sobota

#dwadzieściajeden. nienawidzę śniegu.


Stępiony ołówek wysunął się z ręki, kiedy z dezaprobatą westchnęła nad kolejnym zadaniem z matematyki. Nawet idealna cisza panująca w przyciemnionym rogu szkolnej biblioteki nie pomagała w skupieniu się nad rozwiązaniem głupiego, w jej ocenie, zadania. Z hukiem zamknęła podręcznik, a opadająca ze zmęczenia głowa uderzyła o twardą okładkę, gdy z żałością westchnęła nad swoim marnym losem. Nigdy nie mogła pojąć tego, dlaczego nie obdarzono ją umysłem ścisłym. Gdy tylko wyprostowała się o mało nie krzyknęła, dostrzegając po drugiej stronie zajmowanego stolika zakapturzoną postać. Odruchowo przesłoniła dłonią usta, powstrzymując głośny jęk. Spod kaptura ciemnej bluzy wystawały posklejane kosmyki jasnych włosów. Zaciemniona, pozbawiona blasku twarz zdawała się prezentować jeszcze bardziej przerażająco w nikłym świetle tlącej się gdzieś nieopodal lampy. Wyglądał strasznie i nie było w tym stwierdzeniu żadnej przesady. Zasinienia pod oczami, drżące, spierzchnięte usta, pokryte zarostem zapadnięte policzki i ciągle zamykające się ze zmęczenia powieki potęgowały ten rozpaczliwy obraz. Niedługa chwila wystarczyła, aby ze szkolnej gwiazdy stał się nikim, a ona zbyt dobrze znała to uczucie, mimo iż robiła wszystko, byle tylko uniknąć współczucia mu. Doskonale wiedziała, że zasłużył na to swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem. I musiał ponieść srogą cenę swoich szczeniackich zachcianek.
- No co? - warknął, kiedy nieustępliwie lustrowała go badawczym wzrokiem. Blondynka wzruszyła tylko ramionami i ponownie opuściła głowę, bazgrząc coś na kartce zeszytu. Charakterystyczny dźwięk skrobania rysikiem po papierze wypełnił opustoszałe pomieszczenie.
- Bardzo ucieszył mnie fakt, że kiedy tylko się obudziłam nie było cię już w moim domu. Chciałabym również, abyśmy tę zasadę wcieli w resztę mojego życia. Szkoła zdecydowanie znajduje się na liście miejsc, w których powinieneś mnie unikać.
- Świetnie, jestem za – wyznał.
- Świetnie.
Zapadła niewygodna cisza, w czasie której zdołali wymienić się pozbawionymi jakichkolwiek emocji spojrzeniami. Ariel miała nadzieję, że chłopak zaraz zda sobie sprawę z tego, że powinien opuścić to miejsce, zgodnie z ich niedawną umową. Zamiast tego, Luke opadł bezwładnie na blat stolika i wykrzywił usta, opuszczając wzrok.
- Trener zawiesił mnie do końca miesiąca, Irwin i Clifford nie odzywają się od wczoraj, a cała szkoła ma mnie za jednego wielkiego oszusta i ćpuna. Od bohatera do zera. Już nie mogę znieść tych pełnych pretensji spojrzeń! Nienawidzę tego! - odparł z oburzeniem, a Ariel oparła się wygodniej na krześle, krzyżując ręce. Kąciki ust delikatnie uniosły się.
- Witaj w moim świecie – powiedziała bez cienia emocji w głosie, wzruszając obojętnie ramionami. Luke odetchnął ciężko, spoglądając na nią bez przekonania. Zsunął z głowy kaptur, przeczesując palcami włosy. Był skrajnie wycieńczony, rozdrażniony i zagubiony. I chyba nawet nie zamierzał się z tym szczególnie ukrywać. - To co teraz czujesz, te ciągłe zawroty głowy, nudności, osłabienie, senność, lęk przed wszystkim, to jeszcze trochę potrwa.
- Niczego nie boję się – zaoponował momentalnie, próbując nie okazywać przed nią kolejnych swoich słabości. Parsknęła w odpowiedzi śmiechem, wywracając nienaturalnie oczami.
- Jesteś przerażony myślą, że teraz wszystko stracisz – kontynuowała, nie zważając na jego wcześniejsze słowa. Dostrzegła jak zamarł w bezruchu, wbijając w nią swój rozbiegany, nerwowy wzrok. - Ale z czasem to minie, wystarczy trochę cierpliwości i konsekwencji w ostatecznym rzuceniu tego świństwa. Jest jeszcze dla ciebie nadzieja. Tylko jej nie zmarnuj.
- Skąd ty to wszystko wiesz?
- Życie – mruknęła apatycznie, unosząc obie ręce. Zaczęła pakować książki do plecaka, cały czas czując jego baczne spojrzenie na sobie.
- A jak twoja mama? Widziałem ją w nocy w szpitalu. Już wiadomo, kto to był? - zapytał niespodziewania, całkowicie zmieniając temat. Ariel zatrzymała się i bardzo powoli uniosła głowę. Ze zmarszczonym w geście totalnego niezrozumienia czołem obserwowała przez niedługą chwilę niezmieniony, ponury wyraz jego twarzy. To była ostatnia rzecz, której mogła się po nim spodziewać. Podparł w międzyczasie głowę na ręce, co chwilę pocierając palcami szorstki policzek.
- Podobno pożyczała od tych ludzi jakieś pieniądze, których nie oddawała, więc sami pofatygowali się po swoją należność, ale już wszystko jest ok.
- To dobrze – przytaknął, ale Ariel miała wrażenie, że w ogóle nie obchodziło go to, co powiedziała.
- Yhm – burknęła, wracając do zbierania zeszytów. Podniosła się z krzesła i chwyciła kulę. W tej samej chwili poczuła zaciskające się wokół jej nadgarstka zimne palce. Odruchowo spojrzała w dół.
- Nie masz ochoty się stąd wyrwać na chwilę? - zapytał cicho, a ona raptownie obdarowała go zaskoczonym spojrzeniem. Otworzyła szerzej oczy, dzielnie walcząc z uporczywym wzrokiem chłopaka.
- Proponujesz mi wagary? - spytała dla pewności, nie będąc do końca przekonaną, czy dobrze zrozumiała jego wcześniejszą propozycję. Luke skinął głową, wciąż kurczowo przytrzymując jej rękę. - Nie bądź śmieszny – fuknęła z ironią, wyswobadzając się z jego objęcia. Szarpnęła dłoń i bez wahania ruszyła przed siebie, nie odwracając się nawet w jego kierunku.
- Po prostu tchórzysz, Keller – mruknął na tyle głośno, że zdołała go dosłyszeć. Zatrzymała się w połowie drogi i zerknęła przez ramię. Lekko przymrużyła powieki, gdy jego usta wygięły się w grymasie, który z założenia przypominać miał uśmiech. Rzuciła mu wyzywające spojrzenie, kiedy on ochoczo stanął na nogi i zarzucając na ramię plecak, ruszył za nią.
- Zamknij się! - sapnęła ze złością, kiedy tylko zrównał się z nią, dotrzymując jej kroku. Obserwował ją ukradkiem z góry, podśmiewając się z niej pod nosem.
- Przecież nic nie mówię! - oznajmił obronnie, nie mogąc powstrzymać cisnącego się na usta uśmiechu. - Nie mogę uwierzyć, że największy kujon świata właśnie zdecydował się na ucieczkę z lekcji.
- Jesteś kretynem, Hemmings – odpowiedziała, uderzając go w ramię. Luke już się nie odezwał, naciągając na głowę kaptur. Gdy tylko wyszedł na korytarz, rozejrzał się uważnie, czy przypadkiem nie przechadza się nim jego matka. Przepuścił Ariel w drzwiach i z niezwykłą ekscytacją zaczął pospieszać ją, gdy oboje kierowali się w stronę wyjścia. W pewnej chwili chyba do nie do końca świadomie pochwycił jej dłoń, szczelnie zamykając ją w objęciu swoich palców. Blondynka mimowolnie spojrzała na ich złączone ręce, starając się nadążyć za jego szalonym tempem. Jego nastrój zmienił się diametralnie w przeciągu kilku minut i nie była pewna, czy powinno ją to cieszyć, czy raczej niepokoić. Nie chciała jednak już psuć jego zabawy i z trudem łapiąc oddech, kuśtykała za nim, wspierając się cały czas na kuli.

#

Początek grudnia charakteryzował się tym, iż już wczesnym popołudniem nad miastem zapadł przygnębiający zmrok. Temperatura zdecydowanie się obniżyła, a ulice rozbłysły różnobarwnymi światełkami, którymi udekorowany był cały deptak. Luke spojrzał kątem oka na siedzącą obok niego dziewczynę. Znad trzymanego w zmarzniętych dłoniach kubka wypełnionego gorącą czekoladą unosiła się para. Co jakiś czas popijała rozgrzewający napój, ciągle oblizując usta. Z każdym podmuchem mroźnego wiatru wyczuwał słodki zapach.
- Nie patrz na mnie – burknęła w końcu, ale nawet nie zadała sobie trudu, by na niego spojrzeć. Wywrócił oczami, opierając się o drewniane szczebelki ławki, na której siedzieli.
- Nie patrzę – fuknął, odwracając się ostentacyjnie w drugą stronę. Ariel pokręciła jedynie z dezaprobatą głową. - Nienawidzę świąt – dodał chwilę później, sięgając po swój kubek z kawą, który stał na brzegu ławki. Ze smutnym grymasem przyglądał się migoczącym w witrynach sklepowych lampkom, ozdobionym choinkom i górom prezentów, które miały zachęcać do zakupów.
- Ja też – zgodziła się z nim i przyjęła podobna pozycję, odchylając się do tyłu. Spojrzeli jednocześnie na siebie, przez krótką chwilę trwając w niemym zawieszeniu, wymieniając uważne spojrzenia. - Wszystko jest takie obłudne, kłamliwe, wymuszone, komercyjne. Do porzygania.
Luke jedynie skinął głową, odwracając w końcu wzrok, gdy zrozumiał, że trochę zbyt długo wpatrywał się w jej błyszczące w blasku latarni oczy, choć zabawnie wyglądała z zaczerwienionymi od mrozu policzkami i czubkiem nosa. Wełniana czapka z ogromnym pomponem co chwilę osuwała się jej na oczy, choć starała się z nią uporczywie walczyć. Potarł o siebie zziębnięte dłonie, chuchając w nie by choć trochę się ogrzać.
- Jesteś chyba teraz jedyną osobą, która chce ze mną utrzymywać jakikolwiek kontakt – przyznał ze smutkiem, a ona niespiesznie przeniosła na niego spojrzenie.
- Chciałabym powiedzieć, że mi strasznie przykro z tego powodu, ale nie jest mi przykro ani troszeczkę, ani ciut, ani półciut – odparła z triumfalnym uśmieszkiem, pocierając ręką zadarty nos. Postanowił nie komentować tych słów, choć doskonale zdawał sobie sprawę jak wielką radość czerpała z tego, że udało jej się powiedzieć coś, co go ostatecznie pogrążało.
- Proszę bardzo, nabijaj się dalej, Keller – zaproponował, gdy ponownie podciągała czapkę i odgarniała grzywkę z czoła.
- Jeden zero dla Ariel – pisnęła, klaszcząc zwycięsko. Zignorował to, pochylając się lekko do przodu. Oparł łokcie na kolanach i opuścił bezradnie głowę. Schował twarz w dłoniach, wciąż w głowie słysząc ten uciążliwy szum, który nie odstępował go ani na moment. Ucisnął skronie, ale to nie pomogło. Choć ciężko było mu się przyznać do tego, to wiedział, że dziewczyna miała rację, że jeszcze czekała go długa droga do tego, aby odzyskać kontrolę nad własnym życiem. Ale skoro jej się udało, to on także musiał spróbować. Wziął głębszy wdech, prostując się ponownie. Odwrócił się w bok, spoglądając na pogrążoną we własnych myślach blondynkę. Tak trudno było mu zaakceptować fakt, że to właśnie ona stała się jedyną osobą, która była w stanie mu teraz pomóc po tym, gdy wszyscy najbliżsi postanowili się od niego odwrócić.
- Czego właściwie we mnie tak nienawidzisz? - przerwał ciszę między nimi, która powodowała nieprzyjemne napięcie. Nie dało się nie dostrzec jej nagłego zaskoczenia. Wpatrywała się w niego przez chwilę, nie do końca potrafiąc znaleźć odpowiednie słowa. Wreszcie wzruszyła obojętnie ramionami, wysuwając do przodu usta.
- Wszystkiego?
- Nie ma nawet jednej rzeczy, która by cię nie irytowała? - zadał kolejne pytanie, wyczuwając rosnące podenerwowanie. Ona obruszyła się, mocniej otulając ciepłym szalikiem szyję.
- Wiesz co – zaczęła z nutką irytacji w głosie. - Godząc się na te śmieszne wagary z tobą, sądziłam, że będzie to jakaś super wielka szalona przygoda, a nie siedzenie tutaj obok ciebie i rozmawianie o pierdołach, rzeczach zupełnie nieistotnych – wyznała z rozczarowaniem w głosie, dopijając do końca swoją czekoladę. Przy okazji sprytnie uniknęła odpowiedzi na jego kłopotliwe pytanie. Luke spojrzał na nią, przez moment nie wiedząc co zrobić.
- Chcesz czegoś szalonego, tak? - powiedział, jakby lekko podrażniony jej oskarżeniem, po czym działając pod wpływem zupełnego instynktu, podsunął się bliżej niej. Nie zdążyła nawet odpowiedzieć, bo gwałtownie chwycił w dłonie wychłodzoną twarz i z niespodziewaną zachłannością pocałował. Ich zimne wargi połączyły się w namiętnym zbliżeniu, którego żadne z nich nie planowało. Oboje byli równie oszołomieni tym, co właśnie między nimi się wydarzyło. Spragnieni namiastki bliskości przylgnęli nieświadomie do siebie, zatracając się bez reszty w chwili zapomnienie, gdy cały otaczający ich świat przestał na niedługi moment istnieć. Nawet tysiące wielkich słów nie byłyby w stanie wyrazić tego, co przez tę jedną przypadkową pieszczotę zdołali sobie powiedzieć. Cisza wypełniona bijącymi porywczo sercami i łapczywymi oddechami była idealnym ukoronowaniem tych przelotnych muśnięć, które z upływem czasu przeradzały się w pełne pożądania pocałunki. Luke delikatnie zsunął dłonie po jej ramionach i bezwiednie ułożył je na dole okrytych grubym swetrem pleców dziewczyny. Przyciągnął ją do siebie, zaciskając palce na spodzie kurtki i mimo sporej warstwy otulających ich ubrań, wyczuł ten przenikliwy dreszcz, który wstrząsnął jej ciałem. Gdy pierwszy się odsunął, z trudem łapiąc szaleńczy oddech, Ariel z wolna uchyliła przymknięte powieki, wpatrując się w niego osłupiona. Oddychała ciężko, a z jej ust wydobywały się niewielkie obłoczki pary.
- To miało być szalone? - zapytała rozeźlona, wracając do rzeczywistości. W jej rozdrażnionym głosie dało się słyszeć nutkę mimowolnego zadowolenia. Luke uśmiechnął się, co sprawiło, że wściekła się jeszcze bardziej. - To nie było szalone, to było głupie!
- Masz rację – zgodził się, nadal kurczowo przytrzymując ją w ramionach. Była tak blisko, że doskonale wyczuwał zapach słodkiej czekolady. - Szalone będzie dopiero wtedy, kiedy zrobię to ponownie.
Pochylił się i rozgrzanymi ustami otulił jej wargi, a ona poddała się temu obezwładniającemu dotykowi.
I nie zauważyli jak nagle z ciemnego nieba zaczęły spadać pojedyncze płatki pierwszego śniegu, wirując na mroźnym powietrzu.




67 komentarzy:

  1. O. Em. Gie. O. EM. GIE. O! EM! GIE! BOŻE WIEDZIAŁAM ŻE ZNOWU SIE TO STANIE JAK JA SIE CIESZE! NAJPIĘKNIEJSZY PREZENT NA MIKOŁAJKI JAKI W ŻYCIU DOSTAŁAM ;-; JESTEM PRZESZCZĘŚLIWA! BOZIU JAK JA CIE UWIELBIAM! DZIĘKI TOBIE KUŻ NIE PŁACZE *oglądałam film pt. "Furia"* I O MATULU JAK SIE CIESZĘ! TO RAKIE PIĘKNE! PRZYPOMNIJ MI KIEDYŚ ŻEBYM KUPIŁA CI TĄ CZEKOLADĘ :D A NAWET DWIE!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie chciałam się upomnieć o tę czekoladę

      Usuń
    2. Podaj mi adres to ci wyśle pocztą :P

      Usuń
    3. ul. szatańska 666
      66-666 piekło

      Usuń
    4. Hej! Mieszkamy blisko siebie ;D

      Usuń
    5. zapraszam na kawę

      Usuń
  2. ach :> i ten śnieg na końcu i ta inicjatywa Luke'a i ta zachłanność :> uwielbiam!! :D
    ann

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno się nie odzywałam, kochanie, bo i czasu nie miałam kompletnie, ale teraz mam jakąś wewnętrzną potrzebę powiedzenia tego, że to było najlepsze, co udało mi się przeczytać w ostatnim czasie.
    A przewinęło się tego doprawdy sporo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku oni sa tacy uroczy <3 niech w końcu zrozumieją ze są dla siebie stworzeni :/ czakam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko Alice!!! Dziękuję Ci za taki piękny prezent mikołajkowy <3 Luke i Ariel są tacy szaleni!! Lukey, jak dla mnie zasłużył na to co go spotkało, bo w sumie on kiedyś traktował Ariel jak wyrzutka, a teraz sam może poczuć jak to jest... Jak to możliwe, że oni już mają śnieg i go nienawidzą, a ja uwielbiam śnieg i go jeszcze nie ma??? W każdym bądź razie rozdział jak najbardziej świąteczny...

    OdpowiedzUsuń
  6. ok, to było takie zwyczajne i niezwykłe jednocześnie omg

    OdpowiedzUsuń
  7. Oni sie kochaja, koniec kropka okay.

    OdpowiedzUsuń
  8. Też nienawidzę świąt, ale skoro dostaję taki prezencik to chyba je polubię :)

    OdpowiedzUsuń
  9. oj Ala, co ty z nami robisz

    OdpowiedzUsuń
  10. Generalny rozdział! :D
    Uwielbiam Twoje opowiadania dziewczyno, piszesz tak cudownie, tak magicznie, że nie możesz się od tego oderwać i ciągle chcesz więcej i więcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Genialny*
      Tak to jest z tym pisaniem na telefonie

      Usuń
  11. Zajebiste xd ��������❤❤������

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham, kocham, kooochaaam! Jesteś tak wspaniałą pisarką że powinnaś napisać książkę, naprawdę

    OdpowiedzUsuń
  13. Awwwwwwwwww
    Tyle miłości <3
    Normalnie żygam tęcza ;P
    Najpierw wagary, potem calusy... Lucas ty zły czlowieku! Nie sprowadzaj biednej Ariel na złą drogę! xD
    No niby biedny Lucas, ale robi z siebie taka ofiarę... Nie pasuje mi to. Wiem i rozumiem, że takiemu chłopakowi z bogatej rodziny mającego od zawsze wszystko, świat się załamuje bo już nie jest fejmem i się wszyscy odwrócili od niego. Wiem, zero nie jest fajne. Ale ma przy sobie Ariel i mimo, że ona go" nienawidzi" to i tak... no cóż kończy się pocałunkiem, więc mówi to samo przez się xD
    A Ariel. No kurde przyznaj się do tego, że go lubisz jak czekoladę.... no dobra nie przesadzajmy. ;P Za mocne słowa xD
    Ją już wiem, że jak Lu pytał ją o to czego w nim nie nienawidzi miała na myśli sex, całusy i jego, ale ci... ;P

    Dziękuję za taki mega prezent Mikołajkowy. Cieszę się, bo od kiedy przeczytałam dwudziesty rozdział, ciągle myślę o twoim opowiadaniu i nie mogłam wczoraj zasnąć. Serio! To było... baaaardzo dziwne o.O
    No w każdym razie ,jakby to powiedzieli Lucas i Ariel Świetnie ;P
    Bardzo fajny byk ten rozdział i czekam z niecierpliwością na następny;)
    Dużo weny życzę.
    Wiki
    P.S. Tyle ich łączy... Oboje nie lubią świat xD

    OdpowiedzUsuń
  14. Jezu!!!! No mega!!!! Cudowny rozdział! Gratuluje! <3
    @middleofmyworld

    OdpowiedzUsuń
  15. sbsjwbwidnsnwjnw cudowny ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja ja ja po prostu też chcę takiego Luke'a... to takie romantyczne i ten śnieg i to było niespodziewane i wgl... uwielbiam, po prostu uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Opisujesz wszystko w genialny i charakterystyczny dla siebie sposób, który uwielbiam! Naprawdę uważam, że jesteś najlepsza w pisaniu ff w polsce. Opis ich emocji, uczuć, pocałunku, zwykłych czynności nawet jest czymś niezwykłym. Uwielbiam cię i strasznie zazdroszczę talentu :) @IRWINFLEX

    OdpowiedzUsuń
  18. Powiedz mi, kiedy minęło te 21 rozdziałów? Tak szybko dotarliśmy do tej liczby, a mam wrażenie, że niedawno czytałam pierwszy rozdział.
    Szalone czyny Hemmingsa, to jego najlepsze uczynki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie nie wiem kiedy to minęło
      chyba czas kończyć haha

      Usuń
    2. no chyba właśnie nie

      Usuń
    3. Chyba cię zaraz walnę w głowę za to stwierdzenie..

      Usuń
  19. No co tu dużo mówić (a raczej pisać), uroczy są. Niby stronią od siebie, ale dziwnym trafem zawsze kończą razem. Luke zadał Ariel bardzo dobre pytanie, mam wrażenie, że dziewczyna zgrywa się, jak to bardzo go nienawidzi. Fakt, może ją irytować, ale jednak w środku myślę, że odczuwa w jego kierunku pewien rodzaj symaptii, tylko nie umie tego przed sobą przyznać.
    Liczę na kolejne takie wagary. ;)
    K.

    OdpowiedzUsuń
  20. KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM!

    OdpowiedzUsuń
  21. Jezus maria, kobieto ZABIJASZ MNIE DO CHOLERY

    OdpowiedzUsuń
  22. JEZU KOCHAM TO FF NO KOCHAM

    OdpowiedzUsuń
  23. ZABIJASZ NAS WSZYSTKICH PO KOLEI A MY NIC NIE MOZEMY ZROBIC
    TO NIE FAIR

    OdpowiedzUsuń
  24. Jezu ten rozdział jest taki zajebisty.Kiedy będę następny ?

    OdpowiedzUsuń
  25. Jpd to jest boskie <3 uwielbiam cie :D nie mogę się doczekać następnych rozdziałów

    OdpowiedzUsuń
  26. Jeju, jeju, jeju, jeju. Aaaaaaaaaaaa! Nie mogę no. Kocham cię. Kocham ich. Kocham to ff ***.***
    Dwa razy kurwa!!!!!!!!!! A ona nie nawrzeszczala i oddala pocałunek. Jezu moje feels >>><>>

    OdpowiedzUsuń
  27. Cudowny rozdział i pochłonęłam go w rekordowym tempie! Ledwo zaczęłam czytać, a on już się kończył.
    Z tym opowiadaniem jest tak, że już z pierwszym wczuwa się w tę historię, a po ostatnim chce się więcej. Właśnie, co do końcówki - Boże, to po prostu najsłodsza rzecz na świecie. "I nie zauważyli jak nagle z ciemnego nieba zaczęły spadać pojedyncze płatki pierwszego śniegu, wirując na mroźnym powietrzu." Najlepsze zdanie rozdziału.
    Hemmings coraz bardziej się stacza i zobaczymy, co z tego wyniknie. Mam nadzieję, że Ariel nie będzie do końca taka obojętna, jeśli chodzi o Luke'a, bo chcę więcej takich pocałunków.
    Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.
    @zayniesmine

    Aha, no i swoją drogą, chciałabym cię zaprosić do siebie http://powerlessniallff.blogspot.com/
    Głupio mi reklamować się na tak świetnym blogu, ale może wpadniesz i ci się moja pisanina spodoba :)
    Buźki

    OdpowiedzUsuń
  28. Nienawidze i kocham jednocześnie. To.co ty swoim.ff i inne książki i komedie romantyczne i dramaty ze mną robicie powinno być zabronione. To było takie piękne romantyczne ze ash. niemożliwe przynajmniej.dlaczego prawdziwe życie nie.może takie być to jest niesprawiedliwe życie jest niesprawiedliwe zexhcialabys może ułożyć historię mojego życia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem czy chciałabyś żyć życiem ułożonym przeze mnie
      mówią na mieście że nie mam litości dla swoich bohaterów

      Usuń
    2. Tak ostatnio znów przeczytałam ostatnie rozdziały wtngd i znowy się poryczalam bo to jest takie piękne...smutne ale piękne i romantyczne i ten luke obydwaj i ten z wihay i wtngd sa cudowni i ja też chce właśnie takiego własnego luka

      Usuń
  29. Kolejna cudowna piosenka ... Rozpływam się normalnie !

    OdpowiedzUsuń
  30. Cholera jasna! Jak ja to uwielbiam. Miód cud malina!!! *____*

    OdpowiedzUsuń
  31. *zamienia się w Ariel* to nie było szalone, to była podwójnie głupie!
    a tak serio to jeju jfbdbjbgjd

    OdpowiedzUsuń
  32. Ej to było szatańsk o dobre. Kurde. Muszę przeczytać jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
  33. oglądałam dzisiaj film w rytmie hip-hopu, własciwie to nie oglądałam a widziałam jedynie kawałek. moment kiedy głowna bohaterka mówiła o balecie. czy ten film byl dla ciebie inspiracją? ; ))

    OdpowiedzUsuń
  34. Jeny ile cute mometów, jestem taka spełniona! Świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  35. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  36. - świetnie.
    - świetnie.

    czy tylko mi to tak bardzo kojarzy się z the fault in our stars omg

    - może 'świetnie' będzie naszym 'zawsze'?
    - świetnie.

    omg skdbdnsns cudowne

    OdpowiedzUsuń
  37. Zarąbisty blog <3 genialny rodział <3 Czekam na nexta :D :* /K.

    OdpowiedzUsuń
  38. mój ulubiony rozdział
    @mrsallpolish

    OdpowiedzUsuń
  39. Omom, jestem jak najbardziej za <3
    Tylko błagam niech żadne nie zepsuje tego dobrego co zdążyli wybudować. Ciekawe jak to wszystko się potoczy. Z niecierpliwością czekam na następna część.
    Pozdrawiam ;)
    S.

    OdpowiedzUsuń
  40. czekaj, czy nie czasem w australii jest w grudniu ciepło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czekaj, rzecz nie dzieje się w australii.

      Usuń
    2. była o tym wzmianka w poprzednich rozdziałach

      Usuń
    3. Kiedy? Co? Gdzie? Całe życie w kłamstwie ;-;

      Usuń
    4. czytanie ze zrozumieniem

      Usuń
  41. zastanawia mnie na ile w tym coś więcej u Luka a na ile reakcji na odrzucenie przez resztę społeczeństwa. kiedyś doszłoby to czegoś więcej, ale pewnie minęłoby dużo dużo więcej czasu. to trochę przygnębiające, że poniekąd docenił jej towarzystwo w momencie, gdy nawet przyjaciele (!) się od niego odwrócili. smutny koniec kariery, a najgorsze jest to, że rodzice nie widzą w tym swoich chorych ambicji i rozpaczliwej próby jej realizacji.
    ciągle ciekawi mnie co tak naprawdę kryje się za kulami Ariel. te ledwie widocznie wzmianki o narkotykach wywiercają mi dziurę w głowie. mam nadzieję, że niebawem zakończysz moje męki :)
    czekam na następny.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  42. PŁACZĘ, TO JEST ZBYT IDEALNE ♡

    OdpowiedzUsuń
  43. omfg. OMFG. O.M.F.G ! Zajebiste to było no aż mi się Uśmiech pojawił na twarzy a to już wyczyn. Laska kocham Cię soo much.

    OdpowiedzUsuń