sobota

#siedemnaście. nienawidzę szczerych rozmów.


- Nie sądzisz, że trochę przesadziłaś? - zapytał wreszcie Calum, kiedy opuszczali klasę matemtyczną, w jednej chwili jednocześnie dostrzegając po drugiej stronie szkolnego korytarza wtuloną w Irwina Ronnie. Od samego rana zachowywał się nieswojo, nie mogąc znieść tego, że dziewczyny wciąż nie potrafiły się dogadać, tym bardziej, że z trudem przychodziło mu opowiadanie się po jednej ze stron konfliktu. Ariel zerknęła bez słowa na przyjaciela, a on odsunął się od niej na krok, dostrzegając wściekłe spojrzenie dziewczyny. - Ashton nie jest taki zły. Może trochę głupi, ale generalnie spoko gość – dodał, ale w tej samej chwili kolejny grad rozwścieczonych spojrzeń padł na niego, dlatego uniósł pospiesznie ręce w geście poddania.
- Nie mam czasu teraz o tym rozmawiać – odparła, zarzucając na plecy przeładowaną torbę. Z trudem przeciskała się przez zatłoczony korytarz, wspierając się na kuli.
- Ronnie naprawdę nie chciała, żeby to wszystko tak wyszło, strasznie przykro jej z tego powodu – wyznał niepewnie, targając za sobą jej plecak.
- No właśnie widzę, jak cierpi z tego powodu – bąknęła złośliwie, wskazując na rozchichotaną przyjaciółkę, która właśnie całowała swojego nowego chłopaka. Calum ciężko westchnął.
- Porozmawiaj z nią, to twoja najlepsza przyjaciółka.
- Za tydzień ruszamy z radiowęzłem, a tam jest praktycznie nic nie zrobione. Pewnie do późnego wieczoru będę tam siedzieć, więc wybacz, ale nie mam czasu na rozmowy ze zdrajcami – fuknęła urażona, kierując się w stronę zejścia do piwnic, gdzie znajdowało się pomieszczenie przeznaczone na siedzibę jej nowej szkolnej inicjatywy.
- Potrzebujesz tam jakiejś pomocy? - zapytał obojętnie, choć doskonale znał odpowiedź.
- Dam sobie radę – odpowiedziała, odbierając od niego swoją własność. Wcisnęła plecak na ramię. - Pędź do swoich nowych koleżków z drużyny.
- Ariel, jesteś niesprawiedliwa.
- Calum, jesteś upierdliwy – odburknęła, naśladując jego posępny ton. W tej samej chwili do Ronnie i Ashtona dołączył Luke z ubraną w wyjątkowo krótką spódnicę dziewczyną. Brunetka trzymała się kurczowo jego ramienia, z trudem krocząc przez korytarz w niebotycznie wysokich szpilkach. Spojrzał na nią przelotnie i była prawie pewna, że gdy tylko dostrzegł, iż mu się przyglądała, mocniej pochwycił swoją nową zdobycz, przyciągając ją do siebie. Blondynka miała wrażenie, że szczebiotliwy śmiech towarzyszki Hemmingsa zagłuszał nawet uczniowski gwar. Wzdrygnęła się, kręcąc lekko głową.
- Mam po zajęciach trening, więc zobaczymy się pewnie dopiero jutro – oznajmił Hood, sprawiając że na nowo powróciła do rzeczywistości.
- Siódma trzydzieści pod moim domem – rozkazała z lekkim uśmiechem, poklepując go przyjaźnie po ramieniu. Uśmiechnął się szeroko i przedzierając się przez falę wędrujących we wszystkich kierunkach dzieciaków, dołączył do swojej nowej grupki przyjaciół, zostawiając ją samą.

#

W ramach kary za kolejne spóźnienie się na zajęcia muzyczne Luke musiał po lekcjach udać się na sam dół budynku, gdzie znajdowało się szykowane na radiowęzeł pomieszczenie, aby zanieść kilka pudeł z płytami. Wiedział, że z panem Smithem nie warto było dyskutować, dlatego kiedy tylko pożegnał się z Ashtonem i Michaelem ruszył w kierunku piwnic, aby jak najprędzej wykonać zadanie i wrócić wreszcie do domu po męczącym dniu. Rzadko pojawiał się w tej części szkoły, dlatego zajęło mu trochę czasu dotarcie na miejsce. Przeszklone drzwi niewielkiej klitki były uchylone, a z wnętrza dochodziła cicho mruczana melodia piosenki, która wydawała mu się dziwnie znajoma. Gdy podszedł bliżej dostrzegł ogromny, ręcznie pisany plakat informujący o tym, aby pod żadnym pozorem nie zamykać drzwi. Przekroczył niepewnie próg, namierzając siedzącą przy starej konsoli osobę z jasnymi, długimi włosami przewiązanymi czerwoną bandaną. W powietrzu unosił się zapach czekolady.
- Przesyłka z góry, pan Smith przekazuje trochę swojej płytowej kolekcji na rzecz poprawy gustu uczniów w zakresie prawdziwej muzyki – zacytował z nutką rozbawienia słowa nauczyciela, stawiając dwa kartony na brzegu stolika. W tej samej chwili krzesło zakręciło się, a on ujrzał dwa kroki przed sobą Ariel. - To ty.
- To ty – powtórzyła za nim, przedrzeźniając trochę jego zaskoczony ton. Oparła się wygodnie w dużym fotelu i ponownie wróciła do czynności, którą wykonywała zanim jej niechybnie przerwał. Sięgnęła po kubek z parującą, gorącą czekoladą, jawnie go ignorując. Przegryzła czekoladowy batonik, odrzucając szeleszczące opakowanie na podłogę po drugiej stronie stołu.
- Czy … - chciał o coś zapytać, ale ledwie otworzył usta, zwiększyła głośność przesłuchiwanej właśnie piosenki, zagłuszając celowo jego słowa. Końcówką trzymanego w dłoni ołówka wystukiwała rytm, nadal lekceważąc jego obecność. Gdy lekko poirytowany jej nonszalancką postawą sięgnął w stronę odpowiedniego przycisku, wyciszając muzykę, Ariel niespiesznie odstawiła papierowy kubeczek napoju i zadarła głowę, zerkając na niego.
- Posłuchaj mnie uważnie, bo nie mam zamiaru znowu powtarzać – zaczęła, podpierając rękę na blacie. - Mieliśmy umowę, że znikasz z mojego życia raz na zawsze. Czego nie zrozumiałeś tamtej nocy? Jestem świadoma, że z racji tego, iż uczęszczamy do tej samej szkoły będę musiała się czasami na ciebie natknąć. Niestety i nie wiem czym sobie na taki marny los zasłużyłam – wypowiedziała ostatnie zdanie wyłącznie do siebie, obniżając głos. - Ale to nie znaczy, że jakiekolwiek interakcje mają między nami zachodzić. Żyj sobie własnym życiem z dala ode mnie. OK? - zakończyła swój monolog, nie zauważając jak w międzyczasie drewniana podkładka wysunęła się spod drzwi, które z cichym zgrzytem zatrzasnęły się.
- OK – przytaknął, po czym z dumnie uniesioną głową skierował się w stronę wyjścia. Kilka nieprzyjemnych określeń pod adresem blondynki wydobyło się z jego ust, gdy sięgał dłonią w kierunku klamki. Nacisnął ją, będąc pewny, że z łatwością ulegnie, ale drzwi nawet nie drgnęły. Szarpnął znowu, ale efekt był równie mizerny. Uderzył dość mocno barkiem w spróchniałe miejscami drewno, ale poza przeszywającym bólem niewiele wskórał. Z nieco przerażonym wzrokiem obejrzał się za siebie, spoglądając na pogrążoną we własnym świecie dziewczynę. Miała założone słuchawki, a głośną muzykę słyszał nawet z odległości kilkunastu metrów. Zacisnął mocno zęby i chowając głęboko swoją dumę, zawrócił. Wskazującym palcem dźgnął ją w ramię, sprawiając że aż podskoczyła na siedzeniu.
- Czego? - sapnęła, odgarniając z czoła grzywkę.
- Mamy problem – warknął niewyraźnie, ruchem głowy wskazując drzwi.
- Przepraszam, chyba się przesłyszałam – oświadczyła przesłodzonym głosem, chichocząc w wyjątkowo błazeński sposób. W ciągu sekundy jej twarz spochmurniała. - Ja nie mam problemu – dodała już zdecydowanie bardziej ozięble, wykrzywiając usta, po czym ponownie założyła słuchawki na głowę. Luke cicho zaklął, przekręcając jej krzesło w swoją stronę. Zrobił to na tyle niespodziewanie i gwałtownie, że Ariel lekko zakołysała się na fotelu, tracąc na moment równowagę. - Popieprzyło cię?!
- Drzwi się nie chcą otworzyć, więc chyba jednak problem mamy – stanowczo zaakcentował ostatnie słowo, a ona zamarła. Jej oczy bardzo powoli zaczęły się szerzej otwierać, spoglądając raz na niego, raz na wyjście z pomieszczenia. Odsunęła go bez słowa ze swojej drogi, chwyciła wspartą o kant stołu kulę i kuśtykając, podbiegła do zatrzaśniętych drzwi. Chwilę szarpała się z klamką, ale niewiele to zmieniło. Pełnym wściekłości wzrokiem spojrzała na niego.
- Boże, Hemmings, jak ja cię nienawidzę! Z każdym dniem coraz bardziej.
- Zadzwonię po Irwina, albo Clifforda, może od zewnątrz da się to otworzyć – zaoferował, przeszukując kieszenie. Ariel westchnęła posępnie. Opuszczając nieporadnie głowę.
- Jesteśmy kilka metrów pod ziemią w piwnicy, jeśli sądzisz, że nawiążesz jakiekolwiek połączenie, to powodzenia – mruknęła uszczypliwie, odsuwając się od niego.
- W takim razie napiszę smsa – podrzucił kolejną myśl, z triumfalnym uśmiechem unosząc palec. Dziewczyna uderzyła się dłonią w czoło.
- Widzę, że kolor włosów współgra z poziomem inteligencji – jęknęła, lustrując go osądzającym wzrokiem.
- Nie bardzo rozumiem o co ci chodzi.
- Jakoś mnie to nie dziwi – odpowiedziała ciszej. Wydawało mu się, że najgorsze miał już za sobą, bo Keller zdawała się bardzo powoli wyciszać i uspokajać. Zrobiła niewielkie okrążenie wokół całego pokoju, zachowując przez chwilę pozorny spokój. W końcu się zatrzymała i popatrzyła na niego. - Jak można być takim idiotą?! - wrzasnęła, unosząc obie ręce wysoko nad głowę. Z zaciśniętymi w szale ustami spojrzała na stojącego obok chłopaka i z całej siły kolejny raz spróbowałam pociągnąć klamkę drzwi.
- Przecież to nie ja zamknąłem te cholerne drzwi! - odkrzyknął równie poirytowany, odpychając ją na bok. Szarpnął ponownie, ale zamek ani drgnął. Zdenerwowany kopnął w framugę, po chwili żałując tego pochopnego kroku, kiedy stopa zaczęła pulsować z bólu. - Kurwa! - jęknął ze złością, opierając się plecami o ścianę. Poprawił czapkę, pocierając dłońmi lekko zaczerwienioną twarz.
- Twoja nowa zdobycz nic tu nie pomoże – burknęła pod nosem, spoglądając na wyświetlacz telefonu. Internet również nie działał.
- Co? - zapytał ze zdezorientowaną miną, ale Ariel potrząsnęła tylko głową.
- Co? - powtórzyła za nim z miną niewiniątka, udając zaskoczenie, jakby nie miała pojęcia, o co chodziło. Chłopak machnął ręką i stając na palcach, uniósł do góry komórkę. Kreski zasięgu ani przez moment nie podświetliły się.
- Może zaczniesz krzyczeć? To ci dość dobrze wychodzi – zaproponował kolejny raz, co spotkało się wyłącznie z jej krzywym spojrzeniem. Nie przeszkadzało mu jednak w tym, aby uśmiechnąć się w zwycięskim geście.
- Mówił ci już kiedyś ktoś, że jesteś totalnym idiotą? - spytała nagle, przyglądając mu się z uwagą.
- Nie odwracaj psa ogonem, OK?
- To nawet nie jest warte jednego mojego oddechu – wyznała ze smutkiem, jakby mówiła do powietrza, które z każdą chwilą stawało się coraz bardziej duszne i parne. Nie spojrzała już na niego, pozostawiając bez komentarza jego wcześniejszą wypowiedź.
- Jesteśmy w czarnej dupie – przyznał w końcu zrezygnowany i z głębokim westchnieniem zsunął się po ścianie, zajmując miejsce na chłodnej, brudnej podłodze. Ariel przeszła na drugi koniec pomieszczenia, siadając naprzeciw niego w podobnej pozycji. Skrzyżowała nogi i wbiła zasmucony wzrok w zakurzoną ziemię. Jej oczy zaszkliły się od teatralnie wymuszonych łez.
- Czymże zasłużyłam sobie na taką śmierć?! - zawołała żałośnie, opuszczając bezradnie ramiona. Luke przyglądał się jej w ciszy, ale nie miał najmniejszej ochoty odezwać się, bo doskonale wiedział, że każde jego słowo mogło wywołać kolejną bezsensową kłótnię, w której nie miał zamiaru uczestniczyć. Dostrzegł jak ciężko oddychała, z zamkniętymi oczami wyszeptując bliżej nieokreślone słowa. Było w niej coś dziwnego, czego nie potrafił rozgryźć.

#

Z odchyloną głową wpatrywała się obojętnym wzrokiem w sufit, obejmując ramionami podkulone pod brodę kolana. Miała wrażenie, że z każdą upływającą niemiłosiernie wolno sekundą stan jej psychiki pogarszał się nieodwracalnie. Liczenie krateczek przy kanale wentylacyjnym wydawało jej się zdecydowanie ciekawszym zajęciem, niż prowadzenie jakiejkolwiek konwersacji z Hemmingsem, tym bardziej, że za wszelką cenę próbowała unikać jego towarzystwa. Los jednak okazał się być niezwykle złośliwy. Rozchylała i zamykała co chwilę usta, wydając przy tym dość irytujący odgłos, ale mimo sugestywnych pochrząkiwań chłopaka ani na moment nie przestała. Szybko znudziła jej się ta zabawa, więc w poszukiwaniu nowego zabójcy czasu sięgnęła dłonią do kieszeni spodni, wyjmując z niej gumę do żucia. Gdy tylko zaczęła ostentacyjnie nią mlaskać, z drugiego rogu pomieszczenia dało się słyszeć przeciągłe westchnienie Luke'a. Niechętnie opuściła głowę i z uniesioną brwią spojrzała na niego. Przez dłuższą chwilę analizowała jego twarz w totalnym skupieniu i ciszy, zastanawiając się nad tym, że coś w nim od poprzedniego razu musiało się zmienić. Dopiero kiedy kolejny raz z rzędu przygryzł wargę, poruszając na boki srebrnym kolczykiem, bliżej niezidentyfikowany dźwięk wydobył się z jej ust. Zmrużyła lekko powieki.
- Po co ci ten kawałek metalu w twarzy? - zapytała, mącąc swoim zachrypniętym głosem uciążliwą ciszę.
- Żeby głupi miał zagadkę – bąknął złośliwie, odwracając głowę na bok. Ariel wzruszyła obojętnie ramionami.
- Jeśli sądziłeś, że odwróci to uwagę od twojej pryszczatej gęby, to się pomyliłeś – wyznała oschle, wciąż z uwagą śledząc jego reakcję. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak drażliwym tematem były jego problemy z cerą. Dostrzegła jak wywrócił oczami, delikatnie rumieniąc się. Nie zamierzał jednak w żaden sposób jej odpowiadać. Podniósł się z ziemi i unikając jej spojrzenia ruszył w kierunku zastawionych stertą pudeł regałów. Sięgnął po starą, sfatygowaną gitarę i po kilku misternych próbach nastrojenia jej, wreszcie osiągnął pożądany efekt. Ponownie rozsiadł się na podłodze, pochylając delikatnie nad instrumentem. Pierwsze dźwięki wydawały się być jakby trochę nieśmiałe, niepewne, ale im dłużej próbował, tym lepiej mu wychodziło. Ariel kątem oka przyglądała mu się, wsłuchując w strzępki piosenki, którą chyba skądś kojarzyła. Nie była jednak pewna skąd. Całą swoją uwagę skupiał na wygrywanych akordach, delikatnie rozchylając usta. Gdy podniósł głowę, momentalnie odwróciła wzrok, udając wielkie zainteresowanie własnymi paznokciami. Nagle jego lekko rozbawiony głos rozbrzmiał w akompaniamencie gitary. Śpiewał tak inaczej, tak lekko, ale jednocześnie niezwykle głęboko, wczuwając się bezgranicznie w piosenkę. Instynktownie przymknęła oczy, opierając głowę o ścianę. Delikatna melodia pochłonęła ją bez końca. Nawet nie zorientowała się, kiedy przestał grać i z uśmiechem obserwował jej zadumanie. Gdy chrząknął sugestywnie, drgnęła i otworzyła gwałtownie powieki. Poprawiła nerwowo włosy, starając się zatuszować to, co przed chwilą się wydarzyło. Luke nadal się triumfalnie się uśmiechał.
- Dlaczego kulejesz?
- Wiesz – zaczęła tonem, który sprawił, że momentalnie wykrzywił usta. - Kiedy morze wyrzuciło mnie na brzeg i znalazła mnie taka pewna stara, pomarszczona czarownica – kontynuowała swoją opowieść, dość intensywnie wczuwając się w odpowiednią gestykulację, aby nadać charakter historii. - W zamian za moją duszę i serce obiecała przygotować mi napój, który sprawi, że mój ogon przeistoczy się w ludzkie nogi. Jednak jak widzisz musiała pomylić któryś ze składników, bo nie do końca jej się to udało.
- Z tobą nie da się normalnie rozmawiać. Powiedziałbym, żebyś się zaczęła leczyć na nogi, bo na głowę za późno, ale w twoim przypadku to już na wszystko za późno – przyznał obojętnie, odkładając gitarę na bok. Ariel chwilę patrzyła na niego w kompletnej ciszy, nawet nie mrugając. Nerwowo przełknęła ślinę, gdy zauważyła, jak podnosił się z podłogi, podchodząc do szafki wypełnionej płytami.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo masz rację, cholerną rację – mruknęła, ale on nie zareagował, oglądając z zainteresowaniem okładkę zakurzonego albumu jakiegoś dawno zapomnianego zespołu. Wyprostowała nogi, delikatnie krzywiąc się, gdy poczuła lekkie ukłucie w biodrze. - Miałam wypadek samochodowy – wyznała chwilę później, na nowo zwracając jego uwagę. Odetchnęła z ulgą, jakby wypowiedzenie tych słów zdjęło z niej noszony przez tak długi czas ciężar. Luke odłożył płytę i spojrzał na nią. W jego jasnych oczach dostrzegła szczere współczucie i zaskoczenie. Zagryzła wargę, opuszczając głowę, bo nie potrafiła dłużej znieść tego spojrzenia. Zaczęła się niespokojnie bawić sznurówkami trampek.
- Wersja z napojem lepiej by się sprzedała, wypadki są takie przereklamowane – powiedział po tym niezręcznym momencie ciszy, próbując swoim żartem rozładować to dziwne napięcie, które między nimi się niespodziewanie wytworzyło. Oboje poczuli się wyjątkowo niezręcznie. Ariel spojrzała na niego zaskoczona, a kiedy roześmiał się na głos, potrząsnęła bez przekonania głową.
- Kre …
W tej samej chwili drzwi zaskrzypiały, a twarz zaskoczonego woźnego ukazała im się w pełnej krasie. Wymienili się oniemiałymi spojrzeniami, wyczuwając że coś bezpowrotnie zostało przerwane, choć prawdopodobnie nie przyznaliby się do tego przed sobą.
- Chyba jednak nie umrzemy.
- Świetnie.
- Świetnie – potwierdził, niepewnie zerkając w jej stronę.



42 komentarze:

  1. Już było tak pięknie !! Może zaczeliby ze sobą rozmawiać i Luke dowiedziałby się coś o syrence, a tu nagle pomoc nadchodzi znienacka. Czy Lukey uważa, że wywrze na Ariel jakąkolwiek zazdrość jeżeli będzie mieć fajną laskę? Rozdział świetny, ale jakaś część mnie boi się każdego kolejnego rozdziału wihay. I to chyba dlatego, że boję się czegoś co nie chcę, żeby się stało...

    OdpowiedzUsuń
  2. jeju to jest idealne nooo
    mogłabym to czytać i czytać, i czytać
    świetnie piszesz naprawdę
    czekam na następny kochana, życzę weny
    @biebsftketchup

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny aw
    mówi że kolczyk to kawałek metalu w twarzy a czy przypadkiem sama go nie ma? *na zdjęciu ma kolczyk w nosie hahah*
    pozdrawiam i czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sama go nie ma, zdjęcie jest wyłącznie poglądowe

      Usuń
  4. Boże w takim momencie. Kocham to *___*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział. Najwyraźniej los chce, aby ta dwójka była na siebie skazana. Choćby mieli się pozabijać, haha. To mi się podoba. Cieszę się, że w końcu wyjaśniło się, dlaczego Ariel kuleje. Czyli jednak moja wersja z wypadkiem była prawdziwa! I tak wciąż jestem ciekawa, co tak naprawdę jej dolega. Bo wypadek to tylko ogólne określenie.
    Pozdrawiam,
    greaseblow

    Your perfect imperfections

    OdpowiedzUsuń
  6. Patrzę a tu minutę temu pojawił się rozdział! Miałam jeszcze zamiar skomentować poprzedni, ale mnie wyprzedziłaś. ;)
    Nie rozumiem tego, że potrafię się śmiać z każdego wypowiedzianego słowa tej dwójki. Są tacy zabawni razem w tych swoich skórach, opętanych problemami. Chciałabym wiedzieć już wszystko o Ariel i jej przeszłości, o Luku i jego zamiarach, ale lubię smakować także powoli każdego napisanego słowa. Chciałabym, żeby było więcej takich wspaniałych ludzi. Płaczę, śmieję się i wciągam w historię. Nie da się opisać tego wszystkiego tylko za pomocą słowa - uwielbiam - bo to za mało. Chyba wystawię ołtarzyk, świeczki i będę codziennie zmieniać kwiatki, by czas oczekiwania na kolejny rozdział wihay szybciej minął. ;) A propos mogą być suszone? xD
    Skaczę, płaczę... i ściskam za to, że stworzyłaś taką Ariel, takiego Luke.
    Ps. "Żyj sobie własnym życiem" - to mój text! xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Te ich wzajemne docinki naprawdę mnie bawią. Jest się przy czym pośmiać. Ten fragment odnośnie "nowej zdobyczy", która im nie pomoże mnie rozwalił. Lubię cięty język Ariel.
    Tak myślałam, że chodziło o wypadek samochodowy.
    K.

    OdpowiedzUsuń
  8. Drogi Panie Woźny! Wie pan ile przeznaczenie musiało się na męczyć żeby ich zamknąć? A pan ich tak po prostu wypuścił!
    Rany.., cudo.

    OdpowiedzUsuń
  9. nie wierzę, jakim cudem każdy z twoich rozdziałów jest lepszy od drugiego? ciekawe czy ariel wreszcie się przełamie, powie mu coś więcej. już wystarczająco się przed nim otworzyła, nie spodziewałam się tego po niej. może ona również dostrzega te chemię między nimi, zaczyna ufać, szukać kontaktu? było tak blisko, są na dobrej drodze. ale co? ale oczywiście ktoś musiał im przeszkodzić. aż mnie korci, aby cofnąć się w czasie i ukatrupić tego woźnego zanim tam wejdzie. biedny człowiek, niczemu winny, a teraz zapewne każda z nas życzy mu złego xd cóż, może keller zaczęła zauważać dobre strony hemmingsa? skoro ronnie przekonała się do irwina, to czemu nie? xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Najlepsza kłótnia ever, jeśli chodzi o ten rozdział w wihay.

    OdpowiedzUsuń
  11. Widze , ze teraz to świetnie z jego strony jest niepewne ;) no proszę. Zmienia sie biedaczek, albo mi się tak wydaje. :D czy on chce wzbudzić zazdrość w Ariel swoimi kolejnymi 'kolezankami'? A wszystko się zepsulo przez głupiego wozniego xd no jak zwykle cos im stoi na przeszkodzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Niesamowity. Głupi woźny musiał wejść w takim momencie. Czekam na rozdział do następnego tygodnia i już się nie mogę doczekać co będzie dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ha ha ha <3 Nawet woźni w mojej szkole są lepsi =D Lol że Luka zaciekawiła jej historia.. Może nie jest takim palantem na jakim się wydawał ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. No i woźny sobie u mnie nagrabił...
    Bardzo się cieszę że jest nowy rozdział
    Nie umiem wyrazić w słowach swojej radości.
    Aleee... za to mam trzy pytania!
    1. Czy Luke próbuje wywołać zazdrość u Ariel?
    2. Czy oni w końcu zauważą zmiany w swoim zachowaniu w stosunku do siebie?
    3. A co powiesz na mały spoiler odnośnie #osiemnaście ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. ariel kazała mu zniknąć, więc znalazł sobie nową zabawkę, to nie jest chęć wzbudzenia zazdrości
      2. oni chyba już to widzą, ale nie chcą się do tego przyznać, bo cała ta ich dziwna relacja i więź nie jest nikomu na rękę
      3. nie bardzo wiem, czym mogłabym zaspoilerować, bo rozdział jest jeszcze nie do końca zaplanowany

      Usuń
    2. Czyli nie możemy spodziewać się rozdziału jeszcze w czasie długiego weekendu ? :(

      Usuń
    3. raczej nie, bo nie będzie mnie w domu

      Usuń
    4. Ej! Przeczytałam rozdział jeszcze raz... i zwróciłam uwagę na to:
      "- Twoja nowa zdobycz nic tu nie pomoże
      - Co?
      - Co?"
      Zachowanie Ariel jest bardzo dziwne. Może Luke nie chciał wzbudzać w niej zazdrości, ale całkiem przypadkiem wzbudził... prawda?

      Usuń
    5. to chyba nie była jednak zazdrość

      Usuń
    6. Jak małe jest prawdopodobieństwo że dostaniemy dzisiaj rozdział?

      Usuń
    7. robię co mogę, aby było dziś

      Usuń
  15. piszesz tak cudownie, zawsze jak czytam to mi się wydaje jakbym na prawdę tam była..
    jestem ciekawa czy to Ariel spowodowała ten wypadek, wydaje mi się że tak i że była pod wpływem..
    szkoda że nie zdążyła powiedzieć więcej, ale trzeba być cierpliwym.

    OdpowiedzUsuń
  16. Czemu woźny musiał akurat wtedy przyjść, nie mógł poczekać jeszcze tak.. z godzinę? Przynajmniej zdążyli by trochę porozmawiać :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Boze wspanialy ! :D Kocham to ! Pisz dziewczyno bo jestes jak profesjpnalistka

    OdpowiedzUsuń
  18. cudowny ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  19. Czy ten woźny akurat w tym momencie musiał przyjść?? Jestem ciekawa jak doszło do tego wypadku Ariel? Mam nadzieję, że połączy ich jeszcze coś.
    Miłego dnia ;)
    S.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wielka szkoda, że woźny przybył w takim momencie. Nagła więź między nimi była przyjemną odmianą ciętych komentarzy. Aczkolwiek uwielbiam poczucie humoru Ariel. W tym rozdziale było po prostu fantastyczne. I znowu poznaliśmy nieco lepszą stronę Luka. Czasami jest naprawdę miło zobaczyć go w słodkim wydaniu.
    Czekam już na kolejny,
    pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Głupi woźny. W takim momencie? Jak zaczęli w pewnym stopniu normalnie rozmawiać? Do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. czy będzie dzisiaj rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem, nie miałam dwa dni laptopa i dopiero weszłam do domu

      Usuń
    2. Prosimy ;)

      Usuń
  23. kociaku, popraw mi humor, wstaw cosik! byłaby to miła odskocznia od ostatnich dni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. strasznie bym chciała, ale mój laptop kompletnie odmawia posłuszeństwa i nie bardzo mam jak pisać

      Usuń
  24. ahhhhhhh, laptopy bywają złośliwe, te elektroniczne bestyje :(

    OdpowiedzUsuń