  15. omg zaraz się tu skończę hbjnsnkghjskasjgns

    OdpowiedzUsuń
  16. Ej, nie lubię jej. Serio.
    Nie ważne jakim idiotą mógłby być to on uratował jej życie, to u niego mieszka.
    No trochę pokory Blondyno...

    A rozdział taki no taki inny niż inne. Taki taki nie twój. xD
    ale genialnie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. O jejuś! To było przeurocze! Swoją drogą, Ariel sama się o to prosiła, gdyby przymknęła się na chwilę, to do niczego by nie doszło, ale absolutnie nie narzekam, a nawet jestem wdzięczna za to gadulstwo, którym chciała Luke'owi dokuczyć.
    Martwi mnie natomiast pierwsza część rozdziału. Ta bezmyślność mogła doprowadzić blondynkę do śmierci, ale czy to czasem nie było tym, czego w tamtym momencie chciała? Ariel przestaje panować nad tym, co dzieje się w jej życiu i osobiście uważam, że czas by zaakceptowała w nim Luke'a i go do niego "wpuściła". Może faktycznie chłopak w nim trochę namiesza, ale myślę, że wprowadzi też swego rodzaju stabilizację i będzie dla dziewczyny wsparciem.
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba nie chciała śmierci, to nie było jej celem

      Usuń
    2. To dobrze, że się myliłam.

      Usuń
  18. bsinddjabajdndjdjwkwnsjw CUDOWNY ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  19. OMGGGGGGGG!!! Nareszcie! :D Cieszę się ich szczęściem

    OdpowiedzUsuń
  20. Zgon . Teraz kest tak pięknie aww i wgl ale znając życie w następnym rozdziale o wszystkim zapomną i znowu się pokłócą. Ale z drugiej jstrony coraz bardziej widać że lukowi zależy na arielce i mam nadzieje że nie podda się nawet jeśli jeszcze długo bd go tak traktowała. Oni razem są tacy fddjdjdjhssdiosshwdhdcudhsskfdfiehxidfbsdfdxkckckzkfdxjdjdxvxhsldkfjffxjjkckf. Nie wiem co powiedzieć...jesteś genialna. Mam nadzieje ze skończy sie na tym ze beda razem albo i jeszcze dalej

    OdpowiedzUsuń
  21. jhgfdthffukhmbniuhjb tyle co mogę napisać <3 !

    OdpowiedzUsuń
  22. o.mój.boże! umarłam chyba xksnkxsnsj
    wszystkie wcześniejsze rozdziały są niesamowite, ale ten to poprostu mistrzostwo, i can't 🙊
    uwielbiam momenty kiedy ariel i luke się kłócą, są takie urocze awh

    OdpowiedzUsuń
  23. w tym momencie mam głęboko gdzieś że to twoje opowiadanie i że to ty wymyślasz zakończenie, jeżeli oni nie będą razem to cię znajdę i inaczej sobie pogadamy.


    eh, co ty ze mną robisz, to taka genialna historia, codziennie tutaj wchodzę mając nadzieję że szybciej dodasz rozdział, uwielbiam cię i błagam, nie każnam tak długo czekać na takie sceny

    -g

    OdpowiedzUsuń
  24. Może zacznę tak - Hemmings, ja cię nie poznaję! - uratował Ariel (awww) i jeszcze próbował zrobić gorącą czekoladę, pomijając już fakt, że spełnił prowokację dziewczyny! Zmienia się w każdym momencie, jakby Ariel obracała jego osobę ku dobrej stronie. Tylko ona o tym nie wie! :D Cieszę się tak straszliwie... jak to się po prostu dzieje nie wiem...
    Ściskam Cię z całych sił! ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Hahahaha czytam tą końcówię porażek już kolejny i nadal nie mogę uwieżyć... Chciałabym mieć takiego luka ah te marzenia

    OdpowiedzUsuń
  26. Porażek = po raz

    OdpowiedzUsuń
  27. boże czemu moje życie nie jest jednym z tych pięknych opowiadań które czytam?
    Tam wszystko jest takie magiczne no nie da się tego inaczej określić
    Chciałabym mieć takiego LUKA i takie życie
    To wszystko jest takie nie FAIR
    popłakałam się tak bardzo wzruszył mnie ten rozdział :,)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapewniam cię że nie chciałabyś mieć takiego życia jak ariel

      Usuń
  28. Cześć , trafiłam na Twojego bloga niedawno ,przeczytałam opowiadanie, później jakoś umknął mi adres. Dzisiaj po wielu próbach wyszukania bloga w internecie, w końcu znalazłam i nadrobiłam zaległości :)
    Czytam to opowiadanie z wielką zachłannością i mogę śmiało powiedzieć ,że jest jednym z lepszych ,które do tej pory udało mi się przeczytać . Pięknie piszesz .
    Oprócz tego bardzo spodobał mi się wygląd bloga ,już nie mówiąc o cytatach z piosenek na samym początku każdego rozdziału. Masz świetny gust muzyczny,ja słucham muzyki tego samego rodzaju , niektóre piosenki tutaj są mi dobrze znane ,ale z resztą trafiłaś w mój gust niezaprzeczalnie.
    Czekam na kolejne rozdziały i kolejne świetne piosenki. Pozdrawiam Serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oh, kiedy ktoś docenia muzykę w tej historii to moja radość jest podwójna! a może nawet potrójna!

      Usuń
  29. w końcu jeju, kocham ten rozdział

    OdpowiedzUsuń
  30. Ale Alice ja wiem że Ariell nienawidzi Luke'a tak bardzo za to że go kocha. Zakochała się i za to go nienawidzi bo to musiał być on. .. Ale Luke nienawidzi Ariell bo ją kocha . To takie dziwne xd Ale ja kocham oboje na raz xdd WiHAY <3

    OdpowiedzUsuń
  31. ten rozdział jest taki słodko-gorzki: z jednej strony próba samobójcza z drugiej pocałunek Luka, no i można też dorzucić piętrzącą się wszędzie nienawiść. I tak czytając o tym zrozumiałam, że nienawiść Ariel to ochrona przed zranieniem, barykada przed miłością i przywiązaniem. Co jest całkowicie zrozumiałe. Latwiej jest się schować w skorupce ironii niż odkryć się przed Lukiem, który no cóż, wymarzonym kandydatem na partnera nie jest. Chociaż z rozdziału na rozdział coraz bardziej mi imponuje.
    Co do ostatniej sceny: nie mam pomysłu, Ariel może wybuchnąć, ale równie dobrze mogą skończyć w zupełnie inny sposób. W sumie to zastanawiam się, jak długo będą się tak nienawidzić. No bo to chyba musi mieć swój kres, nie?
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Jezu jak ja to kocham! Cudowny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  33. nie wiem czy takie było twoje założenie, ale ariel zaczyna mnie irytować. czy ona nie widzi, ile luke dla niej robi? "wpieprzasz się w moje życie i z każdym dniem rujnujesz je coraz bardziej!" tak, bo jego ciepło wcale nie było ci potrzebne wtedy, w domu, w szpitalu też nie, miejsce tymczasowego zamieszkania, które ci zaoferował, też cię rujnuje, a to, że uratował ci życie to kompletne przegięcie, czemu on się we wszystko miesza, z rybkami byłoby ci lepiej, nie? jak ona mnie irytuje! nie potrafi docenić jego starań i przyjąć pomocy. albo ją przyjmuje, a potem znowu swoje. uparcie nie chce poczuć do niego czegoś więcej, ale to już się stało, nie ma sensu się przed tym bronić! zdecydowanie #teamluke. zmienia się, odkrywa nowego siebie i nie stoi w miejscu jak ariel. nic dodać, nic ująć. do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie miałam żadnego założenia
      to jest po prostu mechanizm obronny ariel, taka jej natura

      Usuń
  34. Wow, no to sie porobiło. Miło ze strony Luke, że użyczył jej domku i dba o nią. Kiedy oni zrozumieją, że jednak coś do siebie czują? Z niecierpliwością czekam na następną część.
    Pozdrawiam ;)
    S.

    OdpowiedzUsuń